Rafał Sonik: Największym błędem biznesowym jest nierozważanie opcji bardzo nietypowych
Pierwsza edycja XYZ Talks za nami. W Hali Koszyki w Warszawie uczestnicy mogli na żywo oglądać rozmowę Grzegorza Nawackiego, redaktora naczelnego XYZ, z Rafałem Sonikiem – jednym z najbardziej utytułowanych polskich sportowców i przedsiębiorców.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak jedno formalne potknięcie na początku lat 90. mogło doprowadzić do upadku biznesu i czego uczy o prowadzeniu firmy.
- Dlaczego błędem biznesowym może być nierozważanie bardzo nietypowych opcji i otaczanie się wyłącznie osobami potwierdzającymi nasze decyzje.
- Jak wygląda podejmowanie kluczowych decyzji inwestycyjnych w warunkach skrajnej niepewności.
Połączenie kariery biznesmena ze sportową nie jest proste, ale Rafał Sonik udowadnia, że jest możliwe. Od lat 80. prowadzi działalność gospodarczą, jest właścicielem spółki Gemini Holding, działającej w sektorze nieruchomości komercyjnych. Równolegle był kierowcą rajdów terenowych w kategorii quadów – zwycięzcą Rajdu Dakar, dziewięciokrotnym zdobywcą Pucharu Świata FIM oraz pięciokrotnym mistrzem Polski w rajdach enduro. O tym, że nie zawsze wszystko idzie gładko, decyzje bywają trudne, a projekty wymagają poświęceń, rozmawiał z Grzegorzem Nawackim podczas XYZ Talks w Hali Koszyki.
Wideocast
Powiększ video
Wideocast
Powiększ audio
Jak luźne kartki mogły zrujnować rosnący biznes
Początki nie są łatwe, a Rafał Sonik miał kilka trudnych momentów w swojej karierze. Wspomina, że zaczynał działalność już jako czternastolatek i szybko wpadł w długi wobec dostawców. Miał też problemy podatkowe, na które zbierał pieniądze dłużej, niż przewidywały formalne terminy.
Prawdziwa batalia przyszła w 1990 r. Moja księgowa zaniosła do urzędu skarbowego księgę podatkową częściowo na luźnych kartkach. Jak zobaczyli to w urzędzie skarbowym, uznali, że to oszustwo.
– Ale prawdziwa batalia przyszła w 1990 r. Miałem 25 lat i w ciągu dwóch miesięcy zatrudniłem 400 osób. W pierwszym roku gospodarki wolnorynkowej w Polsce to był ewenement. Wszystko szło świetnie, tylko moja księgowa, która miała trzydzieści lat doświadczenia (…), kiedy składała sprawozdanie za 1991 r., zaniosła do urzędu skarbowego księgę podatkową częściowo na luźnych kartkach. (…) Jak zobaczyli to w urzędzie skarbowym, uznali, że to oszustwo – mówił Rafał Sonik.
Jeden błąd księgowej sprawił, że przedsiębiorca miał cztery lata wyjęte z życiorysu. Urząd uznał, że koszty uwzględnione w sprawozdaniu są fałszywe, a w efekcie cały bilans był błędny. Dom towarowy Rafała Sonika w tamtym czasie osiągał sprzedaż przekraczającą kilka milionów dolarów. Było to bardzo dużą kwotą – zwłaszcza że wszystkie państwowe placówki tego typu bankrutowały, a jego prywatny biznes dynamicznie rósł.
– W efekcie przez te trzy lata ocierałem się o sytuację dramatyczną. Na szczęście udało się udowodnić (…), że wszystkie zapisy na tych różnych kartach były prawidłowe i zgodne z rzeczywistością. Musieliśmy odszukać 7-8 tys. faktur. Tam, gdzie ich brakowało, trzeba było pozyskać dokumenty od dostawców usług, by wykazać prawidłowość zapisów – wspomina Rafał Sonik.
