Lewicowy premier Hiszpanii pod presją. Konflikt w Gazie daje mu drugie życie polityczne
Ostry kurs premiera Hiszpanii wobec Izraela pozwolił mu na chwilowe odzyskanie inicjatywy – odwrócił uwagę od afer, wzmocnił elektorat i zyskał wizerunek moralnego lidera. Jednocześnie jednak naraził kraj na kryzys w relacjach z USA i Niemcami, a w kraju dał opozycji argument o instrumentalizowaniu polityki zagranicznej.
Z tego artykułu dowiesz się…
- W jaki sposób socjalistyczny premier Hiszpanii Pedro Sánchez po raz kolejny wyszedł obronną ręką z poważnego kryzysu politycznego.
- Dlaczego Hiszpanie noszą w sobie szczególną wrażliwość wobec sprawy palestyńskiej.
- Z którymi krajami rząd Sáncheza najbardziej się poróżnił, zajmując stanowisko otwarcie antyizraelskie.
Premier Hiszpanii Pedro Sánchez, jeden z ostatnich lewicowych przywódców w Europie, wyrósł na najgłośniejszego krytyka izraelskich działań zbrojnych w Strefie Gazy. To on stanął na czele międzynarodowych starań zarówno o uznanie państwowości palestyńskiej, jak i o objęcie rządu Izraela sankcjami. Co istotne, jego twardy kurs wobec polityki Netanjahu zbiegł się z serią skandali w Hiszpanii. Te – w powszechnym odczuciu – miały tym razem ostatecznie zatopić jego mniejszościowy gabinet. Okazało się jednak, że nieustępliwa postawa wobec Izraela pozwoliła mu odwrócić uwagę od wewnętrznych problemów. Co więcej, udało mu się skonsolidować lewicowy elektorat i odzyskać inicjatywę w krajowej polityce mimo rosnącego zmęczenia jego wieloletnimi rządami. Zapowiedział też walkę o reelekcję za dwa lata.
Skorumpowana klika wokół premiera
W ostatnich dwóch latach hiszpańskim rządem regularnie wstrząsały kolejne śledztwa korupcyjne, które – w dość zgodnej ocenie obserwatorów hiszpańskiej polityki – miały zadać śmiertelny cios jego siedmioletnim, wyboistym rządom. Jeden z najpoważniejszych skandali dotyczy żony premiera, Begoñi Gómez. Toczy się wobec niej śledztwo w sprawie defraudacji środków publicznych. Małżonce polityka zarzucono też powoływanie się na wpływy w związku z jej pracą na Uniwersytecie Complutense w Madrycie. W 2024 r. przypisano jej, że nielegalnie pozyskiwała wsparcie finansowe prywatnych przedsiębiorców dla swojego programu akademickiego. W 2025 r. doszły do tego jeszcze zarzuty o wykorzystywanie opłacanej ze środków publicznych asystentki do celów prywatnych. Obciążeniem dla premiera stał się także jego brat David, który mierzy się z licznymi zarzutami o korupcję i nadużycia.
Kryzys polityczny gwałtownie się pogłębił w czerwcu 2025 r., Wówczas Santos Cerdán, sekretarz organizacyjny PSOE i jeden z najbliższych współpracowników Sáncheza, został oskarżony o udział w procederze łapówkarskim przy zamówieniach publicznych. W nagranych rozmowach między Cerdánem, byłym ministrem transportu José Luisem Ábalosem i jego doradcą Koldo Garcíą mowa była o wypłacie nielegalnych prowizji w wysokości co najmniej 620 tys. euro. Lider opozycji Alberto Núñez Feijóo, stojący na czele centroprawicowej Partii Ludowej, nazwał otoczenie premiera wprost „skorumpowaną kliką”.
