Ważą się losy branży krypto. „Polska jest w patowej sytuacji”
Branża kryptoaktywów czeka na nowe regulacje. Sytuacja jest napięta, gdyż czeka nas wyścig z czasem. To ostatni dzwonek, by wdrożyć unijne przepisy, a politycy wciąż nie mogą porozumieć się w sprawie ich ostatecznego kształtu. Kontrowersje budzi nie tylko ustawa dotycząca rozporządzenia MiCA, lecz także dyrektywa DAC-8.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie zmiany na rynku wprowadzi ustawa o kryptoaktywach i co oznaczają one dla branży.
- Dlaczego zdaniem sektora kryptoaktywów nowe regulacje ograniczą swobodę działania? Jak przedsiębiorcy oceniają potencjalną współpracę z Komisją Nadzoru Finansowego.
- Jak prezydent Karol Nawrocki zareaguje na apel o weto.
Ustawa o rynku kryptoaktywów trafi do prezydenta, lecz niewykluczone, że nie doczeka się jego podpisu. Eksperci są zgodni, że jesteśmy w patowej sytuacji. Podpis Karola Nawrockiego, choć jest coraz bardziej wątpliwy, nie sprawi, że przedsiębiorcy uzyskają niezbędne pozwolenia na czas. Ci ponadto sceptycznie patrzą na współpracę z Komisją Nadzoru Finansowego, którą wymuszą przepisy. Ewentualne weto i prace nad nową ustawą także będą oznaczać wyścig z czasem.
Rozporządzenie MiCA w pigułce
Wspomniana ustawa dotyczy wprowadzenia nowych rozwiązań w obszarze sektora rynku kryptoaktywów, mających na celu realizację zadań wynikających z rozporządzenia 2023/1114 (Markets in Crypto-Assets Regulation).
Rozporządzenie MiCA zobowiązuje kraje UE m.in. do wyznaczenia nadzorcy, który sprawowałby kontrolę nad tą częścią rynku. W świetle ustawy ma się tym zająć KNF, co podzieliło branżę krypto. Wątpliwości jest jednak więcej. Przedsiębiorcy krytykują także system kar czy też blokowanie domen internetowych bez możliwości odwołania się do sądu. A to wszystko pod presją czasu. 30 czerwca 2026 r. mija okres przejściowy. Do połowy przyszłego roku firmy będą musiały zdobyć licencje, których uzyskanie statystycznie trwa znacznie dłużej. Przykładowo, uzyskanie licencji krajowej instytucji płatniczej trwa w Polsce ponad dwa lata i – jak wskazują przedsiębiorcy – nie jest to intuicyjna i łatwa ścieżka. Oliwy do ognia dolewa fakt, że w polskim rejestrze dostawców krypto znajduje się ponad 1800 pozycji . Wielu z tych przedsiębiorców mogą chcieć uzyskać zezwolenie, a czasu jest relatywnie niewiele.
Polska ustawa o kryptoaktywach. Za dużo i za późno
Przedstawiciele firm działających na rynku kryptoaktywów skierowali do prezydenta apel o zawetowanie omawianej ustawy. Rządzącym w liście oberwało się za tzw. goldplating, czyli nadmiarowe „ozłacanie” ustawy.
„Choć ustawa formalnie implementuje unijne rozporządzenie MiCA, w praktyce wykracza daleko poza jego ramy. Zamiast zapewnić zgodne z prawem europejskim, przejrzyste i proporcjonalne zasady, wprowadza setki stron dodatkowych regulacji, sankcje karne i liczne obowiązki administracyjne, czyniąc polską implementację jedną z najbardziej restrykcyjnych w całej Unii Europejskiej” – czytamy w dokumencie.
Tomasz Konarzewski, adwokat i doradca podatkowy z kancelarii Tomczykowski Tomczykowska wyjaśnia, że Polska pozostaje w tyle na tle UE, jeśli chodzi o wdrożenie krajowych przepisów.
