Kategoria artykułu: Polityka

Jest decyzja rządu: Orkę zbudujemy razem ze Szwedami

Trzy nowe okręty podwodne z programu „Orka” zbudujemy we współpracy ze Szwecją. Jak powiedział wicepremier, minister Obrony Władysław Kosiniak-Kamysz, najwyżej oceniona przez radę ministrów została właśnie oferta szwedzka. Nasi marynarze mają szkolić się na jednym ze szwedzkich okrętów.

MON podgrzewa temperaturę w sprawie nowych okrętów podwodnych
Jest decyzja rządu: Orkę zbudujemy razem ze Szwedami. Na zdj. jedyny okręt podwodny Marynarki Wojennej RP, ORP Orzeł podczas ćwiczenia działań prowadzonych przez Marynarkę Wojenną. W środę zepsuł się podczas rejsu z Gdyni do Świnoujścia. (Fot. PAP/Andrzej Jackowski)

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Który kraj został wybrany jako partner w projekcie „Orka” .
  2. Na jaki okręt podwodny będzie teraz czekać Marynarka Wojenna.
  3. Czy jest do dobry wybór dla sił zbrojnych i dlaczego.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

– Polska pozyska trzy okręty podwodne w programie „Orka” - zapowiedział Władysław Kosiniak-Kamysz. Rząd przyjął rekomendacje i ogłosił wybranego dostawcę. Jest nim Szwecja. Oznacza to, że nowe okręty zbudujemy we współpracy ze Szwedami, a nową jednostką będzie A26 Blekinge.

Minister Kosiniak-Kamysz dwukrotnie podkreślił, że poprzez ten wybór „budujemy nową architekturę bezpieczeństwa na Bałtyku” . Wicepremier dodał również, że na nowe okręty marynarze czekali dziesiątki lat. Teraz zaś staje się to faktem.

Szwedzi zaoferowali Polsce jednostki A26 Blekinge, budowane przez koncern SAAB Kockums. Wybór ten jest dużą niespodzianką, ponieważ jeszcze do niedawna na pozycji faworyta była oferta francuska.

Rząd zdecydował: A26 będzie przyszłym okrętem podwodnym Polski

Dla Marynarki Wojennej to wybór z kilku względów zaskakujący. Przede wszystkim jest to okręt, który... nie istnieje. Szwedzi budują go od minimum 10 lat, a on wciąż nie jest gotowy. I nie będzie jeszcze długo, przynajmniej przez 5 lat, ponieważ sami Szwedzi aneksowali niedawno umowę na jego budowanie, wydłużając czas odbioru jednostki.

– Najpóźniej w drugim kwartale przyszłego roku ma być podpisana umowa - zapowiedział minister. W przyszłym roku marynarze mają, zgodnie z jego słowami, rozpocząć treningi na sucho, czyli szkolenia symulatorowe, a w 2027 r. mają wejść na okręt gap filler, czyli mający służyć podtrzymywaniu i wzmacnianiu umiejętności.

Minister przekonywał, że horyzont pozyskania nowego okrętu to 2030 r. i dodał, że „ma wielką nadzieję”, że terminy zostaną dochowane.

– Największym kapitałem, jaki posiadamy, jest nie sprzęt, ale marynarze – przekazał minister Kosiniak-Kamysz.

Nie powiedział jednak, jaka będzie cena, ponieważ ta ma jeszcze podlegać negocjacji. Przy czym ma być mniejsza, niż 10 mld zł.

A26 Blekinge - najmniej znana i popularna oferta na „Orkę”

O ofercie szwedzkiej wiadomo relatywnie niewiele. To jednostki, które mają mieć nieco ponad 66 m. długości (czyli są mniejsze od polskiego „Orła”), wyporność szacowaną na 2100 ton, oraz napęd niezależny od powietrza (AIP), oparty o silnik Stirlinga. To inny rodzaj niż na oferowanych Polsce jednostkach włoskich U212 NFS, niemiecko-norweskich U212 CD, czy hiszpańskich S-80.

Posiadać ma cztery wyrzutnie torped kalibru 533 mm, nowoczesne systemy hydroakustyczne i - co prawdopodobnie mogło być istotne w wyborze) elementy technologii stealth: konstrukcję kadłuba (ze stali magnetycznej, w przeciwieństwie do oferty włoskiej i niemiecko-norweskiej), specjalne powłoki absorbujące fale elektromagnetyczne i system zmniejszający sygnatury magnetyczne okrętu.