Dodaje, że powód całej sprawy był trywialny. Ówczesna księgowa – pani Danusia – zabrała kilka teczek z fakturami na święta do domu, żeby wprowadzić je do księgi. W międzyczasie zabrakło jej osznurowanych i opieczętowanych kartek. Ponieważ pracowała w zawodzie od lat, miała w domu zapas pustych druków, które postanowiła wykorzystać. Ze względu na braki formalne dokumenty te nie mogły jednak zostać uznane przez urząd.
Po kilku latach naprawdę poczułem gigantyczną ulgę. To była pierwsza taka batalia na początku lat 90., w której uratowałem dobre imię dzięki tytanicznej pracy.
– Po kilku latach naprawdę poczułem gigantyczną ulgę. To była pierwsza taka batalia na początku lat 90., w której uratowałem dobre imię dzięki tytanicznej pracy. Przecież nie miałem żadnej intencji oszukiwania kogokolwiek – to był wypadek przy pracy. Ale formalnie należało firmę ukarać w takim stopniu, że po prostu by zbankrutowała – mówi Rafał Sonik.

Rafał Sonik o nietypowych decyzjach, które są potrzebne w biznesie
Rafał Sonik w czasie rozmowy podkreślił, że każda decyzja wymaga „zwarcia” – czyli zderzenia jej z kimś, kto ma inne podejście. Jego zdaniem największym błędem w biznesie jest nierozważanie bardzo nietypowych opcji. Nie wolno też otaczać się ludźmi, którzy jedynie przytakują, nie kwestionując decyzji ani nie proponując alternatywnych rozwiązań.
– Mam wokół siebie ludzi, którzy z definicji mają kompletnie inny punkt widzenia, inne doświadczenie życiowe i inne przemyślenia – mówił Rafał Sonik.
Aby to zobrazować, rozmówca przytoczył sytuację z początku 2020 r., gdy jego zespół przygotowywał rozbudowę galerii handlowej.
– Jest styczeń – robimy przetargi. Luty – rozstrzygamy przetargi. I nagle przychodzi COVID – wspominał Rafał Sonik.
W pierwszych dniach marca, gdy kraj był już zamknięty, zadzwonili do niego główny inżynier, finansista oraz szef działu inwestycji, odpowiedzialni za przedsięwzięcie warte 80 mln zł. Poinformowali, że wykonawcy są gotowi wejść na plac budowy i rozpocząć prace.
Rafał Sonik zareagował ostrożnie i przez telefon przekazał, w jaki sposób powinni dalej działać.
Mam wokół siebie ludzi, którzy z definicji mają kompletnie inny punkt widzenia, inne doświadczenie życiowe i inne przemyślenia.
– Skoro nie wiemy, jak to będzie, to proszę wprowadzić wykonawcę na plac budowy, ogrodzić teren, przygotować budowę i ją zamrozić. Uzgodnić postojowe, aż będziemy mieli więcej danych z rynku – cytował z pamięci Rafał Sonik.
Minęły miesiące. Po pierwszym lockdownie, w czerwcu, Sonik pojechał na miejsce i usłyszał od współpracowników, że zobaczy efekty prac na „zamrożonej budowie”. Do dziś – jak przyznał – nie wie, czy współpracownicy świadomie zignorowali jego polecenia, podejmując decyzję wbrew instrukcjom. Nie wyklucza też, że doszło po prostu do telefonicznego nieporozumienia.
Zespół miał jednak mocne argumenty. Przekonywali, że rynek materiałów budowlanych zaczął gwałtownie drożeć i gdyby prace wstrzymano, projekt nie zmieściłby się w zakładanym budżecie.
Bardzo cienię każdy odmienny pogląd. (...) Siła argumentu, nie argument siły.
Sonik przyznaje, że czas pokazał ich rację. W kolejnych latach – 2020, 2021 i 2022 – koszty budowlane rosły tak dynamicznie, że inwestycja rzeczywiście stałaby się niemożliwa do zrealizowania.
Gdy w 2021 lub 2022 r. otwierano rozbudowaną część galerii, na miejsce przyjechali właściciele firm wykonawczych, podwykonawcy oraz główni najemcy. Gratulowali mu odwagi kontynuowania projektu w czasie, gdy praktycznie wszystkie budowy w kraju stanęły. Paradoks polegał na tym, że decyzja okazała się słuszna, choć została podjęta wbrew niemu.
