Kategoria artykułu: Biznes

Rynek krypto reaguje na decyzję Nawrockiego. „Weta można było uniknąć"

Szerokim echem w sieci odbiło się prezydenckie weto ws. ustawy o rynku kryptoaktywów. Przedstawiciele branży i prawej strony sceny politycznej popierają tę decyzję, uzasadniają, iż ustawa „niszczyła rynek krypto”. Reprezentanci rządu zarzucają z kolei Karolowi Nawrockiemu, iż „naraził Polaków na utratę oszczędności”. Dwie strony sporu o krypto są jednak zgodne w jednym: regulacje są potrzebne branży „na wczoraj”.

Karol Nawrocki
Zdaniem przedstawicieli branży kryptowalut Polska potrzebuje ustawy, która nie zaszkodzi biznesowi. Fot. PAP/Radek Pietruszka

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę o rynku kryptowalut.
  2. Jak brak regulacji wpłynie na branżę krypto i czy działające na niej podmioty będą miały możliwość uzyskania niezbędnych licencji.
  3. Jakie są możliwe scenariusze dla branży i czy nowa ustawa pozwoli wyjść z patowej sytuacji.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Prezydent odmówił podpisania ustawy o rynku kryptowalut (druk nr 1424) – przekazała Kancelaria Prezydenta (KPRP). W oświadczeniu czytamy, że przepisy, które zawierał projekt, „realnie zagrażały wolnościom Polaków, ich majątkom i stabilności państwa”. Na jakie argumenty powołał się Karol Nawrocki i jak na weto zareagowała branża? Zacznijmy od tego, co łączy strony tego sporu. Ustawa jest pokłosiem unijnego rozporządzenia MiCA (The Markets in Crypto-Assets Regulation), które już obowiązuje. Strony są zgodne, że branża bez regulacji nie będzie mogła legalnie działać. Kością niezgody stał się kształt ustawy.

Ustawa o rynku kryptowalut. Co dokładnie podzieliło polityków?

Ustawa bez względu na jej kształt przede wszystkim jest spóźniona – zgadzają się nasi rozmówcy. By zdążyć przed końcem czerwca, podmioty działające w branży już teraz powinny ubiegać się o licencję CASP (Crypto-Asset Service Provider), bez której w świetle rozporządzenia ich działalność będzie nielegalna. Problem regulacyjny mogła rozwiązać zawetowana przez prezydenta ustawa, choć – jak przekazuje KPRP – zawierała „niedopuszczalne” rozwiązania.

Jedno z nich to „możliwość wyłączania przez rząd stron internetowych firm działających na rynku kryptowalut jednym kliknięciem” – uzasadnia Kancelaria Prezydenta. Jak jednak wyjaśnił w rozmowie z XYZ wiceminister finansów Jurand Drop, to „jedno kliknięcie” miałoby być poprzedzone analizą i nie odbywałoby się bezrefleksyjnie. KPRP uznała jednak, że przepisy są nieprzejrzyste i mogłyby prowadzić do nadużyć.

Druga sprawa, która doprowadziła do weta prezydenta, to „rozmiar regulacji”. W istocie Czechy, Słowacja czy Węgry nie potrzebowały setek stron ustawy wraz z załącznikami.

„Nadregulacja to prosta droga do wypychania firm za granicę – do Czech, na Litwę czy na Maltę – zamiast tworzenia warunków, by zarabiały i płaciły podatki w Polsce” – argumentuje KPRP.

Zdaniem Juranda Dropa, którego zapytaliśmy o objętość ustawy, „im więcej szczegółów, tym lepiej”. Przedstawiciel resortu finansów wyjaśniał, że dzięki precyzyjnie opisanym przepisom nie będzie problemu z ich interpretacją, co zmniejszy pole do nadużyć.

Trzeci argument prezydenta dotyczył wysokości opłat nadzorczych.

„Zostały one ustalone na poziomie, który uniemożliwi rozwój małym firmom i startupom, a faworyzować będzie zagraniczne korporacje i banki. To odwrócenie logiki, zabicie konkurencyjnego rynku i poważne zagrożenie dla innowacji” – czytamy na stronie Prezydenta RP.

