Węgiersko-rumuńska wojna mleczna, czyli dlaczego Bukareszt nie ufa przyjaciołom Viktora Orbána
Holenderska grupa spożywcza FrieslandCampina wycofuje się z Rumunii i dlatego chce sprzedać mleczarnię w Klużu-Napoce. To znany i ceniony producent kefirów i serów, więc szybko znalazł się kupiec – węgierski Bonafarm. Transakcji kategorycznie sprzeciwili się jednak rumuńscy politycy – w firmie należącej do przyjaciela Viktora Orbána widzą bowiem V kolumnę.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego przejęcie mleczarni Friesland Romania przez węgierski Bonafarm wzbudza obawy rumuńskich polityków.
- Dlaczego działalność Sándora Csányiego budzi niepokój w Bukareszcie.
- Na jakim etapie jest transakcja przejęcia mleczarni w Klużu-Napoce przez Bonafarm i jak wyglądają szanse na finalizację zakupu.
Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało zwyczajnie: rutynowa transakcja – nic, co mogłoby budzić emocje. Holenderski gigant spożywczy FrieslandCampina, który od lat jest obecny na rumuńskim rynku, zdecydował się wycofać z tego kraju i pozbyć mleczarni w Klużu-Napoce.
Friesland Romania ma dwa zakłady produkcyjne i zatrudnia ponad 400 osób. Wytwarzane przez tę firmę i sprzedawane pod marką Napolact jogurty i kefiry, a przede wszystkim sery telemea i kaszkawał, cieszą się ogromną popularnością w całym kraju. Ta marka to symbol rumuńskiego przemysłu rolno-spożywczego. Zna ją niemal każde gospodarstwo domowe od Timișoary po Konstancę.
Mocny regionalny gracz z Węgier
Nic więc dziwnego, że na chętnego nie trzeba było długo czekać. Wybór sprzedającego padł na Bonafarm, czyli największą węgierską grupę rolno-spożywczą. Ma dziesięć spółek, w których pracuje łącznie 8 tys. osób. Jej zeszłoroczne przychody sięgnęły 580 mld forintów, czyli wtedy ponad 1,4 mld euro.
Strony szybko doszły do porozumienia i kilka tygodni temu podpisały umowę. Zgodnie z nią z końcem roku mleczarnia z Klużu-Napoki miała się stać częścią grupy Bonafarm.
– Decyzja o wycofaniu się z działalności w Rumunii nie była łatwa. Ale ta transakcja otwiera nowe możliwości rozwoju marki Napolact pod kierownictwem partnera o silniejszej obecności w regionie – deklarował Dustin Woodward, prezes FrieslandCampina Europe.
Wszystko zdawało się układać pomyślnie, gdy nagle pojawił się niespodziewany problem. Stanowcze weto tej transakcji postawił poseł i doradca premiera Ilie Bolojan, a do niedawna także minister energii Sebastian Burduja.
Pierwszy po Viktorze Orbánie
Polityk Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) uważa, że przejęcie mleczarni w Klużu-Napoce przez Bonafarm może stanowić „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i porządku publicznego”. Chodzi o to, że węgierski holding należy do rodziny Csányi, a jej głową jest Sándor Csányi. Przedsiębiorca zajmuje drugie miejsce na liście najbogatszych Węgrów magazynu „Forbes”, a jego majątek szacuje się na 685 mld forintów (7,5 mld zł).
To także wieloletni prezes największego węgierskiego banku komercyjnego OTP i udziałowiec koncernu paliwowego MOL. Pełni również funkcję prezesa Węgierskiego Związku Piłki Nożnej (MLSZ) i wiceprezes FIFA. Przede wszystkim jednak jest jednym z najbardziej zaufanych ludzi premiera Viktora Orbána.
– Sándor Csányi nie jest zwykłym prywatnym inwestorem. Jego działalność stanowi jeden z filarów państwowego kapitalizmu, który promuje rząd Viktora Orbána, (…) i którego polityka często wchodzi w konflikt z zasadami Unii Europejskiej i interesami narodowymi Rumunii – przekonuje Sebastian Burduja.
