Poczucie humoru po polsku. Co nas bawi, co rozśmiesza?
Polska znalazła się na ósmym miejscu w rankingu krajów z największym poczuciem humoru przygotowanym przez firmę Remitly. Najlepsi pod tym względem okazali się Czesi. Postanowiliśmy sprawdzić, co najbardziej bawi Polaków. Mariusz Szczygieł opowiada zaś o czeskim humorze.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Czy Polacy mają dystans i potrafią żartować z siebie samych.
- Czy są tematy zakazane, z których nie wypada się śmiać.
- Jak wygląda poczucie humoru w internecie.
Amerykańska firma Remitly, oferująca usługi przekazów finansowych, postanowiła sprawdzić, który kraj na świecie ma największe poczucie humoru. Amerykanie poprosili ponad 6 tys. dorosłych osób z 30 krajów o przygotowanie odpowiedzi na serię pytań z Kwestionariusza Stylów Humoru.
Na możliwych 112 punktów najwięcej zdobyli Czesi (72,33). Tuż za nimi uplasowali się Portugalczycy (71,42), a podium zamknęli Irlandczycy (71,18). Kolejne miejsca zajęli Belgowie, Chilijczycy, Grecy i Australijczycy. Polska (70,87) zajęła ósme miejsce. Jak napisano w uzasadnieniu, Polacy często używają żartów, aby radzić sobie z przeciwnościami losu.
Zdaniem eksperta
„Ważne, aby nie zanikła radość!” – czeski humor to filozofia życia
Na ogrodzeniu czeskiej kawiarni, która sąsiaduje z placem zabaw, wisi napis: „Szanowni Rodzice. Dzieci, które przelezą przez nasz płot, dostaną podwójne darmowe espresso i powiemy im prawdę o Jezusie!”.
W damskiej toalecie gospody przy stawie rybnym wisi taki napis: „Miłe Damy, nie wyrzucajcie tamponów przez okno, dławią się nimi nasze kaczki!”.
Za komuny powstało opozycyjne nielegalne Stowarzyszenie o Weselszą Przyszłość. Kiedy różne odłamy opozycji zaczęły się kłócić, zaprosiło ono ich liderów do piaskownicy. Wszyscy – pod hasłem „Każdy na swoim piasku” – dostali łopatki, wiaderka i musieli ulepić swoje babki. Kiedy babki były gotowe, znienacka przyjechał wóz z piachem, który im je zasypał z całą piaskownicą, co miało uświadomić, jak ich spory są miałkie. Gdy szefowa stowarzyszenia przyszła po Havla, miał akurat jakichś zagranicznych gości, ale spytała jego żonę: „Pani Olgo, może Vaclav iść z nami do piaskownicy?” Olga z surową miną spojrzała na zegarek i powiedziała: „Dobrze, ale za godzinę ma być w domu”.
Dowcipne pomysły, zachowania, inicjatywy mogą się tylko wtedy udać, jeśli serwuje się je z poważną miną. Jak już jesteśmy przy komunistycznej Czechosłowacji, to jeden z ważniejszych uwięzionych opozycjonistów, Ivan Jirous, został poproszony o napisanie grypsu z hasłem dla narodu. A jego koledzy na wolności to hasło wypiszą na plakatach i rozkleją je w czechosłowackich miastach.
Co napisał? O wolności? Honorze? Solidarności? A skąd!
Napisał: „Ważne, aby nie zanikła radość!”. Jedna z najdowcipniejszych Czeszek, pisarka Halina Pawlowská, mówi, że śmiech nadaje rzeczom właściwą miarę. I o to chodzi. Czeski humor to filozofia życia. A opowiadanie dowcipów jest tylko jednym z jej elementów.
W internecie pojawił się mem – typowy przykład czeskiego humoru, który nie zna tematów tabu. To nie łaskawy dla ludzi humor Hrabala, czy zdroworozsądkowy humor Szwejka. Czesi lubią często zaśmiać się, docierając do granic dobrego smaku i granic poprawności. Humor, który u nas określilibyśmy najłagodniej karkołomnym czy złośliwym, polega na tym, że dramatyczną albo traumatyczną sytuację (śmierć, wojnę, kataklizm) przerabia się na materiał do śmiechu. To dowcip, który nie bierze jeńców (jeśli żyje jeszcze poza mną ktoś, kto wie, co to znaczy). Nie liczą się dla niego ewentualne ofiary. Nazywam go dowcipem ratunkowym. Kiedy nie możemy sobie poradzić z nieszczęściem, obśmiewamy je.
Hasło „Kto nie skacze, nie jest Czechem” jest chyba najpopularniejszym patriotyczno-sportowym hasłem w tym kraju. Dłuższa wersja brzmi „Kto nie skacze, nie jest Czechem. Hop, hop, hop” i towarzyszy jej masowe skoordynowane podskakiwanie kibiców. Jako przyśpiewka został po raz pierwszy użyty w 1996 roku, aby uczcić zdobycie srebrnego medalu na EURO 1996.