Plusem okrętu są jego niewielkie wymiary, co pozwoli lepiej wykorzystać możliwości Bałtyku. Koreański KSS-III Batch II jest większy o niemal 30 m. A wielkość i wyporność jednostek mają ogromne znaczenie na tak płytkim morzu, jakim jest Morze Bałtyckie. Jest jednak bardzo poważny minus - on nie istnieje, bo jest wciąż w mało zaawansowanej fazie budowy. W odróżnieniu od zwodowanego niedawno KSS-III, czy hiszpańskich okrętów S-80 Plus.

Nie jest to minus jedyny. Napęd oparty jest o przestarzałe rozwiązanie baterii kwasowo-ołowiowych. Także wspomniany wyżej silnik Stirlinga, będący podstawą napędu AIP nie jest szczególnie nowoczesny, jeśli zestawić go z technologią opracowaną przez Niemców czy nawet eksperymentalnym napędem hiszpańskich okrętów S-80 Plus.

Jest jeszcze inna kwestia. Jeśli Szwedzi w jakiś sposób dotrzymają terminu ("Jak? To ich sprawa" - odpowiedział zapytany o to Władysław Kosiniak-Kamysz), to o ile okręt trafi do Marynarki Wojennej RP, będziemy jego pierwszymi użytkownikami.

To my będziemy musieli zmagać się ze wszystkimi "chorobami wieku dziecięcego" jednostki, będącej tak naprawdę projektem eksperymentalnym. Pomijając fakt, że będziemy jedynymi - oprócz Szwedów - użytkownikami tego typu. Co raczej nie przełoży się korzystnie na koszty eksploatacji.

Będzie gap-filler. Jaki? Nie wiadomo

Premier mówił, jak wyżej zaznaczono, że marynarze będą szkolić się na jednym ze szwedzkich okrętów podwodnych. Nie wiadomo jakim, ponieważ na to pytanie uściślające polityk nie chciał udzielić odpowiedzi.

W służbie szwedzkiej marynarki pozostają okręty typu A-19 i jeden starszy A-17. Pół biedy, jeśli marynarze wejdą na szkolenia na okręty A-19, czyli jednostki typu Gotland. Gorzej, jeśli będą szkolić się na okręcie typu A-17. Jest to okręt stary (rocznikowo podobny do 40-letniego „Orła”), bardzo już zużyty i nie przystający do współczesnych warunków. Drugi A-17 został wycofany ze służby 4 lata temu.

Dwie pozostałe jednostki typu A-17 zostały sprzedane Marynarce Wojennej Republiki Singapuru. W służbie szwedzkiej marynarki znajdują się więc cztery okręty o napędzie klasycznym (diesel-elektrycznym) podwodne: jeden projektu A17S i trzy projektu A19.

Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że A19 (polscy marynarze mieliby rozpocząć szkolenia na nim w 2027 r.) to okręt nowocześniejszy i mający większe możliwości od "Orła". Ma nad nim tę kluczową przewagę, że działa. Oprócz tego ma o wiele lepsze systemy hydroakustyczne i wyposażenie.

Kij i marchewka. Marynarze poczekają, Szwedzi coś od nas kupią

Był kij, pora na marchewkę. Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że w drugą stronę powędruje okręt projektu Ratownik. Dziś, w Stoczni Wojennej w Gdyni rozpoczęto budowę takiej jednostki dla Marynarki Wojennej.

To okręt służący nie tylko ratowaniu jednostek podwodnych, które zatonęły lub mają kłopoty techniczne. Przyda się także przy działaniach dookoła podmorskiej infrastruktury krytycznej. Tyle, że Szwedzi już mają taką jednostkę. Fakt, że starą, ale sprawną i działającą. Jest to okręt „Belos”.

Szwedzi mają także rozmawiać z Polską o zakupie innego uzbrojenia, m.in., według słów ministra, pocisków przeciwlotniczych „Piorun”.

Co ciekawe, zakup okrętów podwodnych ma być sfinansowany spoza europejskiego programu SAFE. Tak również przekazał Kosiniak-Kamysz.

Tekst będzie aktualizowany

Główne wnioski

  1. Partnerem Polski w programie „Orka” ma być Szwecja.
  2. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że w przyszłym roku polscy marynarze zaczną się szkolić w symulatorach, a w 2027 r. - na okręcie zastępczym. Nie ujawnił jednak, jaki typ szwedzkiego okrętu to będzie.
  3. Polityk przekonywał, że pozyskanie pierwszego okrętu ma się zakończyć do roku 2030. Wydaje się to być terminem nierealnym, z powodu problemów technicznych Szwedów.