4,5 tys. dolarów za uncję złota? „Niewykluczony jest wzrost do jeszcze wyższego poziomu”
Historyczny rajd na kursie królewskiego kruszcu trwa w najlepsze. Tylko w ciągu ostatnich 12 miesięcy cena złota podskoczyła o ponad 50 proc. Sceptycy uważają, że sprawy zaszły za daleko i nadchodzi potężna bessa. Analitycy natomiast są znacznie bardziej optymistyczni. Choć przyznają, że chwilowa korekta jest możliwa, to trend notowań prawdopodobnie pozostanie wzrostowy.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie są prognozy analityków dotyczące kursu złota.
- Dlaczego notowania kruszcu tak szybko rosną.
- Co powinni obserwować inwestujący w złoto.
Od około trzech lat kurs złota rośnie nieprzerwanie. Co ważne, jego ruch nie jest odreagowaniem po korekcie. To historyczna hossa, które zupełnie zmieniła podejście inwestorów.
Nie tak dawno mówiono o cenie 2 tys. dolarów za uncję jako o psychologicznej barierze, nad którą notowaniom złota ciężko się utrzymać. W zeszłym roku, gdy kurs zaczął wskazywać 2,5 tys. dolarów, stało się jasne, że teraz nową “granicą rozsądku” będzie poziom 3 tys. dolarów.
Tymczasem od minionego tygodnia wykresy pokazują zdecydowanie ponad 4 tys. dolarów. Nastały zupełnie nowe realia. Inwestorzy jakby przestali przejmować się analizą techniczną czy wskaźnikami rynkowymi – po prostu masowo kupują kruszec. Spytaliśmy więc ekspertów, jak długo to się utrzyma.
Umiarkowany optymizm
Z jednej strony analitycy są ostrożni i przypominają, że przy tak dużych zakupach inwestorów chwilowy spadek cen jest prawdopodobny. Zauważają, że nie jest możliwe, by obecne tempo wzrostu było nieprzerwane. W pewnym momencie zacznie się przynajmniej częściowa realizacja zysków. Notowania mogą spaść o kilkaset dolarów.
Z drugiej strony, jeżeli warunki rynkowe nie ulegną zmianie, a pozytywne nastawienie do złota się utrzyma, spadek zostanie potraktowany jako okazja do zakupów. Złoto po chwili zawahania znowu będzie drożeć i wyznaczać kolejne maksima. Już nikt nie ma wątpliwości, że sufit dla cen złota nie istnieje.
– Można oczekiwać, że do końca bieżącego roku złoto osiągnie poziom około 4,2-4,5 tys. dolarów za uncję. W perspektywie kolejnych 12 miesięcy niewykluczony jest wzrost do jeszcze wyższego poziomu, jednak trudno wskazać konkretną wartość – mówi Łukasz Zembik, analityk Oanda TMS Brokers.
– Banki inwestycyjne zakładają, że w połowie przyszłego roku cena mogłaby przy sprzyjających warunkach sięgnąć 5 tys. dolarów. Bazując na analizie technicznej związanej z odchyleniami od średnich, złoto wykazuje oznaki silnego wykupienia w zakresie 4,5-5 odchyleń standardowych od 5-letniej średniej [inwestorzy znacznie chętniej niż zwykle kupują złoto, a cena rośnie znacznie szybciej niż dotychczas – red.] . Zakładając takie odchylenie przy obecnych statystykach, dawałoby nam to zakres na poziomie 4575-4841 dolarów za uncję [do tego poziomu może urosnąć cena kruszcu przy zainteresowaniu takim jak obecnie – red.] – dodaje Michał Stajniak, wicedyrektor działu analiz XTB.
Punkt widzenia
Przewidywania finansistów opierają się na obecnych danych. Zakładają, że aktualnie trwające sprzyjające warunki dla królewskiego kruszcu się utrzymają. Warto więc zwrócić szczególną uwagę na to, co wywołało tę inwestorską gorączkę złota. Pozwoli to lepiej rozumieć i reagować na przyszłe wydarzenia.
Zacznijmy od tego, że wbrew intuicji, popyt na złotą biżuterię nie ma praktycznie żadnego znaczenia. Podobnie roli nie gra wykorzystanie złota w technologii. Nie ma co do tego wątpliwości, bo w ciągu ostatnich trzech lat jubilerskie i technologiczne zapotrzebowanie na kruszec było historycznie bardzo niskie.
– Chociaż złoto postrzegane jest jako surowiec, to nie możemy go analizować w sposób tradycyjny dla tej klasy aktywów. Co najwyżej można obserwować zachowanie sił popytowych oraz podażowych i próbować zauważyć ewentualną kapitulację popytu lub znaczny przyrost podaży – mówi Michał Stajniak.
Złoto to aktywo inwestycyjne służące do przechowywania wartości i takie jest jego najczęstsze wykorzystanie. W związku z tym jego cena jest najbardziej zależna od czynników rynkowych, takich jak wydarzenia geopolityczne, sytuacja makroekonomiczna czy nastroje giełdowe.

Fundamenty wzrostu
Złotą hossę rozpoczął splot trzech czynników: niepewna sytuacja na arenie międzynarodowej, obawy o inflację i wzrost gospodarczy oraz zmiana polityki pieniężnej banków centralnych.
Najpierw rozpoczęcie wojny na Ukrainie, a potem na Bliskim Wschodzie były impulsem do zakupów. Potem opóźnianie się cyklu obniżek stóp procentowych w USA i strach przed “lepką” inflacją [taką, którą trudno obniżyć, nawet gdy gospodarka zwalnia lub stopy procentowe rosną – red.]. Następnie wprowadzenie ceł przez USA i wątpliwości co do kondycji gospodarki Stanów Zjednoczonych oraz ich partnerów handlowych.
