Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Newsy

Smyk chce otrzeć się o miliard. Duży debiut na GPW ma rozpędzić jego ekspansję

Lider polskiego rynku produktów dziecięcych zamierza realizować międzynarodowe ambicje z pomocą giełdowych inwestorów. Choć oferta wydaje się ekspertom atrakcyjna, to mają kilka „ale” – słyszymy o kolejnym „tłustym kocie” zamiast „młodego wilka”. Główne problemy Smyka to kryzys demograficzny i silna presja konkurencji. Rozwiązanie? Oferta nie tylko dla dzieci.

Michał Grom, prezes Smyka
Michał Grom dokonał w 2024 r. wykupu menedżerskiego w Smyku z pomocą inwestorów. Teraz część akcji chcą sprzedać jego partnerzy, a on zamierza zachować swój cały pakiet co najmniej przez cztery lata. Fot. Wojciech Robakowski/Smyk

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie są szczegóły pierwszej oferty publicznej Smyka i jak oceniają ją eksperci.
  2. Jak w ostatnich latach zmieniła się skala działalności spółki i jakie są jej dalsze plany.
  3. W jaki sposób chce poradzić sobie z największymi wyzwaniami dla całej branży.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Na polskiej giełdzie brakuje najbardziej spółek przemysłowych. Udział tego sektora w zysku przedsiębiorstw, a tym bardziej w przychodach, jest wielokrotnie większy od udziału w giełdowej kapitalizacji – wynika z niedawnej analizy XYZ.

Na razie jednak GPW może doczekać się kolejnego przedstawiciela sektora handlowego, którego pod względem obrotów jest „za dużo”, ale pod względem zysku jest niedoreprezentowany. Z pierwszą ofertą publiczną (IPO) ruszył Smyk (debiut planuje ok. 7 listopada), czyli topowy gracz na polskim rynku artykułów dziecięcych. Ze wsparciem inwestorów chce stać się prawdziwie międzynarodową firmą, na razie 89 proc. przychodów uzyskuje w Polsce.

– Działamy w ponad 20 krajach, ale głównie w modelu partnerskim: hurtowym lub franczyzowym. Zapewnia nam tylko ok. 3 proc. przychodów, ale w zysku udział ma większy. Wypracowaliśmy już w Polsce solidny model biznesowy – aż 60 proc. klientów kupuje u nas co najmniej od siedmiu lat – który chcemy z równym sukcesem przenosić do kolejnych krajów regionu. Zaczęliśmy już z powodzeniem w Rumunii, także w Ukrainie, gdzie z powodu wojny działamy w ograniczonym zakresie. Otworzyliśmy pierwszy – nie ostatni – sklep na Słowacji, a w przyszłym roku dołączą Czechy i Bułgaria [w 2022 r. spółka wycofała się z Rosji, gdzie w 2021 r. miała 6,5 mln zł przychodów – red.] – zapowiada Michał Grom, prezes Smyka kontrolujący spółkę.

Warto wiedzieć

„Rodzina” znów razem na giełdzie?

Smyk chwali się w Polsce 84-procentową rozpoznawalnością marki. Nie bez powodu – jej historia sięga 1952 r., a pierwszy sklep pod tym szyldem powstał w 1977 r. Z czasem dał się poznać nie tylko konsumentom, ale też giełdowym inwestorom jako część holdingu Empik Media & Fashion. Międzynarodowy fundusz private equity Brigdepoint odkupił Smyka w 2016 r. za 1,06 mld zł, uwzględniając zadłużenie. Do wyjścia, przynajmniej częściowego, przymierzał się już po nieco ponad dwóch latach i to przez giełdę. Do IPO (pierwszej oferty publicznej) jednak nie doszło.

W kolejnych latach o zmianie właścicielskiej w Smyku zrobiło się cicho, ale ta była tylko kwestią czasu – nie tylko ze względu na to, że fundusze inwestują w celu zarobienia na transakcji po kilku latach. Bridgepoint już dawno zamknął warszawski oddział, którego dyrektorem był Maciej Zużałek, i szukał już tylko kupców na aktywa w Polsce, a nie kolejnych projektów. W 2024 r. Michał Grom, kierujący spółką od 2019 r., dokonał wykupu menedżerskiego dzięki finansowemu wsparciu funduszu AMC oraz Macieja Zużałka.

