Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

Czy to dobrze, gdy twoja córka chce zostać siatkarką? Szanse i ryzyka, czyli jak Amerykanie zmienili nam siatkówkę

Młoda polska siatkarka może dzięki swojej grze studiować za darmo na świetnym amerykańskim uniwersytecie. Ale może też usłyszeć od polskiego klubu z najwyższej klasy rozgrywkowej, że będzie zarabiać 1500 zł. Nie za jeden mecz, miesięcznie. Nawet jeśli skończyła elitarne siatkarskie liceum w Szczyrku. O przyszłości polskiej kobiecej siatkówki rozmawiamy z trenerem kadry U-19 oraz prezesem Polskiej Ligi Siatkówki.

Na zdjęciu polskie siatkarki w meczu z Belgią na mistrzostwach świata w Tajlandii.
Magdalena Jurczyk (numer 95) to reprezentantka Polski, która od nowego sezonu będzie grać w profesjonalnej lidze siatkarskiej w Stanach Zjednoczonych. Obok niej do bloku skacze Martyna Łukasik. Zdjęcie z meczu Polska-Belgia na MŚ 2025 w Tajlandii. Fot. PAP/Abaca

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Który agent sportowy zapoczątkował siatkarską emigrację Polek do USA.
  2. Dlaczego jedna z polskich siatkarek przerwała studia w USA.
  3. Jak, według prezesa Polskiej Ligi Siatkówki, można poprawić sytuację finansową siatkarek grających w kraju.

Polskie siatkarki w środę zakończyły udział w mistrzostwach świata – w ćwierćfinale przegrały 0:3 z Włoszkami, faworytkami turnieju. Czy na kolejnych siatkarskich „mundialach” polscy kibice będą mogli marzyć o lepszym wyniku reprezentacji? Poniżej staramy się ocenić kondycję polskiej kobiecej siatkówki oraz szanse na sukcesy podczas kolejnych wielkich imprez.

Nowe zjawisko w polskiej siatkówce

Zjawisko siatkarskiej emigracji do USA trwa od około pięciu lat. Marcin Orlik – trener kobiecej reprezentacji Polski do lat 19, trzeciej na niedawnych mistrzostwach świata – mówi, że zasadne jest tu użycie słowa: „hurtowo”. Młode polskie siatkarki „hurtowo” wyjeżdżają na amerykańskie uczelnie, by tam grać w siatkówkę i studiować za darmo.

Marcin Orlik zna sporo takich zawodniczek, ponieważ od wielu lat pracuje z młodzieżą, a od kilku jest także trenerem w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku. To liceum, które przeznaczone jest dla 30 siatkarek wybranych z całego kraju.

Polski siatkarz z żyłką do biznesu

Punktem zwrotnym w opisywanym tu zjawisku było wejście na polski rynek siatkarski agencji sportowej Play Sport USA. Założył ją Kajetan Borecki, były siatkarz i trener, który grał i uczył się w Stanach Zjednoczonych. Na swojej stronie pisze o sobie: „Studiowanie International Business praktycznie w samym centrum Nowego Jorku było spełnieniem moich pozasportowych marzeń”.

Zbudował doskonałą sieć kontaktów i pomaga polskim siatkarkom dostać się na amerykańskie uniwersytety – nie za darmo, rzecz jasna. Z czasem liczba sportowych menedżerów znacznie się powiększyła, same amerykańskie uczelnie wysyłają już też własnych skautów.

Siatkówka kobiet w USA

Kobieca siatkówka w Stanach Zjednoczonych mocno przyspieszyła – w 2024 r. uruchomiono tam pierwszą profesjonalną ligę żeńską. Kilka tygodni temu dołączyła do niej Magdalena Jurczyk, środkowa grająca w pierwszym składzie reprezentacji Polski podczas mistrzostw świata w Tajlandii.

Kiedy zaczęto w USA myśleć o profesjonalnej lidze, jasne się stało, że rozgrywki akademickie także przyspieszą. To otworzyło drzwi przed wieloma siatkarkami z Polski. Mogły studiować za darmo na uniwersytetach, o których wielu mieszkańców USA tylko marzy. Studia w Stanach Zjednoczonych są bardzo drogie, wielu Amerykanów zadłuża się na potęgę, by móc takie ukończyć. Pokutuje też wyjątkowo ponury stereotyp dotyczący młodych kobiet amerykańskich, które „tańczą na stołach”, by dorobić do studiów.

– W szkolnictwie w USA piękne jest to, że jednocześnie można studiować ekonomię, matematykę, ale także sztukę w renesansie czy garncarstwo. W wieku 19 lat nie trzeba decydować o całej swojej przyszłości – jest przestrzeń do zmiany zdania i kierunków. Ja sama jestem "niezdecydowanym" studentem. Docelowo robię kursy, które pozwolą mi dostać się na administrację biznesu – mówiła kilka lat temu Aleksandra Gryka w rozmowie z TVP Sport.

„American Dream”? Tylko że ta sama Aleksandra Gryka – również członkini kadry narodowej na MŚ w Tajlandii – nie dokończyła nauki w USA. Nie była zadowolona z poziomu sportowego i z treningów.

