Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Finanse osobiste Kultura

Jak przejeść 6 mln dolarów w minutę? 5 prawd o najmłodszym pokoleniu kolekcjonerów sztuki

Co można przekąsić za 6 mln dolarów? Instalację artystyczną o wysokiej zawartości błonnika i potasu – odpowiada świeżo upieczony prominent z portfelem pełnym kryptowalut. Inwestorzy z najmłodszego pokolenia miewają wywrotowy stosunek do handlu dziełami sztuki, a najgorsze… że trudno im czasem nie przyklasnąć. 

Na zdjęciu ekspozycja „Komedianta" w domu aukcyjnym Sotheby's. Fot.: John Nacion/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jaki wpływ mają na rynek sztuki preferencje zetek.
  2. Dlaczego banan przyklejony do ściany to dzieło, które celnie opisuje kondycję współczesnego świata.
  3. Czy obraz artystki młodego pokolenia może kosztować tyle samo co portret Witkacego czy olej Wojciecha Kossaka.

Rolka z Beksem. Inaczej mówiąc – skąpy filmik przedstawiający w mediach społecznościowych obraz Zdzisława Beksińskiego. Choć dla wielu uczestników rynku taki zlepek wyrazów kojarzyć mógłby się prędzej z domem strachów w lunaparku, rolka z Beksem urosnąć może niebawem do rangi symbolu naszych skomplikowanych czasów. Jak podaje tegoroczna edycja „The Intelligence Report” serwisu Artnet, światowym rynkiem sztuki targnęły w ostatnim czasie dwa nieokiełznane żywioły. Pierwszy to fala spadków rocznych obrotów aukcyjnych sięgająca ponad 27 proc. w skali globalnej i aż 46 proc. dla samych Chin. Drugi, znacznie bardziej nieobliczalny, to wzbierający popyt zetek i milenialsów. Jak wynika z analiz Artnetu, najmłodsi inwestorzy wywracają niektóre z zastałych mechanizmów rynku, przetasowując tabele notowań i wymuszając na domach aukcyjnych nowe formuły handlu. Pora więc poznać ich nawyki i kryteria wyborów inwestycyjnych, bo wiele wskazuje, że rolka z Beksem to dopiero skromny aperitif.

1. Wernisaż bez plotek i wina, w skrócie Insta

Porządkując dla jasności terminologię: kolekcjoner w szlachetnym wieku ponad 60 lat, licytujący właśnie olej Józefa Chełmońskiego, to przedstawiciel „baby boomers”, podczas gdy ten lekko po 50-tce – zwykle bardziej zainteresowany awangardą – to reprezentant pokolenia X. Natomiast milenials, który już od dobrych paru lat krząta się na wernisażach, to najwyższej 45-latek, a zetka, która przerzuca pewnie teraz rolki z Beksem, przyszyła na świat najwcześniej w połowie lat 90. Jak podaje raport KPMG, według prognoz Euromonitora z 2024 r. do 2030 r. nawet 30 proc. nabywców dóbr luksusowych będzie stanowiło właśnie pokolenie Z. Na rynku sztuki oznacza to przede wszystkim ogromny rozrost nowych kanałów informacji i sprzedaży, wśród których istotną rolę zaczęły wieść media społecznościowe, takie jak YouTube, TikTok czy Instagram.

Obraz Zdzisława Beksińskiego (bez tytułu) z 1979 r., który w marcu 2025 r. osiągnął cenę 732 tys. zł. Co ciekawe, zdaniem ekspertów, dorobek Zdzisława Beksińskiego zdumiewająco często przyciąga młodszych odbiorców.
Obraz Zdzisława Beksińskiego (bez tytułu) z 1979 r., który w marcu 2025 r. osiągnął cenę 732 tys. zł. Co ciekawe, zdaniem ekspertów dorobek tego artysty zdumiewająco często przyciąga młodszych odbiorców. Fot. Agra-Art

– Grupą, która jest największym beneficjentem tej zmiany oraz jej siłą napędową, są oczywiście osoby młode: milenialsi i przedstawiciele Gen Z. Galerie, domy aukcyjne i sami artyści komunikują się z odbiorcami za pośrednictwem mediów społecznościowych, skracając tym samym dystans między dziełem sztuki a potencjalnym kolekcjonerem. W konsekwencji coraz młodsi ludzie nabywają swoje pierwsze obiekty– zauważa Stefania Olbrycht, dyrektor warszawskiej Piękna Gallery.

