Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

12-letni Polak jednym z najlepszych snowboardzistów na świecie. Szybko dogania go młodszy brat, szybko też obaj mogą zmienić obywatelstwo

Nie z przerażeniem, lecz z uśmiechem mama chłopców obserwuje, jak obaj kręcą się w powietrzu na deskach snowboardowych. Sama przebojowością dorównuje synom – mogliby krzyknąć z powietrza przy kolejnym obrocie: Mama, to jak ty w normalnym życiu!

Na zdjęciu snowboardzista Gustaw Nawarkiewicz-Wiśniewski
Gustaw Nawarkiewicz-Wiśniewski w 2023 r. Jest być może najzdolniejszym juniorskim snowboardzistą na świecie. Federacje krajów zachodnich już teraz proponują mu zmianę obywatelstwa. Zdjęcie: PAP/Grzegorz Momot

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. O biznesowym zmartwychwstaniu Kamili Nawarkiewicz.
  2. Ile już teraz kosztują snowboardowe kariery obu młodych chłopców.
  3. Dlaczego Kamila Nawarkiewicz nie chce opowiadać o nieporozumieniach z Polskim Związkiem Narciarskim.

Mamą jest miłośniczka sportów zimowych Kamila Nawarkiewicz, projektantka ubrań, która wiele lat temu założyła z siostrą słynną markę odzieżową dla kobiet Femi Pleasure (później Femi Stories). Projektowały ubrania dla kobiet „kochających aktywny tryb życia, snowboard, narty, surfing, jogę…” Kamila Nawarkiewcz przyznaje, że subkultura związana z tymi sportami kręciła ją równie mocno jak sama jazda. Popularność takich ubrań rosła błyskawicznie.

Jej synowie to 12-letni Gustaw Nawarkiewicz-Wiśniewski oraz 10-letni Ryszard Nawarkiewicz-Wiśniewski. Ich pełnoetatowym trenerem jest tata – Michał Wiśniewski, snowboarder od 1992 r., jeden z prekursorów tego sportu w Polsce. W latach 1999-2002 był redaktorem naczelnym i dyrektorem programowym „Ślizgu”, najpopularniejszego magazynu o tematyce snowboardowej i skateboardowej. To właśnie na „Ślizgu” wychowało się kilka generacji polskich snowboardzistów.

„Żałuję, że wziąłem te frytki”

Obaj chłopcy specjalizują się w snowboardowej kategorii „slopestyle”. 12-letni Gustaw (tutaj próbka jego możliwości) jest Mistrzem Polski i zwycięzcą Pucharu Polski nieprzerwanie od 2021 r. Błyszczy też w rywalizacji międzynarodowej. Zajmuje czwarte miejsce w zestandaryzowanym rankingu World Snowboard Federation, który klasyfikuje ponad 300 niepełnoletnich zawodników z ponad 70 krajów. Jeszcze niedawno był pierwszy (ostatnio musiał odpuścić zawody międzynarodowe, ponieważ z bratem właśnie zdobywali kolejne mistrzostwa Polski).

10-letniego Ryszarda w światowym rankingu nie ma, ponieważ jest jeszcze zbyt młody. Kiedy wcześniej – przed niedawną zmianą regulaminów – ograniczenia wiekowe nie obowiązywały, to też plasował się wysoko.

Na zdjęciu snowboardzista Ryszard Nawarkiewicz-Wiśniewski
Ryszard Nawarkiewicz-Wiśniewski ma 10 lat i w świetle nowych przepisów jest zbyt młody, by uwzględniały go światowe rankingi. Zdjęcie: Kamila Nawarkiewicz

„Slopestyle” to konkurencja olimpijska, łatwo więc zobaczyć w internecie, co podczas takich zawodów robią snowboardziści. Jakie przeszkody pokonują, jak wysoko skaczą na desce i jak się w powietrzu obracają (filmik poniżej).

– Moi synowie wcale nie trenują tego sportu długo, to ich piąty sezon. Wcześniej jeździli na nartach. Sporty zimowe były z nami od zawsze, ja też jako dziecko spędzałam bardzo dużo czasu w górach, a na wakacje często wybieraliśmy się na lodowiec. Jeździłam na nartach i na desce. Gdy chłopcy założyli deski, całkowicie ich porwało. Pokochali to do tego stopnia, że raz usłyszałam od jednego z nich: „Żałuję, że wziąłem te frytki”. I po chwili: „Bo mógłbym teraz jeździć”. Znajdują jednak jeszcze czas na deskorolki, wakeboard czy rowery enduro – wspomina Kamila Nawarkiewicz.

Kierunek: Innsbruck

W połowie pandemii ojciec chłopców sprzedał swoje restauracje w Warszawie i rodzina przeprowadziła się do Zakopanego. Po pandemii wyruszyli do Bielska-Białej. Wszystko po to, by dać synom znośne miejsca do treningów. Coraz częściej też wyjeżdżali kamperem za granicę w góry, do jeszcze lepszych miejsc treningowych. Postępy dwóch młodych zawodników były ogromne, obydwaj zaczęli błyszczeć w międzynarodowych imprezach. Zostali zaproszeni – jako najmłodsi uczestnicy – na Camp Red Bull Rising, gdzie mogli trenować z najlepszymi nastolatkami na świecie.