„Jeśli Polacy stracą ochronę, będą wiedzieli komu podziękować”

Politycy z obozu rządzącego krytycznie ocenili decyzję prezydenta. Minister finansów i gospodarki Andrzej Domański na platformie X napisał, że decyzja jest sprzeczna z interesami klientów i inwestorów na rynku krypto.

„Już teraz 20 proc. klientów traci swoje pieniądze w wyniku nadużyć na tym rynku. Chcieliśmy ich chronić, Prezydent wybrał chaos i bierze pełną odpowiedzialność za swoje działania” – napisał szef resortu finansów.

Szef MSZ Radosław Sikorski napisał z kolei, że „jeśli bańka pęknie i tysiące Polaków straci swoje oszczędności, przynajmniej będą wiedzieli komu podziękować”.

Wiceminister Sportu i Turystyki Piotr Borys zauważył, że Polska „jako jedyna pozostaje bez ochrony przed oszustami”.

„Czy nie przypomina Wam to sytuacji, gdy Skoki pozostawały poza kontrolą KNF? Komisja Nadzoru Finansowego miała nadzorować rynek krypto” – napisał polityk.

Słamowir Mentzen z Konferedacji, który od początku zwracał uwagę na konsekwencje wejścia w życie tej ustawy, poparł decyzję prezydenta.

„Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę niszczącą polski rynek kryptowalut! To świetna decyzja, zgodna z oczekiwaniami branży krypto! Sam również publicznie oraz podczas spotkania z Prezydentem apelowałem o zawetowanie tej szkodliwej ustawy” – napisał polityk w serwisie X.

Polityka w tle. Co łączy prezydenta z branżą?

Fala krytyki poniosła za sobą także poważne oskarżenia. Szef polskiego rządu Donald Tusk napisał o możliwych powiązaniach finansowych firm z branży krypto i polskiej prawicy.

„Powiedzieć, że weto prezydenta w sprawie kryptowalut jest dwuznaczne, to nic nie powiedzieć. W tle wielkie pieniądze, afery i śledztwa, tajemnicze zaginięcie „króla kryptowalut”, wspieranie kampanii radykalnej prawicy z udziałem prezydentów Dudy i Nawrockiego. Źle to wygląda” – napisał Donald Tusk.

Z kolei rzecznik rządu Adam Szłapka napisał o powiązaniu branży z „rosyjskim praniem pieniędzy. „Oszuści mają wolną drogę, a Putin zaciera ręce” – dodał Szłapka.

O powiązania biznesu z polityką, co mogło mieć wpływ na decyzję prezydenta, pytamy przedstawicieli zondacrypto, której przy okazji dyskusji o wecie politycy wypominają finansowanie konferencji CPAC (Conservative Political Action Conference), w której uczestniczyli prawicowi politycy. Jak wyjaśnia spółka, w bieżącym roku zondacrypto sponsorowała ponad 50 wydarzeń na kilku rynkach.

W toku obecnej debaty nad wetem Prezydenta Nawrockiego pojawia się wiele błędnych informacji, które pokazują, że ta edukacja jest po prostu niezbędna

„Każda nasza decyzja o współpracy jest podyktowana przede wszystkim chęcią edukacji w zakresie kryptowalut czy dyskusji o regulacjach kryptoaktywów, które niezmiennie od ponad dekady popieramy. W toku obecnej debaty nad wetem Prezydenta Nawrockiego pojawia się wiele błędnych informacji, które pokazują, że ta edukacja jest po prostu niezbędna. Przykładowo, mówi się, że zawetowanie ustawy umożliwi Rosjanom płatności w kryptowalutach. Rzeczywistość jest taka, że europejskie regulacje, którym podlega giełda zondacrypto m.in. w Estonii, uniemożliwiają przyjmowanie osób z rosyjskimi paszportami jako klientów. Wynika to bezpośrednio z pakietu sankcji nałożonych na Rosję po wydarzeniach 2022 roku. Wstęp na giełdę rosyjskim paszportom zablokowaliśmy w Polsce jako pierwsi, gdy jeszcze nawet nie było to wymagane prawnie, i gdy inne giełdy się ociągały z wprowadzeniem tego wymogu” – czytamy w odpowiedzi zondacrypto.

Kto odpowiada za chaos?

Mec. Artur Bilski, radca prawny, ekspert ds. sektora finansowego, blockchain i FinTech, zwraca uwagę, że zawetowana ustawa była spóźniona. Jak jednak dodaje „opóźnienie nie może być wymówką dla przyjmowania złego prawa”.

