Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Sport

Biznes, który się nie rozwija, stoi w miejscu. Po co NBA stworzyła nowy turniej?

Terminarz najlepszej koszykarskiej ligi świata przez lata opierał się na tym samym schemacie: najpierw sezon zasadniczy, potem faza playoff i na koniec finały. Patrząc na oglądalność i finanse, strategia się sprawdzała, a mimo to zdecydowano się na ryzykowną zmianę: wprowadzenie nowego turnieju w środku sezonu. Początkowo ruch wywołał oburzenie, ale teraz postrzegany jest jako wielki sukces biznesowy. 

Źródło: Geoff Stellfox/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego NBA nagle zdecydowała się stworzyć nowy turniej.
  2. Jak dużym sukcesem biznesowym była jego pierwsza edycja.
  3. W jaki sposób NBA przekonała zawodników i kibiców do swojego pomysłu.

W większości profesjonalnych rozgrywek sportów drużynowych w Polsce istnieje Puchar Polski. Poza zwykłymi meczami ligowymi zespoły z piłkarskiej Ekstraklasy czy koszykarskiej PLK rozgrywają spotkania w ramach eliminacyjnego turnieju, w którym można nie tylko zdobyć trofeum, ale także więcej zarobić dzięki prawom telewizyjnym i sponsorom. Jesteśmy do takiego systemu przyzwyczajeni, bo obowiązuje u nas od lat.

W USA jest natomiast spotykany bardzo rzadko. Dlatego gdy rok temu liga NBA zapowiedziała stworzenie nowego turnieju wewnątrz sezonu, w którym zespoły będą rywalizować o coś innego niż mistrzostwo ligi, w mediach zapanował chaos, szczególnie że zasady były dość skomplikowane, nawet z naszego europejskiego punktu widzenia. Do pierwszej edycji, która odbyła się w sezonie 2023/2024, podchodzono sceptycznie, dopóki nie poznano wskaźników oglądalności i danych finansowych za ten okres. 

Trzeba było działać 

Od wielu lat w sezonie zasadniczym NBA, który trwa od końca października do pierwszych dni kwietnia, każda drużyna rozgrywa 82 spotkania, połowę u siebie i połowę na wyjeździe. Historycznie największym zainteresowaniem kibiców cieszyły się pierwsze mecze sezonu oraz te rozgrywane w okresie świątecznym i w lutym, w okolicy tzw. weekendu gwiazd, kiedy odbywa się coroczny All-Star Game. W takich miesiącach jak listopad czy marzec wskaźniki oglądalności nurkowały, mimo braku wyraźnej konkurencji (żadna inna liga nie prowadzi wtedy rozgrywek o mistrzostwo, wszędzie trwają sezony zasadnicze). 

Postanowiono coś z tym zrobić. Najpierw stworzono mecze play-in: w marcu drużyny zajmujące miejsca 6-10 w konferencji wschodniej i zachodniej walczą o dwa miejsca w fazie playoff. Następnie zdecydowano o powstaniu opisywanego Emirates NBA Cup, którego mecze odbywają się w listopadzie i grudniu. Liga nieprzypadkowo w krótkim czasie dokonała tak drastycznych zmian w rozgrywkach, mimo że sugerując się danymi historycznymi, mogłaby machnąć ręką i zaakceptować fakt, że ratingi telewizyjne spadają w danych okresach. W końcu zawsze tak było…

Na początku 2023 r. rozpoczęły się jednak negocjacje między NBA a stacjami telewizyjnymi w sprawie wieloletnich praw do transmisji. Emirates NBA Cup było wtedy jeszcze pomysłem, ale na tyle ciekawym, że firmy rozpoczęły wojnę licytacyjną, której ostatecznym przegranym było TNT, wieloletni partner NBA, a zwycięzcą Amazon, coraz odważniej wkraczający w świat transmisji sportowych. Za 11-letnią umowę partnerską, która zacznie obowiązywać w 2025 r., zapłacił 77 mld dolarów, mimo że część meczów będzie puszczana też w telewizjach NBC i ABC oraz w lokalnych stacjach.  

