Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka

Dyplomacja pod presją. Co zostanie po apelu premiera Tuska do kanclerza Niemiec?

Premier Donald Tusk wobec kanclerza Niemiec użył publicznej presji, nieczęsto używanej w dyplomacji. Eksperci różnią się w ocenie stylu premiera. Czy gest Donalda Tuska może wywrzeć nacisk na Niemcy, czy też pozostanie ruchem na użytek polityki krajowej? Czasu na takie działania jest coraz mniej. Polaków poszkodowanych w czasie II wojny światowej jest już niewielu.

Donald Tusk, Friedrich Merz
Czy presja premiera Donalda Tuska na kanclerza Niemiec Friedricha Merza okaże się skuteczna? Fot. PAP/Radek Pietruszka

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. O co w Niemczech zaapelował premier Donald Tusk.
  2. Jakie jest polityczne znaczenie jego gestów.
  3. Jakie mogą być tego skutki.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Premier Donald Tusk po poniedziałkowym spotkaniu z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem mówił o kopernikańskim przewrocie w europejskiej polityce. Określił tak współpracę polsko-niemiecką w zakresie obrony wschodnich granic Unii Europejskiej. Międzyrządowe konsultacje polsko-niemieckie dotyczyły m.in. bezpieczeństwa, infrastruktury oraz polityki pamięci.

Ta ostatnia sprawa budzi w Polsce najwięcej emocji. Poza restytucją kolejnych dóbr kultury zagrabionych przez Niemców w czasie II wojny światowej i zapowiedzią przyspieszenia tego procesu kanclerz Friedrich Merz zapowiedział również budowę pomnika upamiętniającego polskie ofiary niemieckiej okupacji. W środę Bundestag przyjął rezolucję wzywającą do rząd do budowy takiego pomnika.

Szefowie rządów Polski i Niemiec byli dopytywani podczas konferencji prasowej o niemieckie zadośćuczynienia dla żyjących w Polsce ofiar II wojny światowej. W ubiegłym roku Berlin proponował przekazanie na ten cel 200 mln euro, co w Warszawie zostało uznane za sumę symboliczną.

Premier Tusk do kanclerza Niemiec w sprawie odszkodowań: „pospieszcie się”

Premier Donald Tusk zwrócił uwagę, że gdy rozmawiał na ten temat jeszcze z poprzednim kanclerzem Olafem Scholzem, w Polsce ofiar II wojny światowej było ok. 60 tys. Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie szacuje, że obecnie żyjących wciąż ofiar niemieckich zbrodni z okresu II wojny światowej, którym przysługiwałoby zadośćuczynienie, jest ok. 50 tys.

– Pospieszcie się, jeśli chcecie naprawdę wykonać taki gest. Jeśli nie uzyskamy jakiejś szybkiej i jednoznacznej deklaracji, to będę w przyszłym roku rozważał decyzję, że Polska wypełni tę potrzebę z własnych środków. Więcej o tym nie chcę już mówić – mówił w Berlinie premier Donald Tusk, zwracając się do kanclerza Friedriecha Merza.

Apel do kanclerza Niemiec. Reakcje w Polsce

Szef Kancelarii Premiera Jan Grabiec sugerował w TVP Info, że apel premiera Tuska nie został przyjęty przez kanclerza Niemiec ze spokojem. Zdaniem Jana Grabca Friedriech Merz odebrał słowa polskiego premiera jako „mało dyplomatyczny przytyk”.

Krytyczny stosunek do słów premiera zaprezentowali prezydent Karol Nawrocki, a także liderzy Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji. Prezydent Nawrocki stwierdził, że wypłata tych odszkodowań przez „Naród, który cierpiał prześladowania” jest „wbrew historycznej prawdzie, wbrew logice, wbrew jakikolwiek wartościom”. Domagał się przeprosin od premiera. Prezes PiS-u Jarosław Kaczyński sugerował na platformie X, że odszkodowania, które miałby rozważyć polski rząd, powinni wypłacić Niemcy.

