Kategoria artykułu: Polityka

Rząd miał przyspieszyć po zmianie prezydenta. I przyspieszył (ANALIZA)

– Zagonię ten leniwy rząd do roboty. A jak nie, to doprowadzę do zmiany, bo od tego jest prezydent, żeby pilnować tych, którzy składają obietnice wyborcze – jeszcze jako kandydat deklarował Karol Nawrocki. Po 100 dniach prezydentury okazuje się, że rząd faktycznie wziął się do pracy.

Karol Nawrocki, prezydent RP
Prezydent Karol Nawrocki zmobilizował leniwy do rząd do pracy. Fot. Marcin Obara, PAP

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie działania względem rządu zapowiadał Karol Nawrocki.
  2. Jak wygląda praca sejmu po objęciu urzędu prezydenta przez Karola Nawrockiego.
  3. Jakie jest polityczne tło zmian legislacyjnych.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Niedawno opublikowaliśmy tekst o pracy sejmu na półmetku kadencji. Dziś chcemy się przyjrzeć bliżej ostatnim miesiącom prac legislacyjnych. Karol Nawrocki wybrał bowiem konfrontacyjny w stosunku do rządu styl pierwszych 100 dni prezydentury. Obiecywał to zresztą jeszcze w kampanii wyborczej, jako kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość. A ściślej – chciał „zagonić rząd do roboty”.

„Żeby rząd pracował, a nie ścigał wymyślonych wrogów"

Karol Nawrocki zapowiadał, że rząd przyspieszy w działaniu „za sprawą Rady Gabinetowej, swojego autorytetu i autorytetu Polaków do tego, żeby rząd pracował, a nie ścigał wymyślonych wrogów w telewizji i obywatelskiego kandydata". Z kolei politycy koalicji rządowej wielokrotnie podkreślali w trakcie kampanii wyborczej, że rząd przyspieszy w działaniu, ale za to po wygranej Rafała Trzaskowskiego. Wygrał Karol Nawrocki i oba ośrodki polityczne zaczęły – jak dziś już wiemy – trudną kohabitację. Zaczęło się od posiedzenia Rady Gabinetowej jeszcze w sierpniu 2025 r. Od tego czasu posiedzeń rady nie powtórzono, choć mówi się obecnie o zwołaniu kolejnego posiedzenia w najbliższych tygodniach.

Mimo że napięcia na linii Duży Pałac-Mały Pałac są jasno zauważalne, to pewnym skutkiem ubocznym trudnej współpracy może paradoksalnie okazać się ofensywa prac rządu. Widać to choćby po głośnym zamieszaniu wokół uchylenia immunitetu Zbigniewowi Ziobrze i przyspieszenie – na razie deklaratywne – rozliczeń poprzedniego rządu. Czym innym jednak są działania wycelowane w przeciwników politycznych, a czym innym tempo uchwalania nowego prawa. I temu drugiemu postanowiliśmy się przyjrzeć.

Na potrzeby niniejszej analizy przyjęliśmy, że za punkt odniesienia przyjmiemy liczbę przeprocedowanych ustaw przez sejm, a jako pomocniczą miarę porównawczą przyjmiemy również liczbę głosowań. Przejście ustaw przez sejm jest końcowym etapem legislacyjnym, a ich początek to najczęściej ministerialne biurka. To właśnie w ministerstwach powstaje nowe prawo, które po akceptacji na Radzie Ministrów trafia do konsultacji społecznych, a później do sejmu.

Uznaliśmy zatem, że najbardziej adekwatną miarą pracy rządu będzie mierzenie jego realnych efektów – a zatem uchwalenia nowego prawodawstwa przez posłów.

Więcej znaczy lepiej?

Od czasu zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na urząd prezydenta odbyło się sześć posiedzeń sejmu. W ich trakcie przyjęto łącznie 91 ustaw – daje to przeciętnie ok. 15 ustaw na posiedzeniu. Również w trakcie tych samych posiedzeń odbyło się razem 521 głosowań (co daje niemal 87 głosowań na posiedzeniu). Same głosowania naturalnie nie są bezpośrednim wskaźnikiem aktywności legislacyjnej sejmu, ale dają pewien obraz trybu pracy niższej izby parlamentu. Wiele z głosowań było poświęconych np. poprawkom do danych projektów ustaw, co jest kluczowym elementem parlamentarnego życia.

Czy 15 ustaw na jedno posiedzenie to dużo, czy mało? Najlepiej zestawić obecne tempo pracy sejmu (a zatem w dużym stopniu także rządu) z innym okresami.