Bliskie związki z Rosją i z Chinami
Węgierski inwestor to oczywiście podmiot z UE. Jednak – co podkreśla polityk – ma powiązania z państwami trzecimi, konkretnie zaś z Rosją i Chinami. W tej sytuacji jego zdaniem, do akcji musi wkroczyć państwo. "Konieczne jest m.in. dokładne przeanalizowanie dokumentacji dotyczącej sprzedaży mleczarni z Klużu-Napoki" – informuje stacja Antena 3 CNN.
Poseł wystosował więc interpelację do kilku ministerstw oraz do Komisji ds. Badania Bezpośrednich Inwestycji Zagranicznych (CEISD). Zwraca uwagę na:
- Bank OTP prowadzi działalność w Rosji i płaconymi tam podatkami wspiera budżet państwa-agresora,
- Sándor Csányi, jako współprzewodniczący Chińsko-Węgierskiej Rady Biznesu, podejmuje mediacje w kwestiach inwestycji Państwa Środka w Unii Europejskiej,
- Jako prezes MLSZ wspiera eksponowanie na trybunach podczas międzynarodowych meczów piłkarskich mapy tzw. Wielkich Węgier (w granicach obejmujących m.in. Siedmiogród, który stanowi część dzisiejszej Rumunii).
Sebastian Burduja słynie z tego, że z dużą rezerwą podchodzi do węgierskich inwestycji w Rumunii. Jeszcze jako minister energetyki (był nim do czerwca tego roku) zakwestionował sprzedaż aktywów E.ON Romania państwowemu koncernowi MVM z Budapesztu. W efekcie CEISD wydało w zeszłym miesiącu negatywną opinię dotyczącą tej transakcji i zarekomendowała Najwyższej Radzie Bezpieczeństwa jej odrzucenie. Choć sprawa wciąż jest w toku finalizacja zakupu zawisła na włosku.
Zagrożenie dla transylwańskich rolników
Natomiast w sprawie Friesland Romania w sukurs politykowi z PNL przyszedł też poseł Remus Lăpușan z Partii Socjaldemokratycznej. Według niego oddanie kluczowego zakładu mleczarskiego w kraju w ręce Bonafarmu grozi wykluczeniem transylwańskich rolników z łańcucha dostaw. Węgierski inwestor może bowiem zmienić dotychczasową politykę zakupową firmy i zaopatrywać ją w surowce z innych krajów. Przede wszystkim oczywiście od własnych rolników.
„Musimy więc być bardzo ostrożni przy podejmowaniu decyzji handlowych, które mogą mieć szkodliwe skutki w dłuższej perspektywie. Oczywiście mówimy o wolnym rynku, ale pewne zasady muszą być przestrzegane” – stwierdził cytowany przez portal g4media.ro socjaldemokratyczny parlamentarzysta.
W efekcie dziś sprzedaż mleczarni w Klużu-Napoce węgierskiemu inwestorowi – podobnie jak wcześniej miało to miejsce w przypadku E.ON Romania – stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Główne wnioski
- Przejęcie topowej rumuńskiej mleczarni przez węgierski Bonafarm rodzi obawy. Rumuńscy politycy zwracają uwagę, że prywatny inwestor ma bardzo silne powiązania z Viktorem Orbánem. W ich opinii rodzi to poważne pytania o bezpieczeństwo narodowe i interesy lokalnych producentów rolnych.
- Właściciel Bonafarmu jest w Rumunii postacią kontrowersyjną. Sándor Csányi jest nie tylko jednym z najbogatszych węgierskich miliarderów, ale również szefem państwowego banku OTP i prezesem Węgierskiego Związku Piłki Nożnej. W Unii Europejskiej krytycznie postrzega się jego bliskie związki oraz sympatię dla Rosji i Chin. Rumunów drażni też to, że miliarder demonstruje swoje mocarstwowe poglądy.
- Finalizacja sprzedaży mleczarni stoi pod znakiem zapytania. Interwencja rumuńskich polityków spowodowała, że przejęcie Friesland Romania przez węgierski Bonafarm stanęło pod wielkim znakiem zapytania. To samo dotyczy zakupu E.ON Romania przez państwowy koncern MVM z Budapesztu.