Kategoria artykułu: Sport

Heart of Midlothian szokuje Szkocję. Za pasmem sukcesów stoi właściciel-innowator

Dość nieoczekiwanie w tym sezonie Scottish Premiership skostniała struktura tych rozgrywek może uleć zasadniczej zmianie. Trwający od 41 lat duopol klubów z Glasgow-Celticu i Rangersów właśnie się chwieje za sprawą rewelacji ligowych zmagań.

John Souttar, gracz Heart of Midlothian świętuje z kolegami z drużyny zdobycie gola w meczu Scottish Premiership z Celtikiem na Tynecastle Park. Fot. Getty Images, Steve Welsh/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Kim jest nowy udziałowiec Hearts, który postanowił dokonać rewolucji w szkockiej piłce.
  2. Jaka nieszablonowa metoda pozwala Hearts notować dobre wyniki.
  3. Jak Hearts wykorzystuje kłopoty największych rywali.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Heart of Midlothian robi furorę w bieżącej kampanii. Nie ma litości dla nikogo. Gdy po dwóch zwycięstwach u progu sezonu ekipa prowadzona przez Dereka McInnesa zremisowała u siebie z Motherwell 3:3 w dramatycznych okolicznościach, odrabiając trzybramkową stratę (było już 0:3), mogło się wydawać, że choć start rozgrywek Premiership był dla tego zespołu niezwykle udany, nie należy oczekiwać od niego cudów. Tymczasem w piątej serii spotkań „Serca” wywiozły trzy punkty z Glasgow, pokonując Rangersów 2:0. Kilka tygodni później rozprawiły się z kolejnym potentatem szkockiego futbolu, czyli Celtikiem, odnosząc niepodlegające dyskusji zwycięstwo 3:1.

Wezmą ligę szturmem?

Po 11 ligowych spotkaniach umocnili się na pozycji lidera Premiership z 29 punktami, wyprzedzając o dziewięć oczek Celtic (stan na 6.11). Bilans dziewięciu zwycięstw i dwóch remisów po tylu seriach gier sprawia, że wiele osób na Wyspach przeciera oczy ze zdumienia. Nieoczekiwany rozwój wypadków w szkockim futbolu wynika z kilku czynników.

Brighton & Hove Albion to klub, którego władze prowadzą długofalową politykę. W drużynie z AMEX Stadium regularnie pojawiają się zdolni piłkarze, a „Mewy” są znane z efektownego i bezkompromisowego stylu gry. Co istotne, nowy udziałowiec tego klubu Tony Bloom realizuje przemyślaną strategię i stawia na współprace międzynarodowe, tworząc strukturę multiklubową.

Projekt na lata

Przed siedmiu laty „Mewy” rozpoczęły współpracę z belgijskim Royale Unionem Saint-Gilloise (aktualny mistrz kraju i uczestnik fazy ligowej Ligi Mistrzów), w którym Bloom do dziś ma znaczne udziały, a kolejnym nabytkiem 55-letniego biznesmena jest Heart of Midlothian. Transakcję sfinalizowano latem br. Poprzedni sezon Hearts zakończyło na siódmym miejscu w 12-zespołowej lidze, co nie było osiągnięciem godnym uznania, ale teraz niewątpliwie zachwyca.

– Bloom nie zamierza rzucać się na głęboką wodę przez szalone i natychmiastowe ruchy transferowe. Nowy właściciel „Serc” jest znany z nowatorskiego podejścia, w którym kluczowe jest nastawienie na liczby – mówi Piotr Przyborowski, dziennikarz „Meczyków”.

Warto zwrócić uwagę na narrację właściciela Hearts.

W jednym ze swoich pierwszych wywiadów po przejęciu udziałów w Hearts podkreślił, że to dla niego długofalowy projekt i jednocześnie stronił od jasnych deklaracji, czy jego nowa drużyna ma zdobyć jakieś trofeum już w tym sezonie. Przy czym też przyznał, że na pewno ekipę z Edynburga stać na walkę o przynajmniej wicemistrzostwo – zwraca uwagę Piotr Przyborowski.

Sensacja na horyzoncie?

