Poszetka w brustaszy. Jak kawałek materiału pomógł stworzyć markę z charakterem
Ponad 15 lat temu niewiele osób zdawało sobie sprawę z tego, czym są poszetka i brustasza, które omyłkowo nazywano butonierką. Joanna i Tomasz Godzkowie również tego nie wiedzieli, jednak szybko nadrobili zaległości. Co więcej, poszetka stała się dla nich inspiracją do zbudowania własnego biznesu.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Co było inspiracją do powstania katowickiej Poszetki.
- Dlaczego marka otworzyła, a później zamknęła sklepy w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu.
- Jaka jest obecna strategia działania firmy.
Joanna i Tomasz Godzkowie od 15 lat kreują świat mody męskiej. Wcześniej nie byli związani z branżą odzieżową i – jak sami mówią – nawet nie wiedzieli, czym jest poszetka.
– Mniej więcej 17 lat temu, podczas spotkania u notariusza we Wrocławiu, po raz pierwszy zobaczyłem osobę, która miała poszetkę w brustaszy – często myloną wtedy z butonierką. Notariusz był bardzo elegancko ubrany, miał garnitur w prążki i wspomnianą poszetkę. Zrobił na mnie ogromne wrażenie swoim wyglądem. Przez całą drogę powrotną z Wrocławia do Katowic myślałem o poszetce, a po przyjeździe do domu przeszukałem praktycznie cały internet, żeby dowiedzieć się o niej jak najwięcej – wspomina Tomasz Godziek.
Początki elegancji
Jego żona Joanna była wówczas na urlopie macierzyńskim i szukała pomysłu na połączenie życia prywatnego z zawodowym. Mały, własny biznes był jej marzeniem.
– Wiedziałam, że czas urlopu macierzyńskiego to jedyna szansa, żeby spróbować. Do poprzedniej pracy w turystyce z małym dzieckiem wrócić nie mogłam, a nie chciałam też siedzieć bezczynnie. Wychowałam się w rodzinie, w której praca była naturalnym elementem życia. W głowie roiło się od pomysłów – od salonu pielęgnacji zwierząt, przez renowację mebli, po przerabianie ubrań – mówi Joanna Godziek.
Będąc w ciąży, sięgnęła po starą maszynę do szycia swojej babci. Kupiła piękne materiały i uszyła mężowi cztery pierwsze poszetki, które ten chętnie nosił na co dzień do pracy. Wówczas działał na rynku nieruchomości. Choć dzisiaj uchodzi za jednego z najlepiej ubranych mężczyzn w Polsce, wtedy – jak sam przyznaje – niespecjalnie interesował się modą męską i nie wyróżniał strojem na tle innych. Zmienił to dopiero kawałek eleganckiego materiału – obowiązkowo ręcznie obszytego – podpatrzony u notariusza.
– Ta historia stała się dla nas impulsem do działania. Notabene blisko tej kancelarii notarialnej mieliśmy później butik we Wrocławiu. Poszedłem do notariusza, opowiedziałem mu naszą historię i podziękowałem za to, że stał się dla mnie inspiracją – dodaje współtwórca marki.

Narodziny katowickiej Poszetki
Joanna i Tomasz zarejestrowali domenę Poszetka.com. Pieniądze na rozwój działalności pozyskali w ramach dofinansowania unijnego. Początkowo asortyment marki tworzyły wyłącznie poszetki, z czasem ofertę poszerzono o muchy, krawaty, szale i fulary.
– W tamtym okresie wciąż pracowałem jako marketer, a wszystkimi sprawami związanymi z Poszetką zajmowała się Asia. Moja pensja była przeznaczona na utrzymanie rodziny, natomiast wszystkie środki zarobione w Poszetce inwestowaliśmy w rozwój firmy. Nie mieliśmy jeszcze swojego butiku – nasze mieszkanie pełniło jednocześnie funkcję pracowni, biura i sklepu – tłumaczy współwłaściciel katowickiej firmy.
Z biegiem czasu popularność Poszetki rosła. Pojawiało się coraz więcej zamówień, a co za tym szło – również obowiązków.
– Zaryzykowałem i zrezygnowałem z etatu. Postanowiłem w pełni skupić się na Poszetce. Podzieliliśmy się obowiązkami: Asia odpowiadała za produkcję, ja za marketing, e-commerce i media społecznościowe. Otworzyliśmy butik w miejscu, w którym dawniej szyto mundury górnicze, a naszą ofertę poszerzyliśmy o koszule – zaznacza Tomasz Godziek.
