Deregulacja polskim produktem eksportowym? „Inne kraje pójdą w nasze ślady”
Czy skoro rzeczywistość gospodarcza nie jest zero-jedynkowa, to przepisy siłą rzeczy muszą być skomplikowane? Złożoność świata biznesu nie może być pretekstem, by nie ułatwiać sobie życia, także na poziomie legislacji. Wiedzą o tym polscy, a także rumuńscy przedsiębiorcy, którzy na wzór Inicjatywy SprawdzaMY myślą o własnej recepcie na nadmiarowe przepisy. Wszystko wskazuje na to, że mamy nowy „produkt” eksportowy. A jest nim deregulacja.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Ile pomysłów obywateli zgłoszonych w ramach Inicjatywy SprawdzaMY weszło już w życie.
- Czy Polska może stać się inspiracją dla innych krajów, które mierzą się z biurokracją.
- Co łączy plany deregulacji w Rumunii z przedstawicielami polskiego biznesu.
Rumunia jest gotowa, by stawić czoła biurokracji i nadprodukcji prawa. Przedstawiciele polskiego biznesu zamierzają dołożyć swoje „trzy grosze” do procesu deregulacji w Bukareszcie, dzieląc się własnymi doświadczeniami.
– Podczas rozmów z przedstawicielami rządu i biznesu z Rumunii widać było, jak bardzo firmy chcą się angażować. Chcą brać odpowiedzialność, łączyć branże, finansować szybkie testy i domagać się mierzalnych efektów. Taka postawa przyspiesza wszystko: decyzje, wdrożenia, skalowanie. Jeśli ten duch partnerstwa zakiełkuje w Bukareszcie, może stać się iskrą, która rozpali całą Europę do zmiany. Od nadregulacji ku mądrej deregulacji i realnym ułatwieniom dla przedsiębiorców – mówi Adam Malinowski, Koordynator Projektu w Inicjatywie SprawdzaMY.
Deregulacja po polsku
Niespełna 10 miesięcy temu premier Donald Tusk powierzył Rafałowi Brzosce misję kierowania zespołem ds. deregulacji, gdyż – jak uznał – nie wyobraża sobie, by deregulacją zajęli się urzędnicy. Od tamtego czasu 100 postulatów Inicjatywy SprawdzaMY weszło w życie. Są to reformy, które nie wymagają szukania dodatkowych pieniędzy w budżecie (a często wprost przeciwnie: przyczyniają się do generowania dodatkowych wpływów). Cel? Maksymalne uproszczenie przepisów, ułatwienie procesów administracyjnych i walka z biurokracją.
Eksperci opublikowali ponad 500 postulatów, z czego 100 już weszło w życie. 75 z nich zaczęło obowiązywać w formie ustaw podpisanych przez prezydenta. Pozostałe zostały przyjęte np. przez wydanie aktów wykonawczych czy wytycznych. Ponadto 161 postulatów zostało już zaakceptowanych przez Radę Ministrów, a 47 znajduje się w parlamencie na różnych etapach prac legislacyjnych.
Polska deregulacja wybrzmiała podczas tegorocznej konferencji Impact w Bukareszcie. Przedstawiciele polskiego biznesu, w panelu zorganizowanym przez XYZ, podzielili się wówczas swoimi doświadczeniami w tym zakresie. Rozmowy dotyczyły zarówno samych przepisów, jak deregulacyjnych kwestii organizacyjnych. Innymi słowy, była to okazja, by sprzedać przepis na deregulację poza granicami kraju. Kolejnym etapem była niedawna wizyta przedstawicieli rumuńskiego biznesu i administracji w Polsce i warszataty z kluczowymi postaciami SprawdzaMy.
Pomysł na walkę z papierologią
– Zainteresowanie Rumunii naszymi doświadczeniami pokazuje, że Polska nie tylko jest pionierem w zakresie deregulacji. Nasz kraj staje się również europejskim drogowskazem dla innych krajów poszukujących skutecznych sposobów na uwolnienie potencjału gospodarczego. Otrzymaliśmy już liczne zapytania z państw członkowskich Unii Europejskiej dotyczące naszego procesu deregulacyjnego. Jestem przekonany, że stopniowo podobne działania będą wdrażane także poza naszym krajem – wyjaśnia Rafał Brzoska, pomysłodawca Inicjatywy SprawdzaMY i członek Komitetu Sterującego.
