Savoir-vivre bez zadęcia. Aleksandra Pakuła o tym, jak etykieta ma nam naprawdę ułatwiać życie
W najnowszym odcinku "Można jaśniej" trenerka etykiety Aleksandra Pakuła mówi o tym, czym dziś jest savoir-vivre, kiedy warto łamać zasady i jak użyteczne w praktyce są dobre maniery. Okazuje się, że etykieta to nie zestaw nakazów dla elity, lecz narzędzie, które ma upraszczać życie i budować relacje — jeśli tylko potrafimy ją stosować z wyczuciem.
Z tego odcinka dowiesz się…
- Dlaczego etykieta powinna służyć ludziom, a nie ich krępować – i jak rozluźnić napięcie, gdy inni czują się skrępowani.
- Kiedy warto przymknąć oko na faux-pas dla dobra relacji (zamiast poprawiać na siłę) oraz jak to wpływa na życie zawodowe i prywatne.
- Praktyczne reguły na co dzień: jak się witać w pracy i poza nią, kiedy zdejmować buty, zasady przy stole oraz jak kulturalnie reagować m.in. na kichnięcie.
Wideocast
Powiększ video
Wideocast
Powiększ audio
Etykieta na co dzień i w polityce
– Jeśli musisz mówić, że masz władzę, to znaczy, że jej nie masz – tym zdaniem Aleksandra Pakuła, trenerka etykiety, rozpoczęła rozmowę o znaczeniu zachowań, postawy ciała i wizerunku w "Można jaśniej".
Zwróciła uwagę, że nadmierne demonstrowanie pewności siebie lub siły może wyglądać karykaturalnie i zamiast budować autorytet – wzbudzać rozbawienie czy dystans.
Etykieta, zdaniem ekspertki, to nie narzędzie do karcenia innych, lecz sposób, by inni czuli się dobrze w naszym towarzystwie. Kiedy ktoś obok popełnia faux pas, dobrze wychowana osoba nie da mu tego odczuć. Wręcz przeciwnie – życzliwym tonem i zachowaniem pokaże podobieństwo, zjednując sobie rozmówcę zarówno w biznesie, jak i w życiu prywatnym czy polityce. Nawet jeśli błąd jest oczywisty, uprzejma osoba potrafi tak pokierować sytuacją, że winny poczuje się komfortowo.
Choć etykieta kojarzy się z dawnymi czasami, Pakuła podkreśla, że nie jest ona czymś martwym. Zasady zmieniają się wraz z epokami – sto lat temu obowiązywały inne reguły zachowania i ubioru niż dziś. Współczesna etykieta nie jest skostniałym kodeksem, lecz ewoluującym zestawem norm, które mają ułatwiać funkcjonowanie w społeczeństwie.
Etykieta towarzyska, dyplomatyczna i monarsza
Wiele osób kojarzy etykietę głównie z dworem królewskim czy dyplomacją. Czyli z sytuacjami, w których każdy gest i każdy detal ubioru muszą być dopracowane co do linijki. Aleksandra Pakuła zwraca jednak uwagę, że w życiu codziennym obowiązuje etykieta towarzyska. Ta powinna wspierać relacje i sprawiać, że inni czują się dobrze w naszym otoczeniu.
Etykieta to zestaw bardzo konkretnych zachowań. Np. jak trzymać filiżankę czy ręce przy stole – ale dopiero w połączeniu z savoir-vivre staje się czymś więcej niż regulaminem. Najważniejsze jest to, by nasi rozmówcy nie czuli się zawstydzeni lub oceniani, nawet jeśli nie znają wszystkich reguł. Dlatego często to my powinniśmy dostosować się do sytuacji. A nawet „złamać zasady” razem z kimś, aby ten czuł się swobodnie.
Oczywiście istnieją wyjątki – osoby reprezentujące państwo, jak prezydent czy premier, muszą dbać o wizerunek zgodny z oczekiwaniami obywateli. W takich sytuacjach nie ma miejsca na przypadkowe niedopatrzenia.