Niewykluczone, że „rodzina” znów będzie na giełdzie, tyle że w dwóch częściach. Z ustaleń Bloomberga wynika, że w 2026 r. na giełdę może wejść Empik, przeprowadzając IPO wartości ok. 200 mln euro. Dołączyłby więc do Smyka, o ile dojdzie do jego debiutu. Warunki nie są idealne. Tarczyński wycofał się 23 października z emisji akcji wartości 200 mln zł, ponieważ nie uzyskał satysfakcjonującej ceny.

Debiut giełdowy z wyceną blisko 900 mln zł

Smyk ustalił cenę maksymalną na 13 zł. Planuje wyemitować do 13,64 mln akcji, co dałoby 177,3 mln zł – chce jednak zebrać tylko ok. 150 mln zł, więc w przypadku maksymalnej ceny nowych akcji będzie mniej. Ponadto 18,4 mln akcji sprzedaje jedyny akcjonariusz, czyli AMC V Gandalf – wartość tego pakietu to nawet 239,3 mln zł. Nowi akcjonariusze będą kontrolowali ok. 45 proc. kapitału i ok. 37 proc. głosów. Wycena spółki w maksymalnym scenariuszu (uwzględniając też akcje dla menedżerów w ramach premii za IPO) wynosi 865 mln zł.

Wspomniany podmiot należy do funduszu AMC, któremu doradzają Accession Capital Partners (ACP), Macieja Zużałka oraz Michał Grom – dwaj pierwsi wsparli finansowo ostatniego w wykupie menedżerskim w 2024 r. Struktura udziałowa skonstruowana jest tak, że to prezes spółki ma decydujący głos w jej sprawie. I tak pozostanie.

– Tylko moi partnerzy finansowi oferują część swoich pakietów. Ja nie sprzedaję teraz żadnych akcji i zobowiązuję się, że nie zrobię tego przez cztery lata [tzw. lock-up – red.]. To gwarancja stabilności w realizacji strategii. Okres jest wyjątkowo długi, bo wierzę, że jesteśmy w stanie wygenerować dla akcjonariuszy dużą wartość – mówi Michał Grom.

Zdaniem eksperta

Oferta względnie atrakcyjna, ale…

Przedział ceny akcji w ofercie wydaje się względnie atrakcyjny. Przede wszystkim wskazuje na dyskonto względem wyceny Pepco – najbliższego konkurenta ze spółek giełdowych. Pepco po raz pierwszy podzieliło się w tym roku z inwestorami zyskiem, a Smyk planuje zrobić to dopiero 2027 r. [30-50 proc. zysku – red.]. Oba podmioty mają stosunkowo dobre momentum wynikowe w drugiej połowie 2025 r. Warto też zwrócić uwagę na wysokie oprocentowanie długu, sięgające około 9 proc. zgodnie z prospektem. Część zadłużenia ma zostać spłacona z wpływów z emisji, co powinno pozytywnie przełożyć się na wyniki. Dla porównania wspomniane już Pepco emituje obecnie obligacje prawdopodobnie na dużo niższych poziomach – rzędu 6-7 proc.

Jeśli chodzi o sam biznes, to z jednej strony spółka systematycznie zwiększa udziały w rynku, co zasługuje na uwagę, ale z drugiej – prognozy wzrostu branży w Polsce nie wyglądają imponująco. Zgodnie z prospektem mówimy o średnim tempie wzrostu rzędu 3 proc. rocznie do 2029 r., co mocno ogranicza potencjał. Ekspansja zagraniczna zawsze jest szansą, ale – jak pokazało już wiele przykładów polskich spółek – to kierunek trudny i kapitałochłonny.

Emisja akcji głównie pod redukcję długu

Zdecydowaną większość zdobytego kapitału (70-90 proc.) Smyk przeznaczy na zmniejszenie długu (do 1,6 razy roczny zysk EBITDA), który i tak już spadł w ostatnich latach. Pozwoli to zmniejszyć koszty finansowania o 12-15 mln zł rocznie już od 2026 r. Na koniec lipca zadłużenie krótkoterminowe wynosiło 272,9 mln zł, a długoterminowe 678,4 mln zł, czyli łącznie 951,3 mln zł.

