Klątwa wraca do Leverkusen? Mistrz Niemiec w rozsypce po odejściu gwiazd
Bayer Leverkusen jeszcze niedawno przełamał klątwę „Neverkusen”, zdobywając mistrzostwo Niemiec w wielkim stylu. Teraz jednak klub musi wyjść na prostą – Erik ten Hag jako pierwszy trener w Bundeslidze stracił posadę po fatalnym starcie sezonu, a drużyna została niemal całkowicie rozmontowana. Największe gwiazdy rozeszły się po Europie, a na BayArena znów zapanowały minorowe nastroje. Światełkiem w tunelu może być udany debiut nowego szkoleniowca Kaspera Hjulmanda (3:1 z Eintrachtem), jednak wciąż jest daleko do stabilizacji.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego Bayer przez lata nazywany był ironicznie „Neverkusen” i co sprawiło, że ta łatka w końcu się odkleiła.
- Na jaki radykalny krok zdecydowało się kierownictwo klubu na początku sezonu.
- Jak wielu gwiazd pozbawił się Bayer.
Bayer przez lata uchodził za wielkiego pechowca niemieckiego futbolu. W maju 2000 r. wystarczyło zdobyć punkt, by sięgnąć po mistrzostwo, lecz doszło do sensacji – porażki 0:2 z Unterhaching. Na domiar złego Michael Ballack, jeden z liderów drużyny, niefortunnie wbił piłkę do własnej bramki.
Dwa lata później pojawiła się szansa na potrójną koronę, ale w ciągu zaledwie 11 dni marzenia legły w gruzach. Porażki w finałach Pucharu Niemiec i Ligi Mistrzów były dotkliwym ciosem dla kibiców z Leverkusen. Do tego Bayer roztrwonił pięciopunktową przewagę w Bundeslidze na trzy kolejki przed końcem, przegrywając dwa mecze. Rozczarowanie było ogromne, a złośliwi nadali klubowi przydomek „Neverkusen”. Z tym fatum zmagał się Xabi Alonso i dokonał – wydawało się – niemożliwego: uszczęśliwił fanów, prowadząc drużynę do mistrzostwa Niemiec. Tuż przed startem obecnego sezonu podjął jednak nowe wyzwanie, obejmując Real Madryt.
Bayer przejął Erik ten Hag, lecz jego przygoda trwała krótko. Holender, który niegdyś niemal doprowadził Ajax do finału Ligi Mistrzów i zbierał za to pochwały, później poległ w Manchesterze United, z którego odszedł bez żalu. Niespodziewanie szybko stracił też pracę w Leverkusen.
Łowy Liverpoolu
Efektowna drużyna, która zdetronizowała Bayern Monachium, została rozmontowana. Największa strata to odejście Floriana Wirtza do Liverpoolu. 22-letni Niemiec, uważany obok Jamala Musiali z Bayernu za największy talent w kraju, kosztował „The Reds” 125 mln euro. Zachwyca wizją gry i techniką, a w Leverkusen pozostawił po sobie ogromną lukę.
Jeremie Frimpong w Bayerze imponował brawurą na prawym wahadle i regularnie dostarczał drużynie dwucyfrową liczbę goli oraz asyst. Siłą rzeczy musiał znaleźć się w orbicie zainteresowań europejskich gigantów. Był niezmordowany, dysponował niespożytą energią – zatrzymanie go na dłużej okazało się niemożliwe. Musiał zrobić krok naprzód. Liverpool zapłacił za Holendra 40 mln euro. Dla samego zawodnika to powrót na Wyspy Brytyjskie, gdzie w przeszłości reprezentował barwy Celticu Glasgow, futbolowej potęgi w Szkocji.
– Frimpong to naturalny następca Trenta Alexandra-Arnolda, więc jego rola na boisku jest od początku jasno określona. Kibice nie oczekują, że Holender stanie się tym, kim przez lata był wychowanek klubu. Wierzą jednak, że wniesie inne walory, które pomogą drużynie odnosić sukcesy. Przede wszystkim liczymy, że prawa strona obrony przestanie być tą, którą rywale najłatwiej przełamują – przyznaje Przemysław Strzelczyk, redaktor portalu lfc.pl.