Koszty polityczne były dotkliwe. W ciągu 24 godzin od ujawnienia nagrań Cerdán zrezygnował ze wszystkich funkcji. Następnie decyzją Sądu Najwyższego został tymczasowo aresztowany bez prawa do wpłacenia kaucji. Wyraźnie poruszony Sánchez publicznie przeprosił Hiszpanów, przyznając, że „pomylił się” co do uczciwości Cerdána. Tąpnięcie w sondażach było równie natychmiastowe. W ciągu miesiąca PSOE zanotowała spadek poparcia o średnio 7 pkt proc., osiągając najniższy wynik od wielu lat – nieco ponad 20 proc. W tym samym czasie urosła przede wszystkim skrajnie prawicowa partia Vox, której poparcie skoczyło z 13 proc. do 17-18 proc.
Jednoczące doświadczenie represji
Strategia Sáncheza wobec Gazy w znacznym stopniu czerpie siłę z hiszpańskiego doświadczenia autorytaryzmu i represji. Dyktatura gen. Francisco Franco (1939-1975) pozostawiła głęboką traumę w pamięci zbiorowej, kształtując szczególną empatię wobec ruchów wyzwoleńczych na świecie. Za jego rządów Hiszpania utrzymywała bliskie relacje ze światem arabskim, jednocześnie odmawiając uznania Izraela. Podejście to wyrastało także z powojennej izolacji dyplomatycznej Madrytu od Europy Zachodniej.
To tło historyczne pomaga zrozumieć stosunek hiszpańskiej opinii publicznej do sprawy palestyńskiej. Bombardowanie Guerniki w 1937 r., utrwalone w znanym arcydziele Picassa, stało się punktem odniesienia, po który politycy i aktywiści regularnie sięgają, mówiąc o Gazie. Podczas wieców solidarności w całej Hiszpanii uczestnicy wprost wiążą własne doświadczenia życia pod dyktaturą z cierpieniem Palestyńczyków.
Hiszpańska transformacja demokratyczna pod koniec lat 70. zbiegła się ze wzrostem poparcia dla palestyńskiego prawa do samostanowienia. W 1979 r. premier Adolfo Suárez jako jeden z pierwszych zachodnioeuropejskich przywódców przyjął w Madrycie przewodniczącego OWP Jasira Arafata. To utrwaliło odrębne podejście Hiszpanii do dyplomacji bliskowschodniej, z reguły bardziej przychylne Palestyńczykom niż w większości państw Europy Zachodniej.
Doświadczenie represyjnego reżimu Franco silnie rezonuje z dzisiejszą oceną działań Izraela w Gazie. Dla części Hiszpanów podobieństwa między życiem pod dyktaturą a losem Palestyńczyków pod okupacją tworzą moralny imperatyw, który niekiedy wykracza nawet poza bieżącą rywalizację partyjną. To właśnie ta pamięć historyczna stała się dla Sáncheza źródłem pilnie potrzebnego społecznego poparcia.
Jeszcze bardziej lewicowi koalicjanci podbijają stawkę
Od czasu transformacji demokratycznej hiszpańscy socjaliści z PSOE konsekwentnie zajmują stanowisko propalestyńskie, co z czasem przełożyło się na instytucjonalną ciągłość, z której Sánchez umiejętnie korzysta. Za rekordowo długich rządów Felipe Gonzáleza w latach 80. ugrupowanie ugruntowało pozycję Hiszpanii jako jednego z czołowych europejskich orędowników sprawy palestyńskiej, zabiegając równolegle o integrację ze Wspólnotami Europejskimi i członkostwo w NATO. W 2024 r. Hiszpania, obok Irlandii i Norwegii, wykonała kolejny ważny gest, dołączając do krajów formalnie uznających państwo palestyńskie.
Ten fundament ideowy wzmacniają partnerzy koalicyjni Sáncheza, zwłaszcza skrajnie lewicowa koalicja Sumar, obejmująca Hiszpańską Partię Komunistyczną oraz pomniejsze ugrupowania regionalne. Formacje te uzależniają dalsze poparcie dla rządu od coraz bardziej konfrontacyjnych posunięć wobec Izraela, tworząc zarazem presję polityczną i parasol ochronny dla ofensywy retorycznej Sáncheza.
