Dźwięki odzwierciedleniem obrazu. Na czym polega magia muzyki filmowej?
Kino i muzyka od wielu lat idą ze sobą w parze. Jedno inspiruje drugie, a często stanowią wzajemne dopełnienie – najlepiej widać to w przypadku muzyki filmowej, tworzonej specjalnie pod konkretne obrazy.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak powstaje muzyka filmowa.
- Czy wykorzystanie znanych hitów przekłada się na sukces filmu.
- Jakie emocje budzi muzyka filmowa, także wtedy, gdy słyszymy ją poza salą kinową.
Muzyka odgrywa kluczową rolę w świecie filmu – wystarczy wspomnieć melodie, które rozpoznajemy po latach i które natychmiast przywołują konkretne tytuły.
– Muzyka jest nośnikiem emocji – zarówno sama w sobie, jak i w połączeniu z obrazem. Trzeba jednak pamiętać, że w filmie może pełnić cały szereg funkcji: informacyjną, sugerującą czas i miejsce akcji, a także dramaturgiczną czy narracyjną – tłumaczy dr Katarzyna Figat, konsultantka muzyczna, autorka opracowań muzycznych oraz wykładowczyni w Łódzkiej Szkole Filmowej i Akademii Muzycznej w Bydgoszczy.
W jej opinii, muzyka filmowa, szczególnie jeżeli jest komponowana w technice tak zwanych tematów przewodnich, jest swoistą „czerwoną nicią dla niesłyszących”.
– Ma prowadzić widza przez opowieść, wskazując kierunek interpretacji lub pomagając łączyć wątki i fakty. Jej siła oddziaływania jest ogromna – wszyscy ją odczuwamy, choć nie zawsze uświadamiamy sobie, jak potężne jest to narzędzie – dodaje ekspertka.
Jak powstaje muzyka filmowa?
W pracę nad muzyką filmową zaangażowanych jest wiele osób – kompozytor, konsultant muzyczny oraz oczywiście reżyser.
– To bardzo skomplikowany proces, mający wiele odcieni. Trudno wskazać jednoznaczne zasady pracy nad muzyką do filmu fabularnego, bo każdy projekt wygląda inaczej. Zazwyczaj jednak praca kompozytora i ilustratora muzycznego zaczyna się w momencie tak zwanej „kolaudacji obrazu”, czyli po zakończeniu montażu. Wtedy reżyser, konsultant muzyczny i kompozytor przygotowują listę wejść muzyki – tak zwaną „drabinkę”, która określa, gdzie muzyka powinna się pojawiać, gdzie milknąć i jaki ma nieść ładunek emocjonalny – tłumaczy Katarzyna Figat.
Bardzo często jednak muzyka w filmie pojawia się dużo wcześniej – już na etapie montażu. Wtedy wykorzystuje się tak zwane „temp tracki”, czyli tymczasowe pliki muzyczne dobierane przez montażystę i reżysera, aby nadać scenom rytm i emocjonalny kierunek.
– To pomaga, ale też niesie ryzyko: po miesiącach pracy reżyser może przyzwyczaić się do tej muzyki, a kompozytor musi potem stworzyć coś nowego – często w cieniu wersji, która już „zakorzeniła się” w wyobraźni twórców – dodaje ekspertka.
Muzyka, której nie słyszymy
Choć powstały setki nagradzanych kompozycji filmowych, to – jak zauważa Katarzyna Figat – najlepsza muzyka filmowa to ta, której nie zauważamy.
Paradoks polega na tym, że pracujemy bardzo ciężko i intensywnie właśnie po to, żeby nikt tego nie zauważył.
– Paradoks, prawda? Ale tak właśnie jest. Mówi się, że idealna muzyka filmowa to taka, która nie wychodzi przed obraz – wychodzi się z kina z przekonaniem, że muzyka była, ale nie potrafimy jej dokładnie przywołać. To największy sukces, jaki możemy osiągnąć w tej pracy. Paradoks polega na tym, że pracujemy bardzo ciężko i intensywnie właśnie po to, żeby nikt tego nie zauważył – podkreśla Katarzyna Figat.

