5 największych inwestycji Wuja Sama, czyli jak rząd USA handluje udziałami w spółkach
Wielki szum wywołała informacja o tym, że administracja Donalda Trumpa zakupiła 10 proc. udziałów w Intelu. Choć sposób przeprowadzenia transakcji jest niecodzienny, to sama w sobie nie powinna być aż tak wielkim zaskoczeniem. Stany Zjednoczone, w różnych okolicznościach, kupowały w przeszłości udziały w amerykańskich spółkach giełdowych. Co więcej, zazwyczaj robiły na tym niezły interes.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakich dużych inwestycji w spółki prywatne dokonał rząd USA w ostatnich latach.
- Co było przyczyną zakupu akcji.
- Ile udało się rządowi USA zarobić na inwestycjach, ale też jak dużo na nich stracił.
Wuj Sam musiał przypomnieć sobie hasło do konta na platformie inwestycyjnej. Administracja prezydenta USA dokonała bowiem pierwszej transakcji giełdowej od dwunastu lat. Za 8,9 mld dolarów, w postaci dotacji przyznanych w ramach ustawy CHIPS and Science, rząd amerykański kupił 10 proc. udziałów w Intelu.
Tym samym do portfela rządowego trafiło 433,3 mln akcji spółki technologicznej. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce dołączą do nich walory kolejnych podmiotów, takich jak Micron czy TSMC. To firmy, które podobnie jak Intel są beneficjentami dotacji ze wspomnianej ustawy CHIPS and Science, przyjętej jeszcze za rządów Joe’ego Bidena.

Zasady gry
Zamiast kupować udziały za gotówkę, Donald Trump przejmuje je w zamian za dotacje, które i tak miały popłynąć do wybranych spółek technologicznych. Zobaczył możliwość zarobku niskim kosztem, ale jednocześnie szansę realizacji swojej polityki dotyczącej bezpieczeństwa narodowego. Intel jako jedna z niewielu spółek technologicznych z Doliny Krzemowej ogłosiła ograniczenie, a nie zwiększenie inwestycji w USA. Politykowi zależy, aby możliwie jak najwięcej półprzewodników produkowano w kraju.
Okoliczności więc są dość nietypowe. Zarówno powód jak i sposób zakupu akcji nie miały miejsca w przeszłości. Natomiast rząd USA przejmował już udziały w dużych spółkach giełdowych i wtedy też, w obliczu krytyki, tłumaczył decyzję wyjątkową sytuacją gospodarczą i rynkową. Co ważne też, zazwyczaj wychodził z inwestycji, kiedy tylko nadarzyła się do tego odpowiednia okazja.
Inne realia
Pierwszego zakupu udziałów w spółce prywatnej rząd USA dokonał kilka lat po założeniu państwa. Tak daleko sięga historia socjalistycznie postrzeganej rządowej interwencji w państwie będącym symbolem kapitalizmu. Lista transakcji jest bardzo długa.
Szczególnie ciekawe były transakcje powojenne, dokonane przez Harry’ego Trumana. W 1946 r. pracownicy kopalń węgla zaczęli strajkować. Wydobycie mocno spadło, ograniczając działalność przemysłową w całym państwie. Prezydent USA rozkazał więc zakup największych kopalń i... zmuszenie górników do powrotu do pracy.
Podobnie w 1952 r. Truman tymczasowo przejął huty stali w obawie przed strajkiem, który ograniczyłby produkcję i utrudnił sytuację gospodarczą w obliczu wojny w Korei. W obu przypadkach po pewnym czasie udziały w spółkach wróciły w prywatne ręce.

Największe zakupy
Historię zakupów Harry’ego Trumana warto znać ze względu na wątek symboliczny. Obecny interwencjonizm rządowy rozpoczął się w czerwcu w związku z US Steel, największym amerykańskim producentem stali. Co prawda Donald Trump nie kupił bezpośrednio udziałów w tej spółce, ale pozwolił japońskiemu Nippon Steel na inwestycje w zamian za złotą akcję dla rządu USA, uprawniającą do zmiany zarządu i weto w sprawach kluczowych dla biznesu.
