8 pomysłów na złagodzenie społecznej polaryzacji w Polsce. Co zrobić, byśmy się nie pozabijali?
Kontakt międzygrupowy, panele obywatelskie, literatura, żywe biblioteki czy ograniczenia w publikacji sondaży wyborczych. To tylko niektóre pomysły na ochłodzenie nastrojów politycznych w Polsce. W końcu będziemy musieli z nich skorzystać, bo jesteśmy najbardziej spolaryzowanym społeczeństwem w Unii Europejskiej.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego polaryzacja w Polsce przyjmuje postać niebezpieczną dla naszego społeczeństwa.
- Jakie są konkretne pomysły na ochłodzenie nastrojów polaryzacyjnych w Polsce.
- Jak może uratować nas rozmowa, panele obywatelskie i ograniczenia w publikowaniu sondaży.
Polaryzacja polskiego społeczeństwa narasta od czasu katastrofy smoleńskiej w 2010 r. Pod koniec 2024 r. była wyższa niż na Słowacji, gdzie rok wcześniej doszło do zamachu na premiera Roberta Ficę, czy w Rumunii, gdzie Sąd Konstytucyjny unieważnił wybory prezydenckie.
Polaryzacja po polsku
Tak wynika z analiz zespołu Varieties of Democracy (V-Dem), który monitoruje kondycję demokracji na całym świecie. Jego metodologia opiera się na długofalowym, systematycznym zbieraniu opinii ekspertów z różnych państw.
„Ostatnie wybory prezydenckie jedynie tę polaryzację zaostrzyły i nie wiadomo, gdzie jeszcze nas w końcu zaprowadzą. Widać, że nad duchem kompromisu zapanowała atmosfery sporu i walki, a wraz z nią – siły” – zauważył prof. dr hab. Bogdan Góralczyk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Co zrobić, byśmy z powodu różnic politycznych się nie pozabijali?
Pomysł nr 1: Rozmowa z osobami, które myślą inaczej
– Jedynym naukowo udowodnionym sposobem na obniżenie polaryzacji afektywnej, czyli niechęci między osobami o odmiennych poglądach, jest tzw. kontakt międzygrupowy – mówi Wawrzyniec Smoczyński, prezes Fundacji Nowej Wspólnoty.
Chodzi o sytuację, w której przedstawiciel jednej grupy światopoglądowej ma okazję do spotkania, poznania i pogłębionej rozmowy z osobą, która myśli inaczej niż on. Fundacja Nowej Wspólnoty od pięciu lat organizuje właśnie takie spotkania, podczas których rozmawiają ze sobą osoby o bardzo różnych poglądach. Przeprowadziła ich już 145, wzięło w nich udział 2035 osób.
– To są albo treningi dobrej rozmowy, podczas których uczymy umiejętności rozmawiania z osobami myślącymi inaczej od nas, albo tzw. dialogi wspólnotowe, które polegają na spotkaniu grupy ludzi o liberalnym i konserwatywnym światopoglądzie i rozmowie na temat rozpalający opinię publiczną – tłumaczy Wawrzyniec Smoczyński.
Dlaczego jedni poparli Karola Nawrockiego, a inni Rafała Trzaskowskiego?
Trzy dni po drugiej turze wyborów prezydenckich Fundacja Nowej Wspólnoty zorganizowała spotkanie, podczas którego wyborcy Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego próbowali nawzajem poznać swoje punkty widzenia. Wcześniej dyskutowano m.in. o bezpieczeństwie, imigrantach czy podziale obowiązków domowych.
– Celem tych spotkań nie jest, by jedni „nawracali” drugich na swoje poglądy, tylko uszanowanie innego zdania i przekonanie się, dlaczego osoba, której wcześniej nie znaliśmy, tak myśli – tłumaczy Wawrzyniec Smoczyński.
Ważne jest, by zrozumieć, skąd się biorą poglądy tej osoby i jakie wartości kryją się za jej przekonaniami.
