Warszawa ma problem z nocną prohibicją. Inne środkowoeuropejskie miasta również
W Warszawie nie udało się wprowadzić nocnego zakazu sprzedaży alkoholu. Podobne doświadczenia mają Budapeszt i Belgrad. W czeskiej Pradze nikt nawet nie próbował forsować takiego rozwiązania – tam sprzeciw budzi już sam pomysł nocnego zakazu spożycia alkoholu w wybranych miejscach. Nocna prohibicja obowiązuje za to w krajach bałtyckich i w Słowenii.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie trudności prawne i społeczne napotykają próby wprowadzenia nocnej prohibicji w Europie Środkowej.
- Jakie wyjątki od zakazu sprzedaży alkoholu obowiązują w Budapeszcie i jakie są plany jego zmiany.
- Jak wygląda podejście do tej kwestii w Czechach oraz w państwach bałtyckich.
Zaskakująca decyzja warszawskich radnych w sprawie nocnej prohibicji w stolicy to jeden z najgorętszych tematów ostatnich dni. Samorządowcy postanowili, że – wbrew propozycjom prezydenta miasta i woli przytłaczającej większości mieszkańców – zakazu sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych nie będzie. Zamiast tego wprowadzili pilotaż w dwóch z 18 dzielnic stolicy. Okazuje się, że podobne pomysły od lat napotykają opór także w innych krajach regionu.
Na początku minionej dekady nocną prohibicję wprowadzili radni Belgradu. Wiosną 2011 r. przegłosowali zakaz sprzedaży alkoholu we wszystkich punktach handlowych od godz. 22 do 6. Podobny przepis dotyczył kawiarni, restauracji, pubów i innych lokali gastronomicznych w budynkach mieszkalnych. Tam zakaz obowiązywał w dni powszednie od północy, a w weekendy od godz. 1.
Trybunał konstytucyjny mówi „nie”
Stołeczni rajcy wprowadzili także surową karę za sprzedaż alkoholu poza wyznaczonymi godzinami. Grzywna wynosiła 20 tys. dinarów, czyli ok. 180 euro.
Analogiczne przepisy obowiązywały wcześniej w Nowym Sadzie, drugim co do wielkości mieście Serbii. Tam prohibicja zaczynała się o godz. 23.
Decyzja o zakazie sprzedaży alkoholu spodobała się jedynie części mieszkańców Belgradu. Pozostali ostro ją krytykowali i protestowali, gromadząc się w parkach i na skwerach punktualnie o godz. 22, czyli wraz z nadejściem pory prohibicji.
Opór społeczny był tak duży, że sprawa trafiła do serbskiego odpowiednika Trybunału Konstytucyjnego. 4 października 2011 r. uznał on, że uchwały podjęte przez radnych w stolicy i Nowym Sadzie są niezgodne z ustawą zasadniczą. Powód? Uniemożliwiały nabycie alkoholu „wszystkim, nie tylko osobom nieletnim”.
Puby i kluby w ruinach kamienic
Spór o nocną prohibicję toczy się także na Węgrzech, szczególnie w kilku śródmiejskich częściach Budapesztu. Chodzi m.in. o historyczną dzielnicę Erzsébetváros – epicentrum nocnego życia, słynące z licznych barów i klubów działających w opuszczonych kamienicach. To, co przyciąga imprezowiczów i turystów, budzi jednak sprzeciw mieszkańców.
Na początku dekady rada dzielnicy przyjęła regulacje ograniczające nocny handel alkoholem. Jednak podobnie jak w Serbii, przepisy zakwestionował sąd konstytucyjny.
Samorząd sobie – państwo sobie
Kilka lat temu, dzięki burmistrzowi Erzsébetváros Péterowi Niedermüllerowi z opozycyjnej wobec Fideszu Koalicji Demokratycznej, sprawa nocnej prohibicji wróciła. Samorządowiec postanowił walczyć z hałasem i innymi uciążliwościami nocnego życia, szczególnie publicznym spożywaniem alkoholu. Jesienią 2023 r. radni tej, a następnie kilku sąsiednich dzielnic, przegłosowali zakaz. Sprzedaż alkoholu w sklepach zabroniono w godz. 22–6, a w lokalach gastronomicznych w godz. 24–6. Wyjątkiem miał być tylko sylwester.