- To nie wina prezydenta, że już dziś mamy niemal rok opóźnienia we wdrożeniu przepisów unijnych. Prezydent sam zapowiadał weto dla nieprzyjaznego projektu ustawy, a pomimo tego nie wprowadzono do niego oczekiwanych zmian. Teraz próbuje się przerzucić odpowiedzialność za ten bałagan na głowę państwa – przyznaje ekspert.


O ile politycy są podzieleni w kwestii weta, o tyle branża mówi jednym głosem, iż sprzeciw był konieczny.

– Weta dało się uniknąć. Gdyby rząd nie zamykał się na głos rynku i ekspertów rozumiejących globalne trendy regulacyjne, to pewnie byłoby łatwiej o podpis pana prezydenta – komentuje Przemysław Kral, prezes zondacrypto.

„Brak krajowej regulacji to koniec branży”

Zdaniem naszego rozmówcy Polska potrzebuje ustawy, która nie zaszkodzi biznesowi. Jak dodaje, przedstawiciele branży chcą regulacji, by legalnie działać w kraju.

– Bo jak wyjaśnić sytuację, w której my, jedna z największych giełd kryptowalut w Europie, chcemy płacić podatki w Polsce, ale nie możemy, bo zostaliśmy wypchnięci za granicę i musimy na naszym rodzimym rynku paszportować estońską licencję? Przecież to absurd – dodaje Przemysław Kral.

Przypominamy, że w 2014 roku znajdowaliśmy się w czołówce państw o najwyższym poziomie adopcji kryptowalut. Ten potencjał możemy odzyskać

Sławomir Zawadzki, Co-CEO Kanga Exchange, dodaje, że prezydent dotrzymał słowa i zgodnie z zapowiedzią z okresu kampanii wyborczej „obronił branżę krypto”.

– Projekt ustawy znacząco odbiegał od kierunku obranego przez inne kraje Unii Europejskiej, które stawiają na rozwiązania proste, klarowne i ograniczone do niezbędnego minimum. Wierzymy, że dzisiejsza decyzja otwiera realną szansę na to, aby Polska ponownie dołączyła do grona liderów europejskiej branży kryptowalutowej. Przypominamy, że w 2014 roku znajdowaliśmy się w czołówce państw o najwyższym poziomie adopcji kryptowalut. Ten potencjał możemy odzyskać – mówi przedstawiciel Kanga Exchange.

Co po 30 czerwca?

Wówczas mija okres przejściowy dla podmiotów działających w branży. Do 1 lipca muszą obligatoryjnie posiadać licencję, by móc legalnie działać.

– Niewypracowanie rozwiązań legislacyjnych przed końcem czerwca 2026 roku będzie skutkować olbrzymim chaosem prawnym, którego należy za wszelką cenę uniknąć. Sytuacja byłaby tu o tyle absurdalna, że - choć świadczenie usług krypto bez licencji teoretycznie byłoby zabronione na podstawie unijnego rozporządzenia - to za łamanie tego zakazu nie groziłyby w Polsce żadne kary. Brak ustawy wiąże się wreszcie z ryzykiem uruchomienia przeciwko Polsce postępowania naruszeniowego przez Komisję Europejską – wyjaśnia Artur Bilski.

Jak dodaje Przemysław Kral, wiele firm wobec braku regulacji będzie myślało o uzyskaniu licencji w innym kraju.

– Polskie firmy z obszaru krypto będą musiały teraz ubiegać się o licencję np. w Niemczech, czyli de facto przestaną być polskie, choć będą dalej zarządzane przez Polaków. Z kolei podmioty z innych krajów poprzez paszportyzację będą w stanie świadczyć usługę na ogromnym niezagospodarowanym polskim rynku, co będzie drenować naszą gospodarkę z kapitału ludzkiego i inwestycyjnego – dodaje prezes zondacrypto.

Po okresie przejściowym teoretycznie nie powinny istnieć polskie podmioty świadczące usługi w obszarze krypto, ale nie ma też podstaw do nadzoru czy karania ich za świadczenie usług bez licencji

Jest też jednak druga strona medalu. Skoro nie będzie regulacji, trudno będzie mówić także o penalizacji, co mogą wykorzystać także oszuści.