Jak dodaje, za pośrednictwem mediów społecznościowych można również intencjonalnie stać się widzianym w świecie kultury wysokiej, co ekspertka uważa zarówno za zdrowo rozumiany snobizm, jak i dowód na pewną demokratyzację rynku sztuki. O co więc najchętniej rywalizują najmłodsi uczestnicy tej gry? Intuicja podpowiada, że zapewne nie chodzi im o martwą naturę z bukietem przyschniętych róż ani o ułana pojącego konia przy studni po kolejnej niefortunnej utarczce…

2. Ułan niech zawraca, bo pasterka nie ma czasu!

Zatrzymując się przy typowym dla malarstwa dawnego temacie strudzonego ułana, w wariancie przeformułowanym dla zetek koń nie miałby najmniejszego prawa brać udziału w bojach, a pochylająca się nad studnią pasterka mogłaby zająć się czym innym niż wdzięczenie się do gościa. Jak wynika zarówno z raportu Artnetu, jak i obserwacji rodzimych ekspertów, dla kolekcjonerów młodego pokolenia sztuka coraz częściej bywa wyrazem pewnych życiowych postaw.

– Wybór pada najczęściej na dzieła ich rówieśników oraz prace komentujące zagadnienia istotne dla młodej grupy wiekowej. Będą to przede wszystkim kwestie tożsamości, ekologii, feminizmu czy kultury internetowej. Dla młodych kolekcjonerów najważniejsze są wartości, które reprezentuje dany artysta i jego dzieło, nie zaś walory dekoracyjnie czy aspekty inwestycyjne. Najważniejsze, by dzieło stanowiło odbicie ich samych – komentuje Stefania Olbrycht.

W tym kontekście warto sięgnąć po wypowiedź, która padła na jednej z ubiegłorocznych konferencji prasowych: „To nie jest po prostu dzieło sztuki. To zjawisko kulturowe (…) Wierzę, że zainspiruje dalsze przemyślenia i dyskusje oraz stanie się częścią historii.” Takiego komentarza udzielił Justin Sun, milenials z Chin, a następnie poczęstował się bananem, którego wylicytował za równowartość kilkudziesięciu kawalerek w Warszawie. Dlaczego to takie ważne?

Warto wiedzieć

Wszystko, co powinieneś wiedzieć o bananie przyklejonym do ściany

O ile gest kolekcjonera, który posilił się elementem świeżo wylicytowanej, kosztownej instalacji, uznać można byłoby z gruntu za sztubacki, warto dowiedzieć się najpierw, jaki przekaz miała sama praca. Dzieło składające się z kupionego w warzywniaku banana przymocowanego taśmą montażową do ściany to instalacja „Komediant” autorstwa Maurizia Cattelana. Po raz pierwszy pracę zaprezentowano w 2019 r. podczas targów Art Basel w Miami, jednak prowokacyjna ekspozycja zaczęła gromadzić tak gęsty tłum zwiedzających, że organizatorzy uznali, iż sytuacja narusza bezpieczeństwo. Podczas targów sprzedane zostały trzy egzemplarze dzieła, przy czym jeden trafił do zbiorów Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku, gdzie – ze względu na proces psucia się banana – element musi być regularnie wymieniany.

W listopadzie 2024 r. jedna z tych trzech wersji trafiła na aukcję w nowojorskim Sotheby’s i przy cenie wywoławczej na poziomie 800 tys. dolarów ostatecznie została sprzedana za 6,2 mln dolarów. Zwycięzcą licytacji okazał się kryptowalutowy miliarder Justin Sun, urodzony w 1990 r. Choć zabrzmi to groteskowo, narracja tej pracy dopełniła się właśnie tym pozornie absurdalnym notowaniem i towarzyszącą mu medialną wrzawą. Jak inaczej Cattelan miałby oddać esencję naszych czasów – portretując zepsutych spekulantów, a może rzeźbiąc figury influencerów i wpływowych marszandów? Wystarczyło przykleić do ściany banana i zjawisko zmaterializowało się samo: owczy pęd, głód sensacji, potrzeba zrobienia selfie i wywindowania do rangi ikony czegoś tak nietrwałego jak drugie śniadanie. Ten tytułowy „Komediant” to, jakby nie patrzeć, prawie każdy z nas, a zapewne niebawem mądrze zarobi na tym Justin Sun.

