Afera willowa po słowacku. Luksusowe domy za unijne dopłaty rolne
Słowacja mierzy się z jedną z największych w Europie afer związanych z defraudacją środków unijnych. Z ustaleń słowackich dziennikarzy i unijnych instytucji wynika, że wysoko postawieni urzędnicy oraz osoby powiązane z władzą wykorzystywali unijne dopłaty rolne do budowy prywatnych luksusowych posiadłości, formalnie zgłaszanych jako ogólnodostępne obiekty turystyczne. Przekręt na pensjonaty-widmo, nazywane złośliwie „hacjendami”, pogłębił kryzys w napiętych relacjach pomiędzy Unią Europejską a Słowacją rządzoną przez lewicowo-narodowego populistę Roberta Ficę i ściągnął na naszych południowych sąsiadów wzmożone kontrole instytucji unijnych.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Za pomocą jakiego mechanizmu wyprowadzono na Słowacji miliony euro dopłat rolnych na fikcyjne obiekty turystyczne.
- Jakie układy biznesowo-polityczne stoją za jednym z największych tego typu skandali w Europie.
- Dlaczego relacje Bruksela–Bratysława są od dwóch lat napięte i jak instytucje europejskie zareagowały na aferę wokół „hacjend”.
W centrum afery znalazła się słowacka Agencja Płatnicza ds. Rolnictwa (PPA) – krajowy organ odpowiedzialny za dystrybucję środków w ramach unijnej Wspólnej Polityki Rolnej, stanowiącej około jedną trzecią całego budżetu UE. Jak ustalili dziennikarze śledczy, w latach 2015-2016 – jeszcze za poprzednich rządów Roberta Ficy – agencja zatwierdziła dofinansowanie dla wielu „pensjonatów”, które w praktyce okazały się prywatnymi rezydencjami, a nie realnie funkcjonującymi obiektami turystycznymi.
Skandal zawdzięcza swoją nazwę luksusowym nieruchomościom, które politycy opozycji i media ironicznie określają mianem „hacjend”. Łączy je kilka wspólnych cech: są trudne do zlokalizowania, praktycznie niewidoczne w internecie, często odgrodzone. Nierzadko pełnią funkcję zwykłych prywatnych rezydencji, których nie da się nigdzie zarezerwować.
Dopłaty rolne na budowę domu córki
Najlepiej udokumentowany przypadek dotyczy okazałej willi w miejscowości Nitrianske Hrnčiarovce, niewielkiej wsi w zachodniej Słowacji, liczącej ok. 2 tys. mieszkańców. Budowa rezydencji kosztowała europejskich podatników 550 tys. euro. Choć inwestycja otrzymała wsparcie z funduszy na rozwój turystyki wiejskiej, willi nie sposób znaleźć na popularnych platformach rezerwacyjnych. Rezerwacji można dokonać wyłącznie przez stronę internetową obiektu. Mimo wielokrotnych prób dziennikarzom nie udało się dokonać rezerwacji, a sama posiadłość pozostaje ogrodzona i zamknięta dla odwiedzających.
Podobne nieprawidłowości odnotowano także w południowosłowackiej wsi Vrčún, gdzie na remont domu przeznaczono 220 tys. euro z UE. Miał zostać przekształcony w obiekt turystyczny, lecz od pięciu lat służy wyłącznie jako prywatny dom rodzinny. Fundacja „Zastavme korupciu” (pl. „Zatrzymajmy Korupcję”) ujawniła dodatkowo, że jeden z wysokiej rangi urzędników agencji PPA wykorzystał dostęp do środków unijnych, aby pomóc swojej córce w budowie domu.
Łącznie Komisja Kontroli Budżetowej Parlamentu Europejskiego zgromadziła dokumentację dotyczącą ponad 300 przypadków nadużyć na terenie całej Słowacji. Według czeskiego eurodeputowanego Tomáša Zdechovskiego, który przewodniczył misji PE badającej aferę, mamy do czynienia z „systemowym” procederem defraudacji funduszy unijnych. W ramach jednego tylko naboru prowadzonego przez agencję PPA przyznano 60 mln euro na ponad 100 podejrzanych projektów.
Premier wśród stałych bywalców szemranego hotelu
Skandal nie ogranicza się do pojedynczych przypadków, lecz obnaża dużo głębsze słabości w zarządzaniu funduszami UE na Słowacji. Politycy opozycji, z Michalem Šimečką z liberalnej Progresywnej Słowacji na czele, wskazują, że za aferą stoją rząd Roberta Ficy i powiązani z nim oligarchowie. W przypadku części pensjonatów-widmo trop prowadzi wprost do środowiska rządzącej partii Smer.