– Brak ustawy krajowej nie oznacza, że MiCA nie obowiązuje. Nie ma po prostu procedur w formie krajowych przepisów, dających uprawnienie do prowadzenia działalności w obszarze krypto po okresie przejściowym, bo bez ustawy nie ma odpowiedzialnego za to organu. Brak ustawy to także brak podstawy do penalizacji za działanie bez licencji. W praktyce oznacza to brak możliwości prowadzenia licencjonowanej działalności. Po okresie przejściowym teoretycznie nie powinny istnieć polskie podmioty świadczące usługi w obszarze krypto, ale nie ma też podstaw do nadzoru czy karania ich za świadczenie usług bez licencji – wyjaśnia ekspert.

W oczekiwaniu na kompromis

Eksperci liczą na nową ustawę, w której tworzeniu uczestniczyć będą przedstawiciele branży. Jak mówi Sławomir Zawadzki, ustawa ma „wspierać rozwój innowacji i przedsiębiorczości, a jednocześnie stanie na straży interesów użytkowników”.

- Wierzymy, że w najbliższych dniach poznamy nowy projekt ustawy, uwzględniający postulaty rynku i realne potrzeby użytkowników. Podkreślamy: nie jesteśmy przeciwnikami regulacji. Uważamy jednak, że powinny być mądre, proporcjonalne i wspierające rozwój sektora, który ma szansę stać się jedną z przewag konkurencyjnych polskiej gospodarki. Z szacunkiem odnosimy się do obaw zgłaszanych przez część opozycji, jednak podkreślamy: brak tej konkretnej ustawy nie zagraża bezpieczeństwu użytkowników kryptowalut. W rzeczywistości żadne regulacje nie są w stanie całkowicie uchronić inwestorów przed ryzykiem – niezależnie od branży. Najskuteczniejszą ochroną pozostaje edukacja, zdrowy rozsądek i przestrzeganie podstawowych zasad bezpieczeństwa cyfrowego – dodaje nasz rozmówca.

Zdaniem mec. Bilskiego konieczne jest z jednej strony zapewnienie pewności prawa i ochrony inwestorów, z drugiej sprawienie, aby było ono zrozumiałe. Polityka powinna tu zejść na dalszy plan. Zdaniem naszego rozmówcy kluczowe słowo to kompromis.

- Konieczne jest teraz współdziałanie parlamentu z głową państwa. Nie można się obrażać na rzeczywistość, tylko trzeba przystosować. Prezydent sam ostatnio deklarował chęć większego udziału w procesie legislacyjnym. Miejmy nadzieję, że strona rządowa przełknie tę gorzką pigułkę i powstanie teraz projekt wypracowany ponad podziałami. To wymaga jednak odejścia od narracji konfliktowej i przerzucania się oskarżeniami na rzecz wzięcia odpowiedzialności i swoistego „dowiezienia” tematu do końca, przy wzajemnym współdziałaniu – podsumowuje nasz rozmówca.”

Główne wnioski

  1. Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę o rynku kryptoaktywów z uwagi na trzy „niedociągnięcia”. Zdaniem głowy państwa projektowi towarzyszyła nadregulacja i nieścisłości np. w przepisie dotyczącym możliwości blokowania stron internetowych. Trzecim argumentem, który doprowadził do weta, była wysokość opłat nadzorczych, które mogłyby prowadzić do faworyzacji banków i wielkich biznesów kosztem małych firm.
  2. Eksperci są zgodni: pilnie potrzebujemy nowych, ale przemyślanych regulacji. Wraz z końcem czerwca przyszłego roku mija okres przejściowy dla branży. Zgodnie z rozporządzeniem MiCA podmioty działające na rynku będą musiały uzyskać licencje, co bywa czasochłonnym procesem. Tymczasem z uwagi na brak regulacji i organu nadzorczego nie mają takiej możliwości.
  3. Branża liczy na nową ustawę, w której wybrzmiewać będzie głos ekspertów. W przeciwnym razie – jak zaznaczają nasi rozmówcy – polski biznes może przenieść się do innych krajów o korzystniejszym systemie prawnym, na czym straci nasza gospodarka. To nie tylko zapłacone przez firmy podatki, lecz także potencjał inwestycyjny, który warunkować będzie kompromis na linii rządzący-biznes.