Okazało się jednak, że wyjątków jest więcej. Z regulacji wyłączono państwową sieć Narodowych Sklepów Tytoniowych (Nemzeti Dohánybolt), które mają monopol na sprzedaż tego rodzaju wyrobów. Część z nich działa do późnych godzin nocnych lub całą dobę i oferuje także napoje alkoholowe.
Burmistrzowie przeciwko wyjątkom
„Uważamy, że konieczne są dalsze regulacje mające na celu ograniczenie spożycia alkoholu w miejscach publicznych, dlatego podejmiemy inicjatywę na szczeblu dzielnicowym – wspólnie z moimi kolegami burmistrzami i parlamentarzystami – aby Narodowe Sklepy Tytoniowe podlegały takim samym zasadom jak każda działalność gospodarcza” – napisał w cytowanym m.in. przez serwis penzcentrum.hu Péter Niedermüller. Poparli go także burmistrzowie innych budapeszteńskich dzielnic, m.in. Józsefváros i Újbuda.
W grudniu ubiegłego roku András Imre Jámbor, poseł opozycyjnego ugrupowania Dialog – Partia Zielonych, złożył w parlamencie projekt rezolucji dotyczącej godzin otwarcia Narodowych Sklepów Tytoniowych. Jak podaje serwis tobaccomagazin.hu, Komisja Gospodarki odrzuciła jednak dokument, przez co spadł on z porządku obrad.
Czesi nie rozumieją nocnej prohibicji
W „piwem i becherovką płynących” Czechach nie ma ogólnokrajowych regulacji zakazujących nocnej sprzedaży alkoholu. Zarówno w lokalach gastronomicznych, jak i sklepach jest on generalnie dostępny przez całą dobę. Dlatego czeskie media – zwłaszcza w sezonie urlopowym – przestrzegają rodaków, że nie w każdym miejscu za granicą kupią wieczorem piwo czy drinka.
U południowych sąsiadów co do zasady dozwolone jest też spożywanie alkoholu w przestrzeni publicznej. Zdarza się jednak, że lokalne władze ograniczają to prawo, wprowadzając strefy prohibicji. Takie decyzje nie zawsze spotykają się ze zrozumieniem.
„Nowe restrykcje jeszcze bardziej utrudnią życie w Pradze” – pisał np. wiosną 2022 r. dennik.cz. Chodziło o zakaz spożywania alkoholu na náplavce, czyli bulwarach nad Wełtawą. I to nie przez całą dobę, lecz jedynie od północy do 9 rano. Prohibicja objęła ściśle określone miejsca, których liczba wzrosła z 837 do 1036.
Wydawać się może, że to dużo. Warto jednak wyjaśnić, że chodzi m.in. o obszar w promieniu 100 m wokół wszystkich wejść do metra (samych stacji jest 61) oraz wokół wszystkich przystanków komunikacji miejskiej. „Karę można dostać już za samo posiadanie otwartej butelki alkoholu” – ostrzegał dennik.cz.
Warto wiedzieć
Rozwiązania ogólnokrajowe
W kilku krajach Europy Środkowej obowiązują ustawowe zakazy sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych:
- w Słowenii – od 21 do 6,
- na Litwie – od poniedziałku do soboty w godz. 10–20, a w niedzielę w godz. 10–15,
- na Łotwie – od poniedziałku do soboty w godz. 10–20, a w niedzielę w godz. 10–18.
Główne wnioski
- Wprowadzanie nocnej prohibicji w miastach Europy Środkowej nie jest łatwe. W Warszawie, Budapeszcie i Belgradzie próby jej wprowadzenia napotkały poważne problemy prawne i społeczne. Decyzje samorządów często spotykają się z oporem polityków i bywają kwestionowane przez sądy konstytucyjne.
- W Budapeszcie samorządy części dzielnic wprowadziły nocny zakaz sprzedaży alkoholu, jednak przepisy nie obejmują państwowych sklepów tytoniowych. Radni od lat starają się to zmienić.
- Czechom trudno wyobrazić sobie nocną prohibicję. Tam nikt nawet nie próbuje wprowadzać zakazu sprzedaży alkoholu, a problemem okazuje się już samo ograniczenie jego spożycia w określonych godzinach i miejscach. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w państwach bałtyckich, gdzie obowiązują restrykcyjne regulacje.