Z perspektywy historycznej najbardziej istotne w obecnych warunkach będzie pięć ostatnich zakupów udziałów dokonanych przez rząd USA. Transakcje, o których mowa, też dotyczyły dużych spółek giełdowych i wiązały się z przejęciem akcji. Co ważne, dokonano ich na przestrzeni ostatnich 15 lat, więc ich analiza ma najwięcej sensu:
General Motors
Lata inwestycji: 2008-2013
Zapłacono: 49,5 mld dolarów
Otrzymano: 39 mld dolarów
Strata: 10,5 mld dolarów
Z perspektywy finansowej to najmniej udana inwestycja rządu USA w ostatnich latach. Zasługuje jednak na uwagę i uznanie, patrząc na potencjalne skutki gospodarcze, gdyby jej nie dokonano. Szacuje się, że jeśli Stany Zjednoczone nie kupiłyby akcji producenta samochodów, prace straciłoby co najmniej milion osób, a gospodarka wpadłaby w recesję.
Rząd USA otrzymał 60,8 proc. udziałów w General Motors w dwóch transzach, w latach 2008-2009, w zamian za pomoc finansową udzieloną spółce w obliczu problemów z wypłacalnością. Na rok zdjęto spółkę z giełdy i dokonano fundamentalnej restrukturyzacji.
Gdy biznes stanął na nogi, a notowania wznowiono po IPO w listopadzie 2010 r., administracja Baracka Obamy zaczęła stopniowo sprzedawać akcje. Z początku tempo sprzedaży było niskie, ale gdy kurs zaczął rosnąć, to handel też przyspieszył. Ostatnich udziałów rząd USA pozbył się w grudniu 2013 r.
American International Group
Lata inwestycji: 2008-2012
Zapłacono: 182,3 mld dolarów
Otrzymano: 205 mld dolarów
Zysk: 22,7 mld dolarów
To największa inwestycja rządowa w obliczu wielkiego kryzysu finansowego. W kilku transzach, począwszy od połowy 2008 r., spółka otrzymała w sumie 182,3 mld dolarów. Z tego 112,5 mln dolarów to były pożyczki, a 69,8 mln dolarów to pieniądze za akcje. Rząd USA w szczytowym momencie miał 92 proc. udziałów w dostawcy ubezpieczeń.
Chociaż decyzja o pomocy finansowej dla AIG została podjęta jeszcze za prezydentury George’a Busha, większość akcji spółki zakupiono już za rządów Baracka Obamy. Przedstawiciel partii demokratycznej był krytykowany za to, że przeznaczył pieniądze podatników na pomoc dużym spółkom w obliczu kryzysu.
Dlatego na początku kampanii wyborczej przed drugą turą, w maju 2011 r., rząd USA rozpoczął sprzedaż udziałów w AIG. Na rynek upłynniano stopniowo po kilka do kilkunastu procent udziałów. Część z nich skupowało samo AIG, z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży części biznesu oraz udziałów w kilku mniejszych spółkach.
Ostatecznie Stany Zjednoczone wyszły z inwestycji w lutym w 2012 r. ze sporym zyskiem. Akcje kupione za 69,8 mld dolarów sprzedano za 74,8 mld dolarów, a pieniądze z pożyczek w wysokości 112 mld dolarów zostały zwrócone w kwocie 130,2 mld dolarów, po uwzględnieniu odsetek.
Citigroup
Lata inwestycji: 2008-2010
Zapłacono: 45 mld dolarów
Otrzymano: 57 mld dolarów
Zysk: 12 mld dolarów
Za 45 mld dolarów wypłacanych stopniowo w latach 2008-2009, rząd USA otrzymał od banku w sumie 27 proc. udziałów. Zaczął się ich pozbywać stopniowo w połowie 2010 r., gdy sytuacja finansowa instytucji się poprawiała. Początkowo na rynek wypuszczano stosunkowo małe pakiety akcji.
Tym sposobem Stany Zjednoczone w grudniu 2010 r. stanowiły już tylko 7 proc. akcjonariatu w spółce. Wtedy, widząc pozytywne nastawienie inwestorów do IPO (pierwszej oferty publicznej) ratowanego przez rząd General Motors, postanowiono sprzedać cały pozostały pakiet. Decyzja była słuszna, bo przed końcem roku akcje rozeszły się na pniu.
Rząd podał, że szacunkowy zysk netto z 45-miliardowej inwestycji wyniósł 12 mld dolarów. Z tego 6,85 mld dolarów to zarobek z handlu akcjami, 2,9 mld dolarów to odsetki i dywidendy. Do tego, jak podaje Skarb Państwa, doszło 2,2 mld ze sprzedaży uprzywilejowanych papierów wartościowych powierniczych otrzymanych w zamian za gwarancje dotyczące puli aktywów Citigroup.