Pozostała kwota ma sfinansować realizację strategii rozwoju w formie nakładów inwestycyjnych (CAPEX) lub kapitału obrotowego. W latach 2022-2024 łączny CAPEX wyniósł 135 mln zł. Założenia na najbliższe lata to ok. 60 mln zł rocznie. Dla porównania: roczne nakłady inwestycyjne działającej na szerszą skalę Pepco Group to kilkaset milionów euro, a LPP (inwestującego głównie w markę Sinsay) nawet ponad 3 mld zł.

– IPO Smyka oceniam z umiarkowanym optymizmem. Zakładając wzrost przychodów w najbliższych latach o średnio 3,5 proc., utrzymanie marży EBITDA oraz planowany poziom zadłużenia, cena 13 zł za akcję wydaje się atrakcyjna. Wycenia to spółkę na mniej niż 900 mln zł, a jeszcze niedawno niektórzy spodziewali się nawet ok. 2 mld zł. Trzeba wziąć jednak pod uwagę dwie kwestie. Po pierwsze, zastanawia mnie istotna poprawa wyników dopiero w 2024 r. – może to sugerować, że zostały one „przygotowane” pod IPO. Po drugie, biorąc pod uwagę wskaźnik urodzeń, Smyk działa ewidentnie na spadkowym rynku. A na przykładzie Eurocashu, mierzącym się z problemami w hurcie, dobrze widać, że w takiej sytuacji nigdy nie jest łatwo – komentuje analityk z sektora handlu proszący o anonimowość.

Zdaniem eksperta

Kolejny „tłusty kot” zamiast „młodego wilka”

Debiut Smyka ma dwa oblicza. Z jednej strony to dobrze, że spółki znowu idą na giełdę. Widać lekkie odmrożenie rynku IPO. Kolejna znana marka będzie notowana na GPW. Generalnie powinno być tak, że wszystko jest notowane na giełdzie, a jeżeli jakiś biznes nie jest publiczny, to znaczy, że coś z nim jest nie w porządku. Może więc otwiera się szansa na odwrócenie bardzo niekorzystnego wieloletniego trendu, gdzie jednak w ostatnich latach więcej spółek „schodzi” z giełdy niż na niej debiutuje. Przypomnijmy, że po Smyku na giełdę ponoć wybiera się Empik.

Z drugiej jednak strony Smyk to kolejny „tłusty kot”, a nie „młody wilk”. Trudno sobie wyobrazić, że po debiucie spółka rozwinie się i dziesięciokrotnie zwiększy skalę biznesu. Jednym z wymienionych celów emisyjnych Smyka jest spłata zadłużenia. Z pewnością nie jest to cel inwestycyjny, jaki chcieliby widzieć inwestorzy. Potrzebują oni na giełdzie zarówno dojrzałych, stabilnych spółek, regularnie płacących dywidendy, jak i młodych, technologicznych biznesów z szansą na dynamiczny wzrost. To tych drugich nam wśród debiutantów zdecydowanie brakuje.

2 mld zł sprzedaży i poprawa efektywności

Smyk ma w Polsce dominującą pozycję wśród specjalistycznych sklepów dziecięcych – osiąga wielokrotnie wyższe obroty niż 5.10.15. (kontrolowany od tego roku przez Monnari Trade) czy CDRL (właściciel m.in. marki Coccodrillo). W latach 2022-2024 zwiększył przychody z 2,06 do 2,24 mld zł.

W dłuższym okresie, 2019-2024, dynamika sprzedaży wyniosła średnio 9 proc. rocznie. Natomiast w pierwszej połowie 2025 r. przychody utrzymały się na poziomie ponad 980 mln zł mimo powiększenia sieci stacjonarnej. W krótkim okresie mają one rosnąć o „niskie-średnie” kilka procent, a w średnim horyzoncie wzrost ma być na poziomie „wysokich kilku procent” (czyli już bliżej 10 proc.).

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

– W pierwszym półroczu mieliśmy zawyżoną bazę sprzedaży z powodu wyprzedaży rok wcześniej nadmiaru towaru z lat 2021-2022, a nawet 2023. Dynamika w trzecim, a tym bardziej w czwartym kwartale wróciła na właściwy tor. Nie zamierzamy rosnąć w tempie kilkudziesięciu procent, bo zależy nam, by wzrost sprzedaży od razu miał pozytywne przełożenie na zysk. Pomaga nam w tym też większa skala biznesu, zwiększająca naszą efektywność – wyjaśnia Michał Grom.