3. Rubens, Wierusz i wielkie cenowe przetasowanie

Preferencje milenialsów i zetek znalazły, według analiz Artnetu, wyraźne odzwierciedlenie w tabelach notowań. Jak przytaczają autorzy raportu, w 2024 r. 15 obrazów tworzącej współcześnie Lynette Yiadom-Boakye uzyskało na aukcjach łączną wartość 13 mln dolarów. Tymczasem 13 dzieł, które namalował Peter Paul Rubens, kosztowało razem nieco ponad 6 mln dolarów, a więc o ponad połowę mniej. Lynette Yiadom-Boakye, brytyjska malarka o korzeniach z Ghany, uznawana jest za jedną z najwybitniejszych postaci dzisiejszej sceny artystycznej. Jedna z jej prac znajduje się w zbiorach Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.

Co ciekawe, tworząc podobną statystykę na podstawie lokalnych notowań, można byłoby zestawić dorobek czterdziestoletniej gdańszczanki Ewy Juszkiewicz z twórczością mistrza szkoły monachijskiej Alfreda Wierusza-Kowalskiego. Choć kalkulacje tego rodzaju należy czytać z przymrużeniem oka, trudno zaprzeczać danym: trzy sprzedane w 2024 r. obrazy malarki okazały się warte o ponad 2,5 mln zł więcej niż osiem wylicytowanych w tym samym okresie dzieł Wierusza-Kowalskiego, wynika z notowań OneBid.

Obraz Ewy Juszkiewicz (bez tytułu) sprzedany w marcu 2025 r. w cenie 960 tys. zł. Malarka reprezentowana jest obecnie przez nowojorską galerię Gagosian prowadzoną przez jednego z najbardziej wpływowych kolekcjonerów na świecie. fot. Polswiss Art Obraz Zdzisława Beksińskiego (bez tytułu) z 1979 r., który w marcu 2025 r. osiągnął cenę 732 tys. zł. Co ciekawe, zdaniem ekspertów, dorobek Zdzisława Beksińskiego zdumiewająco często przyciąga młodszych odbiorców.
Obraz Ewy Juszkiewicz (bez tytułu) sprzedany w marcu 2025 r. w cenie 960 tys. zł. Malarka reprezentowana jest obecnie przez nowojorską galerię Gagosian prowadzoną przez jednego z najbardziej wpływowych kolekcjonerów na świecie. Fot. Polswiss Art

O ile siedmiocyfrowe ceny obrazów Ewy Juszkiewicz należy uznać za jednostkowe w segmencie polskich artystów młodego pokolenia, dysproporcje między notowaniami na aukcjach sztuki dawnej i najnowszej bez wątpienia zaczynają się zacierać. Ilustruje to poniższa tabela, w której zestawione są przykładowe transakcje z obu segmentów zawarte na aukcjach w bieżącym roku. Z szacunku dla wielkiej ekonometrii należy przyznać, że wybiórcze rejestry nie oddają całej złożoności aukcyjnego obiegu, a jedynie nasuwają pojedyncze obserwacje: praca Agaty Kus może budzić jednakowy popyt co pastel Witkacego, a obraz Karoliny Jabłońskiej nie musi być tańszy od tego, który namalował Wojciech Kossak.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

4. Kolekcjoner odpowie za wszystkie grzechy Picassa?

Jak podaje Artnet, wylicytowane w 2024 r. obrazy Pabla Picassa osiągnęły łączną wartość ponad 222 mln dolarów, podczas gdy za dzieła Andy’ego Warhola zapłacono w tym czasie niemal 183 mln dolarów. Grupa tych prac została więc wyceniona razem na równowartość ponad miliarda złotych, dobitnie unaoczniając, jak ogromny wpływ na rynkową koniunkturę miewają najwyższe notowania. Autorzy raportu niespodziewanie stawiają jednak w ich kontekście niewygodne pytanie: co, jeśli pokolenie Z odwróci się od tych ikon z wiadomych powodów?