Most Nuselski w Pradze ma sześciopasmową jezdnię, jego wysokość to 42 metry, dlatego zaręczał pewną śmierć samobójcom. Ich liczbę szacuje się od 250 do 350. Most najpierw miał metrową balustradę. W 1990 roku samobójców było tylu, że umieszczono pod nią wzdłuż całej długości mostu półtorametrową siatkę zabezpieczającą, ale i tak na nią wchodzili. Siedem lat później podwyższono więc wysokość balustrady do 2,60 m, ale nadal się na nią wspinali. W 2008 roku została nadbudowana elastyczną siecią z bardzo śliskiego metalu, zagiętą do wewnątrz. Podczas testów nie zdołali jej pokonać nawet alpiniści. Most Nuselski przestał być dla śmierci wygodny. Przestano skakać. A teraz czytamy na nim napis, że kto z niego nie skacze, nie jest Czechem…
Różnie bywa z dystansem do żartów
Ostatni dzień kadencji Andrzeja Dudy oraz zaprzysiężenie Karola Nawrockiego na nowego prezydenta Polski wzbudziły nie tylko poruszenie w społeczeństwie. Przyniosły także mnóstwo memów i żartów odnoszących się do aktualnej sytuacji politycznej w naszym kraju. Jednak czy w tak mocno spolaryzowanym społeczeństwie, tego typu dowcipy bawią wszystkich?
– Myślę, że z poczuciem humoru Polaków jest dobrze. Piszę felietony już prawie od 30 lat i przez ten czas nie zauważyłem zmiany na gorsze. Jedyna różnica jest taka, że dzisiaj ludzie są bardziej wyczuleni na niektóre tematy jak np. religia czy polityka. Dawniej mieliśmy do wszystkiego większy dystans. W przeszłości, kiedy przygotowywałem satyrę na różne polityczne tematy, nie było takich kontrowersji. Ale teraz, szczególnie jak zażartuję z prawicy, od razu uruchomia się cała maszyneria. Pod tego typu wypowiedziami pojawiają się niekorzystne komentarze – mówi nam Tomasz Olbratowski, dziennikarz i satyryk, którego felietony można usłyszeć w radiu RMF FM.
Jak dodaje, człowiek musi się czuć bezpieczny w swoich poglądach.
– Jeżeli ktoś żartuje sobie z tego, w co wierzymy – czy to jest religia, czy polityka – sprawia, że zachwiane jest nasze poczucie bezpieczeństwa. Odczuwamy to tak, jakby nas atakowano – zaznacza felietonista.
W świecie memów
Patrząc na codzienny wysyp memów, możemy stwierdzić, że Polacy potrafią podchodzić z uśmiechem i dystansem do codzienności.
– Tematy do żartów pisze nam życie. To może być tytuł z internetu, zwłaszcza obecne clickbaity czy ostatnio zamieszanie wokół Dino na Wilanowie. Im coś jest bardziej groteskowe, tym śmieszniejsze – podkreśla Tomasz Olbratowski.
Na wydarzenia z życia codziennego błyskawicznie reaguje internet i twórcy w mediach społecznościowych, dostarczając nam rozrywkę niemalże przez całą dobę.
– To jest bardzo pozytywne zjawisko, bo dobry humor jest nam potrzebny jak powietrze. Jest to pewnego rodzaju przerywnik w ciągu dnia, który nas oczyszcza z codziennych obowiązków i problemów. Daje nam też poczucie przynależności do pewnej grupy społecznej. Oczywiście nie każdy się śmieje ze wszystkiego i nie wszystkich bawi to samo. Stąd też duża rola social mediów i twórców internetowych, którzy dają nam rozrywkę – tłumaczy Karina Hertel, partnerka w agencji marketingu influencerskiego BrandLift, na bieżąco śledząca internetowe trendy.
Mem jako źródło informacji
W internecie jest różnorodność, miliony wątków, kierunków i stylów, które dopasujemy do siebie.
– To też pokazuje, że ten śmiech nie zawsze musi być polityczny albo przaśny, jak to często bywało w przeszłości przy okazji różnych kabaretonów na koniec letnich festiwali muzycznych organizowanych przez telewizje. Dzisiaj internet daje nam ogromny wybór za sprawą świetnych twórców w mediach społecznościowych z Make Life Harder i Michałem Marszałem na czele – mówi Karina Hertel.
O ile memy są formą żartu z otaczającej nas rzeczywistości, to dla wielu osób – zwłaszcza z młodego pokolenia – są bazą wiedzy na temat tego, co dzieje się na świecie.
– Jedno z badań, które ostatnio przeczytałam, pokazało, że wiele osób z memów czerpie wiedzę. To, co zobaczą w mediach społecznościowych, dopiero później weryfikują w portalach internetowych i sprawdzają, co ostatnio zrobił prezydent albo premier, ewentualnie o co chodzi w zamieszaniu z Dino na Wilanowie. Media społecznościowe są dla nich pierwszym dostarczycielem informacji ze świata – dodaje Karina Hertel.
Tematy zakazane – czy takie są i jest nam wówczas nie do śmiechu?
