Cyfrowa wolna amerykanka tylko na eksport? Kalifornia i Nowy Jork szykują regulacje dla big techów
Amerykańska administracja grozi Europie, w tym także Polsce, że wprowadzanie opodatkowania lub regulacji dla technologicznych gigantów spotka się z ostrą reakcją. Tymczasem w Kalifornii i Nowym Jorku pojawiają się projekty niemal bliźniacze wobec unijnych. Oto, jak poszczególne stany chcą chronić użytkowników przed nadużyciami big techów i negatywnym wpływem mediów społecznościowych.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak różni się podejście do regulacji cyfrowych w Stanach Zjednoczonych na poziomie federalnym i stanowym.
- Jakie ograniczenia dla branży cyfrowej są obecnie dyskutowane w USA.
- Jakie podobne regulacje planuje wprowadzić Unia Europejska.
Sprzeciw wobec regulacji cyfrowych na całym świecie to jeden z fundamentów polityki międzynarodowej spod flagi MAGA. W ostatnich tygodniach administracja Donalda Trumpa krytykowała m.in. polski podatek cyfrowy. Sprzeciwiała się również postępowaniom Komisji Europejskiej wobec dużych platform cyfrowych. Wewnątrz USA sytuacja wygląda jednak inaczej. Szczególnie na poziomie stanowym pojawia się wiele pomysłów zbliżonych do podejścia Brukseli, a nie Waszyngtonu.
Od paczek papierosów do ekranów
Jedną z najbardziej zaawansowanych propozycji dyskutowanych w Kalifornii i Nowym Jorku jest Social Media Warning Law. Jeśli przepisy te wejdą w życie, platformy będą miały obowiązek wyświetlania użytkownikom ostrzeżeń dotyczących szkód dla zdrowia psychicznego, jakie może powodować korzystanie z mediów społecznościowych.
Dla przykładu w Kalifornii przy pierwszym wejściu na stronę przez minimum 10 sekund miałoby pojawiać się czarne ostrzeżenie na białym tle, obejmujące co najmniej 25 proc. ekranu. Po trzech godzinach korzystania z platformy ostrzeżenie powiększałoby się do 75 proc. ekranu i pojawiałoby się ponownie co godzinę. Pomysłu w Nowym Jorku broni m.in. senator Andrew Gounardes, porównując walkę z przemysłem cyfrowym do ograniczeń wprowadzonych wobec firm tytoniowych.
– „Kiedy wielkie koncerny tytoniowe zabijały Amerykanów, wprowadziliśmy regulacje, aby ratować życie. Nadszedł czas, aby zrobić to samo z firmami Big Tech” – twierdzi amerykański polityk.
Więcej ograniczeń w cennikach i czatbotach
Propozycje zmian nie dotyczą tylko mediów społecznościowych. W Massachusetts trwają prace nad zakazem „price surveillance” – nadzoru cennikowego. Przepisy miałyby uniemożliwić indywidualizację cen na podstawie danych biometrycznych, historii przeglądania czy zachowań klientów w sklepach. Ustawa ograniczyłaby możliwość zmiany cen w oparciu o dane z kamer CCTV, czujników Bluetooth czy poprzez wyświetlanie różnych cen na urządzeniach poszczególnych użytkowników. Inne stany chcą rozszerzyć podobne regulacje na rynek najmu oraz sprzedaż biletów w internecie.
Legislatorzy na poziomie stanowym rozważają także ograniczenia w dostępie do narzędzi sztucznej inteligencji. Kalifornijscy senatorowie, zaniepokojeni statystykami wskazującymi, że czatboty są wykorzystywane głównie do nawiązywania relacji towarzyskich, proponują obowiązek wyraźnego przypominania użytkownikom, że treści, z którymi się stykają, są generowane komputerowo. Właściciele botów mieliby też opracować jasne procedury postępowania, jeśli rozmowa schodzi na tematy związane z samobójstwem. Debata nasiliła się po wycieku wewnętrznych dokumentów Mety, które miały dopuszczać komentarze o charakterze erotycznym kierowane do użytkowników poniżej 13. roku życia.
Podobne wyzwania w Brukseli
Choć obowiązujące już regulacje cyfrowe w Europie w znacznym stopniu ograniczyły „cyfrowy Dziki Zachód”, europosłowie i komisarze zwracają uwagę na kolejne obszary wymagające uregulowania.
W lipcu Komisja Europejska rozpoczęła konsultacje w sprawie Digital Fairness Act. Proponowane rozwiązania w części pokrywają się z pomysłami amerykańskimi – szczególnie w zakresie ograniczania dynamicznych cen czy stosowania zwodniczych interfejsów. Dodatkowo nowe regulacje mogą obejmować obowiązki dla dużych influencerów, standardy anulowania automatycznych płatności czy zakaz nadmiernej personalizacji treści.
Na razie najgłośniejszy jest głos środowiska gamingowego. W ciągu pierwszych dwóch tygodni konsultacji gracze z całej Europy zgłosili ponad 3 tys. uwag, domagając się m.in. prawa do dalszego korzystania z gier online po zakończeniu oficjalnego wsparcia deweloperskiego oraz zakazu ich nagłego wyłączania.
Zgodnie z harmonogramem Komisji nowe przepisy mają wejść w życie przed końcem 2026 r. Branża cyfrowa apeluje jednak, by Europa zamiast tworzyć kolejne akty prawne, skupiła się na lepszej koordynacji już obowiązującego prawa oraz „doceniła rolę partnerstw publiczno-prywatnych i promowała większą współpracę z przemysłem”.
Główne wnioski
- Mimo sprzeciwu na poziomie federalnym w USA coraz wyraźniej widać próby wprowadzania regulacji cyfrowych na poziomie stanowym, zbliżonych do standardów unijnych.
- Regulatorzy dążą do ograniczenia nadużyć branży technologicznej, chcąc chronić użytkowników przed negatywnym wpływem mediów społecznościowych, nieuczciwymi praktykami cenowymi oraz ryzykiem związanym z wykorzystaniem sztucznej inteligencji.
- Zarówno Europa, jak i część Stanów Zjednoczonych zmierzają do uregulowania nowych obszarów cyfrowych wyzwań, co świadczy o rosnącym zainteresowaniu etyką i odpowiedzialnością w sektorze technologii cyfrowych.