W latach 2022-2024 spółka zwiększyła marżę skorygowanego zysku EBITDA z 9,7 do 13,4 proc., osiągając 301,7 mln zł. W pierwszym półroczu wzrost trwał o 26,9 proc. do 105,3 mln zł. Wynik operacyjny wzrósł w ostatnich trzech latach z 25,3 do 118,9 mln zł, a na poziomie netto 72,7 mln zł straty zmieniło się w 30,1 mln zł zysku.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Prawie 300 sklepów, a z czasem może blisko 500

Wzrost sprzedaży to efekt przede wszystkim powiększenia sieci stacjonarnej, bo to ona dominuje w strukturze obrotów (e-commerce odpowiadał w ostatnich latach stabilnie za mniej więcej jedną czwartą przychodów). Od 2019 r. do końca połowy 2025 r. liczba sklepów w Polsce wzrosła z 203 do 253, a w Rumunii z 17 do 35 (łącznie 288, średnia powierzchnia przekracza 600 m kw.).

– W średnim terminie chcemy nadal otwierać 15-20 sklepów rocznie, niemniej wolimy przekraczać założenia, niż ich „nie dowozić”. Potencjał w samej Polsce i Rumunii oceniamy na jeszcze ok. 160 placówek [mnie więcej 95 w Polsce i 65 w Rumunii – red.]. W Słowacji, Czechach i Bułgarii chcemy mieć w przyszłym roku co najmniej osiem sklepów. Ponadto czekamy na koniec wojny w Ukrainie, gdzie wcześniej całkiem dobrze sobie radziliśmy. Na nowych rynkach zaczynamy ekspansję od sieci stacjonarnej, a w kolejnym kroku dokładamy e-commerce – mówi Michał Grom.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Smyk chce otworzyć w Polsce ok. 60 sklepów do końca 2029 r. Większość z nich (ok. 80 proc.) znajdzie się w lokalizacjach z dużym natężeniem ruchu klientów – już teraz ma placówki głównie w galeriach i parkach handlowych. W ekspansji nie wyklucza przejęć.

– Otrzymujemy bardzo dużo ofert, ale oczekiwania wszystkich sprzedających są nieskończenie wysokie. Na dziś to dla nas tylko opcja – jeśli nadarzy się okazja, skorzystamy z niej. Rozpatrujemy ten scenariusz głównie w kontekście międzynarodowej ekspansji, ewentualnie poszerzenia docelowej grupy klientów – mówi prezes Smyka.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Niekorzystna demografia i silna konkurencja

Spółka mierzy się przede wszystkim z dwoma czynnikami. Pierwszy z nich to niekorzystny trend demograficzny. Wskaźnik przyrostu naturalnego systematycznie się obniża i wynosi już ok. 1,1, choć powinien być dwukrotnie wyższy. Z raportu firmy OC&C, przygotowanego na potrzeby prospektu emisyjnego Smyka, wynika, że populacja dzieci poniżej 15 lat spadała w ostatnich latach o 1-2 proc. rocznie (w kraju jest więcej psów niż dzieci) – w Rumunii sytuacja jest niewiele lepsza.

– Mimo że liczba dzieci spada, to średnie wydatki na nie rosną. Obserwujemy to nie tylko w krajach naszego regionu, ale też np. w Europie Zachodniej. W związku z tym z optymizmem patrzymy w przyszłość – zapewnia Michał Grom.

Drugi czynnik to silna i wielostronna presja konkurencyjna. Wyjątkowo silną pozycję w asortymencie dziecięcym ma Pepco, na znaczeniu szybko zyskuje Sinsay, w e-commerce czołowym graczem jest Allegro, a wspomnieć trzeba jeszcze np. o Empiku.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Z analizy OC&C wynika jednak, że Smyk zwiększył udział w polskim rynku w latach 2020-2024 z 11,6 do 14,3 proc. Zapewnia mu to pozycję lidera przed m.in. wspomnianymi Allegro i Pepco (po 12 proc.). Natomiast w kategorii zakupów jakościowych jego udział wynosi 22 proc. wobec 4-6 proc. największych konkurentów.