– Nowa przestrzeń dodała nam wiatru w żagle. Oczekiwaliśmy na kolejne dziecko, a w Poszetce pracy nie ubywało. Potrzebowałam wsparcia, zwłaszcza w promocji – zdecydowanie wolę pracę u podstaw i marketing zawsze zostawiałam na koniec. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Tomek zrezygnował z pracy i w pełni poświęcił się firmie. Efekt? Podwojenie obrotów w zaledwie trzy miesiące. Ja mogłam rozwijać ofertę, a mąż dbał o stronę widoczną dla klienta. W sumie tak jest do dziś – dodaje Joanna Godziek.
Ryzyko opłaciło się – Poszetka z miesiąca na miesiąc stawała się coraz bardziej rozpoznawalna i rentowna.

Biznes na szeroką skalę
Jak podkreśla współtwórca firmy, duża część sukcesu należała do klientów, którzy jasno komunikowali swoje potrzeby.
– Od początku mieliśmy wspaniałych klientów, z którymi rozmawialiśmy o tym, co chcieliby znaleźć w swoich szafach. Jakie mają oczekiwania wobec naszych produktów, jakości, materiałów. To właśnie oni inspirowali nas do dalszego rozwoju oferty. Zaczęliśmy szyć marynarki, spodnie i płaszcze – mówi Tomasz Godziek.
Rosnący biznes szybko dostrzegła branża. W 2018 r. Poszetka zyskała wspólnika, co zaowocowało otwarciem sklepów w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu.
– Paweł Bober przyszedł z pomysłem rozwinięcia biznesu na szeroką skalę. Powstała nowa spółka, która zajmowała się sprzedażą odzieży RTW (ready to wear) oraz rozwijaniem sieci sklepów stacjonarnych – wyjaśnia założyciel marki.
Plany były bardzo ambitne, obejmowały nawet ekspansję zagraniczną. Jednak zamiast kolejnych otwarć, przyszły zamknięcia. Dziś pozostał jedynie butik w Katowicach.
– Trzy lata temu rozstaliśmy się z Pawłem. W pewnym momencie nasze wizje i procesy decyzyjne zaczęły się rozjeżdżać. Paweł chciał budować globalną markę konkurującą w segmencie bardzo premium, wręcz luksusowym w Europie Środkowo-Wschodniej, co nam nie do końca odpowiadało. Docierały też do nas sygnały od klientów, że stajemy się coraz drożsi – i to był dla nas sygnał alarmowy. Zawsze chcieliśmy, aby cena szła w parze z jakością, ale jej nie przewyższała – zwraca uwagę Tomasz Godziek.

Powrót do korzeni
Zamknięcie sklepów oraz „rozwód” ze wspólnikiem zmusił twórców Poszetki do przedefiniowania wartości i opracowania nowej strategii.
– Nie ma co ukrywać, był to trudny moment – marka, która się rozwija, nagle zamyka trzy sklepy, czyli coś nie zadziałało. Na chłodno przeanalizowaliśmy nasz biznes i zdefiniowaliśmy go na nowo. Postawiliśmy na wartości, które zawsze były dla nas ważne, i uruchomiliśmy Poszetkę według własnych zasad – tłumaczy Tomasz Godziek.
Nowa strategia opiera się na podkreślaniu lokalnego i rzemieślniczego charakteru marki.
– Jesteśmy z Katowic i ze Śląska – to nasz fundament i powód do dumy. Tutaj szyjemy, pracujemy i dbamy o to, co mamy najbliżej. Nasz zespół to nie tylko pracownicy, ale część rodziny Poszetki. Podobnie traktujemy kooperantów i klientów, bo ten projekt to dla nas nie tylko biznes, ale styl życia i plan na lata. Staramy się tworzyć rzeczy trwałe, ponadczasowe, jakościowe. Czasem dosłownie handcrafted – ręcznie szyte małe serie powstające w Katowicach i okolicznych miastach – a czasem po prostu „zrobione tak, jak należy”. Gdyby nie ten rozłam i kryzys, pewnie bardziej poszlibyśmy w masowość. Na szczęście w porę wróciliśmy do korzeni, do naszych wartości – podkreśla współzałożyciel marki.
Poszetka z Katowic doceniona za granicą
Obecnie twórcy marki koncentrują się na sprzedaży stacjonarnej w katowickim butiku oraz rozwijaniu działalności e-commerce.
– Postawiliśmy na rozwój linii Basic, sezonowej Everyday Classic oraz Working Class – i widzimy tego efekty. W tym roku nasze przychody wzrosły już o 30 proc., a w ubiegłym o 20 proc. Jasne, fajnie byłoby mieć butiki za granicą, ale to generowałoby dodatkowe koszty. Woleliśmy te środki przeznaczyć na rozwój e-commerce, customer service, sesje zdjęciowe i prezentację produktów. Cross-border zrobiliśmy dużo wcześniej, niż stało się to modne – zbudowaliśmy logistykę i bazę klientów spoza Polski, dzięki czemu regularnie wysyłamy nasze produkty za granicę – tłumaczy Tomasz Godziek.