W czerwonej części Merseyside rosną oczekiwania, że nowy zawodnik zdoła zamaskować mankamenty, które często rzucały się w oczy u jego poprzednika na tej pozycji.
– Trent imponował ofensywą: podaniami, dośrodkowaniami i strzałami, ale w defensywie miał swoje braki. Frimpong, zdaniem kibiców „The Reds”, powinien spisywać się lepiej. Nikt nie zamierza robić z niego rozgrywającego na wzór Trenta, lecz fani liczą, że w ofensywie były gracz Bayeru Leverkusen również będzie wyróżniał się kreatywnością. Co więcej, Holender może nawet zastąpić Mohameda Salaha podczas Pucharu Narodów Afryki, występując na skrzydle – dodaje Przemysław Strzelczyk.
Niełatwa adaptacja
Liverpool osłabił Bayer dwoma kluczowymi transferami, ale każdy z nich ma zupełnie inny charakter.
– Z Florianem Wirtzem sprawa wygląda inaczej niż z Jeremym Frimpongiem. Niemiec przyszedł do Liverpoolu nie jako zastępca konkretnego piłkarza. Wcześniej Arne Slot rzadko korzystał z pozycji klasycznej „dziesiątki”. Widzieliśmy ją tylko w kilku spotkaniach, gdy trener rezygnował z napastnika, a w tej roli pojawiał się Dominik Szoboszlai – tłumaczy redaktor lfc.pl.
Oczekiwania wobec Wirtza są jednak ogromne.
– Od razu po transferze pojawiły się spekulacje, czy zmieni się taktyka, czy Niemiec będzie grał jako „fałszywa dziewiątka”, na skrzydle, czy może w środku pola. Pierwsze mecze pokazują jednak, że Slot widzi w nim tzw. wolny elektron – kreatywną „dziesiątkę”. Kwota transferu i medialny rozgłos sprawiają, że każde zagranie Wirtza jest bacznie obserwowane. To nie ułatwia startu, a pierwsze trzy spotkania Premier League nie były dla niego udane. Kibice wierzą jednak, że z czasem wkomponuje się w zespół i maszyna ruszy z pełną mocą – podsumowuje Strzelczyk.
Wzmocnienie krajowej konkurencji
Jonathan Tah, twardy jak skała obrońca, dołączył do Bayernu Monachium za 2 mln euro po wygaśnięciu kontraktu z „Aptekarzami”. Niewielka kwota wynikała z faktu, że Bayern chciał mieć Taha do dyspozycji już na klubowym mundialu. W nowym klubie podpisał umowę obowiązującą do 30 czerwca 2029 r.
Odejścia Amine’a Adliego (do Bournemouth za 21 mln euro) i Odilona Kossounou (do Atalanty za 20 mln euro) były bolesne, ale nie tak dotkliwe jak inne straty.
Największym ciosem okazało się rozstanie z Granitem Xhaką, który wybrał beniaminka Premier League – Sunderland. Anglicy zapłacili za niego 15 mln euro, a dla Bayeru to siarczysty policzek. Szwajcar z przeszłością w Arsenalu był organizatorem gry całego zespołu. Imponował charakterem i doskonałym przeglądem pola. Nic dziwnego, że kibice mistrza Niemiec sprzed roku już teraz za nim tęsknią.
Piero Hincapié, zadziorny i dobrze wyprowadzający piłkę lewonożny obrońca, przeniósł się do Arsenalu. Trafił tam na zasadzie wypożyczenia z obowiązkiem wykupu po roku za 52 mln euro.
Kryzys łatwy do przewidzenia?