Afera wpisuje się w szerszy schemat oligarchicznych wpływów w państwie. W tle pojawia się m.in. Norbert Bödör – właściciel firmy ochroniarskiej Bonul, od lat związany z obozem władzy i wielokrotnie wymieniany w postępowaniach korupcyjnych oraz materiałach dziennikarza śledczego Jána Kuciaka, zamordowanego w 2018 r.
Szczególnie głośnym symbolem nadużyć stał się hotel „Zlatý kľúčik” w Nitrze, kontrolowany przez Bödöra za pośrednictwem spółek-słupów. Obiekt w 2016 r. otrzymał 2,4 mln euro z funduszy rolnych UE na remont w wątpliwych okolicznościach. Przez lata premier Robert Fico uchodził za częstego gościa hotelu – zarówno przy okazji wydarzeń partyjnych Smeru, jak i podczas prywatnych pobytów.
Reforma agencji tylko na papierze
Instytucje europejskie zdecydowanie zareagowały na kolejne nieprawidłowości przy wydatkowaniu funduszy unijnych na Słowacji. Prokuratura Europejska (EPPO) prowadzi kilkadziesiąt postępowań wobec agencji PPA, a w części spraw postawiono już zarzuty karne konkretnym osobom. Już w 2020 r. Komisja Europejska wstrzymała 25 proc. środków należnych PPA, domagając się zewnętrznych audytów, zmian personalnych i wprowadzenia bardziej przejrzystych procedur.
Choć agencja odzyskała później akredytację, reforma pozostała w dużej mierze na papierze. Komisja przyznała, że w ostatnich pięciu latach PPA była wielokrotnie audytowana. Kontrole „wykazały braki w prawidłowym zarządzaniu Wspólną Polityką Rolną”. Z tego powodu w latach 2019-2021 nałożono na Słowację szereg korekt finansowych.
Zorganizowana grupa przestępcza w agencji
Najwyższy Urząd Kontroli Słowacji stwierdził, że mimo formalnego wdrożenia mechanizmów antykorupcyjnych ich skuteczność osłabiały braki kadrowe, słabe procedury kontrolne i niski poziom transparentności. Raport misji Parlamentu Europejskiego podkreślał dodatkowo, że nadzór PPA nad funduszami ograniczały nieefektywne systemy informatyczne.
Zuzana Šubová, kierująca w latach 2021-2023 komórką antykorupcyjną PPA, oceniła agencję jako dotkniętą „poważnymi wadami systemowymi” i funkcjonującą w „głęboko skorumpowanym środowisku”. Twierdziła, że od powstania w 2003 r. PPA tolerowała ukrywanie nieprawidłowości przez pracowników i nazwała ją wręcz „zorganizowaną grupą przestępczą”, która działała przez 20 lat. Po przegranym konkursie na kolejną kadencję odeszła z agencji, przekonując, że procedurę ustawiono tak, by się jej pozbyć.
Rząd oskarża opozycję o donoszenie na Słowację
Rząd Roberta Ficy stara się bagatelizować aferę. Minister rolnictwa Richard Takáč określa ją jako „wymyślony skandal” i zarzuca opozycji, że naraża kraj na utratę środków unijnych. Twierdzi też, że pełni rolę „strażaka” gaszącego pożary odziedziczone po poprzednich rządach.
Premier Robert Fico przyjął bardziej konfrontacyjny kurs wobec unijnych instytucji. Czeskiego europosła Tomáša Zdechovskiego nazwał „wynajętym zabójcą wykonującym brudną robotę na rzecz słowackiej opozycji”. Rząd zablokował inicjatywy opozycji zmierzające do zwołania posiedzenia parlamentu w tej sprawie i przeprowadził serię ataków medialnych na dziennikarzy śledczych oraz przedstawicieli instytucji UE.
Podobną narrację podjął minister spraw wewnętrznych Matúš Šutaj Eštok. Oskarżył on opozycję o „oczernianie Słowacji za granicą” i uznał audyt misji PE za „politycznie motywowany”. Reakcje te wpisują się w szersze napięcia między Bratysławą a Brukselą dotyczące praworządności.
Od powrotu Ficy do władzy jesienią 2023 r. Komisja Europejska wielokrotnie interweniowała w sprawie kontrowersyjnych reform, m.in. kodeksu karnego, który obniżył kary za korupcję i skrócił okresy przedawnienia. Bruksela zagroziła nawet zamrożeniem miliardowych funduszy.