Z oferty katowickiej marki chętnie korzystają m.in. Francuzi, Niemcy, Amerykanie i Szwedzi.
– Metka Made in Poland jest coraz bardziej doceniana za granicą – podkreśla współtwórca Poszetki.
Dodajmy, że szyte w Polsce krawaty, poszetki i koszule mają metkę „Made in Poland”, natomiast spodnie, marynarki czy płaszcze powstające poza krajem – „Made in Europe”.

Działanie na własnych zasadach
Czy można więc mówić o narodzinach mocnego gracza na rynku polskich marek specjalizujących się w modzie męskiej?
– Nie chcemy rywalizować bezpośrednio z markami masowymi, jak Lancerto czy Bytom – to inny model biznesowy, inny produkt i inny sposób podejścia do klienta. Z drugiej strony są marki luksusowe. My świadomie lokujemy się pomiędzy nimi. Najbliżej nam do marek takich jak Macaroni Tomato czy Zack Roman, choć i tu nasze podejście jest inne. Pracujemy procesami dużych marek – planując kolekcje z rocznym wyprzedzeniem – ale daleko nam do korporacyjnego stylu działania – mówi Tomasz Godziek.
Jak przyznaje, Poszetka jest firmą rodzinną, zakorzenioną lokalnie, i działającą w oparciu o ideę handcrafted.
– Nawiązując do początków i idei Blue Ocean, mamy swoją łódkę, obrany kurs i płyniemy – z głową otwartą na nowe pomysły, poszukując nowych oceanów. A mówiąc prościej: chcemy przede wszystkim ugruntować to, co już zbudowaliśmy. Skupiamy się na usprawnianiu kluczowych procesów – inwestujemy w przestrzeń w Katowicach, rozwój e-commerce, kolekcji i obsługi klienta. Dbamy też o pracowników, by czuli się częścią firmy i mieli perspektywę rozwoju. Działamy na własnych zasadach – i tak chcemy kontynuować tę podróż – podsumowuje współzałożyciel marki.
Zdaniem eksperta
Garnitur strojem codziennym, a nie formalnym
Mimo szerokiej oferty polskich marek męskich, wciąż pokutuje negatywny mit, że Polacy ubierają się gorzej niż inni Europejczycy. To nieprawda. Obraz mężczyzny w szortach, z reklamówką z Biedronki, w sandałach i skarpetkach dawno się zdezaktualizował. W dobie internetu i mediów społecznościowych każdy może łatwo zdobyć wiedzę i inspiracje dotyczące stylu.
Nieprzypadkowo założyciele marek takich jak Macaroni Tomato czy Zack Roman wcześniej prowadzili blogi o męskiej elegancji i krawiectwie miarowym. To właśnie tam edukowali rynek, wychowując sobie przyszłych klientów. Z czasem przenieśli tę wiedzę do własnych biznesów. Dziś wciąż pokutuje przekonanie, że „moda męska” oznacza wyłącznie elegancję, choć twórcy tych blogów przypominali, że garnitur historycznie nie był strojem formalnym, lecz codziennym.
Coraz więcej osób zaczęło bawić się w swoistą „rekonstrukcję historyczną elegancji”, trzymając się skrupulatnie zasad, które nigdy nie były nigdzie spisane. Z biegiem czasu do świata klasycznej mody wchodzili przedstawiciele innych estetyk, co doprowadziło do ciekawych fuzji. Dziś w Polsce można zobaczyć mężczyzn łączących kowbojki z marynarką, eleganckie spodnie ze sneakersami czy elementy militarne z codziennym strojem. Rośnie też społeczność poszukująca inspiracji – co widać na grupach w mediach społecznościowych czy profilach takich jak Dandycore, gdzie regularnie pojawiają się pytania o męską modę.
Główne wnioski
- Joanna i Tomasz Godzkowie 15 lat temu stworzyli własną markę odzieżową. Pozornie nieistotne spotkanie u notariusza stało się impulsem do rozpoczęcia działalności w świecie mody męskiej.
- Choć nie mieli wcześniej doświadczenia w branży odzieżowej, udało im się zbudować markę rozpoznawalną także za granicą. Po drodze nie uniknęli błędów – m.in. otwarcia i zamknięcia butików w innych polskich miastach.
- Po nieudanym eksperymencie z siecią sklepów w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu, twórcy Poszetki skupiają się dziś na rozwoju organicznym: inwestycjach w katowicki butik, rozwijaniu e-commerce oraz budowaniu trwałych relacji z zespołem i klientami.