Jak dodaje Rafał Brzoska, cała Europa „potrzebuje deregulacji jak kania dżdżu”. Zdaniem ekspertów dzielenie się doświadczeniami, zarówno w aspekcie organizacyjnym, jak i legislacyjnym, może być wartościowe dla prawodawstwa w innych krajach.
Rafał Wojciechowski, menedżer ds. prawnych w Inicjatywie SprawdzaMY wyjaśnia, że w praktyce nie ma kraju, który nie mierzyłby się (w mniejszym lub większym stopniu) z nadmierną biurokracją czy żmudnymi procesami administracyjnymi.
– Inicjatywa Sprawdzamy pokazała, że można sprawnie i skutecznie usprawnić procesy dla dużej grupy przedsiębiorców oraz obywateli. Dlaczego nie może to się zadziać w innym kraju Unii Europejskiej? Wszyscy zmagamy się z goldpatingiem, nadregulacją lub codziennymi trudnościami w stosowaniu prawa. Dlatego też cieszy nas inicjatywa naszych przyjaciół z Rumunii, którzy z otwartą przyłbicą chcą podjąć się tego zadania – mówi Rafał Wojciechowski.
Dlaczego nie może to się zadziać w innym kraju Unii Europejskiej? Wszyscy zmagamy się z goldplatingiem, nadregulacją lub codziennymi trudnościami w stosowaniu prawa.
Eliza Misiecka, rzeczniczka prasowa Inicjatywy SprawdzaMY dodaje, że kluczem do deregulacyjnego sukcesu jest transparentność.
– Skuteczne informowanie społeczeństwa o celach i efektach zmian ma kluczowe znaczenie dla budowania zaufania oraz akceptacji społecznej ponad podziałami politycznymi wobec zmian – nawet niedużych, jakie przygotowaliśmy w ramach Inicjatywy – wyjaśnia ekspertka.
Prawo w Rumunii. Co jest do poprawki?
Z danych Inicjatywy SprawdzaMY wynika, że z ponad 16 tys. pomysłów zaproponowanych przez obywateli, po uporządkowaniu duplikatów zostało niemal 13 tys. unikatowych pomysłów na deregulację. Te zostały podzielone na 33 kategorie. Kategoria, w której odnotowano najwięcej pomysłów, to podatki - 18 proc. wszystkich zgłoszeń. Na drugim miejscu znalazła się administracja publiczna 10 proc. pomysłów, a na trzecim zdrowie 7 proc.
Obywatele i przedsiębiorcy zgłosili łącznie ponad 16 tys. propozycji zmian prawa, z czego 70 proc. pochodzi od obywateli. Spośród setek zidentyfikowanych barier wyselekcjonowano siedem obszarów priorytetowych, tzw. Wielką Siódemkę deregulacji, obejmujących: podatki, cyfryzację usług, wymiar sprawiedliwości, energetykę, prawo unijne, zdrowie oraz usprawnienie administracji i bezpieczeństwa.
Jak mogłaby wyglądać deregulacja w Bukareszcie? O specyfice prawa w Rumunii mówi dr Piotr Oleksy z Instytutu Europy Środkowej.
Zdaniem naszego rozmówcy w przypadku np. prawa podatkowego stopień skomplikowania przepisów jest mniejszy niż w Polsce.
– Niemniej jednak w samej Rumunii dominuje przekonanie, że tamtejsze prawo jest bardzo skomplikowane. Dotyczy to przede wszystkim kompetencji różnych instytucji, regulacji dotyczących bezpieczeństwa czy relacji na linii przedsiębiorcy – instytucje państwowe – wyjaśnia Piotr Oleksy.
Ekspert dodaje, że podobnie jak w Polsce problemem legislacyjnym jest „nieczytelność prawa”.
– Przepisy są często skonstruowane w sposób, który pozostawia duże pole do interpretacji ze strony urzędników i osób wykonujących te przepisy. To generuje co najmniej dwa problemy. Po pierwsze, obywatele niepewni prawa są zdani na urzędników. Po drugie, pojawia się wówczas pole do działań korupcyjnych – wyjaśnia Piotr Oleksy.
Recepta na poprawę stosunków handlowych
Adam Sobieszkoda z Polsko-Rumuńskiej Bilateralnej Izby Handlowo-Przemysłowej przyznaje, że w Rumunii sektor fiskalny i administracyjny jest w największej mierze obarczony biurokracją.