Prezydent w garniturze i… w podkoszulce
Rozmowa zeszła na grunt polityki i przykład nowego prezydenta, Karola Nawrockiego i jego nieformalny wizerunek – pozdrawianie wyborców w podkoszulce z okna Belwederu. Pakuła podkreśliła, że to ciekawy zabieg komunikacyjny. Z jednej strony prezydent występuje oficjalnie w garniturze. Z drugiej – pokazuje, że jest „taki jak my”, przełamując dystans i budując obraz człowieka bliższego obywatelom.
Jednak analizując szczegóły wizerunkowe nowego prezydenta RP, Pakuła zwróciła uwagę na nietypowy garnitur, w którym Nawrocki pojawił się w dniu zaprzysiężenia. Nie miał on brustaszy, czyli kieszonki na poszetkę. Elementu obecnego nawet w najprostszych marynarkach.
Trenerka etykiety przyznała, że zastanawia się, skąd taka marynarka pochodzi, bo to rzadkość. Sama poszetka również bywa interpretowana jako detal wizerunkowy. Niektórzy politycy traktują ją jako swój znak rozpoznawczy, dobierając odważne kolory i wzory.
Higiena i etykieta przy stole
Aleksandra Pakuła podkreśliła, że niektóre zachowania, choć często spotykane, są po prostu nieakceptowalne przy stole. Przykładem jest wydmuchiwanie nosa w trakcie posiłku. Nawet jeśli mamy katar alergiczny, należy wcześniej zadbać o swoje zdrowie. Np. skorzystać z leków blokujących objawy, a w razie potrzeby – opuścić stół i udać się do toalety. To samo dotyczy kichania – zawsze robimy to w łokieć, a nie w dłonie, którymi dotykamy później przedmiotów.
Podobnie kwestią dobrych manier jest radzenie sobie z resztkami jedzenia między zębami. Choć w polskich domach wciąż można spotkać dłubanie przy stole czy korzystanie z wykałaczki. To według zasad savoir-vivre takie zachowanie jest niedopuszczalne. Wykałaczki na stole służą do serwowania drobnych przekąsek, a nie do czyszczenia zębów. Jeśli coś utkwi nam między zębami, powinniśmy udać się do łazienki. A na pewno nie wykonywać takich czynności publicznie, tym bardziej nie zaglądać sobie do ust.
Jeśli natomiast to my dostrzeżemy, że ktoś ma resztkę jedzenia między zębami, wypada go o tym dyskretnie poinformować. Najlepiej gestem lub subtelną sugestią, a nie głośnym komentarzem przez cały stół.
Między tradycją a nowoczesnością – różnice kulturowe
Rozmówcy poruszyli także temat różnic kulturowych w etykiecie. To, co w Polsce uchodzi za gest grzeczności – jak otwieranie drzwi kobiecie czy podsuwanie krzesła – w Skandynawii bywa uznawane za niepożądane i odbierane jako przejaw nadmiernego paternalizmu.
Co więc robić w takich sytuacjach? Odpowiedź ekspertki była jasna: „Kiedy jesteś w Rzymie, zachowuj się jak Rzymianin”. Innymi słowy – w podróży dostosowujemy się do zasad kraju, w którym się znajdujemy. Z kolei w Polsce, przyjmując zagranicznych gości, powinniśmy kierować się naszą tradycyjną gościnnością i dbać o to, by czuli się komfortowo.
Jednocześnie Pakuła zaznaczyła, że etykieta to swoista gra, w której trzeba obserwować sygnały drugiej osoby. Jeśli kobieta ewidentnie oczekuje otwarcia drzwi czy pomocy w założeniu płaszcza – możemy to zrobić. Ale jeśli radzi sobie sama i nie potrzebuje pomocy, nie należy się upierać. Niekiedy takie sytuacje mogą przerodzić się w „próbę sił”, co zamiast elegancji rodzi niezręczność.
Powitania – kto pierwszy wyciąga rękę?
Jednym z najbardziej praktycznych, a jednocześnie mylących obszarów etykiety są powitania. W życiu zawodowym i prywatnym obowiązują bowiem różne zasady.