– Można trafić różnie. Są uniwersytety z bardzo dobrą siatkówką kobiecą, a są takie, w których poziom jest kiepski. W USA dla wielu zespołów uniwersyteckich sezon siatkarski kończy się już na początku grudnia… I następnie przez wiele miesięcy drużyna nie gra żadnych meczów, z porządnymi treningami też podobno jest mizernie. Ale wystartowała liga profesjonalna, więc może poziom akademicki też będzie się podnosił. Tylko czy wtedy polskie siatkarki nie będą miały mocniejszej konkurencji w walce o miejsce na uczelni? – zastanawia się Marcin Orlik.

Są uniwersytety z bardzo dobrą siatkówką kobiecą, a są takie, w których poziom jest bardzo kiepski.

Na zdjęciu trener siatkarski Mariusz Orlik, szkoleniowiec reprezentacji Polski kobiet do lat 19
Marcin Orlik mówi, że polska liga siatkarska kobiet od kilku lat staje się coraz słabsza. Fot. Marcin Orlik/Facebook

Artur Popko, prezes Polskiej Ligi Siatkówki, także zwraca uwagę na to, że niektóre uczelnie nie oferują zbyt wiele, jeśli chodzi o rozwój sportowy.

– Już miewamy do czynienia z takimi sytuacjami, w których rodziny nie decydują się na wylot córki do Stanów Zjednoczonych. Są zdania, że w polskiej lidze ich córka będzie robić znacznie szybsze postępy. A w USA mogłaby się oddalać od zawodowego sportu – mówi Artur Popko.

Studia jako poduszka

Dla kogoś, kto rozważa również inną niż siatkarską drogę życiową, sytuacja opisywana wyżej nie jest zła. Może zdobywać wykształcenie, może siatkówkę powoli zamieniać np. na psychologię. O tym, jak wiele drzwi otwierają studia w USA wpisane w CV, nie trzeba mówić. Tego rodzaju zmiany drogi życiowej popularne są np. wśród polskich pływaków wyjeżdżających do USA.

– Poza tym – sport to zawsze ryzyko kontuzji. Jedna absolwentka naszej szkoły w Szczyrku wyjechała na studia do USA i tam z powodów zdrowotnych musiała przerwać karierę. Studia zapewniają poduszkę awaryjną – mówi Marcin Orlik.

Kiedy zaczęły się wyjazdy młodych polskich siatkarek do USA, w polskim światku siatkarskim zaczęła się dyskusja, czy wszystko tu odbywa się fair. A to dlatego, że licealistki ze Szczyrku co miesiąc wpłacają czesne (obecnie wynosi ono 1 tys. zł), ale resztę kosztów pokrywa Ministerstwo Sportu i Turystyki.

– Szybko jednak dla wszystkich stało się jasne, że blokowanie czegokolwiek byłoby bardzo nie w porządku wobec zawodniczek. Problem był inny – pierwsze „emigrantki” nie zagwarantowały sobie tego, że będą przyjeżdżać na mecze reprezentacji. I w jednym roku nasze kadry narodowe były bardzo osłabione z tego powodu. Szybko jednak Polski Związek Piłki Siatkowej podjął odpowiednie kroki, by wyjeżdżając, siatkarki pamiętały o odpowiednich zapisach w kontrakcie – wspomina Marcin Orlik.

Artur Popko zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy.

– Mówimy tu nie tylko o sporcie, lecz także o edukacji. Nie można nikogo zniechęcać do kontynuowania nauki – komentuje prezes PLS.

Problemy kobiecej ligi siatkarskiej w Polsce

Kiedy rozmawiamy o tym, że bardzo szybko zakończyła się dyskusja o ewentualnym blokowaniu wyjazdów do USA, przechodzimy do problemów dręczących polskie ligi.

– Jak można byłoby mieć obiekcje do decyzji młodych siatkarek o wyjeździe w sytuacji, gdy nasze ligi stają się coraz mniej atrakcyjne? Jedna z naszych siatkarek ze Szczyrku dostała ofertę gry w Tauron Lidze [najwyższy szczebel rozgrywek – red.] za 1,5 tys. zł miesięcznie… Jest rezerwową atakującą, więc zarabia znacznie mniej od tej z pierwszej szóstki. No ale dlaczego aż tak mało? Dostała również miejsce w akademiku, niemniej znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Czasem też takie młode siatkarki chcą się uczyć, a trafiają do polskich klubów z małych miasteczek, gdzie nie ma uniwersytetów – mówi Marcin Orlik.

Młode siatkarki, zostając w Polsce, chcą się uczyć, a trafiają często do klubów z małych miasteczek, gdzie nie ma uniwersytetów.

W ostatnich latach do Polski wracają siatkarki z amerykańskimi dyplomami. I mogą coraz uważniej zerkać na zdobyte dyplomy, gdy przeglądają oferty z polskich klubów siatkarskich. Czy na pewno zostać przy siatkówce? Łagodnie rzecz ujmując – na pewno nie każda wracająca siatkarka dostanie ofertę rzędu 10 tys. zł miesięcznie (nie mówimy tu o gwiazdach ligi, które mogą liczyć nawet na kilkadziesiąt tysięcy złotych).