Prezes Fundacji Nowej Wspólnoty przekonuje, że kontakt międzygrupowy z osobami po drugiej stronie, o których często mamy najczęściej negatywne wyobrażenia, przynosi korzyści.
– Zaczynamy rozumieć, dlaczego ktoś mógł zagłosować inaczej od nas, dlaczego jest zwolennikiem lub przeciwnikiem prawa do aborcji, dlaczego jest zwolennikiem albo przeciwnikiem przyjmowania migrantów do Polski – wyjaśnia Wawrzyniec Smoczyński.
Polski Dialog
Ekspert wierzy w rozmowę. Jak zauważa, ważne, by ludzie zamiast się wymieniać argumentami i zaczynać od wyzwisk, byli ciekawi siebie nawzajem i nastawili się bardziej na słuchanie niż na mówienie. Fundacja Nowej Wspólnoty od trzech lat realizuje projekt PolskiDialog.pl, w ramach którego przeprowadziła już niemal setkę rozmów dla blisko 1000 osób. Z każdego z nich powstała mapa dialogu ilustrująca główne stanowiska i osie sporu. Dialogi są otwarte dla chętnych, wystarczy zgłosić się na stronie fundacji fnw.org.pl. Spotkania odbywają się stacjonarnie, a także online. Kolejne zaplanowano na jesień.
Pomysł nr 2: Panele obywatelskie
Fundacja Stocznia od wielu lat promuje ideę paneli obywatelskich, w których widzi nadzieję na przełamania bipolaryzacji.
– Do rozmowy o ważnych sprawach publicznych zaprasza się ludzi wybranych w losowaniu. To nie jest coś nowego. Tak np. wybierano skład czegoś w rodzaju obywatelskich sądów w starożytnych Atenach. Chodzi o to, żeby na podstawie poprawnie przeprowadzonego losowania uzyskać efekt „Polski w pigułce” – tłumaczy Kuba Wygnański, prezes zarządu Fundacji Stocznia, który od lat zajmuje się kwestią udziału obywateli w podejmowaniu decyzji politycznych na różnych poziomach władzy.
Wyłoniona grupa spełnia rygory statystycznej reprezentatywności. W Stoczni wyodrębniono grupę 100 osób, które dokładnie odzwierciedlają populację w Polsce co do płci, geografii, miejsca zamieszkania czy wykształcenia. Podczas rekrutacji do panelu nie pytano o wyborcze preferencje.
Tylko na pierwszy rzut oka ten pomysł przypomina badanie opinii publicznej.
– Wylosowani bardziej przypominają ławników. Wśród nich nie ma polityków czy aktywistów. To osoby, które reprezentują milczącą większość – tłumaczy socjolog.
Wylosowani podejmują decyzję dopiero po solidnym zapoznaniu się ze sprawą
W ocenie socjologa jednym z największych problemów polaryzacji jest to, że dyskurs publiczny kształtują przede wszystkim hałaśliwe mniejszości. Zamiast dyskursu jest wtedy przekrzykiwanie. Często milcząca większość jest w pewnym sensie zakrzyczana. Potrzeba zatem szczególnych metod, żeby ją usłyszeć.
Osoby wylosowane do panelu obywatelskiego podejmują decyzję dopiero po solidnym przepracowaniu zagadnienia. Dlatego panele obywatelskie, które proponuje Fundacja Stocznia, przewidziane są na trzy weekendy.
– Podczas pierwszego uczestnicy panelu rozmawiają z osobami, które przedstawiają konkretne pomysły. Chodzi o to, by wyrównać wiedzę osób, które będą decydować o jakimś rozwiązaniu. Podczas drugiego weekendu uczestnicy panelu rozmawiają ze sobą w małych grupach, których uczestnicy ciągle rotują. Podczas ostatniego spotkania wydają werdykt – opowiada Kuba Wygnański.