Aleksandra Pakuła wyjaśnia, że w sytuacjach biznesowych płeć nie ma znaczenia. Tu liczy się profesjonalizm, dlatego mężczyzna może bez obaw wyciągnąć rękę do kobiety, a kobieta do mężczyzny. Natomiast w relacjach towarzyskich pierwsza dłoń powinna należeć do kobiety, ponieważ to ona decyduje, czy chce nawiązać fizyczny kontakt.
Ta różnica często prowadzi do nieporozumień. Kobiety bywają zdziwione, gdy mężczyźni w sytuacjach towarzyskich nie wyciągają do nich dłoni – a tymczasem panowie postępują zgodnie z zasadami. Wielu z nich wyniosło te reguły z domu, obserwując ojców czy dziadków, którzy dobrze rozumieli, że inicjatywa należy do kobiety.
Pakuła podkreśla: jeśli panie chcą, by mężczyzna się z nimi przywitał, same powinny wykonać pierwszy gest.
Mieszanie porządków – kiedy zasady wprowadzają w błąd
Granica między sytuacją biznesową a towarzyską często się zaciera. W efekcie niektórzy uważają, że w pracy mężczyzna popełnia faux pas, gdy wyciąga dłoń do kobiety – choć to właśnie w biznesie jest dopuszczalne i naturalne.
Aleksandra Pakuła dodała, że takie pomyłki są częste. Sama doświadczyła sytuacji, w której lekarz – będący jej obserwatorem w mediach społecznościowych. Dumnie tłumaczył zasady powitania, przedstawiając je… odwrotnie. Trenerka etykiety nie wyprowadziła go z błędu, ale przyznała, że to pokazuje, jak łatwo można się pogubić w zasadach.
Porównała to do nauki języków obcych. Na początku różne porządki mieszają się ze sobą, ale z czasem, wraz z praktyką, wszystko zaczyna być klarowne.
Dlaczego warto praktykować etykietę?
Rozmowa z Aleksandrą Pakułą udowadnia, że etykieta to nie archaiczny zbiór skostniałych reguł, ale sztuka życia, która ma nam ułatwiać relacje i budować dobre wrażenie w oczach innych. Od sposobu, w jaki kichamy przy stole, po styl chodzenia prezydenta. Każdy gest komunikuje coś więcej, niż mogłoby się wydawać.
To, co najważniejsze, to świadomość i praktyka. Etykieta wymaga obserwacji, dostosowywania się do sytuacji i kultur, a przede wszystkim – szacunku wobec drugiego człowieka.
Główne wnioski
- Etykieta ma ułatwiać, nie krępować — poznaj zasady, żeby wiedzieć, kiedy one wzmacniają komfort spotkania, a kiedy ich sztywne stosowanie szkodzi relacji. W praktyce: ucz się „reguł gry”, ale stosuj je z empatią i elastycznością.
- Kontekst decyduje — rozróżniaj sytuacje towarzyskie od biznesowych: w pracy ważne są stanowiska i formalności; w życiu prywatnym liczy się wyczucie i dbanie o komfort gości. To, co „wypada” w jednym miejscu, może być faux-pas w innym.
- Małe gesty robią dużą różnicę — drobne praktyki (nie wydmuchiwanie nosa przy stole, kichanie w łokieć, umiejętne powitania, przemyślane nakrycie stołu czy posiadanie zapasowych butów na wizytę) znacząco poprawiają klimat spotkań i wizerunek — osobisty i zawodowy. Warto je ćwiczyć i przekazywać dalej.

Partnerem programu jest Santander Bank Polska
Jesteśmy jedną z największych grup finansowych i największym bankiem z kapitałem prywatnym w Polsce. Oferujemy nowoczesne rozwiązania finansowe dla osób indywidualnych, mikro, małych i średnich przedsiębiorstw oraz polskich i międzynarodowych korporacji – zapraszamy na www.santander.pl. Pomagamy naszym klientom w osiąganiu sukcesów, wspieramy w realizacji tego, co dla nich ważne.
Prowadzimy klientów przez świat finansów w przejrzysty sposób.