Picasso, podobnie jak lokalnie Witkacy, nie pozostawił po sobie korespondencji mogącej zaskarbić sobie względy feministek, a Warhol uwieczniał sławy, które najmłodszym coraz trudniej rozpoznać. Choć czarna wizja blaknącej legendy Warhola czy Picassa wydaje się jednak mniej realna, sama refleksja tego rodzaju mogłaby przynieść pewne otrzeźwienie na rynku lokalnym. W muzeach i katalogach jako sztuka bieżących czasów wciąż figurować potrafią dzieła Wilhelma Sasnala czy Marcina Maciejowskiego, komentujące niby niedawne, ale jednak minione czasy. Są bezsprzecznie celne i doskonale naturalne, jednak czy kolekcjoner w dniu swoich 20. urodzin rozczuliłby się na widok portretu Claudii Schiffer zatytułowanego „Naturlich Blond”? Trudno powiedzieć, ale już „Gołota Polak ze złota” albo Robert Makłowicz sportretowany z podpisem „Smakuje wyłącznie słodko i doskonale” chyba na zawsze pozostaną żywą namiętnością milenialsów.

5. Słowo-klucz ulubionym słowem Donalda Trumpa: „beautiful”!

Nakreślając aukcyjny krajobraz, który coraz skuteczniej przemeblowują zamożniejsze zetki, eksperci z Artnetu wskazali również na głęboką zmianę samego modelu kolekcjonowania. Hasłem układającym się w niemal niepokojącą iterację okazuje się wyraz „beautiful”.

„Ludzie chcą teraz wydawać pieniądze na piękne obrazy, piękne zegarki, piękną biżuterię, piękne torebki” – podaje „The Intelligence Report”.

Jak się okazuje, w tej pozornie banalnej obserwacji kryje się klucz rozszyfrowujący coraz mniej złożone motywacje. Rosnące grono licytuje to, co akurat spodobało się tego dnia. Zdaniem ekspertów zetki, zamiast ograniczać się do specjalizacji w wąskiej dziedzinie, będą przeważnie formować eklektyczne zbiory z najróżniejszych obiektów, od sztuki i designu, przez koszulki i buty zawodników NBA, po cenne torebki modelu Birkin. A jaki los spotka ikoniczne dzieła dawnego malarstwa, które być może pewnego dnia nie zakwalifikują się do sekcji „beautiful”?

Zdaniem ekspertów Artnetu polecą zdobić Dubaj. Tak, jak w początkach XXI wieku międzynarodowy rynek sztuki napędzał apetyt amerykańskich funduszy inwestycyjnych i rosyjskich oligarchów, tak w następnej dekadzie obowiązki te przejęły katarskie muzea i pęczniejące kolekcje w Chinach. Obecnie w roli lokomotywy widziane są Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, w których uruchomiony został w końcu nawet lokalny Luwr. W modnym turystycznie regionie przebywa obecnie również słynny „Salvator Mundi” – wizerunek błogosławiącego Chrystusa autorstwa Leonarda da Vinci, który książę Arabii Saudyjskiej nabył na aukcji za ponad 450 mln dolarów. Aż strach przeliczać na kawalerki w Warszawie, ale w instalacjach Catellana wyszłoby około 70 świeżych bananów.

Główne wnioski

  1.  Na światowym rynku sztuki odnotowane zostały znaczące spadki. Jak podaje Artnet, w 2024 r. sprzedaż na aukcjach zmniejszył się aż o ponad 27 proc. Aukcyjny obrót w Chinach, które jeszcze niedawno napędzały koniunkturę w handlu dziełami, zmniejszył się aż o 46 proc. Kraje, w których popyt na drogocenne dzieła intensywnie rośnie, to m. in. Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska. 
  2. Kolekcjonerzy z pokolenia zetek i milenialsów najczęściej wybierają prace swoich rówieśników, a aukcyjne notowania dowodzą, że dzieła te mogą osiągać poziomy cenowe zarezerwowane do niedawna dla klasyków dawnego malarstwa. Przykładowa praca Karoliny Jabłońskiej osiągnęła w marcu 2025 r. wartość 60 tys. zł. To tyle samo, ile w maju zapłacono z olejny obraz Wojciecha Kossaka. Ubiegłoroczny aukcyjny obrót pracami Ewy Juszkiewicz okazał się natomiast o ponad 2,5 mln zł wyższy niż sprzedaż dzieł Alfreda Wierusza-Kowalskiego. 
  3. Coraz istotniejszą rolę w handlu sztuką odgrywają media społecznościowe, skracające nierzadko drogę do zakupu obrazu. Dla kolekcjonerów z pokolenia Z stanowią one kluczowe źródło informacji o trendach, co wymusza na domach aukcyjnych i galeriach przekierowanie większej uwagi na przekaz w postaci krótkich relacji czy wideo.