Bank of America
Lata inwestycji: 2008-2009
Zapłacono: 45 mld dolarów
Otrzymano: 45 mld dolarów
Zysk: 0
Bank of America otrzymał od rządu USA najpierw 20 mld dolarów pod koniec 2008 r., a potem 25 mld na początku 2009 r. (gdy kupił dom maklerski Merrill Lynch). Podobnie jak w przypadku każdego innego banku w tamtym okresie, środki pochodziły z rządowego programu TARP, który miał utrzymać płynność systemu finansowego w kraju.
Największy amerykański bank pod względem liczby klientów dość szybko wziął się za spłatę zobowiązania. Dopóki był dłużnikiem rządu USA, obowiązywały go liczne ograniczenia, dotyczące m.in. poziomu płac w zarządzie. Utrudniało to poszukiwania nowego prezesa, który miał zastąpić przechodzącego na emeryturę Kena Lewisa.
Cała kwota w wysokości 45 mld dolarów wróciła do skarbu państwa w grudniu 2009 r. Dokładnie 19,29 mld dolarów pozyskano ze sprzedaży papierów wartościowych, które zmieniły się w akcje zwykłe za zgodą akcjonariuszy. Resztę kwoty stanowiły środki pieniężne.
Fannie Mae i Freddie Mac
Lata inwestycji: 2008-
Zapłacono: 187 mld dolarów
Otrzymano: 300 mld dolarów
Zysk: brak danych
Fannie Mae (Federal National Mortgage Association, FNMA) i Freddie Mac (Federal Home Loan Mortgage Corporation, FMCC) to spółki, które skupują kredyty hipoteczne od banków, gwarantują spłatę tych pożyczek i sprzedają je inwestorom na rynku jako zabezpieczone hipoteką papiery wartościowe. Ich historia jest niezwykle ciekawa. W obliczu kryzysu, gdy ich stabilność finansowa była zagrożona, rząd USA wsparł je kapitałem, objął pełną kuratelą i przeniósł na rynek pozagiełdowy OTC.
Do dziś spółki pozostają zarówno pod pełną kontrolą rządu, jak i poza głównym parkietem. Jest tak, mimo że od długiego czasu generują zyski i wypłacają sowitą dywidendę. Warto wspomnieć, że większość tej kwoty trafia do skarbu państwa. O prywatyzacji spółek mówi się od dawna, jednak pierwsze konkretne kroki w tym kierunku wykonał Donald Trump w ostatnich miesiącach.
Jak podaje "Wall Street Journal", w Białym Domu rozważane jest IPO obu spółek. Do inwestorów ma trafić między 5 a 15 proc. udziałów, o łącznej wycenie przekraczającej 500 mld dolarów. Jeżeli doszłoby do sprzedaży, zysk rządu z inwestycji, który obecnie i tak jest wysoki tylko dzięki dywidendom, mógłby być kosmiczny. Donald Trump spotkał się z prezesami Bank of America, JPMorgana Chase i Citigroup, by skonsultować plany debiutu giełdowego gigantów hipotecznych.
Na początku miesiąca Donald Trump udostępnił na platformie Truth Social przerobione zdjęcie, na którym dzwoni dzwonkiem na nowojorskiej giełdzie. Za nim nie znajdują się logotypy spółek, ale jeden podmiot o nazwie „Great American Mortgage Corporation” (wielka amerykańska korporacja hipoteczna), notowany pod symbolem MAGA.
Główne wnioski
- Rząd USA wielokrotnie i z różnych powodów kupował udziały w dużych spółkach. Robił to najczęściej w trudnych sytuacjach gospodarczych. Chciał stabilizować rynek i ratować kluczowe sektory gospodarki. Przykłady to interwencje podczas kryzysu finansowego 2008 r. czy decyzje Harry’ego Trumana po II wojnie światowej.
- Zazwyczaj inwestycje rządu kończyły się sprzedażą udziałów z zyskiem. Może to świadczyć o skuteczności interwencjonizmu, który łączy cele gospodarcze i polityczne. Przykłady to m.in. zyskowna sprzedaż akcji AIG, Citigroup czy potencjalnie Fannie Mae i Freddie Mac.
- Obecna transakcja zakupu 10 proc. udziałów w Intelu za dotacje z ustawy CHIPS and Science jest nietypowa. Rząd płaci pieniędzmi z dotacji i realizuje swoje cele polityki bezpieczeństwa narodowego i wsparcia krajowej produkcji półprzewodników. Możliwe są kolejne podobne inwestycje.