Kategorie artykułu: Świat Technologia

Malezja i krytyczne minerały. Obawy o przyszłość gigantycznych złóż

W Malezji trwa śledztwo po prawdopodobnym wycieku chemikaliów z kopalni metali ziem rzadkich. Dochodzenie rozpoczęło się w czasie, gdy azjatycki kraj znalazł się w samym centrum chińsko-amerykańskiej rywalizacji o krytyczne minerały.

Mężczyzna w kasku i mundurze stoi na tle obiektów przemysłowych

Na zdjęciu strażnik w zakładzie przetwarzającym minerały ziem rzadkich w okolicy Kuantanu, w malezyjskim stanie Pahang. Lynas Advanced Materials Plant jest największym poza Chinami obiektem, w którym przetwarza się rudy krytycznych metali. W październiku właściciel zakładu, australijska Lynas Corp., ogłosiła dalszą rozbudowę fabryki. Fot. Goh Seng Chong / Bloomberg / Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jaka jest prawdopodobna wielkość złóż strategicznych minerałów w Malezji.
  2. Jakie umowy Malezja podpisała z USA i na czym polegają rozmowy z Chinami o współpracy.
  3. Dlaczego malezyjski zakład przetwarzania rudy krytycznych metali może być kluczowy dla chińsko-amerykańskiej konkurencji gospodarczo-technologicznej.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Pod koniec października rzeka w północnej Malezji nagle zmieniła kolor. Gdyby rzecz rozegrała się w Kuala Lumpur albo innym z większych miast, turkusowa barwa wody prawdopodobnie błyskawicznie przyciągnęłaby influencerów. Wtedy sprawa dotarłaby do mediów znacznie szybciej. Turkus może wyglądać atrakcyjnie na zdjęciach na Instagramie i TikToku, ale mieszkańcom słabo zaludnionego regionu w stanie Perak od razu skojarzył się z przypadkami zatruć niebezpiecznymi substancjami. Do takich katastrof przemysłowych dochodziło w Malezji już wcześniej.

Władze w Kuala Lumpur rozpoczęły śledztwo i przyznały, że próbki pobrane w działającej w okolicy kopalni metali ziem rzadkich kolorem przypominają zanieczyszczenie znalezione w rzece. Na miejscu wykryto także promieniowanie radioaktywne przekraczające normy trzynastokrotnie.

W ubiegłym tygodniu malezyjski Departament Środowiska nakazał wstrzymanie wydobycia chińskiej firmie górniczej MCRE Resources, do której należy zakład. Na wszelki wypadek podobny nakaz dostało też inne przedsiębiorstwo – operator dwóch największych w kraju odkrywkowych kopalni cyny. Produkcję będą mogły wznowić, być może, w połowie grudnia.

Sprawa wywołuje w azjatyckim kraju emocje z dwóch powodów. Pierwszym jest pamięć o przypadkach śmiercionośnego skażenia i obawy o powtórkę głośnego incydentu sprzed ponad 40 lat. Drugim – wielkie plany Malezji. Odkryto tam jedne z największych na świecie złóż krytycznych minerałów, niezwykle istotnych dla światowej gospodarki.

Globalna pierwsza piątka?

Malezja może się znaleźć w pierwszej piątce krajów o największych na świecie zasobach metali ziem rzadkich. Wielkość tamtejszych złóż szacuje się na 16 mln ton. Jeśli potwierdzą się badania miejscowych geologów, ilością dostępnych surowców tropikalny kraj ustępowałby jedynie Chinom, Wietnamowi, Kazachstanowi i Brazylii. Wartość tych metalicznych skarbów szacuje się na blisko 750 mld ringgitów (175 mld dolarów).

Władze w Kuala Lumpur chciałyby czerpać korzyści z rekordowych złóż, ale brakuje im odpowiednich technologii. W październiku ujawniono, że Malezyjczycy prowadzą zaawansowane rozmowy z Chinami na temat przetwarzania krytycznych minerałów. Według źródeł cytowanych przez agencję Reuters, malezyjski państwowy fundusz majątkowy Khazanah Nasional miałby nawiązać współpracę z chińską państwową firmą. Wspólnie miałyby postawić rafinerię opartą na know-how z Państwa Środka. Pekin oferuje technologię przetwarzania w zamian za dostęp do miejscowych złóż.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny

Pod koniec października malezyjski rząd podpisał z USA porozumienie w sprawie metali ziem rzadkich. Memorandum przewiduje szeroką współpracę. Ale mimo presji administracji Donalda Trumpa, Malezja nie cofnęła wprowadzonego wcześniej zakazu eksportu nieprzetworzonej rudy.

Moratorium weszło w życie 1 stycznia 2024 r. Rząd wprowadził je, aby zachęcić do krajowego przetwórstwa i zapobiec „kolonialnej eksploatacji” zasobów naturalnych. Malezyjski premier Anwar Ibrahim ogłosił tę politykę już we wrześniu 2023 r., podkreślając konieczność maksymalizacji zysków kraju.