– Kibice Bayeru wiedzieli od dawna, że odejdą Tah, Wirtz i Frimpong. Natomiast fakt, że klub opuścili także Xhaka, Hradecky czy Adli, był dużym zaskoczeniem. To ważne postaci w szatni – nawet Adli, który niezwykle wydoroślał od momentu przyjścia do Leverkusen. Był bardzo pozytywny, angażował się w życie klubu, pojawiał się na meczach juniorów, aby ich wspierać. Nie da się ukryć, że już teraz – po zwolnieniu ten Haga i kolejnych doniesieniach medialnych – można te transfery powiązać z trenerem i jego trudnym charakterem – mówi Martin Huć, kibic Bayeru od blisko 30 lat.
Widać było, że atmosfera w klubie była napięta, co mogło doprowadzić do nieoczekiwanych zdarzeń.
– Szczegółów nie znamy i być może nigdy nie poznamy, ale choćby przykład Hradecky’ego jest znamienny. Od dawna wiedział, że klub planuje szukać nowego bramkarza, a dla niego szykowano rolę w strukturach Bayeru po zakończeniu kariery. Tymczasem nagle, w środku okienka, decyduje się odejść – i to z dnia na dzień – za 3 mln euro do AS Monaco. Kapitan i niezwykle ważna postać w szatni. To było przedziwne – podkreśla nasz rozmówca.
Nie można też zapominać, że choć sezon 2023/24 okazał się nadspodziewanie udany, już wcześniejsza kampania dawała sygnały ostrzegawcze. W Bayerze bowiem nie wszystko działało tak, jak powinno.
– Nie ma sensu ukrywać, że poprzedni sezon pokazał, iż kilku zawodników w tym klubie doszło do ściany. Wielu zostało tylko dlatego, że prowadził ich Xabi Alonso. Słaba końcówka rozgrywek oraz odejście Hiszpana sprawiły, że część piłkarzy podjęła decyzję o zmianie otoczenia – dodaje fan „Die Werkself”.
Kogo Bayer kupił?
Bayer musiał pogodzić się z exodusem swoich gwiazd, choć zarobił na nich ogromne pieniądze. Latem wydał aż 140 mln euro, lecz trzeba jeszcze poczekać, aż nowy projekt zacznie funkcjonować zgodnie z oczekiwaniami.
W defensywie pojawili się: Jarell Quansah (35 mln euro) – zawodnik, który nie miał szans na regularne występy w Liverpoolu – oraz Loïc Badé (25 mln euro), jeden z nielicznych piłkarzy, których pogrążona w chaosie Sevilla mogła spieniężyć, rozstając się ze swoim liderem obrony.
Jeśli chodzi o ofensywę, sprowadzono Malika Tillmana z PSV (35 mln euro), Eliesse’a Ben Seghira z AS Monaco (32 mln euro) i Ibrahima Mazę z Herthy BSC (12 mln euro). To ciekawe nazwiska, ale nie są to piłkarze rzucający na kolana. Do tego dołączyli gracze znani z lig TOP 5: boczny obrońca Lucas Vázquez (wolny transfer, wcześniej Real Madryt) oraz bramkarz Mark Flekken z Brentfordu (11 mln euro).
Mimo tak licznych wzmocnień Bayerowi może brakować prawdziwego reżysera gry, zdolnego do rozmontowania każdej defensywy.
– Najtrudniej będzie zastąpić Wirtza i Xhakę. Wirtz to najlepszy piłkarz Bundesligi. W poprzednim sezonie Bayer potwornie się męczył, gdy zaczynał mecze na ławce. Kiedy wchodził około 60. minuty, od razu nadawał drużynie inny rytm: piłka szybciej krążyła między formacjami, a napastnicy dostawali więcej klarownych podań. Bardzo trudno będzie go zastąpić – mówi Martin Huć.
Podobnie wygląda sprawa ze Szwajcarem.
– Xhaka był nie tylko liderem boiskowym. Dzięki swojej charyzmie mobilizował drużynę do lepszej gry. Uważam, że jego transfer przed dwoma laty był brakującym elementem, który pozwolił zdobyć mistrzostwo. Doskonały lider i świetny zawodnik – ocenia kibic Bayeru.