– Wiele państw już dawno przyjęło te rozwiązania, Polska wciąż nie wdrożyła ustawy. Rynek czeka na nowe regulacje, a tymczasem ryzyko weta jest duże. Wiele państw uchwaliło zaledwie kilkustronicowe akty. Polska ustawa wraz z załącznikami liczy ponad tysiąc stron. To gąszcz przepisów, w których nie sposób się nie zgubić. Ponadto goni nas czas. Wejście w życie ustawy od 1 stycznia 2026 r. to już konieczność dla naszego ustawodawcy – wyjaśnia Tomasz Konarzewski.
Kto, jeśli nie KNF?
Branża obawia się „współpracy” z Komisją Nadzoru Finansowego. Jak czytamy w liście do prezydenta, przedsiębiorcy oceniają dotychczasowe działania komisji jako „nieprzyjazne”. O roli KNF-u jako planowanego nadzorcy dla rynku kryptoaktywów mówi mec. Artur Bilski, radca prawny, ekspert ds. sektora finansowego, blockchain i FinTech.
– KNF to wymagający nadzorca. Postępowania licencyjne, które prowadzi, są długotrwałe. W połączeniu ze znaczącym opóźnieniem we wdrożeniu przepisów i zbliżającym się upływem okresu przejściowego z rozporządzenia MiCA budzi to obawy branży, czy urząd “wyrobi się” z rozpatrzeniem wniosków licencyjnych, zwłaszcza że mówimy potencjalnie nawet o ponad tysiącu aplikantów. Z kolei, gdyby miał powstać nowy podmiot nadzorujący, to potrzebowałby on co najmniej kilku miesięcy na rozruch, zatrudnienie ludzi, wynajęcie biura i wdrożenie procedur. Niekoniecznie wiązałoby się to więc z oszczędnością czasu. Byłoby to więc duże wyzwanie, a na pewno wymagało jakiejś formy rozwiązania “pomostowego” – mówi mec. Artur Bilski.
Tomasz Konarzewski zgadza się, że po ustawieniu KNF-u organem nadzorczym, kłopotliwe staną się: kwestia uzyskania licencji, a także przewidziane w projekcie surowe kary za naruszenie wymogów regulacyjnych.
– Pojawiały się głosy, żeby na poziomie unijnym zharmonizować organ nadzoru na wzór Europejskiego Urzędu Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA). Na gruncie naszych krajowych rozwiązań KNF wydaje się jednak najbardziej wyspecjalizowany. Nie wiem, jaki inny podmiot mógłby odpowiadać za tę kwestię – mówi Tomasz Konarzewski.
Nowy organ nadzorczy?
„Ustawa powierza nadzór nad rynkiem kryptoaktywów instytucji, która od lat utrudniała rozwój branży w Polsce. Były to zarówno kampanie społeczne o charakterze odstraszającym, jak i praktyka odmowy otwierania rachunków bankowych czy wieloletnie opóźnienia w procesach zezwoleń. Istnieją poważne obawy, że KNF nie zapewni niezależnego i proporcjonalnego nadzoru nad nowym rynkiem. Jeśli regulacje mają działać skutecznie, konieczne jest rozważenie powierzenia tego zadania niezależnej i wyspecjalizowanej instytucji, a nie organowi, który w przeszłości konsekwentnie zwalczał rozwój sektora” – czytamy w piśmie skierowanym do prezydenta Karola Nawrockiego.
W dokumencie czytamy, że KNF należy do najbardziej restrykcyjnych i najmniej elastycznych regulatorów w UE. Autorzy listu podają, że w ostatniej dekadzie KNF wydała dwa zezwolenia dla domów maklerskich, podczas gdy jego niemiecki odpowiednik – ponad 100. W tym samym czasie KNF przyznał tylko jedno zezwolenie instytucji pieniądza elektronicznego (EMI), podczas gdy na Litwie wydano ich ponad 100.
Kontrowersyjne przepisy
Eksperci, jak i rynek zwracają uwagę na problemy związane zarówno z przyjęciem ustawy, jak i jej brakiem.
– Żadne z tych rozwiązań nie jest dobre. Z jednej strony, pomimo pewnych pozytywów i poprawek wniesionych do ustawy, wciąż pozostaje ona restrykcyjna, a większość uwag ekspertów, rynku, czy partii opozycyjnych zignorowano – podsumowuje mec. Artur Bilski.
