Fundusze VC budują markę za granicą. W jakie startupy zainwestowały?
Kilka lat temu mało który polski fundusz venture capital miał realne szanse, by dołączyć do rund finansowania zagranicznych startupów. Brak doświadczenia, ograniczona sieć kontaktów, niska rozpoznawalność i wiarygodność na świecie sprawiały, że pozostawały na marginesie międzynarodowych transakcji. Dziś część funduszy przebiła już szklany sufit i umiędzynarodawia swoje portfele inwestycyjne.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Ile polskie fundusze VC zainwestowały w zagraniczne startupy.
- Jaka jest pozycja rodzimych funduszy poza krajem i które z nich utorowały sobie drogę do międzynarodowych transakcji.
- Jakie możliwości inwestowania w zagraniczne spółki dają publiczne programy finansowania sektora VC – czy wspierają, czy raczej ograniczają ekspansję funduszy.
Inwestycje polskich funduszy venture capital (VC) w zagraniczne startupy w pierwszym półroczu 2025 r. niemal zrównały się pod względem wartości z rocznymi wynikami osiąganymi w poprzednich latach. Pod względem liczby transakcji przeskoczyły nawet niektóre całe roczniki. Czy to przypadek, czy efekt świadomej strategii i coraz większego otwarcia zespołów zarządzających na świat?
– W Polsce działa grupa kilkunastu funduszy, które od dłuższego czasu aktywnie inwestują poza granicami kraju. Można je podzielić na dwie kategorie: takie, które dołączają do rund współfinansowanych przez liczne zagraniczne fundusze, oraz takie, które przeprowadzają transakcje samodzielnie. W pierwszym przypadku kluczowe jest dobre usieciowienie zarządzających, a sam fundusz jest jednym z wielu finansujących spółkę. W drugim – jest to wynik indywidualnych poszukiwań zespołu, który staje się głównym, a czasem jedynym inwestorem – mówi Aleksander Mokrzycki, wiceprezes zarządu PFR Ventures.
Jednocześnie przyznaje, że wciąż stosunkowo rzadko zdarzają się sytuacje, w których to polski fundusz pełni rolę inwestora wiodącego i przyciąga do startupu inne podmioty finansujące.
Regionalny potencjał do globalnego skalowania
Wśród funduszy, które w 2024 r. i w pierwszym półroczu 2025 r. wykazały się największą aktywnością na rynkach zagranicznych, znajduje się m.in. Smok VC. Fundusz inwestuje przede wszystkim w spółki zakładane przez Polaków i przedsiębiorców z Europy Środkowo-Wschodniej, dla których głównym rynkiem działalności są Stany Zjednoczone.
– W portfelu inwestycyjnym mamy m.in. 57hours, Gemelo, Workee, Masthead Data, LetsData, Finmap czy Collabwriting. Większość naszych inwestycji z aktualnego funduszu to spółki zarejestrowane w Delaware. Smok VC ma venture partnerów za granicą: w San Francisco (Dan Bragiel) i w Londynie (Sonia Piórek). Dzięki sieci kontaktów wśród diaspory zwykle jako pierwsi dowiadujemy się, gdy przedsiębiorca z naszej części Europy zakłada startup w USA czy Wielkiej Brytanii. Przyglądamy się również spółkom z Polski i Ukrainy – wyjaśnia Borys Musielak, zarządzający Smok VC.
Networking, koinwestycje, budowanie marki
Aktywny za granicą od kilku lat jest także Inovo.vc, dla którego inwestycje międzynarodowe stanowią element długoterminowej strategii. Celem funduszu jest zrównanie liczby polskich i zagranicznych spółek w portfelu.
– Pierwsze inwestycje zagraniczne realizowaliśmy w latach 2019-2020. Wchodziliśmy na rynek Europy Środkowo-Wschodniej jako nikomu nieznana marka. Zaczęliśmy zdobywać rozpoznawalność wraz z międzynarodowym rozwojem naszych spółek portfelowych – takich jak polskie Booksy czy ukraiński Preply. Krok po kroku budowaliśmy sieć kontaktów. Przepustką do nowych rynków były dla nas koinwestycje z zagranicznymi funduszami VC. Po pierwszych transakcjach proponowano nam udział w kolejnych. Klucz do sukcesu? Spotkania, spotkania, spotkania. Dziś z uśmiechem wspominam, że z jednego wyjazdu do Wilna wróciliśmy z trzema udanymi inwestycjami – mówi Michał Rokosz, partner w Inovo.vc.
Fundusz ma dziś w portfelu spółki m.in. z Litwy, Chorwacji i Ukrainy, a pojedyncze transakcje przeprowadził także w Wielkiej Brytanii czy Danii. Koncentruje się jednak przede wszystkim na Europie Środkowo-Wschodniej. Wśród jego zagranicznych inwestycji są m.in. Sintra.ai oraz Splx.ai.
Zdaniem inwestora
Impactowe inwestowanie poza krajem
Zagraniczne spółki stanowią dziś około 40 proc. portfela Simpact VC. Fundusz inwestuje głównie w Europie Środkowo-Wschodniej – w Czechach, na Słowacji, Litwie, w Estonii, ale także w Szwajcarii. Coraz częściej jednak startupy są tworzone przez międzynarodowe zespoły, w których liczą się przede wszystkim kompetencje, a nie kraj pochodzenia.
