Sprawdź relację:
Dzieje się!
Lifestyle

Michał Kiciński: biznes w duchu slow life

Współzałożyciel CD Projektu opowiada o kilkunastu projektach, w które się zaangażował, przepracowaniu Polaków, nieudanych inwestycjach i konieczności wylogowania do życia.

Michał Kiciński
Fot. Materiały prasowe

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. W jakie projekty obecnie inwestuje i angażuje się Michał Kiciński.
  2. Które biznesy współzałożyciela CD Projektu odniosły sukces, a które nie spełniły oczekiwań.
  3. Jak Michał Kiciński łączy ideę slow life z podejściem do życia zawodowego.

Jakub Szymanek, XYZ: Swego czasu postanowiłeś, że do trzydziestki kupisz Porsche. Czy masz podobne cele na kolejne lata?

Michał Kiciński: Obecnie stawiam sobie prostsze cele. Marzy mi się, aby projekty, w które jestem zaangażowany, stały się samodzielne – tak, jak kiedyś stało się to z CD Projektem. Te biznesy traktuję jak swoje dzieci, dlatego zależy mi, żeby mogły funkcjonować niezależnie na rynku. To cel, do którego dążę od paru lat. Jednak wciąż jestem operacyjnie zaangażowany w kilka projektów i powoli chciałbym zakończyć ten etap.

Zaangażowanie w wiele projektów na pewno jest czasochłonne. Jak udaje ci się rozgraniczać pracę i życie prywatne?

Na pewno lepiej niż kiedyś. Nie ukrywam jednak, że przy zaangażowaniu w kilkanaście podmiotów, z których kilka wymaga ode mnie większej uwagi, obciążenie pracą jest spore.

Jak wygląda twój dzień pracy? 

Przyznam szczerze, że nie zaczynam pracy zbyt wcześnie – zazwyczaj około 11:00 – i kończę około 18:00. Nie wszystkie dni w tygodniu poświęcam jednak na aktywności zawodowe. Myślę, że obecnie pracuję efektywnie na około 3/4 etatu, choć i tak uważam, że to za dużo przy liczbie projektów, w które jestem zaangażowany.

Czyli jesteś w grupie, która jest za czterodniowym tygodniem pracy?

Uważam, że jako społeczeństwo jesteśmy przepracowani. Postrzegam to jako etap rozwoju cywilizacyjnego – akumulujemy zasoby finansowe, żeby w przyszłości móc żyć spokojniej. Widać to w społeczeństwach zachodnich, które pracują mniej intensywnie. W Polsce jednak często pracujemy za dużo, więc dobrze byłoby, gdybyśmy znaleźli sposób na zmniejszenie tego obciążenia.

Nie jestem jednak bezkrytycznym zwolennikiem czterodniowego tygodnia pracy. Byłoby to zdrowsze i korzystne dla balansu między pracą a życiem prywatnym, ale rozumiem, że ktoś na pewnym etapie życia, np. gdy zbiera na pierwsze czy drugie mieszkanie, musi pracować ciężej.

Mówisz o work-life balance. Wydaje się, że młodsze pokolenia bardziej to doceniają. Starsze pokolenia miały jednak inne podejście do pracy.

Myślę, że znajdziemy różne podejścia w każdym pokoleniu. Znam osoby ze starszego pokolenia, które po osiągnięciu sukcesów biznesowych zwolniły tempo życia. Młodsze generacje są bardziej nastawione na czerpanie z życia, choć również ciężko pracują, aby spełniać swoje marzenia. Z drugiej strony, młodsze pokolenia mają mniejsze predyspozycje do długotrwałej, intensywnej pracy niż starsze generacje.

Michał Kiciński
Mudita i Unitra to jedne ze spółek, w które obecnie inwestuje Michał Kiciński. / fot. Materiały prasowe

Milionowe inwestycje Michała Kicińskiego

Wracając do twoich projektów w jakie jeszcze inicjatywy obecnie się angażujesz poza Muditą, która ma m.in. wyprodukować minimalistyczny telefon, i Unitrą, która wytwarza sprzęt audio?

