Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Społeczeństwo Technologia

Od marynarki po energetykę. Nowe „dziecko” Grupy WB rozwiązaniem problemu ochrony infrastruktury?

Ochrona infrastruktury krytycznej, obrona wybrzeża, zabezpieczenie szlaków komunikacyjnych to dziś potężny ból głowy polityków i wojska. Ale nie tylko. Na morzu rozwiązaniem tych problemów może być najnowszy bezzałogowiec od Grupy WB – Stormrider.

Stormrider - nowy morski dron patrolowy, produkcji Grupy WB
Stormrider na stanowisku Grupy WB podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego (MSPO) w Kielcach. Fot. Łukasz Maziewski, XYZ

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Komu i do jakich zadań może przydać się najnowszy morski dron od Grupy WB – Stormrider.
  2. Jakie wyposażenie może przenosić i jak może chronić np. infrastrukturę krytyczną.
  3. Gdzie może być przydatny do działań morskich.

Nowe zagrożenia wymuszają nowe rozwiązania. Także na morzu

O zagrożeniach dronowych mówi obecnie cała Polska. Kolejne spadające z nieba bezzałogowce wywołują niepokój na lądzie, wodzie i w powietrzu. To realne zagrożenie, z którym trzeba się zmierzyć systemowo.

W ostatnich dniach mieliśmy w Polsce do czynienia z dronami, które naruszały przestrzeń powietrzną RP. Na Lubelszczyźnie zanotowano trzy zdarzenia. Ale nie można przy tym zapomnieć o tym, co dzieje się na morzu.  

O sytuacji w portach pisaliśmy na łamach XYZ kilkukrotnie. W obliczu rosnącego zagrożenia atakami, aktami dywersji i sabotażu, potrzeba nowych sposobów reagowania i przeciwdziałania. Warto w tym miejscu przyjrzeć się propozycji od Grupy WB. To ciekawe rozwiązanie zarówno dla wojska, jak i firm cywilnych, które operują na morzu. A takich jest w Polsce wiele: od operatorów energetycznych, do kapitanatów portów.

Stormrider – bo tak nazywa się jednostka – może być bardzo przydatnym rozwiązaniem w walce z wyzwaniami na morzu. Może być przydatny zarówno dla operatorów cywilnych, takich jak firmy energetyczne, jak i dla Sił Zbrojnych.

Dla cywili, dla energetyki – bronić i chronić to, co potrzebne

Dron (używajmy dla uproszczenia tej nazwy) został zaprezentowany oficjalnie na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach. XYZ opowiedział o nim jeden z „ojców” projektu, komandor rezerwy Jarosław Budzisz.

Jarosław Budzisz, doradca zarządu firmy Radmor S.A. (Grupa WB), wskazuje, że pierwszym potencjalnym użytkownikiem Stormridera będzie Marynarka Wojenna RP. A ta, jak przypomina oficer, nie odpowiada w pierwszej kolejności za infrastrukturę krytyczną i jej ochronę. Leży to po stronie operatorów.

– W marynarce jednostka może służyć do prowadzenia rozpoznania, a także ochrony zespołów okrętów, portów, kotwicowisk itp. – mówi Jarosław Budzisz.

Oficer proponuje, by wyobrazić sobie następującą sytuację. Oto np. duży dron rozpoznawczy wykrył jednostkę, która wykonuje dziwne manewry w pobliżu jednego z naszych rurociągów. Zapada decyzja kierunkowa – na jego spotkanie wychodzi Stormrider. Nie ma załogi na pokładzie, wymaga tylko obsadzenia stanowiska nadzoru i uruchomienia systemów pokładowych, może wyjść na morze natychmiast.

Co dzieje się dalej? Stormrider podchodzi do podejrzanej jednostki, wysyła komunikaty, żeby ta zaprzestała swojej działalności, bo ma też moduł LRAD i radiotelefon w paśmie morskim. Jednocześnie, dzięki sonarowi i innym sensorom, sprawdza także, czy ta jednostka, nie „upuściła” czegoś na dno w pobliżu rurociągu.

Dron może także oddać strzały ostrzegawcze. I jeśli nawet podejrzana jednostka odejdzie z miejsca zdarzenia, to operator Stormridera ma pełną wiedzę na temat tego, co się w okolicy tej infrastruktury krytycznej działo. Dodajmy, że jest to jednostka szybka, której prędkość może sięgnąć ponad 66 km/h, co na wodzie jest wartością nie do przecenienia.

Po pierwsze: marynarka. „Start – przechwycenie – game over”  

To jednak, jak opisano wyżej, jest zadanie „drugiego rzutu”. Po pierwsze, jak mówi Jarosław Budzisz, głównym zadaniem Stormridera będzie ubezpieczenie zespołów floty.

Wyobraźmy sobie grupę okrętów Marynarki Wojennej RP. Dostają sygnał, że coś się do zespołu zbliża. Co się dzieje? Zakładając, że zespół jest ubezpieczany, na spotkanie ewentualnego przeciwnika wychodzą na przechwycenie np. trzy Stormridery.

Niezależnie czy są to jednostki załogowe, czy bezzałogowe, mogą przejawiać wrogie zamiary w stosunku do nas. I tu pojawia się miejsce dla efektorów. Zaprezentowany w Kielcach Stormrider jest uzbrojony. Wyposażony był w dwa drony Warmate o zasięgu kilkudziesięciu km i wielkokalibrowy karabin maszynowy, kaliber 12,7 mm.  

– Start – przechwycenie – game over – podsumowuje krótko Jarosław Budzisz.

