Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

Czy w Polsce wyrasta pokolenie maminsynków? Warszawska Szkoła Boksu alarmuje i marzy o kampanii społecznej

Jacek Dymowski z Warszawskiej Szkoły Boksu od lat obserwuje polską młodzież i zestawia ją z trenującą w jego klubach młodzieżą ze Wschodu. O kampanii społecznej na temat pokolenia maminsynków zaczął myśleć, gdy zdał sobie sprawę, że nawet 18-latkowie nie dzwonią do niego samodzielnie, by zapisać się na treningi. Są wyręczani przez mamy.

Na zdjęciu Jacek Dymowski, założyciel Warszawskiej Szkoły Boksu
Kampania społeczna, o której marzy Jacek Dymowski, byłaby związana z problemem szerszym niż brak chęci polskiej młodzieży do uprawiania sportu. Dymowski chce, by zmienić sposób wychowywania dzieci. Fot. Warszawska Szkoła Boksu

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Co w klubach bokserskich Warszawskiej Szkoły Boksu wyróżnia polskie dzieci.
  2. W jaki sposób minister Sławomir Nitras argumentował potrzebę wprowadzenia kartkówek z wychowania fizycznego.
  3. Jaki pomysł na swoją kampanię społeczną ma Jacek Dymowski.

Były pięściarz Jacek Dymowski założył Warszawską Szkołę Boksu w 2014 r., otwierając klub na Żoliborzu. Dziś działają jeszcze jego kluby na Mokotowie oraz na Ochocie. Jest głównym trenerem, zatrudnia jeszcze 15 szkoleniowców. Boksu uczą się u niego dorośli oraz około setki dzieci i młodzieży. Dla tych w wieku od pięciu do 10 lat przygotowane są zajęcia z „miniboksu”.

– Trenuję również młodzież ze Wschodu. Z Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu. I zapewniam, że każdy, kto wejdzie na trening, szybko rozpozna młodych ludzi ze Wschodu… Nawet jeśli trafi akurat na przerwę, bo wtedy także można odróżnić młodzież z Ukrainy od młodzieży z Polski. Młodzieży ukraińskiej ich mamy nie podają bidonów z wodą… Uogólniam oczywiście, przerysowuję, ale nie bez powodu – zaczyna opowiadać Jacek Dymowski.

Na zdjęciu Jacek Dymowski, założyciel Warszawskiej Szkoły Boksu
Były pięściarz Jacek Dymowski ma 46 lat, Warszawską Szkołę Boksu założył w 2014 r. Dziś ma trzy kluby, zatrudnia 15 trenerów. Fot. Warszawska Szkoła Boksu

Polska młodzież w Warszawskiej Szkole Boksu

Jacek Dymowski mówi, że polska młodzież jest gorzej skoordynowana ruchowo, trenuje ze znacznie mniejszym zapałem, gorzej też reaguje na uwagi szkoleniowców. Wszystko obserwują z boku ich matki, które niechętnie reagują na delikatne uwagi, by może w czasie zajęć poszły gdzieś na zakupy, załatwiły jakieś swoje sprawy itd.

– Obserwuję takie obrazki i myślę, ilu w skali całego kraju jest tak wychowywanych młodych ludzi. I nie chodzi tylko o moje obserwacje z klubu. Słyszę także przecież o przypadkach, w których 14-letni chłopcy nie mogą na rowerach wyjeżdżać poza swoje wąskie osiedle. Dlaczego o tym problemie prawie w ogóle się u nas nie mówi?  – pyta Jacek Dymowski.

Sprawa sposobu wychowywania dzieci nie jest tematem omawianym publicznie (taka dyskusja byłaby wielowymiarowo kontrowersyjna), ale kwestia kondycji fizycznej polskich dzieci bywała podejmowana. Jednak – i to jest istotą sprawy – nie pociągnęło to za sobą realnych działań. Swego czasu minister sportu i turystyki Sławomir Nitras rozprawiał z animuszem o tym, że koniecznie trzeba wprowadzić do szkół testy z wychowania fizycznego.

