16-letni motocyklista, który zbyt szybko robi postępy. „Wydałem na syna przez trzy lata prawie milion zł, moja firma inwestycyjnie stoi”
Jakub Belak pierwszy raz w życiu wsiadł na motocykl cztery lata temu w ramach zabawy. Obecnie ma za sobą dopiero dwa profesjonalne sezony jako motocyklista, a już walczył o prestiżową serię, która mogłaby go wprowadzić na ścieżkę do motocyklowej Formuły 1. Brzmi efektownie, niemniej Orlen odmówił wsparcia.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jaki feralny przypadek zdecydował o tym, że Jakub Belak zaczął współpracować ze słynną akademią motocyklową w Maladze.
- Dlaczego dopiero w wieku 12 lat po raz pierwszy jechał motocyklem.
- Co powiedział ojcu, gdy przeżył w tym roku bardzo groźny wypadek na torze.
Minister sportu i turystyki Sławomir Nitras grzmiał niedawno na konferencji prasowej: „Rozpędziliśmy przez lata polskich trenerów młodzieży, zniszczyliśmy system. Są tacy, którzy pracują za 700 złotych… Wyobraźcie sobie państwo, że mieliśmy maksymalny limit wynagrodzenia dla trenera kadry wojewódzkiej – wynosił 4000 złotych. Dlatego chcemy zatrudnić w Ministerstwie Sportu na etatach co najmniej 1500 trenerów. Żeby nie musieli dorabiać w pięciu czy sześciu miejscach”.
Krótko mówiąc – żeby trenerzy, dla których praca z młodzieżą to pasja, mogli się w pełni skupić na tym, co robią najlepiej. By nie musieli myśleć o przetrwaniu do końca miesiąca.
Zabrakło ministrowi doskonałego konkretnego przykładu, ile znaczy dobry trener młodzieży. Jak ważne jest, by młodzież była prowadzona przez prawdziwego mistrza z dobrym okiem. Sławomir Nitras nie znał zapewne historii o tym, jak motocyklista Jakub Belak zaczął współpracować z prestiżową akademią w Maladze i jak wyglądał tam jego pierwszy – niesamowicie przypadkowy! – trening.
Jakub Belak wygrywa na loterii
Jakub Belak miał wówczas 14 lat i za sobą pierwszy sezon motocyklowy – jeszcze nie w pełni profesjonalny, ale były to polskie rozgrywki mocno obsadzone (Mistrzostwa Śląska). Jakub Belak, absolutny debiutant, tak się rozkręcał w czasie tego sezonu, że pod jego koniec znalazł się na podium jednego wyścigu. Duże oczy zrobiło wielu ludzi, w tym polski profesjonalny motocyklista Kamil Krzemień. On w tym czasie wybierał się na treningi do Malagi na tory, z których korzysta też słynna hiszpańska akademia młodzieżowa SPN Riders Academy. Kamil Krzemień zaproponował ojcu Jakuba Belaka, by pojechali potrenować razem z nim. Belakowie zapakowali do niego swój motocykl, wyruszyli w drogę.
– Byliśmy całkowicie zdumieni propozycją Kamila Krzemienia, przecież Kuba dopiero dwa lata wcześniej po raz pierwszy w życiu siedział na jakimkolwiek motocyklu. Było to w trakcie imprezy jednego z polskich klubów, na której można było w ramach zabawy przejechać się małym motocyklem. Kuba chwilę pojeździł, to była prędkość ledwie 40 km/h. Ale gdy wróciliśmy do samochodu, to milczał, a później popatrzył tak na mnie i zapytał: „Kiedy tu wrócimy”? Ja nie byłem motocyklistą, jeździłem tylko od pewnego czasu hobbystycznie. Chciałem po prostu znaleźć synowi jakąś pasję, piłka nożna i karate go nudziły, a tutaj od razu zobaczyłem, że „zaskoczyło” – mówi Marcin Belak, ojciec i menedżer motocyklisty.
Dlaczego „zaskoczyło”? Jakub Belak, podczas naszej rozmowy raczej małomówny, po chwili namysłu odpowiada: „Może adrenalina?”.
W Maladze mieli chwilę potrenować, ale zepsuł im się motocykl, rozsypało się sprzęgło… Mogli wracać do Polski, do rodzinnego Oświęcimia, ale Kamil Krzemień, wspomniany już Polak, który zaproponował podróż do Malagi, teraz powiedział, że pożyczy mały treningowy motocykl.
I Jakub Belak mógł w końcu wyjechać na tor – ale taki przeznaczony dla mniejszych motocykli.