Wiceszefowa rządu Yolanda Díaz z Sumar jest jednym z najbardziej wyrazistych głosów: wielokrotnie nazywała politykę Izraela „apartheidem” i wzywała do nałożenia ciężkich sankcji. Jej wypowiedzi ilustrują ideologiczną żarliwość współkształtującą linię rządu. Podemos, niegdyś także partner koalicyjny Sáncheza, posuwał się jeszcze dalej, uzależniając poparcie dla budżetu od całkowitego zerwania wszelkich więzi z Izraelem.
Nieprzypadkowy zbieg okoliczności
Koincydencja czasowa pomiędzy ujawnianymi aferami a ofensywą dyplomatyczną wobec Izraela wyraźnie sugeruje przemyślaną polityczną kalkulację. Najbardziej zdecydowane posunięcia Sáncheza wobec sytuacji w Gazie następowały na ogół niedługo po dużych skandalach na krajowym podwórku, odciągając uwagę od kłopotliwych śledztw korupcyjnych.
Wkrótce po serii kolejnych zarzutów wobec jego żony i współpracowników Sánchez ogłosił pakiet dziewięciu sankcji, wprowadzając m.in. embargo na dostawy broni dla Izraela i określając sytuację w Gazie mianem „ludobójstwa”. Moment tej decyzji mógł być uderzający, biorąc pod uwagę słabnące zaplecze parlamentarne rządu i kolejne żądania opozycji dotyczące rozpisania przedterminowych wyborów. Przedstawiciele władz Izraela otwarcie dostrzegają tę dynamikę. Szef MSZ Gideon Saar oskarżył „skorumpowany rząd Sáncheza” o próbę „odwrócenia uwagi od poważnych skandali korupcyjnych poprzez nieustanne antyizraelskie i antysemickie ataki”.
Postawa Sáncheza wobec Gazy dobrze współgra z aktualnymi nastrojami społecznymi w Hiszpanii, gdzie wyraźnie dominuje poparcie dla praw Palestyńczyków. Sondaż Real Instituto Elcano wskazuje, że 82 proc. Hiszpanów uznaje działania Izraela w Gazie za ludobójstwo, a 78 proc. popiera uznanie państwowości palestyńskiej. W badaniach ogólnoeuropejskich Hiszpania notuje najwyższy poziom sympatii dla Palestyńczyków (34 proc. przy 14 proc. dla Izraela).
To poparcie przekłada się na solidny kapitał polityczny, niekiedy wykraczający poza tradycyjne podziały partyjne. Choć skandale korupcyjne niewątpliwie nadszarpnęły notowania PSOE, sam Sánchez cieszy się wyższą aprobatą niż jego ugrupowanie: 43,9 proc. badanych wciąż chce go widzieć w roli premiera, czyli o niemal 27 pkt proc. więcej niż jego najbliższego rywala z Partii Ludowej, Alberta Núñeza Feijóo. Jego osobista popularność wydaje się więc współgrać z oczekiwaniem moralnego przywództwa w polityce zagranicznej wśród wyborców.
Sánchez poucza kanclerza Niemiec
Reakcja Unii Europejskiej na wojnę w Gazie podzieliła państwa członkowskie na wyraźne obozy. Wraz z Irlandią Hiszpania stanęła na czele skrzydła „jastrzębi”, mocno krytykującego działania Izraela. Ustawia to Madryt na kursie kolizyjnym z tradycyjnie proizraelskimi Niemcami i Czechami oraz z bardziej ostrożnym stanowiskiem Francji i innych kluczowych stolic. Pozycjonowanie Hiszpanii jako „moralnie odważniejszej” niż jej europejscy partnerzy dodatkowo wzmacnia pozycję Sáncheza w kraju.