Jego zdaniem nie jest też prawdą, że ustawa to dostosowanie prawa polskiego do MiCA w wersji “minimum”, a świadczyć o tym ma choćby “wrzutka” do ustawy regulująca kantory internetowe, które – wbrew temu, co mówi nazwa ustawy – nie mają z kryptoaktywami nic wspólnego.
„Opieszałość nie może być wymówką"
Mec. Artur Bilski zaznacza, że brak ustawy będzie jednoznaczny z brakiem możliwości zarejestrowania działalności w Polsce.
– Przegrywają na tym zwłaszcza banki i domy maklerskie, które chciałyby świadczyć tego typu działalność, a bez ustawy nie mają takiej możliwości – tłumaczy nasz rozmówca.
Na pytanie, czy zgadza się z tym, że weto prezydenta oznacza wielomiesięczne opóźnienie, ekspert stwierdza, że mamy je już teraz.
Opieszałość legislatora nie może być zresztą wymówką do wprowadzania wadliwych przepisów. Ten pociąg już nam odjechał – zostaliśmy daleko w tyle za resztą Europy. Duże podmioty uciekły z Polski i zapłacą podatki gdzie indziej, a inwestorzy pozostają bez ochrony.
– Polska już dziś ma ponad 10 miesięcy opóźnienia we wdrożeniu tych przepisów. Inne kraje wydały już dziesiątki licencji, u nas nie można nawet złożyć wniosku. I nie wynika to bynajmniej z weta. Opieszałość legislatora nie może być zresztą wymówką do wprowadzania wadliwych przepisów. Ten pociąg już nam odjechał – zostaliśmy daleko w tyle za resztą Europy. Duże podmioty uciekły z Polski i zapłacą podatki gdzie indziej, a inwestorzy pozostają bez ochrony. Dziś potrzeba przemyślanej strategii na to, jak uratować to, co jeszcze zostało – mówi ekspert.
Co, jeśli nie zdążymy?
Jak czytamy w apelu przedsiębiorców, proces uzyskania zezwoleń w Polsce został obwarowany dodatkowymi wymogami, m.in. koniecznością posiadania przez kadrę wiedzy i kompetencji w zakresie rynku finansowego – choć MiCA wymaga jedynie znajomości kryptoaktywów. Tempo prac legislacyjnych rodzi obawy, że firmy nie zdążą uzyskać licencji do końca czerwca.
„To oznacza nie tylko utratę miejsc pracy i inwestycji w Polsce, ale także realne ryzyko, że cały rynek zostanie przejęty przez podmioty zagraniczne, które zezwolenia uzyskają w innych krajach UE i będą działać w Polsce w modelu transgranicznym – bez faktycznej obecności, podatków i wkładu w polską gospodarkę” – wyjaśniają sygnatariusze listu.
Pytanie, co w przypadku, w którym do końca czerwca przyszłego roku nie zostaną przyjęte żadne przepisy. Nasz rozmówca nie pozostawia tutaj złudzeń.
– Jeśli to się wydarzy, to dojdzie do swoistego paradoksu, w którym z jednej nie będzie można zgodnie z prawem działać bez licencji, a jednocześnie polskie podmioty nie będą mogły jej uzyskać. Nie będzie też istniał żaden nadzorca, mogący egzekwować taki zakaz, a działający bez licencji pozostaną bezkarni, bo nie zostaną wdrożone przepisy sankcyjne. Jednocześnie, bez ustawy nie będzie też można zamknąć starego rejestru i wykreślić znajdujących się w nim podmiotów. Z jednej strony mogłoby to pozwolić rynkowi na dalsze działanie, z drugiej skorzystają na tym również oszuści. Najprawdopodobniej Komisja Europejska wszczęłaby też wtedy przeciwko Polsce kolejne postępowanie naruszeniowe. Należy zrobić wszystko, by zapobiec takiemu scenariuszowi. Odpowiedzią może być tutaj wypracowanie kompromisowego rozwiązania ponad podziałami, a więc współpraca prezydenta i parlamentu. Nowa ustawa musiałaby jednak zostać przyjęta błyskawicznie – podsumowuje mec. Artur Bilski.