Panele obywatelskie, jak zauważa Wygnański, stosowane są w Polsce głównie w kwestiach klimatycznych w coraz większej liczbie większych miast, ale także na poziomie krajowym np. w sprawie ubóstwa energetycznego. Można dowiedzieć się o nich więcej np. na stronie naradaoenergii.pl.
Pomysł nr 3: Teatr
2 kwietnia 1982 roku Argentyna zrzuciła kilkuset spadochroniarzy na archipelag obsadzony od lat kilkudziesięcioosobowym garnizonem brytyjskim. Tak rozpoczęła się argentyńsko-brytyjska wojna o Falklandy. Trwała ponad dwa miesiące. Pochłonęła niemal 650 zabitych Argentyńczyków i ponad 250 śmiertelnych ofiar po stronie Brytyjczyków. Kolejne setki obywateli obu krajów zostało rannych i trafiło do niewoli.
Ponad 30 lat później argentyńska reżyserka Lola Arias zaprosiła sześciu weteranów tamtej wojny do stworzenia spektaklu teatralnego „Pole minowe”. W tym jednym z najgłośniejszych antypolaryzacyjnych projektów teatralnych wzięli udział żołnierze, którzy kiedyś stanęli naprzeciw siebie na polu bitwy. Weterani razem wystąpili na scenie, szukając tego, co ich łączy, wspominając wojnę i wcielając się w postacie polityczne, które ich do niej doprowadziły.
Jak wy byście zdecydowali?
„Pole minowe” to nie jest jedyny antypolaryzacyjny projekt, który wydarzył się w teatrze. Od lat na scenach teatralnych całego świata wystawiany jest spektakl „Terror” według tekstu Ferdinanda von Schiracha.
To przedstawienie, które odbywa się w formule rozprawy sądowej, a widzowie mają wydać wyrok w – hipotetycznej – moralnie niejednoznacznej sprawie. Sądzonym jest 31-letni major lotnictwa wojskowego Lars Koch, który zdecydował o zestrzeleniu samolotu pasażerskiego Airbus A320 odbywającego lot z Berlina do Monachium. W wyniku jego decyzji życie straciły 164 osoby. Chwilę przed zestrzeleniem samolot został porwany przez terrorystę. Zamierzał rozbić maszynę na wypełnionym po brzegi stadionie piłkarskim w Monachium, na którym odbywał się mecz Niemcy–Anglia.
Na stronie terror.theater można śledzić, jak w tej sprawie zdecydowała publiczność w różnych częściach świata. Uniewinniło go mniej niż 64 proc. widzów. W Polsce w ramach wszystkich 24 spektakli publiczność w zdecydowanej większości opowiedziała się za uniewinnieniem osoby, która zestrzeliła samolot, ale np. w Japonii podczas 33 przedstawień zapadło 25 wyroków skazujących. W październiku i listopadzie można samemu wcielić się w ławę przysięgłych, spektakl znajduje się w repertuarze Teatru Śląskiego i będzie pokazywany w Katowicach na Sali Sejmu Śląskiego.
Pomysł nr 4: Książki Jeana Hatzfelda i Darko Cvijetića
Dr Paulina Małochleb, literaturoznawczyni z Uniwersytetu Jagiellońskiego, uważa, że czytanie książek może mieć zbawienny skutek antypolaryzacyjny.
– Czytanie to ćwiczenie z empatii i praca z wyobraźnią – tłumaczy dr Małochleb.
Krakowska krytyczka proponuje lekturę cyklu przetłumaczonych na język polski książek francuskiego reportera Jeana Hatzfelda, w których opisuje wojnę domową w Rwandzie. Wielokrotnie nagradzany Hatzfeld, także laureat Nagrody Kapuścińskiego, w kolejnych reportażach oddaje głos ofiarom, katom, ale także ich dzieciom. Pokazuje, jak ekstremalna polaryzacja, która w konsekwencji doprowadziła do wojny domowej, staje się traumą nie tylko walczących ze sobą stron, ale także następnych pokoleń.