Patrząc na dotychczasowe wyniki, trudno się dziwić takiemu podejściu do sprawy. Bloom, wypowiadając się dla mediów, zaznaczył, że liczy, iż za sprawą Hearts w szkockiej piłce dokona się swego rodzaju rewolucja.

– Jestem głęboko przekonany, że klub jest w stanie naruszyć status quo w waszym futbolu, które trwa już zbyt długo – powiedział biznesmen.

Nie jest tajemnicą, że aby zespół dobrze funkcjonował, musi mieć odpowiedniego fachowca na ławce trenerskiej. Czy tak jest w przypadku Hearts?

– Na pewno ważną rolę odgrywa trener Derek McInnes, który umie odpowiednio zmotywować zespół i sprawić, by jego zawodnicy gryźli trawę do ostatniego gwizdka, o czym świadczy tyle goli przesądzających o zdobyczach punktowych w ostatnich minutach spotkań. Tak było, chociażby w wygranych 1:0 derbach Edynburga, w których decydujące trafienie padło w 92 minucie – podkreśla dziennikarz „Meczyków”.

Magia liczb

Bloom ma umysł ścisły i zamiłowanie do matematyki. Na płaszczyźnie biznesowej swoją pasję najpierw realizował w branży bukmacherskiej. W 2006 r. założył projekt Starlizard, firmę przygotowującą analizy zakładów bukmacherskich. Uwzględniając dane statystyczne, szczegółowe informacje i wdrażając zaawansowane algorytmy, zaangażował 160 osób do oceniania, na jaki zakład warto wydać pieniądze, by było to opłacalne. Sukces tego przedsięwzięcia zachęcił Blooma, aby w podobny sposób zainwestować także w futbol.

– Aktualnie klub jest mocno wspierany przez jego firmę Jamestown Analytics, która zapewnia Hearts odpowiednią, dogłębną analitykę. Tego typu udogodnienie w przypadku jego projektów jest szczególnie ważne podczas rekrutacji nowych zawodników czy pracowników. Widzieliśmy to w Brighton, Unionie, a teraz także w Hearts – akcentuje nasz rozmówca.

Kryzys gigantów sprzyja Hearts

Drużynie z Tynecastle pomagają problemy rywali z Glasgow. Przypomnijmy, że Rusell Martin, który został menedżerem Rangersów latem br., stracił pracę na Ibrox już na początku października. Zanim czara goryczy się przelała, klub musiał zapewnić temu trenerowi... eskortę, by uniknąć konfrontacji z rozsierdzonymi kibicami.

Szkoleniowiec znany z dogmatycznego postrzegania futbolu, w zasadzie niemający planu B, jeśli chodzi o kwestie taktyczne, po 123 dniach od zatrudnienia na Ibrox przestał pełnić obowiązki w klubie. Skoro hegemon szkockiej piłki w siedmiu ligowych meczach odniósł zaledwie jedno zwycięstwo, a w dwumeczu eliminacji Ligi Mistrzów doznał klęski 1:9 przeciwko Club Brugge, to był sygnał do zmiany.

Sytuacja Celticu także jest, mówiąc delikatnie, daleka od ideału. Przed rozpoczęciem sezonu z ekipą „The Bhoys” pożegnali się ważni piłkarze: Kyogo Furuhashi, Greg Taylor, Nico Kuhn i Adam Idah. Już latem drużyna z Glasgow była mocno krytykowana po blamażu w Champions League, gdyż dała się wyeliminować znacznie niżej notowanemu oponentowi z Kazachstanu, zespołowi Kajratu Ałmaty. 28 października menedżer Brendan Rodgers podał się do dymisji.

W ciągu dwóch kadencji zdobył z „The Bhoys” 11 trofeów: cztery mistrzostwa, trzy Puchary Szkocji i cztery Puchary Ligi, prowadził też m.in. Liverpool w angielskiej Premier League, jednak po porażce z Hearts jego pozycja była kwestionowana przez opinię publiczną. Stąd taka decyzja. Na ratunek przybył trenerski weteran 73-letni Martin O'Neill, który został tymczasowym menedżerem.