Ustawa podatkowa także spóźniona
Parlament powinien pochylić się także nad dyrektywą DAC-8 (Directive on Administrative Cooperation), która znajduje odzwierciedlenie w noweli ustawy o wymiennie informacji podatkowych z innymi krajami. Ta w skrócie sprowadza się do automatycznego raportowania danych podatkowych przez usługodawców w branży krypto. Prace nad nowelą utknęły na poziomie Rady Ministrów, a ustawa powinna być przyjęta do końca tego roku.
– Raportowanie będzie dotyczyć 2026 r. Pierwszy raport firmy prześlą w 2027 r. Jeśli spóźnimy się z przyjęciem tej ustawy, to nie wyłącza to przedsiębiorców objętych dyrektywą z odpowiedzialności. Będą zobowiązani do raportowania z mocną wsteczną. Już teraz przedsiębiorcy świadczący usługi w zakresie kryptoaktywów powinni zacząć gromadzić dane – wyjaśnia Tomasz Konarzewski.

Raport UCE Research z 2025 r. podaje, że już 18,4 proc. Polaków inwestuje w krypto. To oznacza, że około 5,6 mln dorosłych Polaków ma doświadczenie z kryptowalutami. Jednocześnie, jak wynika z danych resortu finansów, nieco ponad 18 tys. podatników rozlicza się z fiskusem z tego typu inwestycji.
Ekspert dodaje, że powyższa ustawa obije się także na sytuacji podatników, którzy dotąd nie zawsze chwalili się fiskusowi inwestycjami w krypto. Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) będzie mieć dane podatkowe na wyciągniecie ręki i łatwiej zweryfikuje, kto złożył PIT-38 i odprowadził podatek.
– Ustawa nakazuje nie tylko wykazywanie przychodów oraz dochodu, ale również raportowanie kosztów, nawet gdy zysków nie ma. To dobry moment, by złożyć korektę zaległego zeznania PIT-u. Jeśli ktoś osiągnął dochody i nie zapłacił podatku, będzie musiał zapłacić odsetki. Jeśli ktoś nie odnotował przychodu, to odpowie tylko za niezłożenie deklaracji – podsumowuje Tomasz Konarzewski.
Warto wiedzieć
Marginalizowana część rynku?
Z tegorocznej ankiety platformy Kraken wynika, że kryptowaluty pod względem popularności wyprzedzają akcje i obligacje. Inwestuje w nie 30,9 proc. Polaków, podczas gdy w akcje 21,4 proc., a w obligacje 19 proc. Jak czytamy, może to świadczyć o niższych barierach wejścia na rynek kryptowalut w porównaniu z tradycyjnymi finansami. Z badania wynika, że 44 proc. osób inwestujących w kryptowaluty weszło na ten rynek w ciągu ostatniego roku.
Inwestorzy kryptowalutowi ostrożnie podchodzą do kwestii lokowania pieniędzy na giełdach. 67 proc. z nich przeznacza na taką inwestycję nie więcej niż 20 proc. posiadanych środków. 73,6 proc. respondentów co miesiąc inwestuje kwoty od 100 do 3 tys. zł.
Główne wnioski
- Polska jako jeden z ostatnich krajów UE wdraża dyrektywę MiCA. Firmy z branży będą musiały uzyskać wymagane licencje do końca czerwca, co może okazać się karkołomnym zadaniem.
- Przedsiębiorcy apelują o weto i piszą o swoich obawach dotyczących współpracy z Komisją Nadzoru Finansowego. Ich zdaniem ta może okazać się nieprzychylna branży, co może rodzić problemy z uzyskaniem licencji.
- Nasi rozmówcy zgadzają się, że zaproponowana przez resort finansów ustawa może być odebrana jako nadmierne obciążenie branży. Ewentualne weto prezydenckie i tak jednak w konsekwencji wywołałoby chaos prawny: nie byłoby nadzorcy, a firmy i tak musiałyby uzyskać wymagane licencje.