– Bardzo cenię każdy odmienny pogląd. (…) Siła argumentu, nie argument siły – dodaje Rafał Sonik.

Dakar jako ekstremalny test odporności i etyki
Rafał Sonik w rozmowie podkreślał, że Dakar nigdy nie był dla niego przygodą. Stanowił raczej ekstremalny test odporności psychicznej, logistyki i pracy zespołowej. W realiach tego rajdu nie ma miejsca na przypadkowość. Każdy etap to osobna walka, której nie da się w pełni zaplanować.
– Kiedy Dakar był w Ameryce Południowej, najtrudniejsze było wygrać z tymi, którzy nie mają żadnego kręgosłupa etycznego. (…) Ja nie wyobrażam sobie oszukiwać w sporcie ani w ogóle w życiu – mówi Rafał Sonik.
Wspominał, że regularnie otrzymywał pogróżki, ponieważ był zbyt dużym zagrożeniem dla zawodników z Ameryki Południowej, którzy nie cofnęliby się przed niczym, aby wygrać rajd. Z tego powodu musiał jeździć slalomem na trasie, ponieważ uzbrojeni w strzelby gauchowie mogli zrobić mu krzywdę, umożliwiając zwycięstwo zawodnikowi ze swojego kraju.
Kiedy Dakar był w Ameryce Południowej, najtrudniejsze było wygrać z tymi, którzy nie mają żadnego kręgosłupa etycznego. (…) Ja nie wyobrażam sobie oszukiwać w sporcie ani w ogóle w życiu.
– Cały mój team chodził z wisielczymi humorami, bo wiedzieli, że startujemy z niepewnością, co po drodze się wydarzy. (…) W zasadzie nie byłem pewien, czy w następnym roku pozwolą mi wystartować, bo byłem dla nich zagrożeniem – dodaje Rafał Sonik.
Mimo to Sonik kontynuował starty w rajdach i w 2020 r., podczas edycji w Arabii Saudyjskiej, zwyciężył o sekundę na samym finiszu, zapisując się na kartach historii Dakaru. Choć na dziewiątym etapie stracił skrzynię biegów i cudem dojechał do mety, zakończył rajd z najlepszym możliwym wynikiem.
Dodał również, że od 2025 r. w Dakarze nie ma już kategorii quadów – po raz pierwszy od prawie dwudziestu lat. Podkreślił, że od momentu powstania tej kategorii aż do jej zakończenia, wraz z zespołem zdobył w niej najwięcej punktów, co uznaje za niezwykły wyczyn.
Dakaru nie wygrał Rafał Sonik. Dakar wygrał Polak w średnim wieku (…), który od dziecka nauczył się, że pokonywanie problemów jest codziennością.
Zwycięstwo w Rajdzie Dakar, choć symbolicznie przypisywane jednemu nazwisku, było w rzeczywistości rezultatem zdyscyplinowanego, wieloosobowego wysiłku, codziennych decyzji oraz determinacji całego zespołu.
– Dakaru nie wygrał Rafał Sonik. Dakar wygrał Polak w średnim wieku (…), który od dziecka nauczył się, że pokonywanie problemów jest codziennością – podkreślał rozmówca.

Główne wnioski
- Błędy proceduralne lub formalne mogą mieć ogromne konsekwencje, nawet gdy nie towarzyszy im zła intencja. Dlatego odporność, cierpliwość i determinacja są niezbędne w długim horyzoncie.
- Odwaga w biznesie nie polega na działaniu wbrew faktom, lecz na gotowości do podejmowania nietypowych decyzji oraz dopuszczaniu scenariuszy, które początkowo wydają się ryzykowne lub sprzeczne z intuicją lidera.
- Dakar stanowi ekstremalny test charakteru, etyki i pracy zespołowej, pokazując, że trwałe sukcesy nie powstają bez zasad, dyscypliny i zaufania do ludzi.
