Słowacja nie zakazała szybkiego chodzenia. Nowe przepisy dotyczą hulajnóg, nie pieszych
Wyjaśniamy nieporozumienie związane z nowymi przepisami uchwalonymi właśnie przez słowacki parlament, które niespodziewanie wzbudzają kpinę nie tylko w Polsce.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Czy to prawda, że słowacki parlament zakazał chodzić szybciej niż 6 km/h.
- Skąd bierze się ten fake news.
- Co naprawdę zdecydowali Słowacy.
Słowacja nie wprowadziła zakazu szybkiego chodzenia, choć nagłówki niektórych mediów mogą to sugerować. „Dostanę mandat, jeśli będę biegł na autobus?” – pyta Onet.pl. Z kolei „Rzeczpospolita” grzmi w tytule: „Tempolimit dla pieszych. Na słowackich chodnikach nie wolno biegać szybciej niż 6 km/h”.
Śmiechom nie ma końca także w serwisie X. Na jednym z popularnych filmików policjant wręcza mandat osobie spieszącej się po tanie produkty spożywcze.
Slovenský parlament schválil zákon, který omezuje maximální rychlost chůze na chodníku na 6 km/h.
— Poslední skaut™ (@Posledniskaut) October 29, 2025
Fero: pic.twitter.com/L7RmalK6PY
Trudno w to nie uwierzyć, kiedy nawet serwis Politico napisał: „Słowacja wprowadza ograniczenie prędkości dla pieszych. Wkrótce energiczny marsz stanie się na Słowacji nielegalny, za sprawą zmian prawa, które mają zapobiegać wypadkom na chodnikach.”
Słowacka policja dementuje
Najpierw oddajmy głos samym Słowakom. Opiniotwórczy portal dziennika „Denník N” opisuje światowe reakcje na nowe przepisy przegłosowane 28 października przez tamtejszy parlament.
„W ciągu kilku godzin Słowacja pojawiła się również w czeskich mediach i na wpływowym brukselskim portalu Politico. Główny przekaz brzmiał: Słowacja zakazuje szybkiego chodzenia po chodniku z prędkością powyżej 6 kilometrów na godzinę. To nieprawda” – pisze „Denník N”.
Podobne stanowisko zajęła słowacka policja, której wypowiedź cytuje dziennik „Pravda”. Zastępca komendanta głównego policji, Rastislav Polakovič, zdementował informacje o mierzeniu prędkości pieszych. Nie będzie też żadnych kontroli biegaczy.
„Chodzi o osoby poruszające się na łyżwach, hulajnogach, deskorolkach, nartach lub podobnym sprzęcie sportowym, a także rowerzystów do 10 lat – łącznie z osobami im towarzyszącymi. Pomiary prędkości powinny dotyczyć właśnie tych osób” – wyjaśnił Polakovič.
Słowacja i Czechy reagują na problem hulajnóg
W ten sposób dochodzimy do sedna sprawy. Trzy tygodnie temu informowaliśmy, że kolejne kraje wprowadzają ograniczenia dla elektrycznych hulajnóg, które często pędzą po chodnikach zagrażając pieszym. Podobne problemy dotyczą także innych urządzeń transportu osobistego – jak deskorolki elektryczne czy rowery wspomagane silnikiem.
Nowe przepisy na Słowacji wpisują się więc w szerszy trend: regulowania ruchu mikropojazdów na chodnikach w celu zwiększenia bezpieczeństwa pieszych.
Co chwilę media informują o wypadkach z udziałem elektrycznych hulajnóg. Niedawno doszło do poważnego wypadku w Elblągu, gdzie 13-latek potrącił sześcioletnie dziecko – chłopiec trafił do szpitala w stanie ciężkim. W Koszalinie natomiast 15-latek uciekający przed policją hulajnogą rozwijającą prędkość blisko 90 km/h omal nie wjechał w grupę pieszych.
Czechy niedawno żyły kampanią wyborczą i próbą utworzenia rządu przez Andreja Babiša, więc politycy mieli inne sprawy na głowie. Ale Praga nie mogła już czekać. Miejscy radni zdecydowali się na wprowadzenie przepisów, które w praktyce likwidują funkcjonowanie wypożyczalni elektrycznych hulajnóg. Po czeskiej stolicy – przy pewnych ograniczeniach – można poruszać się własną hulajnogą elektryczną, jednak miasto uznało, że to turyści pędzący na wypożyczanych pojazdach stanowią największe zagrożenie dla pieszych.
Słowacy postanowili pójść krok dalej – na poziomie ogólnokrajowym. Postanowili zostawić chodniki dla pieszych, a tym samym usunąć z nich nie tylko elektryczne hulajnogi, ale też inne urządzenia transportu osobistego.
Co dokładnie zapisano we słowackich przepisach?
Uchwalone we wtorek regulacje, które czekają jeszcze na podpis prezydenta, mają uporządkować właśnie zasady poruszania się po chodnikach.
W przepisach nie ma mowy o zakazie chodzenia szybciej niż 6 km/h. Znalazł się tam natomiast zapis definiujący prędkość pieszego, potrzebny po to, by określić, że osoby poruszające się po chodniku na rowerze czy hulajnodze „nie mogą przekroczyć szybkości pieszego”.
Czy można było to zapisać inaczej – tak, by uniknąć lawiny nieporozumień i żartów? Być może. Ale pewne jest jedno: nikt nie będzie karał osób podbiegających do autobusu.
Słowacy wylali najmłodszych z kąpielą?
Czy nowe przepisy są idealne? Nie. Zwraca na to uwagę m.in. słowacka Cyklokoalícia, organizacja działająca na rzecz bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów.
W swoim oświadczeniu podkreśla, że „zmiana prawa w żaden sposób nie ogranicza szybkości pieszych czy biegaczy, nie zakazuje biegania na autobus ani szybkiego marszu”.
Jednocześnie aktywiści krytykują zapisy dotyczące dzieci. Zgodnie z obowiązującym dotąd prawem dzieci do 10. roku życia mogły legalnie jeździć po chodnikach, a według statystyk nie powodowały przy tym żadnych poważnych wypadków. Nowe przepisy pozbawiają je jednak tego prawa, co zdaniem Cyklokoalicii jest nieproporcjonalnym rozwiązaniem. A nawet może okazać się niebezpieczne.
Główne wnioski
- Światowe media obiegła informacja, że słowacki parlament zdecydował o ograniczeniu szybkości pieszych do 6 km/h. Według tych doniesień nielegalne miałoby być nawet podbieganie do autobusu.
- To fake news. Nowe regulacje, które czekają jeszcze na ewentualny podpis prezydenta, nie dotyczą pieszych ani biegaczy, lecz osób poruszających się po chodnikach na rowerach lub elektrycznych hulajnogach.
- Słowacka Cyklokoalícia, organizacja zajmująca się poprawą bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów, podkreśla, że przepisy nie odnoszą się do pieszych. Jednocześnie krytykuje je za zapis zakazujący jazdy po chodnikach na rowerze lub zwykłej hulajnodze przez dzieci do 10 lat.
