Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Finanse osobiste Świat

Lubisz Japonię? To poznaj jej giełdę i inwestorów. „Dostrzegamy potencjał w kilku sektorach”

Od pół roku indeksy giełdowe w Tokio nieprzerwanie pną się w górę. Mimo tego pozostaje wiele argumentów przemawiających za japońskimi spółkami. O ich sile i specyfice opowiedział Ichiro Kosuge, główny zarządzający portfelem oraz szef zespołu ds. akcji japońskich w Goldman Sachs Asset Management. W rozmowie przybliżył, czym charakteryzuje się japoński rynek akcji, kto na nim inwestuje i na jakie spółki dziś warto zwrócić uwagę.

Ichiro Kosuge, główny zarządzający portfelem oraz szef zespołu ds. akcji japońskich w Goldman Sachs Asset Management.
– Japońscy regulatorzy zaczęli konsekwentnie dążyć do zwiększenia transparentności podmiotów giełdowych – ocenia Ichiro Kosuge, główny zarządzający portfelem oraz szef zespołu ds. akcji japońskich w Goldman Sachs Asset Management. Fot Goldman Sachs AM

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Co spowodowało nagły wzrost zainteresowania japońskimi akcjami.
  2. Czym się obecnie kierować przy doborze japońskich spółek do portfela.
  3. Dlaczego japońska giełda jest w pewnym sensie podobna do polskiej.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Dokładnie sześć miesięcy temu, w kwietniu, notowania na tokijskiej giełdzie wystrzeliły. Od tego czasu szeroki indeks Nikkei 225 wzrósł o 44 proc., a jego mniejszy odpowiednik – Topix – o ponad 26 proc. Tego rodzaju skala wzrostów obejmujących praktycznie cały rynek akcji to ewenement w skali światowej.

Nowe rozdanie?

Intuicja podpowiada więc, że za tak silnym wzrostem musiał stać wyjątkowo imponujący powód. W przypadku Japonii można jednak mówić o splocie wielu mniejszych czynników, które razem stworzyły godną uwagi całość.

Zyski spółek i ich dyscyplina kapitałowa wyraźnie wzrosły. Firmy zaczęły intensywnie inwestować w oprogramowanie oraz badania i rozwój, by przeciwdziałać narastającym niedoborom siły roboczej – zarówno obecnym, jak i przyszłym. W tym samym czasie Bank Japonii rozpoczął stopniową normalizację polityki pieniężnej.

Największym impulsem, który odbił się szerokim echem na światowych rynkach, była jednak poprawa ładu korporacyjnego na giełdzie w Tokio. Wprowadzono szereg reform, które zmieniły wizerunek japońskich spółek w oczach inwestorów.

– Regulatorzy zaczęli konsekwentnie dążyć do zwiększenia transparentności podmiotów giełdowych. Poprawiono świadomość kosztu kapitału i efektywności kapitałowej. Jednocześnie przedsiębiorstwa zwiększają dywidendy, realizują skupy akcji własnych, a także sprzedają udziały w innych spółkach i restrukturyzują się, by podnieść zwrot z kapitału – wyjaśnia Ichiro Kosuge, główny zarządzający portfelem oraz szef zespołu ds. akcji japońskich w Goldman Sachs Asset Management.

Polak, Japończyk, dwa bratanki

Przez długi czas giełdę w Tokio nękały podobne problemy, co warszawską GPW. Ograniczony dostęp do informacji, brak polityki dywidendowej i długoterminowej strategii – to jeszcze niedawno był standard zarówno w Japonii, jak i w Polsce, choć dziś staje się coraz rzadszy. Pomogły reformy oraz edukacja menedżerów spółek.

Co ciekawe, edukacja przyczyniła się też do zmiany nawyków inwestycyjnych Japończyków. Tu również można dostrzec podobieństwa z polskim rynkiem. Tak jak Polacy przez lata preferowali konserwatywne instrumenty finansowe, takie jak lokaty, tak i Japończycy zaczynają odchodzić od tradycyjnych form oszczędzania.