Te wewnątrzunijne podziały dały o sobie znać podczas niedawnej wizyty kanclerza Niemiec Friedricha Merza w Madrycie, gdzie obaj przywódcy otwarcie się poróżnili w sprawie Gazy. Pomimo stopniowo zaostrzającego się stanowiska Berlina wobec polityki Netanjahu, Merz odrzucił apele Sáncheza, by nazwać działania Izraela „ludobójstwem”. Przedstawiając Hiszpanię jako obrońcę praw człowieka wobec „polityki siły”, premier odwołuje się także do tradycyjnych lewicowych wartości, które dodatkowo spajają jego koalicję rządzącą.
Zakaz wjazdu do Izraela powodem do dumy
Istotnego wsparcia dla propalestyńskiej ofensywy Sáncheza dostarcza hiszpańska scena medialna, której przekaz w dużej mierze pokrywa się z linią rządu. Zarówno lewicujący „El País”, jak i centroprawicowy „El Mundo” zaczęły zajmować coraz bardziej krytyczne stanowisko wobec Izraela, a w debacie publicznej regularnie pojawiają się sformułowania w rodzaju „państwo ludobójcze”.
Przedstawiciele rządu sięgają również po politykę gestów podczas wydarzeń publicznych. Część ministrów chwaliła propalestyńskich demonstrantów, którzy zakłócili etap wyścigu kolarskiego Vuelta a España, inni deklarowali, że objęcie zakazem wjazdu do Izraela to „powód do dumy”. Tego typu działania i wypowiedzi szybko zyskują rozgłos, ograniczając jednocześnie natężenie krytyki po kolejnych aferach.
Kolejna lekcja z zarządzania kryzysem politycznym
W krótkiej perspektywie strategia Sáncheza okazała się zaskakująco skuteczna: pozwoliła mu nie tylko odzyskać inicjatywę polityczną, ale wręcz narzucić oponentom pole sporu – i to w sytuacji, w której wielu spisywało go już na straty w obliczu nawarstwiających się skandali. Nawet krytycy rządu przyznają, że robi wrażenie jego biegłość w operowaniu współczesną komunikacją polityczną oraz gotowość do podejmowania ryzyka w samym środku kryzysów, m.in. poprzez zaskakiwanie rywali przedterminowymi wyborami czy wnioskami o wotum nieufności. Już teraz Sánchez zapowiedział, że chce poprowadzić socjalistów w walce o reelekcję w wyborach za dwa lata.
Te same działania dostarczają jednak także opozycji nowej amunicji: argumentu, że ofensywa dyplomatyczna Hiszpanii wobec Izraela nie wynika z moralnego uniesienia, lecz z desperackiego dążenia do zepchnięcia afer na dalszy plan i politycznego przetrwania. Ryzyka nie kończą się na froncie krajowym: znacznemu ochłodzeniu uległy stosunki Hiszpanii z nową amerykańską administracją. Najpierw prezydent Trump zagroził Madrytowi „podwójnymi cłami” wobec odmowy podniesienia wydatków obronnych do 5 proc. PKB. Teraz doszły do tego oskarżenia ze strony amerykańskiego Departamentu Stanu o „wspieranie terrorystów” w Gazie.
Przypadek hiszpański wpisuje się w szerszy trend we współczesnej polityce, w którym polityka zagraniczna coraz częściej wykorzystywana jest na użytek wewnętrzny, kosztem tradycyjnie rozumianych celów strategicznych.
Główne wnioski
- Ostry kurs Sáncheza wobec Izraela przyniósł krótkoterminowe korzyści: przykrył skandale, skonsolidował lewicowy elektorat i pozwolił mu odzyskać inicjatywę polityczną na krajowym podwórku.
- Hiszpanie należą do najbardziej propalestyńskich narodów w Europie: 80 proc. badanych uważa działania Izraela za „ludobójstwo”, a 78 proc. popiera uznanie państwa palestyńskiego.
- Palestyński gambit Sáncheza naraził jednak na szwank relacje Hiszpanii z Niemcami i USA, a w kraju dał opozycji pretekst do oskarżeń o szkodliwą instrumentalizację polityki zagranicznej.