Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

Dobra mina do złej gry. Co jest nie tak z Minnesotą?

Jeszcze nie czas na panikę, ale robi się nerwowo. Minnesota Timberwolves straciła większość atutów, które wyróżniały ją w ubiegłym sezonie, a do tego pojawiło się kilka niepokojących tendencji. Jako źródło problemów najczęściej wskazuje się zmiany personalne – we wrześniu oddano do Knicks Karla-Anthony’ego Townsa w zamian za Juliusa Randle’a i Donte DiVincenzo. Sprawa nie jest jednak tak prosta. 

Zdjęcie na którym jest Anthony Edwards
Tyle radości co koszykówka Anthony’emu Edwardsowi przynoszą tylko gry wideo. W obu przypadkach szerokość uśmiechu zależna jest jednak od liczby zwycięstw, a tych na koszykarskim parkiecie mogłoby być więcej. Źródło: Mert Alper Dervis/Anadolu via Getty Images)

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie nastroje panują w drużynie Minnesota Timberwolves.
  2. Dlaczego w tym sezonie idzie jej słabiej niż rok temu.
  3. Co musi się wydarzyć, aby sytuacja uległa poprawie.

Nowi zawodnicy Minnesoty Timberwolves charakterologicznie idealnie wpasowali się do drużyny. Julius Randle, dusza towarzystwa, podczas przedmeczowej rozgrzewki ma problem z powstrzymaniem śmiechu. Ewidentnie dobrze dogaduje się z Anthonym Edwardsem, z którym lubi żartować i rywalizować, np. o to, kto pierwszy trafi z połowy boiska. Donte DiVincenzo na kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem realizuje rygorystyczny zestaw ćwiczeń rzutów z dystansu, więc ma mniej czasu na interakcje z innymi, ale zdarzy mu się rzucić żartobliwy komentarz w stronę kolegów. 

Julius Randle czekający, aż Anthony Edwards rzuci z połowy.
Źródło: XYZ

Nie wystarczy być jednak bratnimi duszami, by świetnie rozumieć się też podczas gry. Widać to zarówno w ofensywie, gdzie najbardziej w oczy rzucają się straty (16,3 na mecz, średnio o 14 proc. więcej niż rok temu, co daje 24 miejsce w lidze) oraz rzuty z nieprzygotowanych pozycji, jak i w defensywie, która najbardziej „dziurawa” jest pod koszem, co chętnie wykorzystują przeciwnicy (pod względem oddanych przez przeciwnika rzutów za trzy Minnesota jest pierwsza w lidze, ale plasuje się na szarym końcu pod względem liczby prób za dwa przez rywali). 

Zdjęcie na którym jest Anthony Edwards
Przedmeczowa rutyna Anthony’ego Edwardsa mocno opiera się na treningu rzutów wolnych. W tym sezonie ma o 7 pkt proc. słabszą skuteczność niż rok temu.
Źródło XYZ

Podkoszową defensywną niemoc Minnesoty przeciwnicy wytrwale próbują wykorzystywać. Tę tezę potwierdził mecz przeciwko Raptors, który odbył się w czwartek 21 listopada. Nękana kontuzjami drużyna z Kanady, która nie zamierza w tym roku bić się o playoffy i jest w fazie przebudowy, ponad połowę punktów (56 ze 110) zdobyła w polu trzech sekund. Wystarczył jej oparty na prostych założeniach plan ofensywny – grać możliwie szybko i kontrą do kosza – by wygrać z ubiegłorocznym wicemistrzem Konferencji Zachodniej NBA. 

Ciekawe jest to, że tego planu spodziewał się Chris Finch, trener Minnesoty Timberwolves. W pomeczowej konferencji przyznał, że jego asystenci przygotowali zawodników do szybkiej i agresywnej gry rywala w kierunku kosza, a mimo to pojawiły się problemy z jej powstrzymaniem, szczególnie w pierwszej połowie meczu. Widać było w oczach selekcjonera zarówno frustrację, jak i przekonanie, że piętrzące się przegrane ze słabymi drużynami to tylko efekt chwilowej niemocy.

Zdjęcie Chrisa Fincha
Wiedzieliśmy, że będą często agresywnie wjeżdżać pod kosz. Słabo nam szła obrona tej gry, w drugiej połowie było tylko nieco lepiej – mówi Chris Finch, trener Minnesoty Timberwolves.
Źródło: XYZ

Bardzo podobne emocje biły od zawodników. Julius Randle, przed meczem rozpromieniony, po końcowej syrenie wziął nogi za pas i szybkim krokiem, z zaciśniętymi zębami śmignął w kierunku szatni. Anthony Edwards został na parkiecie chwilę dłużej, ale już w kuluarach nie szczędził przekleństw, zły przede wszystkim na swoją grę. Choć miał swoje momenty, to zagrał wyjątkowo nierówne spotkanie i jako lider mógł czuć się odpowiedzialny za wynik. Jego straty dały się we znaki ofensywie, a duża liczba fauli ograniczyła produktywność defensywy.

Warto wiedzieć

Co złego o tegorocznych Timberwolves mówią liczby?