Co dalej?
Po dwóch bolesnych wpadkach piłkarze dostali chwilę oddechu dzięki przerwie na mecze reprezentacji. Powrót do ligowej rywalizacji, który nastąpił 12 września, był udany. Zwycięstwo nad Eintrachtem może podnieść morale. Ale myśląc o przyszłości, trudno być optymistą.
– Na razie ciężko ocenić nowy projekt. Klub zdobył ledwie punkt w pierwszych dwóch kolejkach przeciwko rywalom, którzy – moim zdaniem – będą się męczyć w drugiej połowie tabeli [po trzech seriach gier Bayer ma cztery oczka – przyp. red.]. Przyszło kilkunastu piłkarzy, głównie młodych. Długo miałem pretensje do dyrektora sportowego Simona Rolfesa, że nie sprowadził od razu kogoś na miarę Xhaki czy Grimaldo – ogranych, doświadczonych, z sukcesami na koncie i wciąż głodnych wyzwań. W pewnym momencie kibice nawet nie wiedzieli, kto zostanie kapitanem. Ostatecznie opaskę przejął Andrich, który niekoniecznie jest pewniakiem do pierwszego składu. Udało się jeszcze sprowadzić Lucasa Vázqueza i Loïca Badé, ale nie mam przekonania, że od razu będą liderami na boisku. Takiej osoby Bayerowi obecnie brakuje – ocenia fan „Aptekarzy”.
Niepokój budzi też kwestia skuteczności.
– Wydaje mi się, że klub nie zadbał o alternatywę dla Patricka Schicka, który często łapie urazy albo miewa długie serie meczów bez gola. Poza nim – zwłaszcza po odejściu Victora Boniface’a (wypożyczonego do Werderu Brema – przyp. red.) – w klubie nie ma napastnika gwarantującego 20 bramek w sezonie. Trzeba liczyć, że któryś z młodych talentów szybko odpali i zaskoczy wszystkich. Kluczowe będzie jednak znalezienie odpowiedniego trenera do tego eksperymentalnego projektu – podsumowuje Huć.
Główne wnioski
- Bayer przez długi czas uchodził za wyjątkowo pechową drużynę w Niemczech. W maju 2000 r. zaprzepaścił szansę na mistrzostwo, sensacyjnie przegrywając z Unterhaching 0:2. Dwa lata później miał okazję zdobyć aż trzy trofea w jednym sezonie, jednak 11 koszmarnych dni zrujnowało marzenia: porażki w finałach Pucharu Niemiec i Ligi Mistrzów oraz roztrwonienie pięciopunktowej przewagi na trzy kolejki przed końcem Bundesligi (dwie porażki) pogrążyły morale zespołu. Dopiero triumf w sezonie 2023/24, gdy Bayer sięgnął po mistrzostwo w kapitalnym stylu, odmienił reputację klubu.
- Fatalny początek kolejnych rozgrywek sprawił jednak, że Erik ten Hag, szkoleniowiec Bayeru, jako pierwszy trener w Bundeslidze stracił posadę. Czara goryczy przelała się po dwóch bolesnych wpadkach: porażce 1:2 u siebie z TSG Hoffenheim i zaprzepaszczeniu dwubramkowej przewagi w meczu z Werderem Brema, mimo gry w przewadze (3:3). Na BayArena zapanowały minorowe nastroje.
- W Leverkusen doszło bowiem do niemal całkowitego demontażu drużyny, która imponowała w sezonie 2023/24. Trener Xabi Alonso przeniósł się do Realu Madryt, Florian Wirtz i Jeremie Frimpong trafili do Liverpoolu, Jonathan Tah do Bayernu, Lukas Hradecky do Monaco, Amine Adli do Bournemouth, Granit Xhaka do Sunderlandu, Piero Hincapié do Arsenalu, a Victor Boniface rzutem na taśmę do Werderu Brema.