Słowacji zaczęły się również przyglądać inne instytucje – GRECO, organ antykorupcyjny Rady Europy, wszczął rzadko stosowaną procedurę nadzwyczajną wobec kraju. Skrytykował on likwidację specjalnej prokuratury powołanej do prowadzenia głośnych spraw korupcyjnych. Skutki zmian są widoczne: liczba aktów oskarżenia spadła ze 120-150 rocznie do zaledwie dwóch w pierwszych miesiącach 2025 r.
Bliskie związki z jedną z największych afer korupcyjnych
Skandal wokół „hacjend” jest powiązany ze znacznie szerszą sprawą „Dobytkár” (pl. „hodowca bydła”) – jedną z najpoważniejszych afer korupcyjnych w historii Słowacji. Dochodzenie Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF), zakończone w marcu 2024 r., wykazało, że w latach 2015-2020 słowaccy rolnicy przekazali urzędnikom łącznie 10 mln euro łapówek w zamian za przyznanie nielegalnego finansowania z funduszy rolnych. Sprawa objęła 39 projektów i zakończyła się zaleceniem zwrotu 7,5 mln euro do Europejskiego Funduszu Rolnego.
W gronie 19 osób, którym postawiono zarzuty, znaleźli się m.in. byli dyrektorzy PPA – Juraj Kožuch i Ľubomír Partika – a także oligarchowie Martin Kvietik i wspomniany wcześniej Norbert Bödör. Kožuch, stojący na czele agencji w okresie zatwierdzania zakwestionowanych projektów, spędził blisko dziesięć miesięcy w areszcie śledczym. Został zwolniony w lutym 2021 r. po wpłaceniu kaucji w wysokości 50 tys. euro i poddaniu się dozorowi elektronicznemu.
Szczególna rola słowackich dziennikarzy śledczych
Przypadek „hacjend” ponownie pokazuje, jak istotną rolę w ujawnianiu korupcyjnych mechanizmów odgrywają słowaccy dziennikarze śledczy. Kontynuują oni w pewien sposób dziedzictwo Jána Kuciaka, który za badanie podobnych schematów wyłudzeń przez środowiska mafijne zapłacił najwyższą cenę. Jedną z redakcji szczególnie zasłużonych w ujawnianiu afer jest liberalny „Denník N”. Dzięki publikacjom i własnym śledztwom stał się on celem ostrych ataków ze strony rządzących.
Na poziomie krajowym i unijnym wciąż toczy się wiele postępowań dotyczących „hacjend”. OLAF zalecił już odzyskanie środków i przekazał właściwym organom słowackim zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Kolejne akty oskarżenia wnosi europejska prokuratura EPPO.
O stanie słowackiej praworządności pod rządami Roberta Ficy, w tym o nadużyciach przy wydatkowaniu funduszy unijnych, debatował na początku września Parlament Europejski. Wydarzenia na Słowacji dodatkowo wybrzmiały w kontekście niemal identycznej afery w Grecji. Tam osoby powiązane z władzą wyłudzały dopłaty rolne na fikcyjne pastwiska. Oba przypadki wzmacniają przekonanie o potrzebie ściślejszego nadzoru nad funduszami UE i dostarczają argumentów w debacie o bardziej rygorystycznym stosowaniu mechanizmu warunkowości – łączenia wypłat środków z przestrzeganiem zasad praworządności przez państwa członkowskie.
Główne wnioski
- Sprawa słowackich „hacjend” nie jest odosobnionym przypadkiem. W agencji odpowiedzialnej za dystrybucję dopłat rolnych przez lata utrwalały się systemowe patologie, w które zamieszane były osoby powiązane z oligarchicznymi układami i innymi głośnymi aferami.
- Wobec postępującego demontażu wyspecjalizowanych instytucji śledczych to właśnie dziennikarze na Słowacji odgrywają szczególną rolę w badaniu korupcji i nadużyć władzy. Za swoją działalność często stają się celem szykan i ataków ze strony obecnej ekipy rządowej.
- Słowacja jest – po Grecji – kolejnym państwem UE, w którym ujawniono skandal związany z defraudacją unijnych środków na masową skalę. Wydarzenia te wzmacniają przekonanie instytucji wspólnotowych o konieczności zaostrzenia nadzoru nad wydatkowaniem pieniędzy europejskiego podatnika.