– Podobny eksperyment robi pisarz Darko Cvijetić, syn Chorwatki i Serba. W książkach "Winda Schindlera" i "Czemu na podłodze śpisz" do problemu podnoszonego przez Jeana Hatzfelda dodaje jeszcze przypadkowość losu – mówi dr Małochleb.
Darko Cvijetić, podobnie jak argentyńska reżyserka Lola Arias, pozwala spotkać się wrogom z czasów wojny domowej w Jugosławii, pokazując, jakie konsekwencje dla naszego życia mają historyczne procesy, na które nie mamy wpływu.
Pomysł nr 5: Instytucje kultury w walce z polaryzacją
Nieocenioną siłę depolaryzacyjną mogą mieć instytucje kultury, w tym zdobywające coraz większą popularność kluby książki.
– W samym Krakowie działa 28 sformalizowanych klubów. Podczas organizowanych przez nie spotkań ludzie o bardzo różnych poglądach są w stanie czytać bardzo rożne książki i rozmawiać o nich tak, by się nie antagonizować – zachwala Paulina Małochleb.
Kuba Wygnański szansę na pokonanie polaryzacji widzi też w działalności tzw. żywych bibliotek. To obecny w Polsce od 2007 roku międzynarodowy ruch promujący prawa człowieka i dialog społeczny, który zdobywa coraz większą popularność. Działa na zasadzie prawdziwej biblioteki. Różnica w tym, że nie wypożyczamy książek, ale podczas specjalnie organizowanych wydarzeń książkę zastępuje osoba, a czytanie – rozmowa.
Pomysł nr 6: „Wypożycz” sobie człowieka
W Żywej Bibliotece np. w Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi można porozmawiać – jak czytamy na oficjalnej stronie instytucji – „zarówno z Muzułmaninem, Katolikiem, Księdzem, Zakonnicą, Osobą niesłyszącą, Trzeźwym alkoholikiem, Osobą w kryzysie bezdomności, Osobą chorą na schizofrenię, Policjantem, Weganką, jak i Gejem, Lesbijką czy Osobą transpłciową”.
Wygnański przypomina, że etymologicznie „ksenofobia” to nie jest nienawiść do obcych, ale phóbos, czyli obawa czy strach przed nimi.
– Często bierze się on z wyolbrzymienia, przesady, emocjonalnej manipulacji. To „sprzedaje się” najlepiej. Możliwość porozmawiania z obcym i innym, lepsze poznanie go i oswojenie się ma niewątpliwy wymiar depolaryzacyjny – uważa Kuba Wygnański z Fundacji Stocznia.
Pierwotnie szachy wymyślono dla czterech graczy
Skąd się bierze polaryzacja?
– Polaryzacja to toksyczny mechanizm, który napędzany jest po części przez nasz system polityczny. My nie jesteśmy tacy źli, nie mamy wrodzonej niechęci do bliźnich, ale „planszówki”, w które gramy są często tak stworzone, że wpychają nas w konfrontacyjne, binarne schematy – mówi socjolog Kuba Wygnański, prezes zarządu Fundacji Stocznia,
Przypomina, że gra, z której wywodzą się szachy, była wcześniej znana w Indiach jako Czaturanga i grało w nią czterech graczy. Dopiero później Persowie nadali jej bardziej konfrontacyjny wariant, w którym ściera się już tylko dwóch rywali i w którym chodzi o to, aby wyeliminować z drużyny przeciwnika figurę króla.
Zdaniem Wygnańskiego mamy obecnie do czynienia ze szczególnym wariantem polaryzacji: bipolaryzacją.
– Wariant ten jest ogromnie niebezpieczny dla naszej demokracji. Redukcja do prostej formuły my-oni, owszem, najlepiej mobilizuje wyborców, ale też – nawet, jeśli się wygrało – najbardziej utrudnia uprawiania polityki jako troski o dobre wspólne. Słowo Rzeczpospolita dokładnie to właśnie oznacza – rzecz wspólna – mówi Wygnański.
W jego ocenie już teraz można by wdrożyć konkretne pomysły, które mogą chłodzić te polaryzacyjne procesy.