Sławomir Nitras o testach z WF-u

– Zupełnie bezzasadne są kontrargumenty, że sprawdziany z WF-u znacznie pogorszą kondycję psychiczną tych dzieci, które są mniej sprawne. Wpędzą w kompleksy, zwiększą ryzyko depresji. W tym rzecz, by na tę sprawę spojrzeć zupełnie inaczej! Bo jest odwrotnie. Jeśli nie motywujemy dzieci do aktywności fizycznej, to właśnie wtedy zwiększamy u nich ryzyko wystąpienia problemów psychicznych – mówił Sławomir Nitras.

Jeśli nie motywujemy dzieci do aktywności fizycznej, to właśnie wtedy zwiększamy u nich ryzyko wystąpienia problemów psychicznych.

Skończyło się na słowach, Nitras nie jest już ministrem. Zastąpił go Jakub Rutnicki, który zasygnalizował – trochę w duchu słów swojego szefa Donalda Tuska mówiącego o „przedwojennych czasach” – że będzie starał się uruchamiać programy zachęcające młodzież do sportów wyrabiających charakter. Jacek Dymowski przyznaje, że pewien kontakt z ministerstwem już nawiązał i rozmowy okazały się bardzo interesujące. Ale to jeszcze nie był najwyższy szczebel resortu. Dymowski stara się jeszcze bardziej o współpracę z fundacją należącą do jednej z wielkich polskich telewizji.

Waga problemu według Jacka Dymowskiego

– Zdaję sobie sprawę, że mój pomysł jest dość kontrowersyjny, bo ja nie myślę o kampanii społecznej, która po prostu promowałaby sport wśród najmłodszych. Ja chciałbym w niej zasugerować zmianę sposobu wychowywania dzieci – przyznaje Jacek Dymowski.

I nie traci wiary w sukces.

– Przecież do tego wszystkiego, o czym mówimy, dochodzi jeszcze zagadnienie sztucznej inteligencji. Może w przyszłości dzieci nie będą już używać ani mięśni, ani mózgu? Znów wyolbrzymiam, ale problem jest realny. Do lenistwa w zakresie aktywności fizycznej dojdzie spotęgowanie lenistwa umysłowego. Jak ludzie wychowani w takich realiach będą mogli stawić czoła jakimkolwiek problemom w życiu dorosłym? Już teraz spychają na rodziców nawet najprostsze czynności, jeśli tylko trzeba wyjść poza swoją strefę komfortu… Daję słowo honoru, że zdarza mi się odbierać telefony i słyszeć, iż matka chce zapisać 18-letniego syna na treningi boksu… – mówi Jacek Dymowski.

Marzy o tym, by poruszane przez niego zagadnienie wprowadzić do programu różnych imprez sportowych, a także tych niezwiązanych ze sportem (np. o festiwale).

– Gdyby np. podczas wielkiego festiwalu część imprezy poświęcić temu problemowi… Dyskusja z udziałem psychologów, gwiazd sportu czy znanych ludzi z przeszłością sportową mogłaby być bardzo ciekawa. Mógłby z tego powstać też ciekawy materiał telewizyjny. Wszystko zyskałoby rozpęd, podstawę do stworzenia ogólnokrajowej kampanii społecznej – kończy Jacek Dymowski.

Główne wnioski

  1. Jacek Dymowski z Warszawskiej Szkoły Boksu przekonuje, że jest bardzo poważne ryzyko, iż kolejne pokolenia Polaków będą znacznie bardziej nieporadne życiowo. Dymowski obserwuje w swojej szkółce bokserskiej młodych Polaków, którzy nie mają zbyt dużego zapału do samodzielnej pracy, a także niechętnie wychodzą poza swoje strefy komfortu. Wiele zadań wykonują za nich rodzice. Sytuacja może pogorszyć się wraz z rozwojem sztucznej inteligencji – będzie to kolejny pomocnik, oprócz rodziców, do wykonywania zadań.
  2. Jacek Dymowski próbuje zaangażować do swojej kampanii społecznej Ministerstwo Sportu i Turystyki, a także fundację jednej z polskich telewizji. Chciałby także włączyć poruszany przez siebie program do imprez niezwiązanych ze sportem.
  3. Pomysł kampanii społecznej Jacka Dymowskiego jest kontrowersyjny, dotyka problemu drażliwego, wbrew przyjętej poprawności. Podobne kontrowersje wzbudza pomysł wprowadzenia testów z wychowania fizycznego.