Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Kultura

35 mln zł za trzy obrazy? Podsumowanie półrocza na polskich aukcjach

Statystycznie licytowaliśmy ponad 640 pozycji dziennie. Od pierwszej styczniowej sprzedaży do końcówki czerwca na polskich aukcjach właścicieli zmieniały tysiące kolekcjonerskich obiektów. Mogłoby się więc wydawać, że dla analizy rynku to całkiem przyzwoita baza, gdyby nie jedna, rozbrajająca poniekąd, obserwacja: o kierunku trendu zadecydowała sprzedaż… pojedynczego obrazu.

Galeria Malarstwa Polskiego XIX Wieku w Sukiennicach to jedno z najważniejszych miejsc sztuki w Polsce. Fot. Jerzy Ochoński/ PAP

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie były najważniejsze trendy i rekordy na polskim rynku aukcyjnym w I połowie 2025 r., w tym wpływ jednej spektakularnej sprzedaży na ogólną statystykę.
  2. Które segmenty – sztuka, numizmatyka, bibliofilia – wygenerowały największy obrót i jakie dzieła osiągnęły najwyższe ceny.
  3. Jak zmieniała się struktura rynku bibliofilskiego i numizmatycznego oraz jakie znaczenie miały transformacje cyfrowe i historyczne artefakty.

Pierwsze półrocze przyniosło na polskich aukcjach blisko 257 mln zł obrotu. Złożyły się na niego sprzedaże z najróżniejszych kolekcjonerskich obszarów: od mniej lub bardziej drogocennego malarstwa, przez setki projektanckich naczyń i tysiące książek, aż po dziesiątki tysięcy numizmatów. Ponad 60 proc. wszystkich transakcji zawarto właśnie na rynku monet, medali i banknotów, wynika z danych OneBid. Co piąte notowanie padło na aukcjach bibliofilskich. Na szeroko rozumianym rynku sztuki zanotowano zaledwie 17 proc. transakcji, jednak odpowiadały aż za ponad 70 proc. obrotu z całego półrocza. Numizmatyce przypadła pod względem łącznej sprzedaży ćwierć aukcyjnego rynku, podczas gdy aukcje bibliofilskie stanowiły najwęższy, bo zaledwie 3-procentowy kawałek tego tortu.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

W stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku pierwsza połowa 2025 r. zaowocowała blisko 8-procentowym wzrostem aukcyjnego obrotu, przy czym pod względem liczby transakcji statystyka drgnęła zaledwie o około 400 dodatkowych obiektów. Przewrotność rynku kolekcjonerskiego sprowadza się jednak do tego, że gdyby z całej półrocznej bazy notowań wymazać tylko jedno malarskie dzieło, wzrost obrotu byłby całkowicie umowny, bo niespełna 1-procentowy. Nudę w statystyce przełamał wylicytowany w czerwcu obraz Jacka Malczewskiego, który kosztował w przybliżeniu prawie tyle, co cały półroczny obrót rynku bibliofilskiego powiększony jeszcze o jedną piątą rynku numizmatycznego…

Statystyczną nudę przełamał wylicytowany w czerwcu obraz Jacka Malczewskiego, który – bez aukcyjnych opłat – kosztował 18,5 mln zł, czyli niemal tyle, co cały półroczny obrót rynku bibliofilskiego powiększony jeszcze o jedną piątą rynku numizmatycznego…

Czerwiec: od Andy’ego do Malczewskiego

W pierwszej połowie 2025 r. właścicieli zmieniło ponad 20 tys. dzieł sztuki i rzemiosła, wynika z danych OneBid. Niecałe 4,5 tys. obiektów przypadło na dwa najtęższe segmenty pod względem wartości sprzedaży: malarstwo dawne i współczesne, rozumiane głównie jako powojenna awangarda. Rekordowe notowania w obu segmentach padły natomiast w pierwszych tygodniach czerwca – najpierw wartość 6,72 mln zł (5,6 mln zł bez aukcyjnych opłat) zwieńczyła licytację obrazu Andy’ego Warhola, a dziewięć dni później media obiegła sensacyjna wiadomość, że słynna „Rzeczywistość” Jacka Malczewskiego ostatecznie sprzedana została za 22,2 mln zł (18,5 mln zł bez aukcyjnych opłat).