Statystyki nie kłamią 

Mecze, które w ubiegłym roku liczyły się do fazy grupowej turnieju wewnątrz sezonu, w poprzednich latach byłyby zwykłymi spotkaniami sezonu zasadniczego. Dzięki temu, że dodano im znaczenia (wygrywający je zespół mógł awansować do fazy pucharowej w Las Vegas), oglądalność wzrosła średnio o 26 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Spotkania fazy pucharowej jeszcze bardziej rozpaliły widzów: ćwierćfinał między Los Angeles Lakers i Phoenix Suns obejrzało 89 proc. więcej osób niż zwykły mecz tych drużyn rok wcześniej. Półfinał, w którym wystąpili Lakers i Pelicans, obejrzało 2,2 mln osób, podaje Warner Bros, właściciel TNT. Był to drugi pod względem oglądalności mecz sezonu zasadniczego, zaraz za meczem otwarcia.  

Finał turnieju między Lakers a Pacers na żywo obejrzało 5,7 mln widzów, co było najlepszym wynikiem od 2018 r. dla meczu, który nie odbył się w święta i nie liczył do fazy playoff. Na pewno pomógł fakt, że w barwach drużyny z miasta aniołów występował popularny Lebron James, natomiast gdyby w szranki wszedł z nim Joel Embiid czy Nikola Jokic, inne medialne gwiazdy, które odpadły w fazie grupowej, ratingi mogłyby być jeszcze lepsze. Na to liczą fani w tym roku. Turniej dość szybko z eksperymentu przerodził się w ważną pozycję w kalendarzu fanów sportu. 

Marketingowy majstersztyk 

Nie wystarczy kibicom powiedzieć, że coś jest wyjątkowe, aby takim się stało, szczególnie w dzisiejszych czasach szybkiej rozrywki i natłoku wrażeń multimedialnych. Aby przyciągnąć widzów przez odbiorniki, konieczna jest przemyślana i stopniowo wdrażana strategia marketingowa.  

Aby trafić do młodszych widzów, na fazę pucharową ubiegłorocznego NBA In-Season Tournament zaproszono wielu influenserów, którzy relacjonowali fanom pobyt na koszykarskim turnieju w Las Vegas. Decyzja okazała się słuszna, więc i w tym roku można się spodziewać natłoku tiktokerów na kluczowych meczach Emirates NBA Cup. Wrócą też kolorowe parkiety stworzone specjalnie na mecze turnieju. Już w fazie grupowej zawodnicy biegają po charakterystycznym przygotowanym specjalnie na tę okazję podłożu nawiązującym do emblematów i tradycji zespołu.

Jakby tego było mało, Nike, główny partner NBA, stworzył tez zespołom specjalne stroje z kolekcji City Connect, a niektóre już zdążyły zadebiutować. 

Z myślą o starszych kibicach NBA stworzono specjalną telewizyjną kampanię reklamową, w której serialowe gwiazdy, Michael Imperioli i Rosario Dawson, zachęcają do oglądania NBA Cup i tłumaczą jego zasady. Liga przy pomocy celebrytów znanych przede wszystkim dojrzałym osobom chce ocieplić wizerunek turnieju, który przez tradycjonalistów postrzegany jest jako wymysł.

Warto wiedzieć

Miłe zaskoczenie

Symboliczny jest fakt, że rok temu turniej nazywał się NBA In-Season Tournament, a obecnie jego oficjalna nazwa brzmi Emirates NBA Cup. Pochodząca z Dubaju grupa finansowa od lat inwestuje w sport, jednak głównie w Europie. Teraz zależy jej na poprawie wizerunku za oceanem i jest w stanie zapłacić wiele, aby ten cel osiągnąć. Jak podaje Reuters, Emirates w tym sezonie wydadzą łącznie 500 mln dolarów na sponsoring tytularny turnieju i inne reklamy w NBA. Dla ligi to wisienka na torcie, bo prawdziwe korzyści widzi gdzie indziej. 

Wszystko co musisz wiedzieć o nowym turnieju NBA 

Emirates NBA Cup to turniej zorganizowany w trakcie sezonu NBA, w którym 30 drużyn rywalizuje o trofeum i nagrody pieniężne.  