W czym Hearts ustępuje hegemonom

Skoro od kilku dekad w szkockim futbolu trwa dominacja drużyn z Glasgow, łatwo można się domyślić, że obie ekipy osiągnęły znaczną przewagę finansową nad resztą stawki. Jednak w tym przypadku aż prosi się, by zacytować Johana Cruyffa, który przed laty stwierdził: "Dlaczego nie możesz pokonać bogatszego klubu? Nigdy nie widziałem, by worek pieniędzy strzelił gola".

Istotnie, kwestie finansowe nie przeszkadzają Premiership.

– Musimy mieć na uwadze, że na razie Bloom jest w posiadaniu 29 proc. udziałów w klubie, za które zapłacił ok. 10 mln funtów. To nie są kolosalne pieniądze, a Hearts to nadal nie jest ta sama liga finansowa, co Celtic i Rangers. Niech najlepiej świadczy o tym letnie okienko transferowe. Hearts wydali na transfery 3 mln euro, Celtic 15 mln, natomiast Rangersi aż 30. Taka różnica to przepaść – mówi Piotr Przyborowski.

Najmocniejszy punkt zespołu

Wiele osób z pewnością zastanawia się, co w największym stopniu sprawia, że piękny sen, który być może na koniec sezonu okaże się rzeczywistością, wciąż trwa?

– Wydaje się, że ich największym atutem jest duch drużyny. McIness wpoił piłkarzom odpowiednią mentalność i pozwolił uwierzyć, że to może być „ten” sezon. Choć nie zapominajmy, że już w zeszłych rozgrywkach podobnie mówiło się do pewnego momentu o Aberdeen – podkreśla dziennikarz „Meczyków”.

Siłą rzeczy zwracamy uwagę na dokonania graczy ofensywnych, ale należy uwypuklić także zasługi „cichych” bohaterów tego sezonu.

– Wiadomo, że jeśli spojrzymy w statystyki, to zobaczymy, iż bardzo dobre liczby notują napastnicy: Lawrence Shankland czy Claudio Braga, ale solidnie spisuje się też np. stoper Craig Halkett, który ma już na koncie pięć goli, w tym tego złotego na wagę trzech punktów we wspomnianych derbach Edynburga. Niemniej – owa zespołowość tego teamu wydaje się kluczem do sukcesu, który na pewno przyniósłby trochę świeżości na skostniałej szkockiej scenie piłkarskiej – podsumowuje ekspert.

To niesamowite, że jeśli Heart of Midlothian zdoła zdetronizować aktualnego mistrza Szkocji, Celtic Glasgow, który sięgał po prymat w kraju aż 55 razy, to będzie pierwszą drużyną spoza duopolu od czasów Aberdeen... sir Aleksa Fergusona (legendy Manchesteru United), która dokona tej sztuki. A minęły już cztery dekady...

Główne wnioski

  1. Tony Bloom to biznesmen, który najpierw zainwestował w branżę bukmacherską, a z miłości do futbolu przejął udziały w angielskim Brighton, z którego uczynił stabilny zespół w Premier League. Z czasem, szukając nowych wyzwań, stworzył strukturę multiklubową, w której skład wchodzą „Mewy”, Royale Unionem Saint-Gilloise, a od lata br. także Heart of Midlothian. 
  2. Klub korzysta ze wsparcia firmy należącej do Blooma Jamestown Analytics, która dostarcza Hearts drobiazgowe analizy. To udogodnienie przydaje się szczególnie w trakcie rekrutacji nowych piłkarzy czy pracowników, a Bloom rzeczone rozwiązanie wdrażał już w innych klubach, w które zainwestował.
  3. Rangersi i Celtic to hegemoni szkockiej Premiership, którzy jednak nie mogą zaliczyć początku sezonu do udanych. Rusell Martin, menedżer „The Gers”, został zwolniony zaledwie po 123 dniach z powodu słabych wyników, a Brendan Rodgers, który długo pracował w Celticu, z powodzeniem zdobywając trofea, w październiku podał się do dymisji, nie widząc dobrych perspektyw dla tego zespołu. Gorszy czas klubów z Glasgow jest dobrą informacją dla kibiców Heart of Midlothian, które jest na czele ligowej tabeli, a fani coraz śmielej marzą o mistrzowskim tytule.