Jeździ małym treningowym motocyklem, a po chwili przyjeżdżają młodzi motocykliści akademii ze swoim głównym trenerem, słynnym Nico Ferreirą. I zaczynają się rozpakowywać, przygotowywać do jazdy, ustawiać tor. Trener chodzi to tu, to tam, zerka na 14-letniego Jakuba Belaka, który akurat przeprowadza swój trening. Ojciec Marcin Belak od razu podchodzi do trenera i mówi, że gdy tylko będzie trzeba, to syn zejdzie z toru, żeby nie przeszkadzać. Trener odpowiada: „Nie, nie, niech jeszcze pojeździ”.
Jakub Belak jeździ, trener nadal rzuca okiem w jego stronę. I wraca do ojca ze słowami: „A czy syn nie chciałby potrenować dzisiaj z moimi zawodnikami?”. Marcin Belak dziś mówi, że gardło miał ściśnięte maksymalnie. Syn przyznaje, iż nie wiedział, że jest obserwowany.
Jakub Belak dołącza więc do grupy, zaczynają trenować. Są zawodnicy w jego wieku, trochę młodsi, trochę starsi. Oczywiście na początku Polak odstaje, ale trener akademii tak rotuje zawodnikami, tak zmienia ustawienie przeszkód na torze, że w pewnym momencie wysuwa Jakuba Belaka na pierwsze miejsce.
– I wtedy Kuba tak naturalnie, pod presją będącej z tyłu grupy, zaczyna jechać coraz szybciej. Przesuwa swoje naturalne blokady, które każdy debiutant ma na nowym dla siebie torze. Odkrywa swoją prawdziwą prędkość. Psychologia motocyklowego sportu – opowiada Marcin Belak, wyjaśniając majstersztyk trenera.
Hiszpanie nie wzięli za trening żadnych pieniędzy, zaproponowali współpracę. Dali spore upusty, wiedząc, że w Polsce obowiązuje słabsza waluta, a motosport nie jest zbyt rozwinięty i nie dostaje wsparcia.
– Gdyby nie zepsuło nam się sprzęgło, jeździlibyśmy na innym torze. Nie byłoby żadnych szans na spotkanie trenera z akademii – uśmiecha się Marcin Belak.
Gdyby nie zepsuło nam się sprzęgło, na pewno nie spotkalibyśmy trenera z akademii w Maladze”
Jakub Belak w Katedrze Prędkości
W Maladze Jakub Belak spędza średnio ok. trzech miesięcy w roku. Nadal obowiązują go niższe stawki. Może trenować z wielkimi europejskimi talentami pod okiem wspaniałych trenerów. Dziś ma za sobą dwa profesjonalne sezony w motosporcie.
W sezonie 2023 – tym pierwszym profesjonalnym – był debiutantem w mistrzostwach Polski i zajął piąte miejsce w klasyfikacji generalnej, choć jeden wyścig musiał opuścić, ponieważ jeździł też równolegle w jednej międzynarodowej serii.
Prowadził w niej diabelsko szybką Yamahę na słynnych torach. Nie znał dobrze ani motocyklu, ani torów, ale nie pękał. Wraz z biegiem sezonu przebijał się do połowy stawki.
– Pamiętam taki moment tuż przed wyścigiem na torze w Assen w Holandii. Nazywany jest Katedrą Prędkości. Akurat wtedy dostałem przypomnienie na Facebooku, że równo rok wcześniej [gdy miały się zacząć Mistrzostwa Śląska – red.] Kuba wyrabiał sobie w Radomiu licencję na motocykl o pojemności 125… – wspomina Marcin Belak.
„Człowiek się zarzyna”
Drugi profesjonalny sezon – czyli ten rozgrywany w roku 2024 – to dla Jakuba Belaka starty w bardzo mocnej niemieckiej serii YAMALUBE Yamaha R7 Cup Germany. Polak kończy w niej wyścigi już bardzo blisko podium, tutaj już jeździ z prędkością przewyższającą 200 km/h, a motocykl od startu do setki przyspiesza w 3,5 sekundy. I jest walka koło w koło z rywalami również w zakrętach – gdzie oczywiście trzeba się charakterystycznie „położyć”.
Po sezonie Polak zostaje wybrany do tzw. „superfinałów”, które gromadzą najlepszych i najciekawszych motocyklistów z analogicznych serii z innych krajów. Nie może pojechać, ponieważ jest niepełnoletni. W „superfinałach” czołowe miejsca zajmują zawodnicy z serii niemieckiej.
Na początku 2024 r. Jakub Belak wystartował też w jednym wyścigu serii, w której on jechał motocyklem mającym 74,5 konia mechanicznego, a rywale mieli sprzęt o co najmniej 35 KM mocniejszy. Polak musiał kombinować podczas rywalizacji, jechał inną niż reszta nitką jazdy, miał trochę szczęścia i zajął sensacyjnie trzecie miejsce.
