Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

„Chory wyskok” Valentina Vacherota, tenisisty z Monako. Prawdopodobnie najciekawsza sportowa bajka tej jesieni

Nigdy jeszcze tak nisko notowany tenisista nie wygrał turnieju rangi Masters 1000. Szalony triumf Monakijczyka Valentina Vacherota w Chinach to dowód, że warto mieć do życia podejście wywiedzione wprost z istoty hazardu.

Na zdjęciu tenisista Valentin Vacherot, mistrz turnieju ATP Masters 1000 w Szanghaju
Valentin Vacherot w debiucie wygrał turniej tej rangi, choć wcześniej w sezonie nie zdobył ani jednego tytułu nawet w cyklu Challenger, czyli w tenisowej trzeciej lidze. Fot. Alex Plavevski PAP/EPA

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak mało udana była kariera Valentina Vacherota do października bieżącego roku.
  2. Jaką samokrytykę złożył znany tenisowy dziennikarz po jego triumfie w Szanghaju.
  3. Ile zarobił w Chinach Valentin Vacherot.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Valentin Vacherot skończył 26 lat w listopadzie ubiegłego roku – osiągając wiek, w którym większość tenisistów ma już za sobą najważniejsze momenty kariery. On mógł wtedy usiąść z drinkiem i bez żalu powiedzieć: „No cóż, nie wyszło. Takie życie.” Dotąd tylko raz zagrał w turnieju wielkoszlemowym w singlu – i odpadł już w I rundzie.

W 2025 r., gdy zbliżał się do 27. urodzin, Vacherot trzykrotnie próbował przebić się przez kwalifikacje do turniejów wielkoszlemowych. Za każdym razem wracał z niczym.

Valentin Vacherot i wiara w „chory wyskok”

Po niedzielnym wielkim triumfie Valentina Vacherota aż korci, by postawić pytanie, czy gdyby nie pochodził on z Monako – królestwa hazardu – to również napisałby pod koniec sierpnia do przyjaciela te słowa: „Polecę do Szanghaju, zaryzykuję. ‘Chory wyskok’ [‘sick run’] może przydarzyć się w każdej chwili.”

Dziś ta wiadomość, już powszechnie udostępniana, obiega internet. A określenie „sick run” na to, co Vacherot zrobił w Szanghaju, wydaje się wręcz eufemizmem.

Warto jednak zacząć od początku. Vacherot początkowo nie mieścił się nawet w drabince kwalifikacyjnej turnieju w Szanghaju. Zagrał w eliminacjach tylko dlatego, że wycofała się spora grupa zawodników. Przyleciał do Chin, wiedząc, że nawet w kwalifikacjach figuruje jako rezerwowy.

Niezwykła droga do miliona dolarów

Dostał się do gry i wygrał oba mecze kwalifikacyjne, mimo że w każdym z nich przegrywał pierwszego seta (w tego typu turniejach gra się do dwóch wygranych). W drugim meczu kwalifikacji znajdował się nawet dwa punkty od przegranej.

W głównym turnieju historia się powtarzała – w II rundzie, w 1/8 finału, w ćwierćfinale – zawsze zaczynał od porażki w pierwszym secie. Dopiero półfinał wygrał w dwóch setach, choć po drugiej stronie siatki stał sam Novak Djoković – tenisista wszech czasów, choć tym razem daleki od swojej najlepszej formy.

Po meczu Vacherot podszedł do Serba i powiedział: „To ogromna przyjemność zagrać z Tobą choć raz. Nie odchodź jeszcze na emeryturę.”

W finale Valentin Vacherot po raz kolejny przegrał pierwszego seta – i po raz kolejny wygrał cały mecz. W nagrodę otrzymał ponad milion dolarów. Do turnieju przystępował jako zawodnik sklasyfikowany na 204. miejscu w rankingu ATP. Pobił tym samym rekord imprez tej rangi – nikt wcześniej nie zdobył tytułu Masters, będąc tak nisko notowanym. Teraz awansował na 40. miejsce na światowej liście i już tylko od niego zależy, czy zadomowi się w światowej czołówce.

Jego słowa sprzed kilku tygodni o „chorym wyskoku, który może nadejść w każdej chwili” są świadectwem niezwykłego optymizmu. I może także odpowiedzią na pytanie, jak warto żyć. Nie chodzi o hazard w dosłownym sensie, lecz o hazardowe podejście do życia. Bo „chory wyskok” może przydarzyć się w każdej chwili – trzeba tylko zwiększać liczbę losowań.

Czego nas uczy Valentin Vacherot?

Zwycięstwo Valentina Vacherota skłania do wielu wniosków. Najpierw tych czysto tenisowych. Jeden z komentatorów przypomniał, że w tym roku Vacherot zagrał już w 17 turniejach rangi Challenger. A zatem – tych z niższej półki, często lekceważonych. Nie wygrał żadnego z nich. I to, jak zauważył ów obserwator, najlepiej pokazuje, jak wysoki jest dziś poziom światowego tenisa, jak trudno się przebić, jak brutalny bywa ten sport dla tych, którzy próbują w nim zaistnieć.

Jeszcze ciekawsze wnioski – już wykraczające poza sam sport – płyną z samokrytyki, jaką złożył znany tenisowy dziennikarz Bastien Fachan. Napisał on na portalu X:

„Wyskok Vacherota to dla mnie lekcja pokory. Mój pogląd – teraz widzę, jak bardzo elitarystyczny – był taki, że jeśli ktoś przez lata tkwi na poziomie turniejów rangi Challenger, to znaczy, że po prostu to jest jego poziom. A to wcale nie musi być prawda. Jedna szansa może zmienić wszystko.”

Na zdjęciu tenisista Valentin Vacherot wraz ze swoją życiową partnerką
Valentin Vacherot podczas turnieju w Szanghaju w aż sześciu meczach musiał odrabiać stratę seta. Za każdym razie się udało, choć mówimy o człowieku debiutującym w tak dużej imprezie. Fot. Alex Plavevski PAP/EPA

Główne wnioski

  1. Valentin Vacherot wygrał w niedzielę bardzo prestiżowy turniej w Szanghaju, choć wcześniej, przez lata swojej kariery, nie wygrał żadnego meczu w turniejach Wielkiego Szlema.
  2. Triumf Monakijczyka odbił się szerokim echem w świecie sportu również dlatego, że do internetu trafiła wiadomość, jaką wysłał kilka tygodni przed turniejem. Choć nie był pewny występu nawet w kwalifikacjach, napisał do znajomego: „Lecę tam, bo chory wyskok może nadejść w każdej chwili.”
  3. To wielkie zwycięstwo jest nie tylko sensacją, lecz także dowodem na to, jak wysoki poziom sportowy panuje dziś w turniejach, które kibice często lekceważą, nazywając je piątą ligą.