Na wtorkowej konferencji prasowej rzecznik rządu Adam Szłapka odniósł się do głosów krytycznych. Stwierdził, że kanclerz Niemiec bardzo dobrze zrozumiał i odczuł słowa polskiego premiera. Dopytywany o kwestię reparacji wojennych przypomniał, że w poniedziałek w Berlinie premier Tusk również poruszył tę kwestię. Premier zwrócił wtedy uwagę, że Niemcy „trzymają się tego formalno-dyplomatycznego aktu z lat 50.”, co jako zrzeczenie się reparacji nie było zgodne z wolą Polaków, „bo naród polski nie miał wtedy w tej kwestii nic do powiedzenia”. Stwierdził, że Polska do dziś nie otrzymała reparacji.

Czy publiczna presja Donalda Tuska na kanclerza Niemiec będzie skuteczna? Eksperci, z którymi rozmawiamy, nie mają wątpliwości, że Niemcy powinny wypłacić odszkodowania żyjącym Polakom, którzy ucierpieli podczas II wojny światowej. Różnie oceniana jest forma działań premiera.

Dyplomacja na użytek krajowy?

Prof. Anna Pacześniak, politolog i europeistka z Uniwersytetu Wrocławskiego, przyznaje, że dyplomacji z działaniem na użytek krajowej polityki nie da się rozdzielić „zwłaszcza w polskim przypadku”. Ekspertka zwraca uwagę, że w mediach niemieckich komentowano, że relacje polsko-niemieckie są niejako zakładnikiem tego, co dzieje się w Polsce, ale także w Niemczech.

– Kanclerz Merz również ma do kogo się odnosić i nie chodzi tylko o partie polityczne, ale też o wyborców. Myślę tu o Alternatywie dla Niemiec (AfD). W Polsce Donald Tusk odnosi się do Prawa i Sprawiedliwości i w jakimś stopniu jego wyborców. Odnosi się również do Konfederacji i jej wyborców. To, co zostało powiedziane w Niemczech, jest konsekwencją tego, co dzieje się na polskiej scenie politycznej. Ponieważ jednak wychodzi to na zewnątrz, będzie rzutować na stosunki z Niemcami. To stosunki niełatwe, ale były też takie, gdy kanclerzem był Olaf Scholz. Merz to jednak ta sama europejska grupa polityczna, co Donald Tusk [Europejska Partia Ludowa, EPP – red.]. Widać zaszłości spowodowane rządami Zjednoczonej Prawicy oraz szachowanie Donalda Tuska jako rzekomo polityka proniemieckiego, który czuje się w obowiązku co jakiś czas temu zaprzeczać – ocenia prof. Anna Pacześniak.

W Polsce Donald Tusk odnosi się do Prawa i Sprawiedliwości i w jakimś stopniu jego wyborców. Odnosi się również do Konfederacji i jej wyborców. To, co zostało powiedziane w Niemczech, jest konsekwencją tego, co dzieje się na polskiej scenie politycznej.

„Próba publicznego zawstydzenia partnera"

Jej zdaniem premier próbował wywrzeć presję na kanclerzu Niemiec przez publiczne zawstydzenie.

– Z mojej perspektywy jako osoby, która przygląda się polityce pozakrajowej, premier sięgnął po argument rzadko stosowany w relacjach dyplomatycznych. Była to próba zawstydzenia zagranicznego partnera. Oczywiście nie chodzi tu o wypłatę reparacji, jak próbuje o tym mówić PiS, ale o odszkodowania dla żyjących ofiar nazizmu. To próba zawstydzenia partnera, który na arenie międzynarodowej mieni się jako ten, dla którego wartości są bardzo ważne – uważa prof. Anna Pacześniak.

To próba zawstydzenia partnera, który na arenie międzynarodowej mieni się jako ten, dla którego wartości są bardzo ważne.