Stormrider na stanowisku Grupy WB podczas Międzynarodowego Salony Przemysłu Obronnego w Kielcach (fot. Łukasz Maziewski, XYZ.pl)
Konsola sterująca dronem Stormrider. Fot. Łukasz Maziewski, XYZ

Dozór, patrol, rozpoznanie

Ze słów Jarosława Budzisza wynika, że ich urządzenie daje użytkownikowi możliwość prowadzenia działań dozorowych, patrolowych i rozpoznawczych.

– Mamy Baltic Pipe, mamy farmy wiatrowe, mamy Gazoport, w planach terminal LNG na Zatoce Gdańskiej. Mamy porty wreszcie, a niecałe dwa tygodnie temu mieliśmy sytuację, w której ktoś płynął jachtem na wysokości Portu Północnego w Gdańsku. Wypadł z tego jachtu, został uratowany. Ale sam jacht zdryfował do portu i uderzał w falochrony. I do rozpoznania takiej sytuacji Stormrider też się nadaje – mówi komandor.

Dodaje, że marynarka, z największym szacunkiem dla morskiego rodzaju Sił Zbrojnych, nie będzie miała możliwości, tak w czasie kryzysu, jak i na wypadek wojny, wydzielać okrętów do wszystkich zadań. A przynajmniej będzie to wysoce nieracjonalne również ze względów etatowych.

Z tego właśnie względu, okręty trzeba uzupełnić takimi jednostkami, jak Stormrider. „Załogę” drona stanowią (rzecz jasna na lądzie, ponieważ mówimy o pojeździe sterowanym) tylko dwie osoby – kierujący ruchami pojazdu „driver”, oraz osoba zajmująca się obsługą systemów. I ewentualnie ktoś trzeci, jako „dowódca misji”, autoryzujący pewne procesy, jak np. użycie uzbrojenia.

Co z czasem produkcji i ceną?

Tu należy postawić dwa pytania: o czas produkcji i cenę urządzenia. Przedstawiciel WB Group nie chce o tym mówić.  Przekonuje, że wszystko zależy od skali, tempa produkcji i kompletacji wybranej przez nabywcę.

To, co największy polski producent systemów bezzałogowych przedstawił podczas MSPO było opcją prawie maksymalną. Dron wyposażony był w pełen zestaw sensorów, takich jak głowica FLIR (w uproszczeniu: termowizja), radar, system LRAD, czyli urządzenie dźwiękowe dużego zasięgu, echosondę, sonar i pełen zestaw nawigacyjny. A także we wspomniane środki kinetyczne, czyli efektory: dwie wyrzutnie Warmate'ów oraz WKM kalibru 12,7 mm.

Warto przy tym zaznaczyć, że jednostka jest stworzona od początku przez WB Group. Od początku zaprojektowana została, jako dron, będący częścią i uzupełnieniem innych propozycji systemowych. Mówiąc krótko, jest to rozwiązanie dla domeny morskiej.

Stormrider na stanowisku Grupy WB
Stormrider na stanowisku Grupy WB. Na górze dobrze widoczny wielkokalibrowy karabin maszynowy 12,7 mm. Fot. Łukasz Maziewski, XYZ

Interoperacyjność jako wartość dodana. Owszem, „zależnie od zamówienia”

Możliwa jest także współpraca z innymi. Modernizacja polskiej armii zakłada jej informatyzację i sieciocentryczność. Czym jest sieciocentryczność? Mówiąc w największym skrócie: jest to „spięcie” wszystkich systemów i czujników, zainstalowanych na sprzęcie wojskowym w jeden system docelowy.

Zakłada to także wymianę informacji między nie tylko konkretnymi elementami sprzętu (takimi jak napakowane elektroniką samoloty F-35 czy śmigłowce Apache), ale wręcz pododdziałami czy nawet związkami taktycznymi.

Ma to podnieść efektywność i operacyjność konkretnych oddziałów czy środków rażenia. Związane jest z przekazywaniem ogromnych ilości danych, dotyczących nie tylko ewentualnego przeciwnika, ale nawet warunkami pogodowymi czy dotyczącymi ukształtowania terenu.

Czy jest taka możliwość w przypadku Stormridera?  

– Jak najbardziej. Kiedy tylko docelowy użytkownik określi te systemy i udostępni nam dane interfejsów. To jest technika i informatyka. Tutaj można zrobić praktycznie wszystko – mówi Jarosław Budzisz.

Można zatem uznać, że Stormrider wypełni bardzo istotną lukę w zdolnościach – zarówno wojskowych, jak i cywilnych. Dla firm będących operatorami infrastruktury energetycznej, takiej jak przyszłe farmy wiatrowe, platformy wydobywcze może to być cenne rozwiązanie, które relatywnie niewielkim kosztem pozwoli rozszerzyć wachlarz możliwości nadzoru, kontroli i ochrony ich instalacji.

A dla sił zbrojnych będzie to rozwiązanie, którego na morzu po prostu armii brakuje. Skutecznie prowadzone zadania rozpoznawcze, patrolowe i dozorowe, szczególnie w portach, to dziś warunek sine qua non dla zadań z zakresu ochrony sił własnych, czyli force protection. A co za tym idzie – lepszego wypełniania jej obowiązków.

Główne wnioski

  1. Stormrider, stworzony przez Grupę WB dron morski, może wypełnić lukę w marynarce wojennej i u cywilnych operatorów infrastruktury.
  2. Dron jest dziełem polskiej produkcji, a Grupa WB jest w stanie, w krótkim czasie wyprodukować ich dużo, co przełoży się na jednostkową cenę.
  3. Stormrider powinien się znaleźć pod baczną obserwacją przedstawicieli polskiego sektora bezpieczeństwa i gospodarki morskiej.