Tym wyczynem dopiął współpracę z firmą Pirelli Polska, która oferuje mu pewne wsparcie dotyczące opon. Ściśle współpracuje z firmą Yamaha Motor Polska, dzięki czemu otrzymuje wsparcie budżetowe m.in. na części. Sponsora, który wspierałby go bezpośrednio finansowo – przelewami – nie ma. Orlen odmówił. Wciąż za wszystko płaci Marcin Belak, szef firmy produkującej świecące reklamy, które widzimy na budynkach.
– Człowiek się zarzyna. Sprzedałem jeden samochód, dwa motocykle, a firma stanęła, jeśli chodzi o inwestycje. Rozwijamy pomysły, ale nie inwestujemy w nowe maszyny. Wszystkie nadwyżki inwestuję w karierę syna. Przez trzy ostatnie lata wydałem ok. miliona złotych. Teraz przebudowujemy auto na kampera, by podróże na wyścigi były wygodniejsze i żeby oszczędzać na noclegach, które za granicą są bardzo drogie. Oczywiście przed daną serią sami musieliśmy kupować odpowiedni motocykl. Syn zaczął zbyt późno, a następnie bardzo szybko zaczął jeździć bardzo szybko. I trzeba było błyskawicznie znajdować pieniądze, bo otwierały się kolejne drzwi. To nie ten przypadek, że markę budujemy przez wiele lat, gromadzimy pieniądze, jednocześnie stopniowo pozyskujemy sponsorów. My potrzebujemy ich nagle, ale niestety nie możemy znaleźć. Startujemy na słowackiej licencji wyścigowej, ponieważ jest o połowę tańsza od polskiej. I daje większe możliwości, jeśli chodzi o pozwolenia na starty w danych seriach – mówi Marcin Belak.
Teraz przebudowujemy auto na kampera, by podróże na wyścigi były wygodniejsze i żeby oszczędzać na noclegach”
Gdyby teraz się udało…
Finansowo byłoby im łatwiej, gdyby Jakub Belak zakwalifikował się ostatnio do serii Red Bull Moto GP Rookies Cup. To seria, która otwiera drogę do Moto GP, czyli motocyklowej Formuły 1. Kto nie słyszał o Valentino Rossim czy Marcu Marquezie?
Polak znalazł się w grupie 120 osób wybranych spośród ponad 1000 motocyklistów, ale w czołowej ósemce się nie zmieścił. Gdyby mu się to udało, w przyszłym roku startowałby za darmo we wspomnianej serii Moto GP dla debiutantów. Organizator serii opłaca wszystko, motocykliści mają pokazać się na tyle, by zgłosił się do nich następnie ktoś z serii Moto 3. Następną w kolejności jest seria Moto 2, a szczyt to Moto GP, królewska seria.
Na tym szczycie żadnego Polaka jeszcze nie mieliśmy. W Moto 2 startował swego czasu Piotr Biesiekirski. W serii, o którą walczył teraz Jakub Belak, rok temu jeździł Milan Pawelec.
Jakub Belak w 2025 r. znów będzie się ścigał w mistrzostwach Polski. Być może pojedzie też we włoskim odpowiedniku serii, w której w tym roku ścigał się w Niemczech. Za kilkanaście miesięcy zapewne też znów zgłosi się do serii Red Bull Moto GP Rookies Cup.
Wypadek
Pasji w żadnym razie nie traci. Kilka miesięcy temu znów spojrzał na ojca tak, jak cztery lata wcześniej, gdy pierwszy raz siedział na motocyklu. Przeżył bardzo niebezpieczny wypadek podczas treningów przed wyścigiem, a gdy tylko zobaczył ojca w karetce, jego pierwsze słowa brzmiały: „Tato, tylko nie sprzedawaj mi motocykla! To rywal we mnie uderzył, mojej winy w tym nie było. Wystarczy zobaczyć nagrania!”.
Wrócił na tor po sześciu tygodniach, prędkości nie stracił ani o jotę.
Główne wnioski
- Jakub Belak trafił do słynnej hiszpańskiej akademii, ponieważ miała trenera młodzieży z prawdziwego zdarzenia. Nico Ferreira zwrócił na Polaka uwagę i zaproponował mu współpracę.
- Jakub Belak dobrze radził sobie również wtedy, gdy zarówno motocykl, jak i tor były dla niego zupełnie nowe.
- Jakub Belak nie otrzymuje żadnej bezpośredniej pomocy finansowej od sponsorów. Jego karierę finansuje ojciec.