Na pewno Mudita pochłania dużą część mojego czasu. W październiku uruchomiliśmy na Kickstarterze kampanię, z której jesteśmy bardzo zadowoleni. W ramach przedsprzedaży uzyskaliśmy ponad milion złotych na urządzenie, które klienci dostaną za pół roku. Innym kluczowym projektem jest Polbionica, kierowana przez profesora Michała Wszołę. Zdobyła pierwsze miejsce w konkursie Seal of Excellence, pozyskując grant o wartości ponad 10 mln złotych. To niezwykle wymagający projekt biotechnologiczny, który koncentruje się na biodrukowaniu bionicznych trzustek za pomocą drukarek 3D. To nowatorskie rozwiązanie na skalę światową – biodrukowane narządy mają funkcjonować w ludzkim organizmie, co czyni ten projekt niezwykle istotnym dla rozwoju medycyny i ratowania ludzkiego życia.

Kolejnym dużym przedsięwzięciem, w które zainwestowałem ponad 20 mln złotych, jest Unitra. Niedawno podczas targów Audio Show firma zaprezentowała najnowszy wzmacniacz WSH 605. Unitra to ambitny zespół młodych ludzi, którzy intensywnie rozwijają markę. Obecnie mają na swoim koncie dziewięć produktów, które są dystrybuowane na całym świecie.

Z kolei Medizzy.com to aplikacja i strona internetowa zrzeszająca społeczność zainteresowaną rozwojem wiedzy medycznej. Projekt wspiera studentów medycyny, lekarzy i wszystkie osoby, które chcą być na bieżąco z nowościami w tej dziedzinie.

Inwestuję również w firmę WAMA, specjalizującą się w budownictwie prefabrykowanym, które można nazwać nowoczesną wersją wielkiej płyty. Obecnie posiadam ponad 70 proc. udziałów w tej firmie. Są to kluczowe projekty, które obecnie angażują moją uwagę.

A co z CD Projektem? To już całkowicie zamknięty rozdział?

Nie, jestem wciąż jednym z większych akcjonariuszy, choć nie ujawniam dokładnego stanu posiadania. Śledzę sytuację firmy, bo to wciąż moja największa inwestycja – żadna inna nie dorównuje jej wartością. Nie odciąłem się całkowicie od branży gier, obserwuję rynek, choć teraz bardziej z ciekawości. Wciąż inwestuję w spółkę RetroVibe, którą założyli weterani branży gier, osoby, z którymi współpracowałem w CD Projekcie. RetroVibe specjalizuje się w grach retro i, choć to stosunkowo mała firma, realizuje ciekawe projekty.

A czy sam grasz jeszcze w gry?

Tak, choć nie za dużo.

Jakie gry najczęściej wybierasz?

Przeważnie strategiczne, dość specyficzne. Nie śledzę jednak nowości. Ostatnio odświeżyłem StarCrafta z lat 90. Ku mojemu zdziwieniu serwery tej gry wciąż działają, a ludzie nadal w nią grają.

Czyli można powiedzieć, że lubisz powroty do przeszłości – zarówno zawodowo, jak i prywatnie? Pytam, bo zastanawiam się, czy pomysł na Muditę i Unitrę wynikał z sentymentu?

W przypadku Unitry powody były nieco inne. Zespół inżynierski Unitry miał swoje początki w Mudicie. Po godzinach stworzyli prototyp pierwszego wzmacniacza, który zwrócił moją uwagę. Szczególnie zainspirowała mnie pasja i energia Adriana [Adrian Krupowicz, szef działu inżynierów i członek zarządu w Unitrze – red.], kiedy opowiadał o możliwościach projektowania produktów audio, najlepiej pod marką Unitra. Co ciekawe, w tamtym czasie marka jeszcze do nas nie należała.

Proces wprowadzenia Unitry na rynek, podobnie jak jej produktów, był długi i wymagający, zwłaszcza że nie zależało nam na szybkim i prostym biznesie opartym na gotowych komponentach lub gotowych produktach ODM z fabryk w Chinach. Wszystkie nasze produkty są projektowane od podstaw w Polsce, z myślą o długiej żywotności i łatwym serwisie. Dawniej Unitra była marką masową, ale dzisiejsza Unitra kieruje swoją ofertę do wymagającego rynku audiofilskiego. To produkty w wyższej kategorii cenowej, które spełniają wyśrubowane oczekiwania. Cieszę się, że udało nam się zbudować szeroką dystrybucję, która zaczyna generować wolumeny. Może wydawać się, że produkcja jest jeszcze niewielka, ale dla nas popyt jest już na tyle duży, że nie nadążamy z produkcją.

Rozumiem, że u ciebie w domu gra już Unitra?