W okresie od początku roku do sierpnia 2025 r., czyli jeszcze za kadencji Andrzeja Dudy w pałacu prezydenckim odbyło się 14 posiedzeń sejmu. Posłowie przyjęli wówczas 128 ustaw. Daje to 9,14 ustawy na jedno posiedzenie w pierwszej połowie roku. Parlamentarzyści głosowali w tamtym okresie łącznie 875 razy. Oznacza to, że na jednym posiedzeniu posłowie głosowali przeciętnie 62,5 razy.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny

Powyższy wykres pokazuje zatem wyraźne przyspieszenie legislacyjne w ostatnich miesiącach. Ktoś jednak mógłby zwrócić uwagę, że de facto już od początku 2025 r. trwała kampania wyborcza, która mogła zaburzać tempo prac legislacyjnych rządu i sejmu.

Sprawdziliśmy zatem jeszcze cały rok 2024 w sejmowych pracach. Choć dla porządku należy dodać, że odbywały się w tamtym okresie także wybory samorządowe i europejskie, które jednak w mniejszym stopniu zajmowały stronę koalicyjną niż kampania prezydencka.

W ubiegłym roku odbyły się razem 24 posiedzenia sejmu. Posłowie głosowali 1303 razy, czyli przeciętnie 54,3 razy na jednym posiedzeniu. W 2024 r. parlamentarzyści uchwalili 136 ustaw. Daje to nieco ponad pięć przyjętych ustaw na jedno posiedzenie. Trzy razy mniej niż obecne tempo pracy posłów.

Sejm w ostatnich trzech miesiącach przyjął niemal tyle ustaw, co w poprzednich ośmiu miesiącach 2025 r. Porównując liczbę ustaw przyjmowanych na posiedzeniu, obecny sejm przyjmuje ich ponad trzykrotnie więcej niż w 2024 r. Pokazuje to wyraźne przyspieszenie prac nad legislacją wraz z przyjściem Karola Nawrockiego do Pałacu Prezydenckiego.

Polityczne tło sejmowej akceleracji

Z politycznego punktu widzenia przyspieszenie prac rządu po zwycięstwie Karola Nawrockiego wydaje się optymalną strategią, choć z pewnością spóźnioną. Rząd wykorzystuje weta prezydenta jako paliwo polityczne przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Koalicja próbuje zarazem pokazać, że mimo niechętnego wobec rządu prezydenta jest w stanie realizować swoją agendę polityczną.

Dlaczego rząd nie wykazywał podobnej strategii jeszcze przed wyborami prezydenckimi? Zapewne wiara w zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego była tak duża, że politycy koalicji zwlekali z realizacją kluczowych elementów programu wyborczego do okresu nowej prezydentury. I choć słowa dotrzymali, to obecna ofensywa legislacyjna jawi się bardziej jako próba nadrobienia dystansu do prawicy niż budowanie własnej opowieści o Polsce i jej realizacja w nowych ustawach. Zarazem może być to sposób konsolidacji elektoratu w kontrze do ośrodka prezydenckiego. Znów jednak jest to polityka wymierzona „przeciwko”, a nie „za” danym obrazem Polski.

Wygląda zatem na to, że koalicja 15 października faktycznie potrzebowała zmiany prezydenta, aby pójść do przodu z realizacją obietnic. Nawet jeśli wygrał nie jej kandydat.

Główne wnioski

  1. Karol Nawrocki zapowiedział zwiększoną kontrolę prac rządu. Dotychczas powołał jedno posiedzenie Rady Gabinetowej, a także zawetował kilkanaście ustaw. Strona rządowa zwiększyła liczbę inicjatyw ustawodawczych przesyłanych do sejmu.
  2. Sejm w ostatnich trzech miesiącach przyjął niemal tyle ustaw, co w poprzednich ośmiu miesiącach 2025 r. Porównując liczbę ustaw przyjmowanych na posiedzeniu, obecny sejm przyjmuje ich ponad trzykrotnie więcej niż w 2024 r. Pokazuje to wyraźne przyspieszenie prac nad legislacją wraz z przyjściem Karola Nawrockiego do Pałacu Prezydenckiego.
  3. Kohabitacja między ośrodkiem rządowym a prezydenckim niewątpliwie należy do trudnych. Mimo to rząd wykazuje wyraźnie wyższą inicjatywę legislacyjną w porównaniu do poprzednich okresów. Z politycznego punktu widzenia rząd ma interes w pokazaniu sprawczości mimo niesprzyjającego mu prezydenta. Zarazem Karol Nawrocki i jego środowisko wykazuje niewidzianą od dawna aktywność ośrodka prezydenckiego w tworzeniu prawa. Spór między rządem a prezydentem będzie jedną z kluczowych osi politycznego konfliktu w najbliższych miesiącach. Jego paradoksalnym skutkiem może być zwiększenie intensywności rządowych i sejmowych prac.