Kryzys ze szkodą dla obu stron

Taki gest w dyplomacji nie jest odbierany pozytywnie. Janusz Reiter, były ambasador RP w Niemczech w latach 1990-1995, uważa, że publiczne okazywanie twardości nie świadczy o realnej sile. Dyplomata mówi o kryzysie relacji Polski z Niemcami.

– Sprawa odszkodowań dla osób poszkodowanych wymaga pilnego rozstrzygnięcia. I oczywiście jest to zobowiązanie Niemiec, które rząd niemiecki zresztą akceptuje. To nie uzdrowi stosunków polsko-niemieckich, ale tu chodzi o ludzi, dla których ta pomoc może być ważna, materialnie i moralnie. Wizyta pokazała niestety słabości stosunków polsko-niemieckich. Ta presja wywierana na polskich przywódców, aby pokazali Niemcom twardość, nie jest świadectwem siły. Stosunki polsko-niemieckie są w kryzysie ze szkodą dla obu stron – ocenia Janusz Reiter.

Ta presja wywierana na polskich przywódców, aby pokazali Niemcom twardość, nie jest świadectwem siły.

„Uruchomić mechanizm jak najszybciej"

Inaczej sprawę ocenia prof. Stanisław Żerko, związany z Instytutem Zachodnim w Poznaniu oraz Akademią Marynarki Wojennej w Gdyni, historyk specjalizujący się w polityce zagranicznej Niemiec i Polski. Ma jednak zastrzeżenia pod adresem polskiego rządu.

– W zapowiedzi premiera Tuska nie podoba mi się jedynie to, że on taką opcję rozważa. Należałoby ten mechanizm uruchomić jak najszybciej, sam wcześniej pisałem o takiej możliwości. Szkoda też, że premier nie dodał, że te kwoty będą później przedstawione Niemcom. Podobny mechanizm przyjęły zresztą kilka lat temu Włochy – mówi prof. Stanisław Żerko.

Szkoda, że premier nie dodał, że te kwoty będą później przedstawione Niemcom.

Ekspert sam gest polskiego premiera ocenia pozytywnie. Jest przekonany, że taki publiczny apel może skłonić stronę niemiecką do zmiany obecnej bezwzględnej postawy w tej sferze.

– Dobrze się też stało, że te słowa padły w Berlinie, w obecności kanclerza, wyraźnie skonfundowanego. Reakcje prawicowej opozycji w Polsce utwierdzają mnie jednak w przekonaniu, że dla nich sprawa odszkodowań służy głównie wewnętrznej walce politycznej. Służy też wyraźnie podbijaniu antyniemieckiego bębenka w Polsce. Coraz bardziej utwierdzam się w opinii, że PiS jest owładnięty jakimś rodzajem antyniemieckiej paranoi – komentuje prof. Stanisław Żerko.

Bez szans na reparacje. Co zamiast nich?

Historyk odnosi się do politycznej narracji PiS-u na temat reparacji. 1 września 2022 r. poseł PiS-u (później wiceminister spraw zagranicznych a obecnie eurodeputowany) Arkadiusz Mularczyk zaprezentował raport, w którym straty wojenne poniesione przez Polskę oszacował na 850 mld dolarów. Raport był przekazywany zagranicznym politykom, także niemieckim, jednak nie poszły za tym formalne żądania do wypłaty Polsce reparacji. Prof. Stanisław Żerko nie pozostawia w tej sprawie wątpliwości.

– O reparacjach nie może być mowy, kto ich się domaga, nie zna zagadnienia lub jest hochsztaplerem. Istnieje natomiast coś w rodzaju niemieckiego długu odszkodowawczego wobec Polski, który jest aktualny i aktualny będzie. Nie można mówić o pojednaniu polsko-niemieckim bez załatwienia tej kwestii. Oczywiście nie w skali bilionowych wypłat, bo to absurd. Należy znaleźć jakąś kompromisową formułę, ale w przyjaznych rozmowach polsko-niemieckich – ocenia historyk z Instytutu Zachodniego.