Jeszcze nie, bo ani ja, ani Adrian, ani Daniel [przyp. red.: Daniel Kostrzewa, szef sprzedaży i marketingu, członek zarządu Unitry] nie mamy swoich egzemplarzy – wszystkie trafiają na sprzedaż.

Szewc bez butów chodzi?

Tak, ale kiedyś się doczekam. Nie spieszy mi się.

A jesteś w teamie CD czy wolisz płyty winylowe?

Wolę płyty CD. Z winylami dotychczas nie miałem dużego kontaktu, ale może się przekonam. Mam kilka płyt winylowych, które wpadły w moje ręce przy różnych okazjach, więc jak już będę kompletować zestaw Unitry, to pewnie z gramofonem.

Członkowie zarządu Unitry: Michał Kiciński, Daniel Kostrzewa i Adrian Krupowicz. / fot. Materiały prasowe
Członkowie zarządu Unitry: Michał Kiciński, Daniel Kostrzewa i Adrian Krupowicz. / fot. Materiały prasowe

Analogowe wyróżniki w cyfrowym świecie

Mówiąc o retro produktach, takich jak gramofon, wprowadziłeś w ramach marki Mudita analogowe rozwiązania – zegarek, budzik czy telefon. Jak oceniasz te decyzje?

Skala produkcji i popularność tych produktów nadal pozostają relatywnie niewielkie. Wciąż jednak wierzymy, że istnieje grupa osób potrzebujących urządzeń mniej skomplikowanych niż smartfony, ale jednocześnie bardziej nowoczesnych niż tradycyjne telefony typu feature phone. Dla takich osób powstał nasz telefon Kompakt.

Jeśli chodzi o zegarki, kierujemy je do tradycjonalistów oraz tych, którzy chcą ograniczyć swoje połączenie z cyfrową technologią. Nasze zegarki nie mają baterii – to modele automatyczne, samonakręcające się, oparte na niezawodnych mechanizmach z długą rezerwą chodu. Są one dopracowane w każdym szczególe i produkowane przez uznane szwajcarskie manufaktury w limitowanych seriach.

I mamy jeszcze budziki. 

Tak, nasze budziki zaprojektowaliśmy z myślą o tym, aby ludzie mogli kłaść się spać bez smartfona. To proste urządzenia o ograniczonej liczbie funkcji, z delikatnymi dźwiękami, które pomagają spokojnie i bez stresu rozpocząć dzień. Inwestując w takie produkty, staramy się promować ideę slow life i zarażać nią innych. Misją Mudity jest propagowanie bardziej świadomego korzystania z technologii.

Czy ludzie łatwo przekonują się do rezygnacji ze smartfonów, choćby w sypialni?

Tak, wiele osób to docenia. Dostajemy feedback, że dzięki naszym produktom pozbyli się smartfona z sypialni, choć wcześniej wydawało im się to niemożliwe. Co ciekawe, jeszcze nie usłyszeliśmy negatywnych opinii o idei budzenia się budzikiem zamiast smartfona. Ludzie doceniają to podejście, choć z wygody wielu pozostaje przy korzystaniu z telefonu jako budzika.

Patrząc na twoje projekty, czy można powiedzieć, że chcesz być analogowym wyróżnikiem w cyfrowym świecie?

Super pytanie, ale odpowiedź jest niestety bardzo mało seksi, niezbyt spektakularna. Z jednej strony jestem fanem nowoczesnych technologii, które ułatwiają codzienne funkcjonowanie – mam świetny komputer i monitor, które pomagają mi w pracy, i śledzę rozwój rynku technologicznego. Z drugiej strony bardzo cenię te aspekty życia, których technologia jeszcze nie zdominowała. Cenię dobrze wykonane rzemieślnicze produkty, takie jak zegarki, które są wolne od ciągłych powiadomień. Nie chciałbym nosić smartwatcha, który nieustannie przypominałby mi o świecie cyfrowym. Lubię precyzyjnie oddzielać sfery życia – w sypialni używam tylko budzika, a nie smartfona. Technologii nie unikniemy, ale warto czasami się od niej odłączyć i „wylogować do życia”.

Telefon Mudita
Misją Mudity jest propagowanie bardziej świadomego korzystania z technologii – mówi Michał Kiciński. / fot. Materiały prasowe

Mówiąc o życiu, swego czasu mocno zainteresowałeś się tematem jedzenia i zainwestowałeś w gastronomię.