Prosto z filmu na szczyty list przebojów
Na potrzeby filmów powstało niezliczenie wiele motywów muzycznych, które na trwałe zapisały się w historii polskiej i światowej kinematografii. To utwory, które – mimo upływu lat – wciąż budzą emocje i przywołują w pamięci konkretne sceny.
– Mamy mnóstwo kompozycji o ogromnej sile oddziaływania. Przetrwały próbę czasu i potrafią żyć poza filmem – jak Aerosmith i „Armageddon”, Bruce Springsteen i „Filadelfia” czy Celine Dion i „Titanic”. Wystarczy kilka dźwięków, by w naszej wyobraźni pojawiły się konkretne kadry z tych filmów. To właśnie siła muzyki filmowej – potrafi wzruszać, zachwycać, wywoływać radość i nostalgię – mówi Jadwiga Polus, dziennikarka radiowa i współprowadząca Listę Przebojów Muzyki Filmowej w RMF Classic.
Jak dodaje, wpływ na nasze emocje mają nie tylko piosenki, ale też instrumentalne motywy filmowe, które zyskały status kultowych.
– Istnieje szereg takich tematów: „Gwiezdne wojny” z muzyką Johna Williamsa, „Cinema Paradiso” z kompozycją Ennio Morricone, która od dekad wzrusza i pozwala wracać do tego filmu na nowo. Przepiękna jest też muzyka Wojciecha Kilara do „Draculi”. No i oczywiście nie można zapomnieć o „Vabanku” i muzyce Henryka Kuźniaka – to dzieło ponadczasowe, które zawsze będzie nam się dobrze kojarzyć – podkreśla dziennikarka.
Muzyczne hity w kinie
O ile w przeszłości do filmów tworzono specjalne, oryginalne kompozycje, o tyle dziś coraz częściej wykorzystuje się w nich piosenki, które już wcześniej stały się radiowymi hitami. Dlaczego tak się dzieje?
– Wszystko zależy od konkretnej produkcji. W przypadku kina komercyjnego bardzo trudno byłoby stworzyć film bez choć jednego wcześniej istniejącego utworu. To tak zwana „metoda korzystania z hitów”. Włączenie znanej piosenki wnosi do filmu dodatkową wartość – kontekst emocjonalny, rozpoznawalność i popularność – tłumaczy Katarzyna Figat.
Czy więc oparcie ścieżki dźwiękowej na znanych hitach ułatwia pracę twórcom i automatycznie zwiększa szanse filmu na sukces?
– Nie do końca. Wykorzystanie istniejących utworów wiąże się z koniecznością uregulowania praw autorskich, co bywa bardzo kosztowne. Twórcy oryginalnych piosenek mają świadomość, że ich popularność będzie pracowała na sukces filmu. Takie utwory często „niosą” film, czasami stając się jego motywem przewodnim – i właśnie dlatego są tak drogie. Stosowanie znanych hitów ma przede wszystkim funkcję komercyjną – podnosi atrakcyjność produktu, jakim jest kino rozrywkowe – wyjaśnia ekspertka.

Muzyka filmowa w radiu
O ile wielkie filmowe hity – jak piosenki z „Dirty Dancing” czy „Top Gun” – regularnie pojawiają się w komercyjnych stacjach radiowych, RMF Classic idzie o krok dalej. Stacja emituje również muzykę z mniej znanych, czasem zapomnianych produkcji, a 27 października będzie świętować Dzień Muzyki Filmowej.