– Inflacja, która obniża realną wartość oszczędności, skłoniła gospodarstwa domowe do inwestowania w bardziej ryzykowne klasy aktywów, takie jak akcje. Ostatnie rządowe inicjatywy – programy edukacji finansowej i podwyższenie limitów inwestycji zwolnionych z podatku – również wsparły ten trend, szczególnie wśród młodszych pokoleń – tłumaczy Ichiro Kosuge.

W sierpniu na giełdzie w Tokio odnotowano największe od 11 lat napływy netto zagranicznego kapitału do akcji i kontraktów terminowych.

Pod względem giełdowym Japonia i Polska mają jeszcze jedną wspólną cechę – zależność od kapitału zagranicznego. Trudno wyobrazić sobie, gdzie znalazłyby się polskie indeksy bez napływu środków z europejskich i amerykańskich funduszy. W Japonii sytuacja jest podobna, choć tam dominują inwestorzy z USA. W sierpniu na giełdzie w Tokio odnotowano największe od 11 lat napływy netto zagranicznego kapitału do akcji i kontraktów terminowych.

W co inwestować w Japonii?

Nietrudno się domyślić, że tak silne wzrosty indeksów pociągnęły za sobą wzrost wycen spółek. Rzeczywiście, są one powyżej długoterminowej średniej, co jednak nie oznacza braku inwestycyjnych okazji. Zasada jest prosta – gdy wyceny wychodzą powyżej historycznego przedziału, przyszłe stopy zwrotu zależą od poprawy wyników finansowych firm.

– Preferujemy akcje wysokiej jakości, szczególnie te, które dzięki restrukturyzacji i reformom ładu korporacyjnego potrafią osiągać wyższe marże netto. Dostrzegamy potencjał w sektorach, które skutecznie zamieniają stabilny popyt w rosnące przychody. Istotne jest także, by spółki poprawiały alokację kapitału, korzystały z popytu krajowego i napływu turystów. Dobrze, gdy są mniej wrażliwe na wahania kursów walutowych i zmiany polityki pieniężnej – wyjaśnia Ichiro Kosuge.

Ekspert przekonuje, że wskazane przez niego kryteria spełniają wybrane spółki z sektorów takich jak budownictwo, nieruchomości, finanse, bankowość, przemysł stoczniowy oraz obronny. Kto znajdzie te podmioty, powinien dokonać kolejnej selekcji – sprawdzić, czy mogą skorzystać z nowych, długoterminowych megatrendów.

Jednym z nich jest oczywiście sztuczna inteligencja. Wiele japońskich firm dysponuje znaczącym potencjałem w wykorzystaniu półprzewodników, robotyki i automatyzacji, by m.in. zwiększyć wydajność procesów.

Zwracaj uwagę na politykę

– Warto też zwrócić uwagę na zmiany geopolityczne, które stymulują strategiczne inwestycje i realokację handlu. Widać to szczególnie w sektorze obronnym, w ramach pięcioletniego Programu Rozbudowy Obrony (Defense Buildup Program), zakładającego zwiększenie budżetu obronnego z 1 do 2 proc. PKB przed 2027 r. – dodaje ekspert Goldman Sachs Asset Management.

Kwestie fundamentalne i globalne megatrendy są istotne, lecz ich wpływ może zostać osłabiony przez czynniki polityczne. Dlatego inwestorzy powinni śledzić nie tylko dane gospodarcze, ale też wydarzenia poza giełdą. W Japonii kluczowe znaczenie mają decyzje banku centralnego, choć nie tylko one.

– Dynamicznie zmieniające się relacje handlowe z USA oraz dane inflacyjne to kolejne czynniki, które należy brać pod uwagę. Krótkoterminową niepewność, zwłaszcza w sektorze motoryzacyjnym, powodują też zmiany władzy, jednak w dłuższej perspektywie ich wpływ na rynek akcji będzie ograniczony – tłumaczy Ichiro Kosuge.