Simpact VC nie korzysta z żadnych polskich publicznych programów finansowania, co daje mu szeroką swobodę w ekspansji zagranicznej. W miarę możliwości staramy się ją wykorzystywać .
Dodatkowo Simpact VC działa jako fundusz impactowy, koncentrując się na spółkach rozwijających technologie o pozytywnym wpływie na społeczeństwo czy środowisko naturalne. Taka formuła inwestowania nadal nie jest w Polsce popularna, szczególnie wśród inwestorów instytucjonalnych. Często łatwiej nam odnaleźć wartościowe startupy w innych ekosystemach niż w kraju (jak np. Readimo, Nutrix, Culture Pulse, Verdant Nature czy Ligence). Jesteśmy w przededniu kolejnych inwestycji w impactowe spółki z regionu Europy Środkowo-Wschodniej.
Dlaczego niewiele funduszy inwestuje za granicą?
Z obserwacji Michała Rokosza wynika, że znaczną część polskiego sektora VC tworzą fundusze powstałe w ramach publicznych programów finansowania, które narzucają istotne ograniczenia w inwestowaniu poza krajem. Dodatkowo duży odsetek stanowią tzw. first-time funds, czyli zespoły dopiero rozpoczynające działalność inwestycyjną – bez wystarczającej historii i rozbudowanego portfela.
– W pierwszych latach naszej działalności również nie inwestowaliśmy za granicą, skupiając się na budowaniu marki w Polsce. Międzynarodowe kontakty wypracowywaliśmy latami, krok po kroku. Tego procesu nie da się przyspieszyć. Za granicą dobrze radzą sobie natomiast fundusze, które przeszły już podobną drogę jak my – np. OTB Ventures, Market One Capital czy Smok VC – podkreśla Michał Rokosz.
Na znaczenie sieci międzynarodowych kontaktów i dobrej reputacji – jako klucza do udziału w zagranicznych transakcjach VC – wskazuje również Borys Musielak. Podkreśla on także ograniczenia wynikające z korzystania z publicznego finansowania.
Wąskie okno na świat w publicznym finansowaniu VC
Konstrukcja publicznych programów finansowania sektora venture capital preferuje inwestowanie na lokalnym rynku lub w startupy powiązane z polską gospodarką.
– Wąskie okno na zagraniczne inwestycje mają również fundusze wspierane kapitałem z Unii Europejskiej. Zazwyczaj mogą przeznaczyć ok. 15 proc. budżetu na takie transakcje. Jednocześnie wymagamy, aby środki te docelowo przyczyniły się np. do rozwoju danej firmy na polskim rynku lub przełożyły się na zatrudnienie polskich specjalistów – wyjaśnia Aleksander Mokrzycki.
Podkreśla przy tym, że misją PFR Ventures pozostaje wspieranie lokalnego ekosystemu innowacji.
– Rozumiemy, że szersza geograficznie strategia inwestycyjna przyczynia się do rozwoju zespołów zarządzających funduszami. Dlatego jesteśmy gotowi alokować kapitał do takich zespołów, ale tylko pod warunkiem, że Polska i lokalne projekty stanowią część ich strategii inwestycyjnej – dodaje Aleksander Mokrzycki.
Zdaniem inwestora
Niełatwo zaistnieć poza krajem
Obecnie w Smartlinku mamy13 spółek, z czego sześć ma siedziby poza Polską – w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Holandii, Czechach.
Uważam, że dosyć ciężko jest „dostać się” funduszom z Polski do najlepszych transakcji za granicą. W Europie jest to nieco łatwiejsze – prowadzimy network z funduszami z Europy Zachodniej, spotykamy się na konferencjach, czasem razem inwestujemy, mamy też dostęp do startupów, zwłaszcza z regionu. Zdecydowanie trudniej jest zbudować dobry „dealflow” w USA. My staramy się budować relacje w USA poprzez współpracę np. z 60 million congress czy inicjatywy jak Vistula Valley – wciąż mało formalną, ale już liczną (ponad 250 aktywnych członków) organizację skupiającą Polaków mieszkających i działających zarówno w USA (Sillicon Valley, New York, Chicago, Miami), jak i nad Wisłą.
Główne wnioski
- Jeszcze kilka lat temu udział polskich funduszy venture capital w rundach zagranicznych startupów był marginalny. Dziś grupa bardziej doświadczonych podmiotów wypracowała międzynarodowe kontakty i renomę, dzięki czemu coraz chętniej lokuje kapitał poza krajem. Wciąż jednak nie jest to standard dla całego rynku.
- Polski sektor VC opiera się głównie na funduszach publiczno-prywatnych. Udział w programach publicznych oznacza, że przestrzeń do inwestowania za granicą pozostaje ograniczona – nadrzędnym celem jest bowiem wspieranie lokalnego ekosystemu innowacji.
- – W pierwszych latach naszej działalności również nie inwestowaliśmy za granicą, skupialiśmy się na budowaniu marki w Polsce. Międzynarodowe kontakty wypracowywaliśmy latami, krok po kroku. Tego procesu nie da się przyspieszyć. Za granicą dobrze radzą sobie natomiast fundusze, które przeszły już podobną do naszej drogę – OTB Ventures, Market One Capital, Smok VC – podkreśla Michał Rokosz, partner w Inovo.vc.