Oj tak, ale to były nieudane przygody. 

Dlaczego?

Gastronomia to bardzo trudny i niewdzięczny biznes. Osiągnięcie sukcesu na większą skalę jest niezwykle wymagające. Moja ostatnia restauracja, „Kuchnia Żywa”, miała fenomenalne recenzje i była jedną z najlepszych w Warszawie, a mimo to trudno było osiągnąć rentowność. Dodatkowo regulacje w Polsce sprawiają, że prowadzenie w pełni legalnego biznesu gastronomicznego jest ogromnym wyzwaniem. To rynek, który niestety często opiera się na nieformalnych praktykach, takich jak zatrudnianie na czarno czy wypłacanie pensji „pod stołem”. W efekcie tylko największe firmy mogą na nim dobrze prosperować, a cała reszta musi mocno kombinować, żeby przetrwać. Dlatego wycofałem się z tego sektora. Jedyną pozostałością jest 20 proc. udziałów w Bobby Burgerze. Ale jeśli chodzi o gastronomię – to już dla mnie zamknięty temat. Choć z jedzeniem wciąż mam związek w Oddechowie, naszym ośrodku medytacyjno-rozwojowym pod Warszawą. W ramach turnusów i zajęć rozwojowych gotujemy tam wegańskie potrawy dla naszych gości.

Jesteś weganinem?

Nie, jadam mięso, ryby, nabiał. Ale mam okresy, w których ograniczam mięso lub całkowicie z niego rezygnuję. I pewnie w porównaniu do średniej to jednak spożywam go relatywnie niewiele.

Czyli bliżej ci do fleksitarianizmu?

Przede wszystkim staram się zdrowo odżywiać.

Mudita i Unitra to jedne ze spółek, w które obecnie inwestuje Michał Kiciński. / fot. Materiały prasowe
Technologii nie unikniemy, ale warto czasami się od niej odłączyć i „wylogować do życia” – mówi Michał Kiciński. / fot. Materiały prasowe

Życie bez telefonu

Zaintrygował mnie projekt Oddechowa. Czy rzeczywiście przyjeżdżają tam osoby, które oddają telefon na kilka dni, by odpocząć na łonie natury?

Tak, odwiedza nas wiele osób. Oddechowo to pięć hektarów lasu, oddalonych o godzinę drogi na wschód od Warszawy. Po dotarciu na miejsce ma się wrażenie, jakby czas płynął wolniej. Dla mieszkańców Warszawy czy innych dużych metropolii to idealne miejsce na regenerację i odpoczynek. W Oddechowie oferujemy szeroką gamę zajęć: kursy relaksacyjne, ćwiczenia oddechowe, medytacje, jogę, koncerty. Gościmy również wybitnych nauczycieli medytacji.

Jeśli chodzi o telefony, nie wszystkie kursy wymagają ich oddania, ale są takie, gdzie uczestnicy zostawiają je w depozycie na kilka dni.

Rozumiem, sporo się dzieje. Patrząc w przyszłość – czy planujesz skupić się na obecnych projektach, czy w głowie kiełkują już nowe pomysły?

Nie, nowych pomysłów na razie nie ma. Skupiam się na tym, w co już jestem zaangażowany. Intensywnie rozwijamy nasze ośrodki rozwojowe i jogi za granicą. Mamy dwa ośrodki w Peru i budujemy trzeci. W czerwcu tego roku otworzyliśmy niewielki, ale pięknie położony ośrodek na Bali, który już cieszy się dużym zainteresowaniem. Planujemy kolejne lokalizacje. Naszym długoterminowym celem jest otwieranie nowych miejsc na świecie, a także rozwój istniejących spółek, aby mogły rosnąć, dojrzewać i – podobnie jak CD Projekt – funkcjonować samodzielnie na rynku.

Dziękuję za rozmowę.

Główne wnioski

  1. Michał Kiciński angażuje się w liczne projekty z różnych dziedzin, takich jak technologie, zdrowie czy nowoczesne budownictwo.
  2. Mimo ogromnego zaangażowania w wiele przedsięwzięć biznesowych priorytetem biznesmena jest koncentracja na rozwijaniu już istniejących projektów, które mają samodzielnie funkcjonować na rynku
  3. W życiu zawodowym współzałożyciela CD Projekt kluczowe znaczenie ma obecnie realizacja działań zgodnych z ideą slow life.