– Muzyka filmowa dla naszych słuchaczy jest jak kapsuła czasu. Gramy melodie, które znają i pamiętają – jak te z seriali sprzed lat, z muzyką Jerzego „Dudusia” Matuszkiewicza. Ale też takie, które brzmią w sercach najmłodszych słuchaczy – z animacji, które znają i kochają. Muzyka filmowa ma ogromny ładunek emocjonalny i łączy pokolenia. Niesie ze sobą nie tylko obrazy, ale też wspomnienia miejsc i bliskich osób. Często towarzyszyła rodzinnemu oglądaniu bajek czy pierwszemu wyjściu do kina. Lata dziewięćdziesiąte to przecież wielki powrót produkcji Walta Disneya w polskiej telewizji. Mamy całe pokolenie wychowane na muzyce Alana Menkena – mówi dziennikarka RMF Classic.
W drodze do pracy i na porodówkę. Kto i kiedy słucha muzyki filmowej w radiu?
Czy taka strategia ogranicza stację do wąskiego grona miłośników muzyki filmowej?
– Nie. W radiu najważniejsze jest to, że oprócz muzyki dajemy coś więcej – kontekst, historię, emocje. Opowiadamy o kulisach powstania utworów, tworzymy narracje, które sprawiają, że repertuar jest wciąż żywy i trafia do słuchaczy w różnym wieku, o różnych zainteresowaniach – wyjaśnia Jadwiga Polus.
Redakcja RMF Classic otrzymuje mnóstwo wiadomości od słuchaczy, którzy opowiadają, że muzyka towarzyszy im w codziennych chwilach. Słyszą ją w drodze do pracy, szkoły, czy gdy w samochodzie dzieci marudzą. I nagle w radiu pojawia się piękna melodia i wszyscy śpiewają.
– Pamiętam też wiadomość od słuchaczki, która chciała się dowiedzieć, jaka muzyka grała podczas narodzin jej dziecka, bo zapamiętała ten moment dzięki naszej audycji. Dostajemy też listy od osób, którym radio pomaga przetrwać trudne dni czy chwile. To pokazuje, że muzyka filmowa zawsze trafia do swojego odbiorcy – dodaje dziennikarka.
Wyjątki od reguły
Mówi się, że muzyka jest do słuchania, a film do oglądania – jednak czasami trudno jedno oddzielić od drugiego.
– Są ścieżki dźwiękowe, których nie da się słuchać w oderwaniu od obrazu – jak muzyka skomponowana przez Hildur Guðnadóttir do serialu „Czarnobyl”. Pod względem funkcjonalności i oddziaływania w połączeniu z obrazem to absolutne arcydzieło. Ale samo w sobie – w izolacji – nie działa tak samo, bo balansuje na granicy muzyki i sound designu. Trzeba też pamiętać, że to, co słyszymy na płycie z muzyką z serialu, to z reguły zestaw opracowanych fragmentów przygotowanych specjalnie na potrzeby albumu, a nie dokładne odtworzenie tego, co pojawiało się w filmie. Słuchając soundtracków, otrzymujemy jedynie „zapach” muzyki filmowej – aby doświadczyć jej w pełni, potrzebujemy także obrazu – podsumowuje Katarzyna Figat.
Dlatego w długie jesienne i zimowe wieczory warto umilać sobie czas dobrym kinem i najlepszą muzyką filmową. To połączenie, które od lat potrafi w widzach obudzić najgłębsze emocje.
Główne wnioski
- Muzyka filmowa jest integralną częścią filmu, pełniąc różne funkcje: emocjonalną, informacyjną, dramaturgiczną i narracyjną. Pomaga widzowi zrozumieć emocje bohaterów, czas i miejsce akcji oraz interpretować kolejne sceny.
- Największym sukcesem muzyki filmowej jest jej subtelność – potrafi głęboko oddziaływać, nie odciągając uwagi od obrazu.
- Muzyka filmowa żyje także poza kinem – staje się częścią popkultury, a znane motywy, puszczane w radiu, przywołują emocje i wspomnienia związane z konkretnymi filmami i chwilami z życia.