Tego typu stresogennych wydarzeń, które przypominały graczom giełdowym o “bezpiecznej przystani”, jaką jest złoto, było naprawdę wiele. Co ważne, cały czas pojawiają się nowe, powiązane właśnie z trzema podstawowymi, wymienionymi przez nas czynnikami.
Dzieje się wiele
Dla przykładu, wystarczy spojrzeć na zeszły tydzień, w którym złoto po raz pierwszy przekroczyło poziom 4 tys. dolarów za uncję. Jedni jako powód wzrostu ceny podają obawy o skutek zawieszenia pracy amerykańskiego rządu. Inni wskazują na obawy o zmiany polityczne w Europie i narastające napięcia między USA a Chinami. Nie bez znaczenia były też dane potwierdzające trudną sytuację największych gospodarek świata.
– W centrum uwagi znalazły się wydarzenia polityczne we Francji i Japonii. Dymisje premierów w obu krajach podniosły premie za ryzyko na ich obligacjach skarbowych, co z kolei wywołało wątpliwości co do możliwości przeprowadzenia realnej konsolidacji fiskalnej. Równocześnie rośnie niepokój o kondycję finansów publicznych w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie deficyty i poziomy zadłużenia utrzymują się na wysokich poziomach. W takiej sytuacji tradycyjne bezpieczne aktywa, czyli obligacje krajów rozwiniętych, stają się coraz mniej atrakcyjne jako forma ochrony kapitału – zauważa Łukasz Zembik.
Warto wiedzieć
Srebro blisko rekordu
Srebro, zazwyczaj podążające za notowaniami złota, ostatnio wzbudza wyjątkowo duże zainteresowanie inwestorów. Jego notowania rosną od ośmiu tygodni i zbliżają się do 52 dolarów za uncję na giełdzie w Londynie. Są bardzo blisko rekordu wszech czasów, czyli 52,5 dolara za uncję, zaliczonego w 1980 r. na nieistniejącej już giełdzie Chicago Board od Trade.
Lepszy rydz...
Tym sposobem przechodzimy do ważnego, a często pomijanego aspektu obecnego rajdu na złocie. Wzrost kursu kruszcu jest tak dynamiczny, bo sprzyjają mu warunki rynkowe, a do tego... nie bardzo ma konkurencję. Inne aktywa uznawane za “bezpieczną przystań” odstraszają inwestorów wieloma czynnikami.
W przypadku obligacji skarbowych dużych państw odstrasza duże zadłużenie. Złoto jest nieobciążone ryzykiem kredytowym i niewrażliwe na dewaluację walut narodowych. Dlatego przyciąga dodatkowy kapitał, który znalazłby się w papierach.
– Dodatkowym czynnikiem wspierającym notowania jest postawa Narodowego Banku Szwajcarii. Otwarcie zapowiada gotowość do interwencji na rynku walutowym w razie zbyt szybkiego umocnienia franka. Taka retoryka ogranicza potencjał aprecjacyjny waluty, która tradycyjnie, jak złoto, postrzegana jest jako bezpieczna – zauważa Łukasz Zembik.
Razem z tłumem
Próbując więc oszacować dalsze losy złota, należy patrzeć nie tylko na czynniki, które mają wpływ na kruszec, ale też zwracać uwagę, jak sobie radzą jego giełdowe odpowiedniki. Na koniec, dobrym pomysłem jest obserwowanie napływów na rynek złota, czyli tego, ile kapitału przeznaczane jest na zakup aktywów powiązanych z kruszcem.
Hossę od dłuższego czasu napędzają zakupy banków centralnych. Dużymi kupcami są Chiny, ale też Turcja czy Polska. World Gold Council publikuje dane na ten temat i warto na nie rzucić okiem. Organizacja prowadzi też ankiety dużych inwestorów instytucjonalnych, co pozwala wybadać, jakie są nastroje i nastawienie względem złota.
Warto też obserwować bilanse wpływów największych ETF-ów inwestujących w złoto, bo to jedna z najczęściej wybieranych przez inwestorów indywidualnych form inwestycji w kruszec. Godne uwagi są też dane dotyczące całkowitych wpływów rynku złota. Publikuje je m.in. Mornigstar.
Główne wnioski
- Cena złota od około trzech lat systematycznie rośnie. Podskoczyła już ponad 50 proc. w ciągu ostatnich 12 miesięcy, osiągając poziom powyżej 4 tys. dolarów za uncję. Analitycy przewidują dalszy wzrost, z potencjałem dojścia nawet do 4,5 tys. dolarów jeszcze w tym roku. W perspektywie kolejnych miesięcy mogą się pojawić jeszcze wyższe poziomy.
- Wzrost ceny złota nie jest napędzany tradycyjnym popytem na złotą biżuterię czy zastosowaniami technologicznymi, które są na niskim poziomie. Wynika głównie z jego roli jako bezpiecznej przystani inwestycyjnej, na którą wpływają czynniki geopolityczne, makroekonomiczne oraz nastroje na rynkach finansowych.
- Rajd złota wspierają obecnie trzy główne czynniki: niestabilność geopolityczna (m.in. wojny i napięcia międzynarodowe), obawy o inflację i wzrost gospodarczy oraz zmiany polityki monetarnej banków centralnych. Ponadto złoto korzysta na spadku atrakcyjności innych bezpiecznych aktywów, takich jak obligacje rządowe obarczone ryzykiem kredytowym i dewaluacją walut.