  • średnio 21 bloków na mecz, o 23 proc. mniej niż rok temu (21 miejsce w lidze)
  • średnio 31,1 zbiórek defensywnych na mecz, o 9,2 proc. mniej niż rok temu (25 miejsce w lidze)
  • średnio 16,3 strat na mecz, o 14,8 proc. więcej niż rok temu (24 miejsce w lidze)
  • średnio 47,5 proc. skuteczności rzutów z gry przeciwnika, o 0,25 pkt proc. więcej niż rok temu (23 miejsce w lidze)

Gołym okiem 

Dziennikarze piszący o NBA kochają statystyki. Są one niesamowicie przydatne, bo dzięki nim można nie tylko odkryć niewidoczne gołym okiem problemy poszczególnych zawodników i zespołów, ale też znaleźć potencjalne pole do poprawy, nawet jeśli wydaje się niemożliwa. Potrafią jednak przysłonić kwestie, których nie da się zmierzyć w liczbach.

Już w drugiej kwarcie meczu Raptors–Timberwolves stało się jasne, że dla drużyny z Minnesoty wbrew oczekiwaniom nie będzie to łatwe spotkanie. Głowy wszystkich specjalistów w loży prasowej zanurzyły się w komputerach. Gdzie jest przyczyna? Słabsza dyspozycja defensywna Goberta, niższa skuteczność rzutów trzypunktowych DiVincenzo, brak spokojnego rozegrania Conleya (kontuzjowany) i potrójnego zagrożenia ofensywnego Townsa (odszedł do Knicks) czy może skłonność Randle’a do przetrzymywania piłki?  

Wszystko po trochu, jednak jest jeszcze coś, co dało się zobaczyć na parkiecie: małe zaangażowanie, brak sportowej złości i lekka „olewczość” zawodników Timberwolves. Wszyscy wiedzieli, że potrzeba będzie trochę czasu, zanim gra zacznie się kleić. Nikt się jednak nie spodziewał, że zabraknie zadziorności, której przede wszystkim obawiali się przeciwnicy drużyny w ubiegłym sezonie. W ciągu dwóch tygodni Minnesota przegrała z osłabionymi Heat oraz skazanymi na przegrywanie Trail Blazers i Raptors. Tego typu mecze trzeba wygrywać i po frustracji zawodników w czwartkowy wieczór było widać, że wiedzą to nie tylko media. 

Warto wiedzieć

40,6

Tyle średnio zbiórek na mecz ma Minnesota Timberwolves. Wynik jest o 7 proc. słabszy niż rok temu i gwarantuje dopiero 26 miejsce w lidze. To raczej nie wina braku Karla-Anthony’ego Townsa, bo spadły statystyki większości zawodników pierwszej piątki. Kluczem do sukcesu na zbiórce są koncentracja i koszykarskie fundamenty, przede wszystkim tzw. zastawienie.

Krok po kroku 

Defensywa niegdyś budząca największy postrach w lidze jest teraz dziurawa jak sito. Fakt, nie ma w niej wysokiego Karla-Anthony’ego Townsa, ale są pozostałe, równie ważne filary. Rudy Gobert, najwyższy gracz zespołu i czterokrotny zwycięzca nagrody DOPY (najlepszy defensywny zawodnik roku), sam przyznał, że pod obręczą broni słabiej niż kiedyś. Jaden McDaniels nie sprawia już przeciwnikom problemów na obwodzie, a Edwardsowi zdarzy się przysnąć i generalnie przejawia małe zaangażowanie pod własnym koszem.

Pod względem taktycznym sytuację da się opanować i wierzą w to zarówno trenerzy, jak i eksperci. Kiedy do Timberwolves dołączył Gobert, też trzeba było trochę czasu, zanim gra zaczęła się kleić. Panuje przekonanie, że podobny scenariusz rozegra się obecnie. Randle odnajdzie się w obronie i zacznie blokować więcej rzutów, a DiVincenzo ograniczy straty w ataku i w końcu poprawi skuteczność za trzy (obecnie ma 32,4 proc., prawie 8 pkt proc. mniej niż rok temu.)  

Jednak by Minnesotę nie tylko się znowu przyjemnie oglądało, ale też, aby znowu zaczęła siać postrach w NBA, każdy członek zespołu – włącznie z trenerem Finchem, który przyznał się do kilku błędów w ostatnich meczach – będzie musiał odzyskać koncentrację, zapał i motywację do gry. Nie po to, by awansować do fazy playoff – grając słabo Wolves mają bilans 8-7 i najpewniej ich gra nie zakończy się na sezonie zasadniczym – ale by wygrać mistrzostwo. Zamiast kaca po ubiegłorocznym występie w finałach Konferencji Wschodniej, konieczne będzie poczucie niedosytu, jeżeli tym razem ma się udać zdobyć trofeum Larry’ego O’Briena. 

Główne wnioski

  1. Defensywa Timberwolves pozwala przeciwnikom na wiele łatwych rzutów za dwa, a ofensywa powoduje wiele strat i wykonuje rzuty z nieprzygotowanych pozycji.
  2. Trenerzy drużyny i eksperci z mediów wierzą, że Minnesota wkrótce się upora z taktycznymi problemami.
  3. Największą trudnością dla zespołu będzie odzyskanie żaru i koszykarskiej bezczelności, które czyniły go postrachem w ubiegłym sezonie.