„Nie chcemy być dłużej państwem, które jedynie odkopuje i wysyła za granicę tanie surowce, jak to było w przeszłości” – powiedział 29 października w parlamencie Tengku Zafrul Aziz, minister inwestycji, handlu i przemysłu.

Malezja chce zamiast tego ściągać inwestycje zagraniczne i będzie wymagała od inwestorów transferów technologii. Nie rozwiewa to jednak obaw wielu Malezyjczyków, że stawianie kolejnych rafinerii cennych surowców może być niebezpieczne dla zwykłych ludzi.

Demony przeszłości

Wyciek, o którym miejscowa prasa rozpisuje się tej jesieni, zdarzył się w tym samym stanie, w którym w 1982 r. doszło do jednej z największych katastrof ekologicznych w historii kraju.

Ponad 40 lat temu niewłaściwe składowanie odpadów radioaktywnych przez firmę górniczą doprowadziło do śmiercionośnego skażenia. W kopalni, której głównym udziałowcem była japońska Mitsubishi Chemical, wydobywano itr – pierwiastek wykorzystywany przy produkcji telewizorów, lamp LED i laserów. Po kontakcie z zatrutą glebą i wodą w okolicach miasta Ipoh zmarło 7 osób. Późniejsze badania ustaliły, że w kolejnych latach w tym rejonie doszło do wielu przypadków zachorowań na nowotwory i urodzin dzieci z wrodzonymi wadami. Dopiero w 2011 r. Mitsubishi Chemical zakończył zabezpieczanie pozostałych na miejscu katastrofy radioaktywnych odpadów.

W tym samym czasie grupy ekologów i organizacji pozarządowych zorganizowały protesty przeciwko budowie kilkaset kilometrów dalej kopalni i rafinerii australijskiej firmy Lynas. Obiekt mimo to powstał na przedmieściach portowego miasta Kuantan. Rząd uzasadniał decyzję o budowie argumentami gospodarczymi – Lynas miała stworzyć setki miejsc pracy i umocnić pozycję Malezji jako centrum przetwórstwa metali ziem rzadkich poza Chinami. Władze stanu Pahang twierdziły, że zakład jest bezpieczny i nie stanowi zagrożenia dla zdrowia publicznego.

W 2019 r. protestujący ponownie wyszli na ulice, tym razem sprzeciwiając się sposobowi, w jaki Lynas składował toksyczne odpady. Organizacje ekologiczne domagały się usunięcia z Malezji radioaktywnych pozostałości zawierających tor i uran. Gromadzono je w... otwartych zbiornikach na terenie zakładu. Jak podała Al Jazeera, w grudniu 2018 r. rząd nakazał Lynas przedstawienie planu ich usunięcia. Firma zapewniła o bezpieczeństwie swoich operacji, jednocześnie… grożąc władzom krokami prawnymi.

W malezyjskich mediach eksperci przestrzegają przed zbyt pochopnym rozwojem sektora bez odpowiednich zabezpieczeń środowiskowych. Greenpeace Malaysia wezwała do „pełnej transparentności i niezależnego śledztwa” w sprawie turkusowego zabarwienia rzeki Perak. Działacze miejscowej organizacji ekologicznej Sahabat Alam Malaysia wyrazili „szok” z powodu umów rządu z chińskimi firmami, przypominając „tragiczne lekcje” z 1982 r.

Komentatorzy i internauci podkreślają, że wiele ze złóż, o których mówią politycy, leży w rezerwatach przyrody i przy ujęciach wody.

„Możemy odnieść korzyści. Ale jeśli za bardzo się pospieszymy, możemy też sami się otruć” – powiedział w rolce na Instagramie influencer Timothy Tiah, mieszkający w Kuala Lumpur.

Lynas – klucz do amerykańskiej strategii?

Tymczasem wspomniany zakład przetwórczy Lynas Advanced Materials Plant (LAMP) w ostatnich miesiącach zyskał na geopolitycznym znaczeniu. Może odegrać ważną rolę w amerykańskiej strategii budowy łańcuchów dostaw krytycznych metali.

Jak pisze „Washington Post”, działający od 2012 r. obiekt jest jedyną rafinerią metali ziem rzadkich poza Chinami, która przetwarza znaczące – z globalnego punktu widzenia – ilości surowca. Chodzi o 12-15 proc. światowych minerałów ziem rzadkich.

Są to głównie tzw. lekkie metale ziem rzadkich, wydobywane w zachodniej Australii. Od maja LAMP stał się również pierwszą komercyjną rafinerią poza Chinami przetwarzającą ciężkie metale ziem rzadkich. Lynas ogłosił plany znacznego zwiększenia produkcji tego typu surowca.