– W Rumunii mamy niższy udział, ale wierzymy, że może on być równie duży co w Polsce – a w kraju zamierzamy wręcz go jeszcze zwiększyć. Najtańszy asortyment nie jest dla nas żadną konkurencją, a otwierając się obok rywali w parkach handlowych, radzimy sobie bardzo dobrze. To zasługa m.in. bardzo dobrej jakościowo w relacji do ceny oferty marek własnych, które odpowiadają stabilnie za mniej więcej połowę przychodów. W Polsce pozostało jeszcze ok. 55 proc. nieskonsolidowanego rynku, a w Rumunii nawet więcej, więc mamy ciągle przestrzeń do rozwoju – mówi Michał Grom.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Zdaniem eksperta

Smyk w dobrej pozycji na trudnym rynku

Branża dziecięca w Polsce stoi przed istotnymi wyzwaniami strukturalnymi – GUS prognozuje spadek liczby dzieci w wieku 0-9 lat o 17 proc. do 2030 r. (w stosunku do 2023 r.), a ponadto obserwujemy rosnącą presję konkurencyjną ze strony zarówno tradycyjnych graczy (LPP planuje otworzyć 1,5 tys. sklepów Sinsay w 2025 r.), jak i platform e-commerce.

Jednak właśnie w takim środowisku duzi, dobrze zarządzani gracze jak Smyk są w zdecydowanie uprzywilejowanej pozycji względem małych i średnich firm. 

Model omnikanałowy Smyka to już realny punkt odniesienia w branży – ogromna część sprzedaży online realizowana jest z wykorzystaniem sklepów stacjonarnych (click & collect). Smyk ma też jedną z największych baz CRM/lojalnościowych w segmencie rodzin z dziećmi w Polsce, co zwiększa efektywność personalizacji ofert i cross-sellingu w nowym modelu „family buyer”. Kolejne kluczowe przewagi to skala dająca lepsze warunki zakupu, silna rozpoznawalność marki, zasoby na inwestycje w omnikanałowość i doświadczenie klienta – elementy, które są poza zasięgiem mniejszych konkurentów.

Co szczególnie istotne, Smyk realizuje strategiczną transformację z czystego sprzedawcy artykułów dla dzieci w kierunku asortymentu dla całej rodziny. Nowe kategorie produktowe, nowe mechaniki lojalnościowe, zmiany ścieżki zakupowej to tylko część technik, które można zauważyć w Smyku. To powinno pozwolić skutecznie kompensować kurczenie się głównej kategorii dziecięcej przez poszerzanie koszyka zakupowego na całą rodzinę. Ta elastyczność strategiczna, połączona z przewagą skali, stawia Smyka w pozycji lidera konsolidacji trudnego, ale sfragmentaryzowanego rynku. Proces konsolidacji rynku będzie przyspieszał w miarę rosnącej presji kosztowej i technologicznej na mniejszych detalistów, co w efekcie będzie jeszcze bardziej podnosić presję na ich rentowność i płynność.

Smyk już nie cały dla małych

Smyk przez lata zdobywał rynek hasłem „cały dla małych”. Prawdopodobnie w coraz większym stopniu będzie jednak nie tylko dla nich. Biorąc pod uwagę zmiany demograficzne, próbuje sił w nowych dla siebie obszarach.

Już jakiś czas temu firma wyszła poza swoją podstawową grupę dzieci do 14 lat i sprzedaje w internecie odzież i obuwie dla dorosłych. We wrześniu poszła krok dalej, tworząc markę Nowear dla nastolatków i młodych dorosłych. Oferta jest dostępna na razie w 50 sklepach oraz online.

– Sprzedajemy jakościowe, modowe produkty. Traktujemy tę markę jak startup – zobaczymy, jak i w którym kierunku się rozwinie. W ten sposób wpisujemy się w trend „kidults”, bo obserwujemy, że coraz więcej dorosłych robi u nas zakupy dla siebie. Szukają m.in. produktów kolekcjonerskich – mówi Michał Grom.

Zdaniem eksperta

Marka z tradycją i potencjałem nowoczesności

Smyk to nowoczesna i jedna z najsilniejszych marek handlowych w Polsce, której kapitał trudno przecenić. Firma może pochwalić się bardzo dobrą marką własną w segmencie odzieży i zabawek, a także umiejętnością podążania za trendami. Przejawia się to m.in. w rozwiniętym kanale e-commerce, w tym w funkcjonalnej aplikacji mobilnej – potwierdzam to z perspektywy „nałogowej” klientki Smyka.

