Jak Maria Bobela została gwiazdą nurkowania. Kluczowa rola przypadła… psu
Maria Bobela to mistrzyni i wicemistrzyni świata we freedivingu, czyli nurkowaniu na wstrzymanym oddechu, bez używania butli z tlenem. Osiąga tak wielkie sukcesy, choć trenować zaczęła dopiero w 2021 r. Niedawno rzuciła zawód graficzki komputerowej i chce pokazywać innym, jak wciągający jest jej sport. I jak przyjemny – w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak trudna jest umiejętność wyrównywania ciśnienia w uszach podczas nurkowania.
- Jakie niebezpieczeństwa związane są z freedivingiem.
- Na jakie głębokości schodzi pod wodę Maria Bobela.
– No tak… Jestem straszną psiarą! – mówi roześmiana Maria Bobela, widząc niedowierzanie po drugiej stronie laptopa.
Gdy rozmawiamy, jest w Egipcie, gdzie prowadzi kurs dla osób chcących poznać tajniki freedivingu. W Egipcie też zaczęła się jej wielka pasja związana z nurkowaniem bez sprzętu.
Był 2021 r., trwała pandemia koronawirusa. Maria Bobela od około 10 lat mieszkała poza Polską i pracowała jako graficzka komputerowa. W Egipcie covidowe obostrzenia były łagodniejsze, więc postanowiła wybrać się tam na miesiąc, popracować z ciekawszego miejsca. I wtedy po raz drugi spróbowała freedivingu – pierwsza próba w Polsce nie wywołała żadnych emocji, ale Morze Czerwone kusiło wyjątkowo mocno…
Maria Bobela i chory piesek w morzu
– Woda zawsze mnie przyciągała, wcześniej nurkowałam ze sprzętem. Freediving na początku wydawał mi się dziwny, ale w Egipcie trafiłam na doskonałą instruktorkę. I szybko zaczęłam łapać bakcyla. Miałam wracać po miesiącu, więc traktowałam tę przygodę jako coś chwilowego. Aż pięć dni przed wylotem, spacerując po plaży, zobaczyłam w wodzie psa… – wspomina Maria Bobela.
Popłynęła po psa – był bardzo chory. Weterynarz powiedział, że nie ma możliwości, by go zatrzymać. Maria Bobela wzięła go ze sobą i, jak mówi, „straciła głowę”. Została z psem w Egipcie i zapewniła mu długotrwałe leczenie.
Pracowała zdalnie, ale coraz mocniej wciągał ją freediving. Zaczęła budować poduszkę finansową – liczyła się z tym, że porzuci dotychczasowy zawód i zwiąże życie z nurkowaniem bez sprzętu. Szybko przyszły pierwsze sukcesy, a w 2024 r. – sukces wielki: mistrzostwo świata.

Wstęp do freedivingu
– Są różne kategorie głębokościowych zawodów. Nurkowanie z podwójnymi płetwami, z monopłetwą, bez płetw – schodząc i wchodząc po linie. A także zanurzanie żabką w głąb. Moja kategoria to właśnie ta ostatnia. Zanurzam i wynurzam się bez płetw, o własnych siłach; mam stały balast, tak jak w pozostałych dyscyplinach. Rok temu zostałam mistrzynią świata, w tym sezonie zdobyłam srebro – wyjaśnia Maria Bobela.
W zawodach chodzi o to, kto osiągnie największą głębokość. Maria Bobela, płynąc żabką i na wstrzymanym oddechu, potrafi zejść niemal do 70 metrów. W wodzie na jednym oddechu potrafi spędzić ponad pięć minut.
Od czterech miesięcy sprawdza, czy będzie w stanie utrzymać się wyłącznie ze swojej pasji – jako sportsmenka i instruktorka. Zrezygnowała z pracy graficzki komputerowej.
– Jestem już dość dobrze znana w świecie freedivingu, ludzie chcą, bym ich uczyła. Ale ryzyko oczywiście istnieje. Z samych zawodów utrzymać się nie da – za mistrzostwo świata dostałam… 1 tys. euro. Polski Związek Freedivingu też dopiero się rozwija – mówi Maria Bobela.

Rozkosz freedivingu
O swoim sporcie opowiada z pasją – ale są chwile, w których wprost przyznaje, że brakuje jej słów.
– Istnieje taki moment w czasie nurkowania, gdy nasze płuca kompresują się do takiego rozmiaru, że przestają być wyporne. Nasze ciało zaczyna opadać w głąb, wchodzimy w tzw. freefall, kontrolowany lot. Czujemy wtedy po prostu spadanie i pęd wody, coraz szybszy z uwagi na rosnącą głębokość. Nie potrafię opisać, jak przyjemne jest to doznanie – uśmiecha się Maria Bobela.
Jak trzymać ciśnienie
Żeby jednak przeżyć podobną przyjemność – i żeby umieć osiągać odpowiednie głębokości – trzeba wykonać sporo pracy.