- System fiskalny pozostaje jednym z najbardziej obciążonym proceduralnie sektorów w Rumunii. Podatnicy muszą składać liczne deklaracje i przedkładać często powtarzające się informacje. W tym sektorze nie nastąpiła jeszcze pełna elektronizacja. Obarczoną biurokracją gałęzią gospodarki jest też cała administracja publiczna, zwłaszcza proces uzyskiwania pozwoleń. Procedury w zakresie planowania urbanistycznego, ochrony środowiska, infrastruktury czy rolnictwa często wymagają składania tych samych dokumentów do wielu instytucji – wyjaśnia ekspert.
Nasz rozmówca dodaje, że zmiany przydałyby się także w systemie ochrony zdrowia, gdzie także obywatele skazani są na wysyp formalności.
- Działania deregulacyjne mogłyby skupić się na uproszczeniu sprawozdawczości podatkowej, ujednoliceniu procedur administracyjnych i cyfryzacji procesów związanych z uzyskiwaniem zezwoleń – podsumowuje Adam Sobieszkoda.
Jak dodaje, deregulacja miałaby wówczas pozytywny wpływ m.in. na relacje biznesowe z innymi krajami. Szybszy i łatwiejszy dostęp do rumuńskiego rynku, przewidywalność przepisów i ujednolicenie procedur administracyjnych przełożyłoby się na wzrost inwestycji.
Deregulacja jako produkt eksportowy
O możliwy „eksport” polskiej inicjatywy deregulacyjnej pytamy także Aleksandrę Musielak, dyrektorkę Departamentu Rynku Cyfrowego w Konfederacji Lewiatan.
– Zdecydowanie Polska ma potencjał bycia trendsetterem w tym temacie i wyznacznikiem dobrych praktyk. Inicjatywa SprawdzaMy okazała się bardzo efektywnym narzędziem wpływania na rzeczywistość gospodarczą. To szansa na zmiany otoczenia gospodarczego wszystkim – zarówno mikro i małym przedsiębiorcom oraz dużym podmiotom. Deregulacja w każdym kraju może być dobrym pomysłem. Tam, gdzie prawo jest skomplikowane, wymaga ona dłuższej, żmudnej prawy. Poziom skomplikowania prawa może być jednak pretekstem do tego, by odmawiać upraszczania procesów. Ma to szczególne znaczenie w przypadku instytucji, które działają w sposób spowalniający lub utrudniający przedsiębiorcy działalność gospodarczą – wyjaśnia ekspertka.
Poziom skomplikowania prawa może być jednak pretekstem do tego, by odmawiać upraszczania procesów. Ma to szczególne znaczenie w przypadku instytucji, które działają w sposób spowalniający lub utrudniający przedsiębiorcy działalność gospodarczą
Zdaniem naszej rozmówczyni „immanentną cechą administracji publicznej jest biurokracja”. Stąd też potrzeba deregulacji, która nie powinna być doraźnym zabiegiem, lecz stałym elementem kultury legislacyjnej.
– Z pełnym przekonaniem trzymamy kciuki za sukces rumuńskich reform i deklarujemy gotowość do dalszego wsparcia. Polska chętnie podzieli się doświadczeniem i pomoże w budowaniu europejskiego modelu deregulacji. To przyczyni się do rozwoju wolności gospodarczej, innowacyjności i konkurencyjności w całej Unii Europejskiej – podsumowuje Rafał Brzoska.
Główne wnioski
- Polska ma szanse stać się pionierem w zakresie deregulacji. Doświadczenia z zakresu legislacji, lecz także organizacji procesu upraszczania przepisów, mogą stać się inspiracją dla innych krajów.
- Rumunia widzi w polskim modelu deregulacji inspirację. Zdaniem ekspertów w Bukareszcie nie brakuje przepisów, które wymagałyby uproszczenia.
- Eksperci przekonują, że deregulacja nie jest projektem z datą końcową. To proces, który wymaga stałego reagowania na zmiany w prawie gospodarczym. Upraszczanie prawa wymaga także wzajemnego zaufania na linii państwo-obywatele.
Napisaliśmy o tym, bo informację uznaliśmy za ważną i ciekawą. Dla pełnej transparentności informujemy, że fundusz RiO należący do Rafała Brzoski, prezesa i akcjonariusza InPostu, jest inwestorem w XYZ.



