Co dalej z cenami ropy naftowej? „Surowiec z Rosji nadal będzie płynąć szerokim strumieniem”
Od początku roku kurs obydwu najpopularniejszych odmian ropy naftowej wyraźnie spadł. Inwestorzy żyją w niepewności, uważnie obserwując wydarzenia na arenie międzynarodowej. Zwracają też uwagę na prognozy dla popytu, podaży i zapasów. Sytuacja na rynku jest trudna i szybko się nie zmieni.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie czynniki wpływają obecnie na ceny ropy naftowej.
- Czego wobec rozmów pokojowych dotyczących wojny na Ukrainie oczekują inwestorzy.
- Czego po kursach kontraktów na ropę spodziewa się analityk.
Ceny ropy spadły, a następnie się ustabilizowały po spotkaniu w Waszyngtonie między Donaldem Trumpem, Wołodymyrem Zełeńskim i przywódcami ze Starego Kontynentu. Kurs brentu, europejskiej odmiany surowca, skurczył się do 66 dolarów za baryłkę. Za to notowania amerykańskiej WTI obniżyły się do 62 dolarów. Inwestorzy wyczekują dalszych informacji na temat tego, na ile realny jest pokój między Rosją i Ukrainą. Zwracają też uwagę na ewentualną zmianę sankcji na Kreml, powiązanych z ropą naftową.
Na rozdrożu
Za nami trwający ponad tydzień informacyjny rollercoaster, na którym bez trzymanki zmuszeni byli jeździć inwestorzy z rynku ropy. Potencjalne zakończenie wojny na Ukrainie oraz założenia pokoju są kluczowe dla cen kontraktów brent i WTI, dwóch najpopularniejszych odmian “czarnego złota”. Ba, nawet załamanie się rozmów i spadek szans na zakończenie konfliktu byłoby ważne z perspektywy cen. Grunt to pojawienie się konkretnej informacji, pozwalającej graczom giełdowym na chwilę spokoju. Już i tak mają dużo roboty, próbując oszacować popyt i podaż na podstawie danych rynkowych.
Więcej ropy, mniej chętnych
Ciekawe dane dotyczące popytu i podaży ropy, jak na złość pojawiły się właśnie tydzień temu. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) opublikowała prognozę na przyszły rok. Jej eksperci przekonują, że zapasy surowca będą w przyszłym roku się powiększać o 2,96 mln baryłki dziennie. Liczba baryłek w magazynach ma przekroczyć tę skumulowaną w trakcie pandemii koronawirusa. Za to popyt będzie o połowę mniejszy niż w 2023 r.
Im więcej danego surowca na rynku, tym niższa jego cena. Taka prognoza nie wróży więc dobrze dla cen ropy, a obraz pogarszają informacje na temat obecnej podaży. Kartel OPEC+, na który składają się duzi producenci ropy prowadzeni przez Arabię Saudyjską, powoli podnosi produkcję. Wkrótce będzie wytwarzał prawie 30 mln baryłek dziennie.
IEA podaje, że producenci spoza kartelu też podnoszą produkcję, by walczyć o udziały w rynku. W przyszłym roku mogą wytwarzać nawet milion baryłek dziennie. To wszystko przy niskim i najwolniej rosnącym popycie od 2019 r. W tym roku światowa konsumpcja ropy wzrośnie o 680 tys. baryłek dziennie, a w przyszłym 700 tys., podaje IEA. Na koniec ma całkowicie przestać rosnąć.
Brak wyznacznika
Do tej popytowo-podażowej układanki trzeba będzie dołożyć informacje na temat potencjalnych sankcji na rosyjską ropę lub odwrotnie, uwolnienia jej na rynek. Tymczasem obecnie nie tylko trudno jest stwierdzić, jak zakończą się rozmowy między Putinem, Trumpem a Europą. Trudno też oszacować, z jakimi konsekwencjami dla rynku ropy będzie się wiązał dany scenariusz.
Przykład z ostatniego tygodnia obrazuje, o co dokładnie chodzi. Przed spotkaniem na Alasce Donald Trump przekonywał, że zawieszenie broni będzie jego kluczowym żądaniem i jeśli nie zostanie spełnione, to konsekwencje gospodarcze spotkają Rosję oraz kraje, które kupują rosyjską ropę. Po rozmowie z Putinem temat kar lub ceł związanych z ropą nie wrócił, mimo że do zawieszenia broni nie doszło.