Jak to dzieło wpłynęło na rezultaty analiz? Nietrudno odgadnąć, zauważając, że jego wartość stanowiła więcej niż ćwierć półrocznego obrotu w segmencie dawnego malarstwa. Przeciętna cena obrazu przekroczyła w tym okresie 66,5 tys. zł bez aukcyjnych opłat, jednak gdyby pominąć drogocenną „Rzeczywistość”, wypadłaby poniżej 50 tys. zł. W segmencie malarstwa współczesnego średnio płacono natomiast ponad 24 tys. zł bez aukcyjnych opłat, przy czym handel powojennymi dziełami doprowadził do trzykrotnie większej liczby transakcji niż aukcje sztuki dawnej. Choć przyglądając się tak imponującym notowaniom, można odnieść wrażenie, że kolekcjonowanie sztuki wiąże się wyłącznie z siedmiocyfrowymi kwotami, warto zaznaczyć, że próg 200 tys. zł przekroczyło w pierwszym półroczu zaledwie 5 proc. dzieł dawnego malarstwa i jedynie 2 proc. współczesnych prac.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran
Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Szał na mszał… wieści z rynku bibliofilskiego

O ile zarówno półroczny obrót, jak i liczba zawartych transakcji zwiększyły się na rynku sztuki o około 13 proc. względem analogicznego okresu ubiegłego roku, na rynku bibliofilskim nastąpił nieznaczny wzrost liczby transakcjiprzy jednoczesnym blisko 6-procentowym spadku obrotu. Łączna wartość wszystkich transakcji była bliska 7 mln zł, wynika z notowań OneBid. Warto zauważyć, jak ogromny przełom nastąpił na tym rynku w ciągu ostatnich kilku lat. Do wybuchu pandemii aukcje książek, dokumentów, czasopism i innego typu kolekcjonerskich druków odbywały się przeważnie w antykwariatach, a ich katalogi nie były szeroko udostępniane na internetowych platformach.

Organizacyjne obostrzenia, skutecznie uniemożliwiające gromadzenie się kolekcjonerów na licytacjach, skłoniły uczestników rynku do wkroczenia w sferę online, a to bezsprzecznie zaowocowało wzrostem ogólnego popytu. Średnia cena w samym segmencie książek wyniosła w minionym półroczu około 340 zł. Należy jednak zaznaczyć, że wśród tysięcy licytowanych pozycji znajdują się zarówno wydawnictwa współczesne, które nierzadko w księgarniach nie są już dostępne, jak i niewątpliwe zabytki, których notowania mogą dochodzić nawet do kilkuset tysięcy złotych.

Rekordowa licytacja w pierwszej połowie roku – jak w przypadku Malczewskiego i Warhola – również odbyła się w czerwcu, choć zatrzymała się na poziomie 88 tys. zł z uwzględnieniem aukcyjnych opłat. Taką wartość osiągnął wydany w 1505 r. wrocławski mszał – Missale Vratislaviense – uznawany za najwcześniejsze tego typu drukowane dzieło na polskich ziemiach. Karty wydawnictwa zdobiły kładzione złotem, barwne inicjały, a czarno-czerwoną treść spowijał precyzyjnie zakreślony roślinny ornament.

Numizmaty: 7 mln zł za monetę z Bydgoszczy

Od pierwszego styczniowego „kto da więcej?” aż do końca czerwca na aukcjach wylicytowano tyle numizmatycznych pozycji, że wyszłoby niemal po 400 na każdy dzień. Blisko 72 tys. obiektów to 3,5 razy więcej od liczby wszystkich transakcji zarejestrowanych w tym czasie na szeroko pojmowanym rynku sztuki, który tworzy w końcu nie tylko malarstwo, ale i rzeźba, wszelkie srebra i platery, ceramika, szkło, meble, wyroby jubilerskie, tkaniny artystyczne i dzieła z kilku jeszcze innych segmentów. W stosunku do pierwszego półrocza 2024 r. tegoroczne przyniosło jednak numizmatyce łagodne ostudzenie ciągnącego się latami wzrostowego trendu.