– Poza tym obserwujemy już, że nie w każdym przypadku poziom siatkarski danej zawodniczki się podniósł. Widzimy nierzadko regres zamiast postępu – przekonuje Artur Popko.

Gdy siatkarki wracają z USA, widzimy często regres zamiast postępu.

O regresie mówi też Marcin Orlik. Ale on z pomocą tego słowa opisuje poziom polskiej ligi siatkarskiej kobiet.

– W ostatnich latach wyraźnie się obniżył. Nie ma już tylu dobrych zawodniczek z zagranicy. I tutaj znów pojawia się „czynnik amerykański”. Otóż, gdy powstała w Stanach Zjednoczonych profesjonalna liga, to Amerykanki z Europy przeniosły się do własnego kraju. I tym samym w Europie zrobiło się miejsce dla tych siatkarek, które wcześniej przychylniej zerkały na polską ligę. Teraz wybierają inne ligi europejskie, wchodzą na miejsca Amerykanek. Ponadto u nas jeszcze doszło do tego, że kluby zalegały z wypłatami, a taka opinia roznosi się bardzo szybko… – mówi Marcin Orlik.

W Polsce jeszcze doszło do tego, że kluby zalegały z wypłatami, a taka opinia roznosi się bardzo szybko…

Puentą rozważań Marcina Orlika jest zdanie, że bez mocnego wsparcia sponsorów prywatnych polska liga siatkarek będzie coraz słabsza.

– W 2024 r. Grupa Azoty wycofała się ze sponsorowania Chemika Police, to był bardzo duży cios dla ligi. Teraz właściwie mamy tylko dwa kluby z dużymi możliwościami finansowymi. To DevelopRes Rzeszów oraz PGE Grot Budowlani Łódź. Do lig włoskiej czy tureckiej nie możemy się porównywać. Bez wsparcia sponsorów różnica będzie tylko się powiększać – mówi Marcin Orlik.

Na zdjęciu prezes Polskiej Ligi Siatkówki Artur Popko wręcza trofeum za zdobycie 3. miejsca w polskiej lidze drużynie PGE Grot Budowlani Łódź
Prezes Polskiej Ligi Siatkówki Artur Popko wręcza trofeum za zdobycie trzeciego miejsca w polskiej lidze drużynie PGE Grot Budowlani Łódź. Fot. Marian Zubrzycki/PAP

Jak rozwiązać problem?

Artur Popko jest zdania, iż bez udziału państwa niewiele w polskiej siatkówce kobiet się zmieni.

– Tak dużo mówi się naszym kraju o równouprawnieniu, o wyrównywaniu szans kobiet… Spółki Skarbu Państwa naprawdę mogłyby bardziej zaangażować się w kobiecy sport, a szczególnie w siatkówkę. To dyscyplina bezkontaktowa, nieinwazyjna. Siatkarki często też dodają: „I taka, która nie psuje sylwetki, tylko wręcz przeciwnie”. Popularyzacja siatkówki kobiet oznaczałaby też popularyzowanie tego sportu wśród Polek. A to przełożyłoby się na ich zdrowie oraz kondycję psychofizyczną. W wielu krajach siatkówka żeńska jest bardziej popularna niż męska, spójrzmy choćby na Azję… W tym sporcie tkwi wielki potencjał. Gdy firma PGE zainwestowała w Łodzi, efekty zobaczyliśmy bardzo szybko. Gdy Grupa Azoty wycofała się z Chemika Police, było tak samo, z tym że w drugą stronę. Za firmami państwowymi przyszłyby firmy prywatne – podsumowuje Artur Popko.

Główne wnioski

  1. Polskie młode siatkarki „hurtowo” wyjeżdżają do USA, ponieważ tam grę w siatkówkę mogą łączyć ze studiami na bardzo dobrych uniwersytetach. Zapewniają sobie w ten sposób życiowy „plan B”. Decyzję o wyjeździe ułatwia fakt, iż zarobki w polskich klubach siatkarskich bywają bardzo niezadowalające.
  2. Powstanie profesjonalnej ligi siatkówki w USA obniżyło poziom polskiej ligi. Gdy amerykańskie siatkarki zaczęły wracać do swojego kraju, to w klubach europejskich zrobiło się więcej miejsca dla innych siatkarek. I przestały wtedy patrzeć z zainteresowaniem na ligę polską.
  3. Prezes Polskiej Ligi Siatkówki Artur Popko uważa, że tylko wsparcie państwowych firm może podnieść poziom naszych lig. Pokazuje przykłady, w których zaangażowanie spółki Skarbu Państwa bardzo wyraźnie poprawiło sytuację klubu, a także te, w których po wycofaniu się wielkiego sponsora klub popadł w poważne kłopoty. A jeśli czołowy klub wpada w kłopoty, odbija się to na całej lidze.