Trudne też w odbiorze dla graczy giełdowych jest dotychczasowe podejście prezydenta USA do krajów, które kupują rosyjską ropę. Indie zostały przez niego za to skrytykowane i ukarane wysokimi cłami. Z kolei w piątkowym wywiadzie dla Fox News, udzielonym po spotkaniu z Putinem, Trump stwierdził, że nie podniesie ceł na towary z Chin, bo Chiny kupują rosyjską ropę. Trudno z tego wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Dużo presji spadkowej
Ciekawą i potencjalnie trafną strategią może być skupianie się nie na treści wypowiedzi Donalda Trumpa, ale sposobie, w jaki prowadzi relacje z Rosją. Przed wyborami w USA przekonywał, że zakończy wojnę na Ukrainie w pierwszy dzień po objęciu urzędu. Nie tylko to się nie stało, ale jego relacje z Kremlem okazały się znacznie mniej zażyłe, niż się wydawało. To sugeruje, że negocjacje w sprawie zakończenia wojny będą długotrwałe. Mimo to rosyjska ropa nie przestanie napływać na rynek.
– Po ostatnim spotkaniu Trumpa z Putinem dowiedzieliśmy się, że nie dojdzie do rychłego nałożenia sankcji czy ceł wtórnych na Rosję. Przez to ropa z Rosji nadal będzie płynąć szerokim strumieniem, nawet mimo ceł nałożonych na Indie, gdzie powodem było oficjalnie skupowanie ropy z Rosji. Putin zapewnił sobie przynajmniej kilka tygodni spokoju. Jest szansa, że rozmowy pokojowe, bez względu na to, czy osiągną rezultat, mogą trwać wiele miesięcy. W tym czasie Rosja będzie dalej sprzedawać ropę na obecnych warunkach – tłumaczy Michał Stajniak, wicedyrektor działu analiz w XTB.
To oznacza, że na rynku też niewiele się zmieni. Ponadto czynników potencjalnie powodujących wzrost kursów, nie ma na horyzoncie wielu.
– Teoretycznie, gdy Trump uzna, że Putin gra na zwłokę, to może zdecydować się na konkretne kroki. Jak wcześniej wskazywano, w grę wchodziłyby mocne sankcje nakierowane na dwóch naftowych gigantów z Rosji: Rosneft i Lukoil. Warto jednak podkreślić, że w ostatnich miesiącach, kiedy Biały Dom tracił cierpliwość do Rosji, to pokazywał tylko chęć ugody, która też ostatecznie do niczego nie prowadziła – dodaje Michał Stajniak.
Najbardziej realistycznym scenariuszem jest pokój między Rosją a Ukrainą. Najprawdopodobniej skutkowałby pełnym uwolnieniem rosyjskiej ropy na rynek i pokaźną korektą jej cen.
– Cena ropy WTI w takim układzie najprawdopodobniej znalazłaby się w zakresie 55-60 dolarów za baryłkę, a brentu nieco wyżej. Pamiętajmy, że ropa naftowa jest też narażona na dalszą presję spadkową ze strony rosnącej podaży członków OPEC+ – tłumaczy wicedyrektor działu analiz w XTB.
Główne wnioski
- Ceny ropy naftowej od początku roku znacząco spadły, inwestorzy są niepewni. Obserwują wydarzenia geopolityczne, w tym rozmowy między światowymi liderami. Brak konkretnych informacji lub trwały pokój w konflikcie rosyjsko-ukraińskim może wpływać na ceny.
- Prognozy Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) przewidują, że latach 2025-2026 zapasy ropy będą się powiększać. Za to światowy popyt na ropę będzie rósł najwolniej od 2019 r. W połączeniu ze zwiększoną produkcją OPEC+ i innych producentów wywiera to presję spadkową na ceny ropy.
- Brak jasnego wyznacznika dotyczącego sankcji na rosyjską ropę i zmienne stanowiska USA wobec państw kupujących rosyjski surowiec powodują trudności w przewidywaniu przyszłych cen. Realistyczny scenariusz zakłada długotrwałe rozmowy pokojowe. W takim układzie rosyjska ropa będzie nadal sprzedawana na obecnych warunkach. To dodatkowo utrzymuje presję spadkową na rynku ropy.