Nieznacznie, bo o ok. 3,5 proc., obniżył się zarówno aukcyjny obrót, jak i liczba zawartych transakcji. Przyglądając się długoterminowym cyklom, okres pewnej stabilizacji wydaje się jednak naturalną konsekwencją rozwijającego się latami zwyżkowego trendu, szczególnie, że mowa o obszarze składającym się z bardzo wielu segmentów. Na numizmatycznych aukcjach licytowane są pozycje z różnych historycznych okresów i o bardzo różnorodnych progach cenowych. Należą do nich zarówno monety i medale z kunsztownymi wizerunkami władców, jak i chociażby mennictwo doby PRL, nie wspominając już o przepastnym dziale rzadkich starych banknotów i coraz prężniej rozwijającym się segmencie odznaczeń wojskowych.

O królu, który zgromadził 19 mln koron

Jak wynika z danych Onebid, rekordowe notowanie w pierwszym półroczu padło na poziomie 642 tys. zł i wiązało się ze sprzedażą niezwykle rzadkiego XVI-wiecznego dukata wybitego przez oblężony Gdańsk, który bronił swojej niezależności względem świeżo koronowanego władcy Rzeczpospolitej, Stefana Batorego. Raptem dzień przed tą licytacją, bo 10 maja, numizmatyczny świat zelektryzowała ponadto informacja o notowaniu innego medalierskiego dzieła, tym razem z XVII stulecia: słynna studukatówka Zygmunta III Wazy zmieniła właściciela na aukcji w Oslo za 19,2 mln koron norweskich (ok. 7 mln zł). Mimo że wartość może powszechnie zdumiewać, dla numizmatyków nie była to kwota nie do pojęcia – nieco wyższe notowanie za inny egzemplarz wspaniałej monety z Bydgoszczy padło przed paroma laty w Nowym Jorku. Opracowywany z nadludzką drobiazgowością stempel odwzorował jednak królewskie popiersie włącznie z misternym wzorem koronkowego kołnierza wyłożonego na zbroję, a obszerna siedmiocentymetrowa moneta ze złota ciąży nabywcy masą odpowiadającą pełnej puszce coli.

TOP 1. Jacek Malczewski, „Rzeczywistość”, 1908 r.

olej na płótnie, 115 x 209 cm

cena sprzedaży: 22,2 mln zł

fot. Marcin Koniak DESA Unicum

Ponad dwumetrowy, rekordowo wylicytowany olejny obraz „Rzeczywistość” to prawdziwy labirynt symboli, nieoczywistych znaczeń i czasoprzestrzennych planów. Nietypowy kadr dający jakby wgląd w inny wymiar – co sugeruje namalowany fragment podobrazia widoczny na samym obrazie – prezentuje zastygły w różnych pozach tłum postaci przybyłych z odległych epok.

Oprócz tego, że rozpoznajemy w tym gronie pięćdziesięcioparoletniego Malczewskiego, jest i Stańczyk – a więc postać XVI-wieczna, wywiedziona rodem z matejkowskiego dzieła – a także grupa Sybiraków przypominająca o ciężkich losach XIX-wiecznych powstańców, stojąca tuż za anielskimi postaciami o masywnych kolorowych skrzydłach, które noszą rysy córki artysty z czasów jej dzieciństwa.

Skomplikowaną symbolikę dzieła dopełnia wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem, skryty w głębi dalszego planu, a jednocześnie sygnalizujący, że cała scena rozgrywa się w bożonarodzeniowej stajence. W gęstej atmosferze obrazu ścierają się zarówno gorycz i odrętwienie, jak i pewien nastrój oczekiwania – anielska postać, patrząca przed siebie na pierwszym planie, trzyma w końcu w dłoni rozpięte kajdany.

TOP 2. Andy Warhol, „Katie Jones”, 1973 r.

akryl, sitodruk na płótnie, 101,6 x 101,6 cm

cena sprzedaży: 6,72 mln zł

Andy Warhol, „Katie Jones”, 1973 r.
Andy Warhol, „Katie Jones”, 1973 r. Fot. Polswiss Art

Drugie miejsce w tabeli rekordów półrocza zajął obraz osadzony chyba najsilniej, jak tylko można, w realiach współczesności.Andy Warhol tłumaczył swoją twórczą metodę chęcią upodobnienia się do maszyny, fabryki z seryjną, ogólnodostępną produkcją. Sprzedany za ponad 6,7 mln zł obraz nie stanowił jednak mechanicznie powielonej odbitki, tylko pracę wymagającą bezpośredniego udziału Warhola, który szybkimi pociągnięciami pędzla rozegrać musiał warstwę kolorystyczną portretu.