Za Wielkim Murem wydobywa się 60-70 proc. całej rudy, a przetwarza blisko 90 proc. W przypadku ciężkich metali ziem rzadkich dominacja jest całkowita. Pekin używa jej jako argumentu w swojej geopolitycznej rywalizacji z USA. W październiku chińskie władze zapowiedziały znaczne ograniczenie w eksporcie. Chociaż Donald Trump i Xi Jinping zawarli później umowę, w ramach której Pekin zawiesił planowane restrykcje, to układ ma obowiązywać tylko przez rok.

Amerykański przemysł zbrojeniowy i motoryzacyjny już dziś odczuwają ciężar chińskich restrykcji. W ostatnich miesiącach ograniczenia w eksporcie krytycznych metali zmusiły firmy do polegania na zapasach i poszukiwania alternatyw. Według doniesień medialnych w czerwcu fabryka Forda w Chicago została na kilka tygodni zamknięta z powodu niedoboru odpowiedniej klasy magnesów.

Eksperci WP Intelligence – analitycznego skrzydła redakcji „Washington Post” – zauważyli, że Stany Zjednoczone zaczynają wykorzystywać doświadczenie swoich firm naftowych. Planują eksploatację amerykańskich złóż litu w Arkansas i Teksasie. Lynas ogłosił również plany budowy zakładu przetwórczego w Seadrift w Teksasie, a niezależnie od tego zapowiedział rozbudowę obiektu w Malezji.

Malezyjski dylemat

Singapurski dziennik „Lianhe Zaobao” ocenił w połowie listopada, że Malezja – naciskana przez Waszyngton – znalazła się w trudnej pozycji geopolitycznej. Z jednej strony współpraca z USA w zakresie metali ziem rzadkich może przynieść korzyści: inwestycje i transfer technologii. Z drugiej – grozi pogorszeniem relacji z Chinami, które były dotąd największym odbiorcą malezyjskich surowców.

Minister handlu Tengku Zafrul Aziz podkreślał w sierpniu, że Kuala Lumpur konsultowało swoją politykę zarówno z Waszyngtonem, jak i Pekinem. Bo rządowi zależy na zachowaniu neutralności.

Ale Malezyjczykom negocjacje przychodzą z trudnością. Od lat polegają na zagranicznych technologiach, co utrudnia zwiększanie skali wydobycia i obróbki krytycznych minerałów. Nie wiadomo też, które z odnalezionych złóż nadają się do komercyjnej eksploatacji.

„To ogranicza zdolność Malezji do rozwoju całego łańcucha produkcyjnego – od wydobycia do produkcji wysokoprzetworzonych materiałów” – przyznał 19 listopada w parlamentarnym przemówieniu p.o. ministra ds. surowców Johari Abdul Ghani. A kwestie ekologii i obawy mieszkańców? Polityk stwierdził, że ochrona środowiska jest wprawdzie konieczna, ale należy ją zrównoważyć z potrzebami przemysłu.

Główne wnioski

  1. Malezja posiada bardzo duże złoża metali ziem rzadkich, szacowane na 16 mln ton. Sytuuje ją to na piątym miejscu na świecie, ale ekonomiczna opłacalność eksploatacji stoi pod znakiem zapytania, a Malezyjczykom brakuje niezbędnych technologii. Władze rozmawiają na temat ich transferu z Chinami – światowym liderem w wydobyciu i przetwarzaniu krytycznych minerałów. Pekin oferuje know-how w zamian za dostęp do miejscowych złóż.
  2. Rząd nakazał w listopadzie wstrzymanie wydobycia chińskiej firmie, która eksploatuje metale ziem rzadkich na północy kraju. Przyczyną jest prawdopodobny wyciek chemikaliów do rzeki. Malezyjskie media, organizacje ekologiczne i internauci obawiają się, że niekontrolowana eksploatacja złóż może doprowadzić do powtórki incydentu z 1982 r., gdy doszło do skażenia radioaktywnego. Katastrofa pochłonęła ofiary śmiertelne.
  3. Stany Zjednoczone chcą, aby Malezja uchyliła moratorium na eksport nieprzetworzonej rudy pierwiastków ziem rzadkich. Rząd jest jednak pod presją polityczną i nie chce się zgodzić na sprzedaż tanich surowców, porównując to do „kolonialnej eksploatacji”. Władze w Kuala Lumpur chcą także utrzymać równowagę pomiędzy współpracą z Waszyngtonem i Pekinem – swoim głównym partnerem gospodarczym. Malezja jest kluczowa dla amerykańskiej strategii uniezależniania się od dostaw krytycznych minerałów z Chin również z powodu działającego tam zakładu obróbki australijskiej firmy Lynas. Rafineria ta, największa poza Chinami, dostarcza w skali globalnej kilkanaście procent przetworzonych minerałów.