Inwestorzy grający na japońskich akcjach muszą przede wszystkim śledzić posiedzenia dotyczące stóp procentowych, rządowe komunikaty w sprawie polityki fiskalnej oraz publikacje kluczowych danych makroekonomicznych.

Jak inwestować w Japonii?

Bezpośredni zakup akcji nie należy do najprostszych sposobów uzyskania ekspozycji na giełdę w Tokio. Polskie domy maklerskie nie oferują obecnie aktywów notowanych w Japonii – można je kupić wyłącznie za pośrednictwem zagranicznych brokerów, takich jak Interactive Brokers czy Saxo Bank. To w praktyce jedyna opcja dla inwestorów, którzy chcą samodzielnie dobierać spółki.

Większy wybór mają inwestorzy, którym nie zależy na zakupie konkretnych podmiotów. W pierwszej kolejności mogą oni kupić jednostki jednego z funduszy inwestycyjnych, co pozwala uzyskać ekspozycję na szeroki japoński rynek akcji, a jednocześnie uniknąć ryzyka kursowego i konieczności aktywnego zarządzania portfelem.

Łatwiejsza opcja

Największym polskim funduszem inwestującym w japońskie akcje jest Goldman Sachs Japonia. Działa na rynku od ponad 15 lat i zarządza kapitałem o wartości ponad 370 mln zł. Co najmniej 70 proc. aktywów inwestuje w tytuły uczestnictwa funduszu Goldman Sachs Japan Equity, który lokuje środki na giełdzie w Tokio w akcje największych spółek. W 2025 r. fundusz jest już ponad 18 proc. na plusie, a w ciągu ostatnich trzech lat zyskał 93 proc. Minimalna kwota inwestycji wynosi 200 zł.

Nieco mniej, bo 100 zł, potrzeba, by zainwestować w fundusz PKO Akcji Rynku Japońskiego. Stworzony przez TFI PKO BP, jest to fundusz indeksowy zarządzany aktywnie, który poprzez inwestycje w akcje, fundusze i instrumenty pochodne replikuje stopę zwrotu z indeksu MSCI Japan JPY. Zarządza 160 mln zł aktywów, a w 2025 r. osiągnął 22 proc. wzrostu, z kolei w ciągu ostatnich pięciu lat zyskał 91 proc.

Dla inwestorów, którym nie odpowiada oferta lokalnych TFI, dostępne są również ETF-y zagranicznych firm inwestycyjnych. Są one możliwe do kupienia w wybranych polskich biurach maklerskich. W DM BOŚ dostępnych jest 14 funduszy notowanych na giełdzie, których strategia jest powiązana z japońskimi akcjami. W BM mBanku i XTB – niewiele mniej.

Dodatkowo, w XTB oraz na platformach takich jak eToro czy Plus500 można kupić kontrakty CFD na ETF-y inwestujące w akcje z Tokio. Pozwala to uzyskać pośrednią ekspozycję na japoński rynek przy niższym progu wejścia.

Główne wnioski

  1. Indeksy giełdowe w Tokio od pół roku rosną dynamicznie. To efekt wielu nakładających się czynników: wzrostu zysków spółek, inwestycji w rozwój, normalizacji polityki pieniężnej oraz poprawy ładu korporacyjnego dzięki reformom zwiększającym transparentność i efektywność kapitałową.
  2. Zmieniają się też nawyki japońskich inwestorów. Podobnie jak w Polsce, stopniowo odchodzą oni od lokat na rzecz inwestycji w akcje, wspierani przez rządowe programy edukacyjne i ulgi podatkowe. Na japońskim rynku wciąż jednak dominują inwestorzy zagraniczni, głównie z USA.
  3. Osoby zainteresowane inwestowaniem w Japonii powinny szukać spółek wysokiej jakości z sektorów takich jak budownictwo, nieruchomości, finanse i przemysł obronny. Warto zwracać uwagę na megatrendy – m.in. sztuczną inteligencję i zmiany geopolityczne – a jednocześnie monitorować decyzje Banku Japonii oraz bieżące wydarzenia polityczne.