Zanim na płótnie odbity został techniką sitodruku czarny kontur definiujący całą kompozycję, artysta przygotował podłoże, łącząc energetyczne odcienie fuksji tła z pastelowym melanżem bluzki i bladym turkusem powiek portretowanej. Taką metodą Warhol uwieczniał w swoim nowojorskim atelier The Factory przyjaciół, ale i krąg celebrytów reprezentowanych chociażby przez Elizabeth Taylor czy Marilyn Monroe.

Przedstawiona na wylicytowanej pracy Katie Jones należała raczej do bliższego grona znajomych artysty, szczególnie że jako dziedziczka naftowego magnata  na ogół spędzała czas wśród pęczniejącej kolekcji dzieł współczesnej sztuki.

TOP 3. Henryk Siemiradzki, „Parnas” (projekt kurtyny Teatru Miejskiego we Lwowie), 1900 r.

olej na płótnie dublowanym, 91 x 147 cm

Cena sprzedaży: 6,12 mln zł

Henryk Siemiradzki, „Parnas” (projekt kurtyny Teatru Miejskiego we Lwowie), 1900 r.
Henryk Siemiradzki, „Parnas” (projekt kurtyny Teatru Miejskiego we Lwowie), 1900 r. Fot. Polswiss Art

Mając choćby pobieżnie rozpracowane symbolistyczne dzieło Jacka Malczewskiego, starszy o osiem lat obraz Henryka Siemiradzkiego wydać nam się może kolejną odsłoną gry znaczeniowej. Tym razem akcja toczy się jednak w scenerii antykizującej i blikującej od złota, a jednocześnie ożywionej jakimś czystym powietrzem znad ciągnących się w tle rozległych polan.

Zapełniona przeważnie mitologicznymi postaciami kompozycja odwoływać się miała mnóstwem alegorii i znaków do genezy sztuki dramatycznej, teatru. Praca zatytułowana w katalogu „Parnas” stanowiła bowiem malarski projekt zamówionej u Siemiradzkiego kurtyny do teatru we Lwowie, co tłumaczyć może harmonijnie rozłożoną kompozycję imitującą scenę otwartą przed publicznością.

Na kamiennym ołtarzu Apollina, boga sztuk pięknych i poezji, spotykają się m. in. kapłanka Pytia i Minerwa w hełmie – uosabiające natchnioną przepowiednię i mądrość – a także pogodna Opera komiczna z lirą w dłoni, posągowo stojąca Opera z harfą czy chociażby uskrzydlona Syrena, która być może śpiewa. Co znaczące, w cieniu tego ołtarza widoczny jest potykający się tłum ludzi, desperacko wyciągających dłonie, żeby pochwycić zrzucane im ze złotego rogu drobne połyskujące okruchy, być może monety. Przeciskają się, upadając ze skarpy, na co wskazuje palcem Historia, trzymając w dłoni księgę z łacińskim zapisem: „Tak było, tak jest, czy zawsze tak będzie?”.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Główne wnioski

  1. Ponad 70 proc. półrocznego obrotu na aukcjach wygenerował rynek sztuki, mimo że odpowiadał jedynie za 17 proc. wszystkich transakcji; jego wzrost był niemal całkowicie zasługą jednej sprzedaży – obrazu „Rzeczywistość” Jacka Malczewskiego za 18,5 mln zł (bez opłat).
  2. Rynek bibliofilski notuje stagnację – liczba transakcji nieznacznie wzrosła, ale łączny obrót spadł o 6 proc., mimo historycznego rekordu: Missale Vratislaviense z 1505 r. osiągnęło 88 tys. zł.
  3. W numizmatyce po latach wzrostów nadeszła stabilizacja – liczba i wartość transakcji spadły o 3,5 proc., choć segment nadal dominuje ilościowo. Najdroższe notowanie w Polsce to dukat z oblężonego Gdańska za 642 tys. zł, ale najgłośniejsza transakcja miała miejsce w Oslo – 7 mln zł za studukatówkę Zygmunta III Wazy.