Wspomniana religia czy polityka często są tematami, których lepiej nie poruszyć np. podczas kolacji przy rodzinnym stole. Łatwo można bowiem wywołać kłótnię. Jak wspomniał Tomasz Olbratowski, także w żartach poruszając polityczne czy religijne wątki, trzeba mieć wyczucie smaku. Patrząc jednak na internetowe memy, można stwierdzić, że tam nie ma tematów zakazanych. Obiektami żartów są wszyscy – od polityków, przez osoby duchowne, po najpopularniejszych sportowców i celebrytów.
– W internecie od lewej do prawej nie ma żadnych świętości. Mamy tam maksymalnie obnażone wszystkie cechy Polaków. Pojawiają się wulgaryzmy, brutalna rzeczywistość, ale też powiedziałbym dość wysublimowany żart polityczny. Na pewno różni się on od siebie w zależności od tego, czy to jest Instagram czy TikTok. W obu przypadkach można znaleźć mocne pozycje, ale z pewnością będą się różniły estetyką – podkreśla Karina Hertel.
Jak zaznacza Tomasz Olbratowski, nie każdy może pozwolić sobie na tak zwane frywolne żarty.
– Od jazdy na ostro bardziej lubię ironię, sarkazm, niedopowiedzenie, ubranie dowcipu w opowieść. Staram się nie przekraczać pewnych granic. Choćby dlatego, że moje felietony w radiu są puszczane w godzinach porannych, przed ósmą rano, kiedy wielu rodziców wiezie np. dzieci do szkoły. Natomiast raz zdarzyło mi się, że na koniec felietonu rzuciłem taką soczystą ku*wą. Odnosiło się to do tego, że posłowie uchwalali sobie podwyżki. Nie wystarczyło im jednak czasu, żeby uchwalić poprawkę do ustawy, w wyniku czego opiekunowie osób niepełnosprawnych nie mogli dostać zasiłku. Felieton zakończyłem słowami: a kogo to ku*wa obchodzi? Pamiętam, że dostałem później maila od pani doktorantki polonistyki z Uniwersytetu Wrocławskiego, w którym napisała, że to był piękny przykład właściwie użytego wulgaryzmu, który nie razi – wspomina satyryk.
Monetyzacja dobrego humoru
Media społecznościowe to nie tylko memy, ale przede wszystkim świat influencerów. Jak się okazuje, marki łatwiej zachęcić do współpracy z tymi, którzy specjalizują się np. w branży mody, beauty czy jedzenia, niż z żartującymi sobie z codziennej rzeczywistości.
– Marki niestety mają mały dystans do siebie. Obawiają się współpracy z twórcami, którzy budują swoją popularność na humorze. Nigdy nie wiadomo, w którą stronę pójdą w przypadku reklamy – czy to się spodoba odbiorcom, czy będzie kontrowersyjne i jak wpłynie na wizerunek marki. Natomiast jest wiele kont w sieci, które świetnie sobie z tym radzą, podchodzą z estetyką, wyczuciem i smakiem. Świetnym przykładem będą tutaj Klaudia Halejcio, Elwira Rutkowska, Aleksandra Żebrowska czy Agata z Vague.Vegan. Wszystkie dziewczyny są świetne w tym, co robią – wylicza Karina Hertel.
Czy opowiadanie kawałów w towarzystwie to "obciach"?
Czasami warto się wylogować z życia i wspomniane memy zastąpić innymi formami rozrywki jak np. występy na żywo kabaretów, klubów komediowych czy stand-upów. Dobrym rozwiązaniem na poprawę humoru jest także spotkanie w gronie znajomych, z którymi możemy wspólnie pożartować. Tylko czy wypada wówczas opowiadać np. kawały?
– Osobiście bardzo tego nie lubię. Można posłużyć się dowcipem sytuacyjnym podczas rozmowy, gdy komuś się przypomni kawał, który ilustruje sytuację, o której rozmawiamy. Ale opowiadanie kawałów koszarowych przy stole np. podczas urodzin, gdzie są starsze osoby, to żenada – ocenia Tomasz Olbratowski.
Główne wnioski
- Poczucie humoru jest dla Polaków sposobem na rozładowanie codziennych wyzwań i problemów. Część społeczeństwa staje się coraz bardziej wrażliwa na tematy światopoglądowe. Jednak satyra, memy i humor sytuacyjny nadal pomagają nam odreagować napięcia i zbudować wspólnotę wokół śmiechu.
- Dzięki mediom społecznościowym Polacy śmieją się już nie tylko z kabaretów, ale przede wszystkich z memów odnoszących się do codziennych absurdów. Forma internetowego humoru staje się bardziej zróżnicowana i odważniejsza.
- Humor łączy, ale i dzieli. Jest tak szczególnie w spolaryzowanym społeczeństwie, gdzie granica między żartem a obrazą bywa delikatna. I chociaż na co dzień wiele osób bywa ostrożna z żartami, aby nie urazić nikogo, twórcy memów nie uznają tematów zakazanych.