Aby jednak w pełni wykorzystać swój potencjał, marka potrzebuje odświeżenia oferty, znalezienia nowych przestrzeni wzrostu oraz impulsu rozwojowego. Warto zwrócić uwagę na kilka istotnych czynników.

Silna i wielokierunkowa presja cenowa

W sprzedaży internetowej Smyk konkuruje przede wszystkim z platformami, a nawet sklepami spożywczymi, czego przykładem jest oferta Lidla. Niemniej Smyk rywalizuje z nimi jedynie w ograniczonym zakresie. Podobnie jak większość Polaków robi zakupy spożywcze w dyskontach, a po produkty specjalistyczne udaje się do wyspecjalizowanych sklepów, tak Smyk pozostaje miejscem zakupu jakościowego asortymentu dziecięcego.

Niekorzystny trend demograficzny

To czynnik, przed którym nie ma ucieczki. Równocześnie jednak obserwujemy, że średnie wydatki na dzieci – własne i cudze – systematycznie rosną. Jeśli rodzina ma jedno dziecko zamiast kilkorga, częściej wybiera produkty lepszej jakości. Dziś zakupy dla dzieci postrzegane są jako inwestycja: nie chodzi już wyłącznie o sprawienie przyjemności nową lalką, piłką czy samochodzikiem, ale o wspieranie rozwoju i edukacji. Dobór odpowiednich zabawek to inwestycja w naukę.

Wydłużające się dzieciństwo

To złożony i wielowymiarowy trend. Dotyczy zarówno "przedłużającej się mentalności dziecka" – nikogo już nie dziwi, gdy młody kandydat pojawia się na rozmowie rekrutacyjnej z rodzicem – jak i nostalgicznych skłonności dorosłych, którzy chętnie wracają do symboli swojego dzieciństwa. Fenomen marki Lego jest tu najlepszym przykładem. Trend ten sprzyja takim firmom jak Smyk, które potrafią zbudować ofertę łączącą pokolenia.

Ekspansja międzynarodowa

Smyk ma potencjał, by zaistnieć na szeroką skalę poza Polską. W pierwszej fazie ekspansji marka trafiła jednak na barierę, z którą zmaga się wiele silnych, lokalnych brandów – trudno jest osiągnąć na nowym rynku pozycję odpowiadającą aspiracjom z rynku macierzystego. Kluczowe będzie więc wyciągnięcie wniosków z dotychczasowych doświadczeń i przełożenie ich na sukces przy kolejnych podejściach.

Główne wnioski

  1. Oferta
    Smyk chce zadebiutować na GPW ok. 7 listopada. W IPO sprzedaje akcje po maksymalnie 13 zł. Część walorów sprzedają inwestorzy, którzy wsparli Michała Groma, prezesa Smyka, w wykupie menedżerskim w 2024 r. Łączna wartość oferty może wynieść ok. 390 mln zł, z czego ok. 150 mln zł ma pochodzić z emisji. Zdecydowaną większość pozyskanej kwoty firma chce przeznaczyć na obniżenie zadłużenia, a resztę na rozwój. Nakłady inwestycyjne w latach 2021-2023 wyniosły łącznie 135 mln zł, a w najbliższych latach ma to być ok. 60 mln zł rocznie.
  2. Wyniki
    W latach 2022-2024 spółka zwiększyła przychody z 2,1 do 2,2 mld zł i wyraźnie poprawiła efektywność – skorygowany zysk EBITDA wyniósł 301,7 mln zł, wynik operacyjny 118,9 mln zł, a zysk netto 30,1 mln zł. W kolejnych latach marża EBITDA ma się utrzymywać, a sprzedaż rosnąć w kilkuprocentowym tempie, czyli podobnie jak rynek.
  3. Opinie
    Eksperci podkreślają, że IPO Smyka jest dość atrakcyjna – mają jednak zastrzeżenia m.in. w związku z silną konkurencyjną i niekorzystnymi trendami demograficznymi. Wśród zalet spółki wymieniają m.in. silną pozycję rynkową i bardzo rozpoznawalną markę. Smyk może to wykorzystać w ekspansji zagranicznej.