Kiedy odbędzie się tegoroczny turniej?
Mecze fazy grupowej będą rozgrywane od 12 listopada do 3 grudnia., zawsze we wtorek i piątek. Faza pucharowa, która składa się z gier z pojedynczych gier eliminacyjnych, potrwa od 10 do 17 grudnia: 
• Ćwierćfinały (10-11 grudnia) 
• Półfinały (14 grudnia) 
• Finały (17 grudnia) 
Mecze ćwierćfinałowe będą rozgrywane na własnej hali drużyny, która będzie wyżej rozstawiona po fazie grupowej. Półfinały i finały odbędą się w Las Vegas. 

Na czym polega faza grupowa? 
Wszystkie 30 zespołów podzielono na sześć grup, biorąc pod uwagę konferencję, w której występują i ich bilans zwycięstw oraz porażek z ubiegłego sezonu. Każda drużyna rozegra cztery mecze fazy grupowej – po jednym przeciwko każdej z czterech drużyn w swojej grupie, w tym dwa u siebie i dwa na wyjeździe. 

Kto jest z kim w grupie?  

Jak zespoły mogą awansować do fazy pucharowej? 
Drużyna, która będzie miała najlepszy bilans zwycięstw i porażek w danej grupie, automatycznie awansuje do fazy pucharowej. Poza tym przyznane zostaną dwie dzikie karty dla zespołów z najlepszym bilansem, które nie zajęły pierwszego miejsca.  
 
Czy mecze NBA Cup liczą się do sezonu zasadniczego? 
Do klasyfikacji sezonu zasadniczego wliczają się wszystkie mecze fazy grupowej oraz ćwierćfinały i półfinały. Do rankingów nie wlicza się tylko finał. 
 
O co grają zawodnicy? 
Poza pucharem i medalami każdy z zawodników zwycięskiej drużyny otrzyma pół miliona dolarów. Wicemistrzowie dostaną 200 tys. dolarów, a za trzecie i czwarte miejsce każdy zawodnik może liczyć na 100 tys. dolarów. Na konto koszykarzy występujących w drużynach z miejsc 5-8 wpłynie premia 50 tys. dolarów. 

Najciekawsze mecze fazy grupowej

We wtorek 19 listopada zmierzą się najmocniejsze zespoły konferencji wschodniej: Cleveland Cavaliers i Boston Celtics. Warto obejrzeć to spotkanie, bo potencjalnie może przesądzić, który z zespołów awansuje do fazy pucharowej turnieju.

W piątek 22 listopada w szranki staną Dallas Mavericks i Denver Nuggets. Obie drużyny mają mocne składy na papierze, ale w tym sezonie nie idzie im najlepiej. Sukces w NBA Cup mógłby je napędzić na dalszą fazę sezonu zasadniczego.

We wtorek 26 listopada będziemy mieli powtórkę ubiegłorocznego ćwierćfinału turnieju wewnątrz sezonu. Phoenix Suns, prowadzeni przez Kevina Duranta, podejmą Lebrona Jamesa i Los Angeles Lakers.

W piątek 29 listopada Los Angeles Clippers zagrają z Minnesotą Timberwolves. Często gdy spotykają się te dwie drużyny, emocje sięgają zenitu, a tym razem podkręcić je może stawka, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, iż na szali będzie awans do ćwierćfinału NBA Cup.

We wtorek 3 grudnia pojedynek jednych z najmłodszych drużyn NBA, Indiany Pacers i Toronto Raptors. Nie można go przeoczyć z dwóch powodów: szybkiego i efektownego tempa gry oraz obecności w boksie prasowym korespondenta XYZ.

Główne wnioski

  1. Dzięki turniejowi wewnątrz sezonu oglądalność meczów, które w poprzednich latach liczyłyby się tylko do sezonu zasadniczego, wzrosła o ponad 25 proc.
  2. W ubiegłym sezonie, w którym zadebiutował turniej, przychody drużyn NBA osiągnęły rekordową wysokość.
  3. Stawka turnieju przyciąga uwagę kibiców, a potencjalne nagrody motywują zawodników do gry.