– I nie chodzi mi o samo wstrzymywanie oddechu. Bo jeśli wejdziemy pod wodę bez paniki, zobaczymy, jak działa odruch nurkowy ssaka. Niesamowita sprawa. To mechanizm składający się z kilku reakcji naszego organizmu po zetknięciu z wodą. Naturalnie – czyli wtedy, gdy nie spanikujemy – rytm serca pod wodą zwalnia. To dlatego możemy w niej przebywać na wstrzymanym oddechu tak długo. Znacznie trudniejsza jest umiejętność wyrównywania ciśnienia w uszach – mówi Maria Bobela.
Naturalnie – czyli wtedy, gdy nie spanikujemy – rytm serca pod wodą zwalnia.
Tłumaczy następnie, na czym polega proces kontrolowania tego ciśnienia.
– Trzeba umieć kontrolować mięśnie, które odpowiadają za przepchnięcie powietrza z jamy ustnej do jamy nosowej i w efekcie do ucha środkowego. Na co dzień korzystamy z tych mięśni nieświadomie, a nurkowie muszą nauczyć się ich świadomej kontroli. Chodzi o mięśnie języka, mięśnie wokół głośni, o umiejętność kontrolowania miękkiego podniebienia… Wiem, jak dziwnie to brzmi! – uśmiecha się Maria Bobela.
Po chwili dodaje, że nurkowie w swoim treningu używają baloników dla dzieci, stosowanych do leczenia ucha środkowego (np. Otovent).
– Zakładamy balonik i odpowiednio dmuchamy. To jeden z elementów naszego treningu. Umiejętność wyrównywania ciśnienia jest kluczowa, bo bez niej na dużej głębokości mogłoby dochodzić do pęknięcia błony bębenkowej – wyjaśnia Maria Bobela.
Niebezpieczeństwa freedivingu
Gdy rozmawiamy o niebezpieczeństwach, pytam oczywiście o rekiny.
– Widziałam raz jednego i muszę przyznać, że nigdy tak szybko się nie wynurzałam. Ale akurat to nie jest ryzyko, które najbardziej nas martwi. Nurkujemy wertykalnie, a dla zwierząt morskich jesteśmy naprawdę duzi. Można powiedzieć, że zupełnie ich nie interesujemy. Większym zagrożeniem jest to, że pod wodą – gdy staramy się schodzić coraz głębiej albo wracamy już wycieńczeni – może nam po prostu „zgasnąć światło”. Możemy stracić przytomność z powodu niedotlenienia. Dlatego tak ważna jest asekuracja (i nie chodzi tylko o linkę), a także stopniowe budowanie umiejętności i obserwowanie własnego organizmu. Ryzyko jednak pozostaje – mnie taki „blackout” przydarzył się kilka razy. Ale uprawiam ten sport zawodowo, a przecież można traktować go wyłącznie jako hobby – mówi Maria Bobela.
Szarżowanie może doprowadzić do śmierci – głośny przypadek tragicznego zdarzenia miał miejsce na mistrzostwach świata kilka tygodni temu.
– To było nieodpowiedzialne zachowanie, niestety dość typowe dla tego nurka. Znałam go, tak. Na treningu zszedł na prawie 130 m. To szalona głębokość (mnie też zdarzyło się zbliżyć do 100 m, choć nie w swojej kategorii). Płuca są tam ekstremalnie skompresowane, mogą pojawiać się pęknięcia, a bąbelki powietrza mogą przedostać się np. do mózgu. To był właśnie taki przypadek – mówi Maria Bobela.
Rozmowę kończymy jednak przyjemnym akcentem – pies, którego uratowała cztery lata temu, żyje i ma się dobrze. Mieszka w Polsce z rodzicami Marii Bobeli.
Główne wnioski
- Maria Bobela to polska freediverka, która w 2024 r. została mistrzynią świata. Osiągnęła taki sukces, choć trenuje dopiero od 2021 r. Niedawno rzuciła pracę graficzki komputerowej i jej życie wypełnia już nurkowanie: jest sportsmenką oraz instruktorką.
- Najlepsi nurkowie potrafią wytrzymywać pod wodą na jednym oddechu nawet kilka minut. Maria Bobela wyjaśnia, że nie jest to wyczyn tak niezwykły, jak może wydawać się laikom. Tłumaczy, iż organizm człowieka działa tak, że po zetknięciu z wodą rytm jego serca zwalania. Oczywiście jeśli ów człowiek sam nie wprowadzi się w stan nadmiernego stresu.
- Największym wyzwaniem we freedivingu jest umiejętność kontrolowania ciśnienia w uszach. Wymaga skomplikowanego treningu niezauważalnych na co dzień mięśni, które odpowiadają za przepchnięcie powietrza z jamy ustnej do jamy nosowej i w efekcie do ucha środkowego.