– Wtedy jeden z trenerów z USA powiedział mi, że mają genialny styl i bardzo duży potencjał – wspomina Kamila Nawarkiewicz.

Na zdjęciu snowboardzista Gustaw Nawarkiewicz-Wiśniewski
Gustaw Nawarkiewicz-Wiśniewski mistrzostwa Polski wygrywa nieprzerwanie od 2021 r. Zdjęcie: archiwum rodzinne

Wtedy – po takich słowach i po roku życia „na walizkach” – Kamila Nawarkiewicz zarządziła, że rodzina przeprowadza się do Innsbrucka w Austrii, a ona będzie dojeżdżać z Polski.

W Polsce musi bywać, ponieważ tutaj prowadzi biznes, a całość projektu snowboardowego opiera się na pieniądzach rodziny. Zdarza się czasem jakaś pomoc sponsorska na rok, ale „jest to tylko kilka procent potrzebnego rocznego budżetu”. A rocznie nasi bohaterowie potrzebują ok. miliona złotych.

– Wszystko kosztuje. Mieszkanie, dojazdy na zawody (np. do Włoch, Francji czy do Szwajcarii), można długo wymieniać. Chłopcy chodzą do międzynarodowej szkoły pod Innsbruckiem, mają też prywatnych nauczycieli, z którymi łączą się przez internet. Kombinujemy… Gdy np. wyjeżdżamy do jakiegoś ośrodka zagranicznego, to proponuję, że mogę zrobić jakiś „content instagramowy”, nasze social media to ponad 70 tys. obserwujących. Jesteśmy bez przerwy w drodze – mówi Kamila Nawarkiewicz.

Od depresji do „Love Love Life”

Nauka jest tak ważna w życiu młodych chłopców również dlatego, że ich mama bardzo dobrze wie, jak wspaniałe oferty stypendialne dostają snowboardziści od amerykańskich uczelni. Wie też bardzo dobrze, że nie zawsze wszystkie plany się realizują. Sama straciła ukochaną firmę Femi Stories. Wskutek niefortunnych interakcji biznesowych, po 15 latach tworzenia marki, która przebiła się na 14 rynków, łącznie z Japonią… Przypłaciła to depresją, dziś mówi już z dystansem: „Nasi rodzice bardzo wcześnie zmarli, byłyśmy z siostrą dwie same małolaty…”.

Wystartowała z drugą firmą: „The Love Love Life”. Najpierw planem było tylko organizowanie obozów skiturowo-jogowych, jednocześnie trzeba było zaprojektować na taki obóz jakieś koszulki. Bardzo się spodobały. Nowa działalność Kamili Nawarkiewicz – obozy plus sprzedaż ubrań – zaczęła się rozwijać, obecnie sklepy firmy można znaleźć na Helu i w Warszawie, prowadzona jest też oczywiście sprzedaż online.

– Firma rozwija się wzorcowo i na razie to wystarcza. Co będzie, gdy chłopcy zaczną startować w Pucharze Świata? Jeszcze więcej wyjazdów, i to na różne kontynenty – obawia się Kamila Nawarkiewicz.

Kamila Nawarkiewicz z synami
Kamila Nawarkiewicz z synami. Zdjęcie: Kamila Nawarkiewicz

Kariery chłopców będą wymagały dużych nakładów, dlatego, gdy pytają o nich federacje innych krajów, rodzice przyznają otwarcie, że oferty są bardzo kuszące. I że poważnie myślą o zmianie obywatelstwa. Nie tylko dlatego, że snowboardowa kultura szkolenia młodzieży stoi na Zachodzie na znacznie wyższym poziomie niż w Polsce. Problemem jest jeszcze brak porozumienia między rodziną chłopców a Polskim Związkiem Narciarskim (pod tę strukturę podlega polski snowboard).

Kamila Nawarkiewicz nie chce opowiadać o szczegółach.

– Gucio i Rysio to jeszcze dzieci, nie chcemy, by już teraz znalazły się w środku medialnej zawieruchy – tłumaczy Nawarkiewicz.

Ofertę zmiany obywatelstwa chłopcy dostają od co najmniej dwóch zachodnich krajów.
Zdjęcie: Kamila Nawarkiewicz

Główne wnioski

  1. Gustaw Nawarkiewicz-Wiśniewski ma 12 lat, jego brat Ryszard – 10. Obaj mieszkają w Innsbrucku, ich kariery już teraz wymagają nakładów rzędu miliona złotych rocznie.
  2. Pieniądze na rozwój sportowy młodych snowboardzistów zapewnia im ich mama Kamila Nawarkiewicz. Prowadzi firmę „The Love Love Life” – projektuje ubrania oraz organizuje obozy skiturowo-jogowe. Mówi, że bez większego wsparcia sponsorów już niebawem nie będzie w stanie zapewnić chłopcom odpowiednich pieniędzy. Dlatego też rodzina rozważa zmianę obywatelstwa. Zagraniczne federacje są już bardzo zainteresowane pozyskaniem wyjątkowo utalentowanych snowboardzistów.
  3. Nie ma współpracy pomiędzy rodziną Nawarkiewiczów-Wiśniewskich i Polskim Związkiem Narciarskim. Kamila Nawarkiewicz nie chce jednak o tym mówić, uważa, że jej dzieci są jeszcze zbyt młode, by były świadkami medialnych wojenek.