O reparacjach nie może być mowy. Istnieje natomiast coś w rodzaju niemieckiego długu odszkodowawczego wobec Polski, który jest aktualny i aktualny będzie.

„Być może poznamy ich po owocach"

Czy gest premiera Tuska faktycznie okaże się skuteczny? Okazja do jego weryfikacji może wkrótce nastąpić. Podczas najbliższego posiedzenia Bundestagu niemieccy posłowie mają dyskutować nad polityką emerytalną. Częścią tej dyskusji mogą być również rozważania na temat wypłaty odszkodowań Polakom, którzy doświadczyli dramatu II wojny światowej.

Prof. Anna Pacześniak przypomina jednak, że sama interpretacja mimiki Friedricha Merza – co robią współpracownicy premiera Donalda Tuska – nie wystarczy, by odczytać jego polityczne intencje i zamiary.

– Nie wiemy nawet, jakie słowa słyszał w danym momencie tłumaczenia wypowiedzi premiera Tuska. Można sugerować, że Niemcy postępują bezwstydnie, wciąż nie płacąc lub, że mogą być zadowoleni, że ktoś zapłaci za nie. To jednak tak nie działa – zwraca uwagę wykładowczyni Uniwersytetu Wrocławskiego.

Zdaniem europeistki, dla Niemiec jest to trudna sytuacja z dyplomatycznego punktu widzenia. Ekspertka rozważa scenariusz, w którym cel premiera Donalda Tuska zostanie spełniony.

– Gdyby rząd Polski jednak wypłacił te pieniądze, można sobie wyobrazić, że przesyła Niemcom rachunek. Zwłaszcza że nie chodzi tu o te 850 mld dolarów, które wyliczał poseł Arkadiusz Mularczyk w poprzedniej kadencji. Tu chodzi o znacznie mniejsze pieniądze i nie zamyka to dyskusji o reparacjach. Jest to jednak sprawa bardzo pilna. W tym przypadku premier Tusk postawił kanclerza Merza w bardzo niekomfortowej sytuacji. Możemy się zastanawiać, jaka będzie reakcja. Już w piątek w Bundestagu ma być głosowanie i być może „poznamy ich po owocach”. Jeżeli decyzja będzie korzystna dla Polski, Donald Tusk będzie mógł mówić, że pokazał twarde polskie stanowisko i po kilku dniach jest decyzja – uważa prof. Anna Pacześniak.

Główne wnioski

  1. Premier Donald Tusk zwrócił się do Niemiec o wypłatę odszkodowań Polakom poszkodowanym w II wojnie światowej. Zapowiedział, że rozważy wypłaty z polskiego budżetu, jeżeli Niemcy będą dalej zwlekać. Jego zapowiedź wywołała oburzenie ze strony prezydenta Karola Nawrockiego i opozycji. Z kolei współpracownicy premiera mówią o przytyku wobec kanclerza Niemiec.
  2. Eksperci są zgodni, że Niemcy powinny wypłacić Polakom odszkodowania. Janusz Reiter, były ambasador RP w Niemczech uważa jednak, że polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe pokazały słabości w relacjach obu państw. Jego zdaniem, okazywanie twardej postawy oczekiwanej przez polskie społeczeństwo, nie świadczy o realnej sile w dyplomacji. Politolog prof. Anna Pacześniak twierdzi, że premier Donald Tusk próbował zawstydzić kanclerza Niemiec. Według niej gest premiera ma związek z polityką krajową i odcinaniem się od zarzutów „proniemieckości”.
  3. Historyk prof. Stanisław Żerko chwali ruch premiera, choć jego zdaniem Polska powinna nie tylko rozważać, ale już uruchomić wypłaty odszkodowań. Ekspert uważa, że taka forma presji na kanclerzu Niemiec może być skuteczna.