Pomysł nr 7: Ograniczenia w publikacji sondaży
Jednym z nich mogłyby być ograniczenia w publikowaniu sondaży wyborczych. Zresztą pomysł memorandum na publikację wyników sondaży przed wyborami nie jest nowy i funkcjonuje w wybranych krajach Unii Europejskiej.
– Oczywiście, technicznie to może być trudne, ale warto próbować. W każdym razie, gdyby ich zabrakło, dziennikarze musieliby się nieco bardziej wysilać niż obecnie, kiedy wielu właściwie ogranicza się do retoryki sportowej. Rozmowa o sondażach zamula debatę. Sondaże przedwyborcze często zamiast dostarczać opisu rzeczywistości, w istocie ją tworzą – uważa Wygnański.
Jego zdaniem ogromne zainteresowanie, jakie dziś media poświęcają sondażom wyborczym, sprawia, że stały się one skutecznym i toksycznym narzędziem przemiany polityki w sportową rozgrywkę.
– Tu nie ma już racji, są tylko narracje i mobilizacja „swoich”. Elektoraty w istotnej części sklejają się w dwie masy na podstawie tego, o czym marzą i do czego wspólnie aspirują, ale także tego, kogo i czego wspólnie nienawidzą. Wybory zbyt często napędzane są przez „ciemną stronę mocy”. Stadionem rządzą ultrasi i każda ze stron robi jak najwięcej, żeby wypełnili oni wszystkie miejsca na widowni – mówi Kuba Wygnański.
Pomysł nr 8: Debata oksfordzka
Zaznacza jednak, że demokracja to więcej niż wybory.
– To więcej niż arytmetyka. To także zdolność do debaty, perswazji, weryfikacji faktów. To wyrabianie sobie własnych poglądów, cierpliwość do znoszenia poglądów innych niż własne i uznanie, że mają prawo istnieć. Czasem nazywa się takie formy demokracją deliberatywną – twierdzi prezes Fundacji Stocznia.
Z nadzieją patrzy np. w stronę formuły debaty oksfordzkiej, która jest po prostu szkołą retorycznego sporu.
– Wbrew powszechnemu przekonaniu uczestnicy debaty oksfordzkiej niekoniecznie bronią swoich poglądów. Stanowisko, którego mają bronić, jest wcześniej losowane. To rodzaj gry, w której nagradzana jest sztuka perswazji. Dzięki temu lepiej potrafią zrozumieć argumenty, które stoją za racją przez nich niepodzielaną – mówi Wygnański.
Główne wnioski
- Wawrzyniec Smoczyński, prezes Fundacji Nowej Wspólnoty, przekonuje, że jedynym naukowo udowodnionym sposobem na obniżenie polaryzacji afektywnej, czyli niechęci między osobami o odmiennych poglądach, jest tzw. kontakt międzygrupowy. Dlatego FNW od pięciu lat organizuje właśnie takie spotkania, podczas których rozmawiają ze sobą osoby o bardzo różnych poglądach. Przeprowadziła ich już 145, wzięło w nich udział 2035 osób. Kolejne odbędą się jesienią, każdy może się zgłosić.
- Fundacja Stocznia od wielu lat promuje ideę paneli obywatelskich, w których widzi nadzieję na przełamanie bipolaryzacji. Decyzję w ramach takiego formatu podejmowane są według dokładnie wypracowanego scenariusza, który obejmuje trzy weekendowe spotkania.
- To niejedyne pomysły na przełamanie niebezpiecznej polaryzacji polskiego społeczeństwa, która jest najwyższa w Unii Europejskiej. Eksperci i ekspertka, z którymi rozmawiamy, wskazują niemal 10 konkretnych pomysłów na ochłodzenie nastrojów politycznych w Polsce. Wśród nich znalazło się także czytanie książek konkretnych autorów, korzystanie z ofert instytucji kulturalnych czy ograniczanie w publikacji sondaży wyborczych.


