Kategoria artykułu: Świat

Portugalia: liberalizacja rynku pracy. Ostre starcie rządu ze związkami zawodowymi

Na dwa tygodnie przed świętami Bożego Narodzenia życie w Portugalii niemal całkowicie zamarło. Dwie potężne centrale związkowe zwarły szyki, organizując pierwszy od czerwca 2013 r. strajk generalny. Protest doprowadził do zamknięcia szkół, odwołania setek lotów i wstrzymania większości połączeń kolejowych od Porto aż po Algarve. Mniejszościowy, centroprawicowy rząd premiera Luísa Montenegro, który wcześniej twardo forsował uelastycznienie rynku pracy, zasygnalizował gotowość do ustępstw.

„Greve Geral 11 dez” to portugalskie określenie strajku generalnego 11 grudnia, odnoszące się do protestów w Portugalii przeciwko proponowanym przez rząd reformom prawa pracy. Fot. Diogo Baptista/SOPA Images/LightRocket via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego rząd Portugalii zaczął sygnalizować gotowość do ustępstw na rzecz związków zawodowych?
  2. Jak proponowane zmiany mogą wpłynąć na sytuację pracowników?
  3. Jakie mogą być polityczne konsekwencje obecnego konfliktu?
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Osią obecnego sporu politycznego w Portugalii jest kontrowersyjny pakiet reform prawa pracy, promowany przez rząd pod nazwą Trabalho XXI (Praca XXI). Rządzący przekonują, że zmiany są konieczne, by zmodernizować gospodarkę i zwiększyć jej konkurencyjność. Związki zawodowe oraz opozycja biją na alarm. Krytycy piętnują proponowane zmiany jako „cywilizacyjny regres”, który grozi demontażem budowanego przez dekady systemu ochrony praw pracowniczych.

Skala strajku generalnego dobitnie pokazuje, jak głębokie jest społeczne wzburzenie. Po raz pierwszy od dwunastu lat Generalna Konfederacja Portugalskich Pracowników (CGTP-IN), historycznie związana z Partią Komunistyczną i znana z bojowego nastawienia, stanęła ramię w ramię z Generalną Unią Pracowników (UGT), związkiem o bardziej umiarkowanej postawie, tradycyjnie kojarzonym z Partią Socjalistyczną.

Tiago Oliveira, sekretarz generalny CGTP, oskarżył rząd o celowe umniejszanie skali protestu, aby forsować własną agendę. Jednocześnie zapowiedział, że pracownicy nie zrezygnują z walki o swoje prawa. Lider UGT Mário Mourão podkreślił natomiast, że „rząd może manipulować liczbami, ale rzeczywistości w ten sposób nie zmieni”. Zaapelował do władz o poważne potraktowanie sygnałów płynących z ulic i zakładów pracy.

Według szacunków CGTP w proteście wzięło udział ponad trzy miliony pracowników. Pojawiające się w mediach wyliczenia strat gospodarczych sięgały nawet kilkuset milionów euro. Paraliż szczególnie dotknął usługi publiczne. Szpitale funkcjonowały przy minimalnej obsadzie, w największych miastach wstrzymano wywóz śmieci, a metro w Lizbonie nie kursowało przez cały dzień.

Trabalho XXI – modernizacja czy regres?

Rządowa koalicja pod wodzą centroprawicowej Partii Socjaldemokratycznej (PSD, partia nie zmieniła swojej historycznej nazwy mimo ewolucji w kierunku centroprawicy) zaprezentowała pakiet Trabalho XXI pod koniec lipca 2025 r. Przedstawiła go jako mapę drogową do modernizacji rynku pracy. Rząd premiera Montenegro przekonuje, że portugalskie prawo jest zbyt mało elastyczne, co odstrasza inwestorów i hamuje rozwój firm.

W przededniu strajku premier jeszcze się zarzekał, że jego rząd „nie zejdzie z obranej drogi reform”. W dłuższej perspektywie nowe przepisy mają przełożyć się na wyższe wynagrodzenia i większą dynamikę gospodarczą. Konkretne propozycje spotkały się jednak z twardym oporem, a największym punktem zapalnym stała się planowana liberalizacja zasad zwalniania pracowników. Reforma zakłada uproszczenie procedury rozwiązywania umów z tzw. przyczyn uzasadnionych, co ma dotyczyć przede wszystkim sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Rząd zamierza znieść bariery towarzyszące wręczaniu wypowiedzeń, w czym związki zawodowe widzą niebezpieczną furtkę do zwolnień o charakterze czysto uznaniowym.

Równie gorącym tematem jest przywrócenie tzw. indywidualnych banków godzin (bancos de horas). Mechanizm ten pozwala pracodawcom wydłużyć dzień pracy nawet o dwie godziny bez konieczności wypłaty wynagrodzenia za nadgodziny na bieżąco. Wypracowane nadgodziny są „gromadzone” do odbioru w formie wolnego w późniejszym terminie. Krytycy argumentują, że zaburzy to równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. W praktyce oznacza zaś ukrytą obniżkę wynagrodzeń za dodatkowy pracę.

Oliwy do ognia dolewa kwestia deregulacji outsourcingu. Projekt ustawy dąży do cofnięcia zabezpieczeń wprowadzonych w 2023 r. w ramach programu Godna Praca. Zakazywały one firmom zlecania na zewnątrz zadań na stanowiskach, z których dopiero co zwolniono pracowników etatowych. Rząd postrzega ten zakaz jako niekonstytucyjne ograniczenie swobody gospodarczej. Związkowcy widzą w jego zniesieniu przyzwolenie na zastępowanie stałego personelu tańszą, zewnętrzną siłą roboczą.

Obrazu reformy dopełniają zmiany grożące zdaniem opozycji „prekaryzacją” zatrudnienia. Nowe prawo wydłuża maksymalny czas trwania umów na czas określony z dwóch do trzech lat. Rozszerza też możliwość zawiązywania kontraktów tymczasowych z osobami młodymi i długotrwale bezrobotnymi. Przeciwnicy tych rozwiązań alarmują, że uwięzi to całe pokolenie w „spirali tymczasowości”, odbierając mu stabilność życiową i poczucie bezpieczeństwa socjalnego.

Biznes apeluje o przywrócenie równowagi na rynku pracy

Podczas gdy związkowcy maszerowali ulicami, po stronie rządu stanęła Konfederacja Przedsiębiorców Portugalii (CIP). Jej dyrektor generalny Rafael Alves Rocha uznał strajk za bezpodstawny. Podkreślił, że pakiet zmian wciąż jest omawiany w ramach dialogu społecznego. CIP przekonuje, że reforma ma przywrócić „pewną równowagę” na rynku pracy i jest potrzebna, by móc podnosić wynagrodzenia bez utraty konkurencyjności.

Z perspektywy środowiska biznesowego pakiet Trabalho XXI to nie zamach na prawa pracownicze, lecz kwestia przetrwania. Przedsiębiorcy argumentują, że sztywne przepisy dotyczące zwolnień oraz ograniczenia outsourcingu zatrudnienia wiążą ręce portugalskim firmom z sektora MŚP (małe i średnie przedsiębiorstwa), utrudniając im zwiększanie skali działalności i szybkie reagowanie na zmiany rynkowe.

Kurs na modernizację poparła również Konfederacja Turystyki Portugalskiej. Organizacja podkreśla, że w branży o tak silnej sezonowości prawo pracy musi łączyć ochronę pracowników z elastycznością niezbędną dla funkcjonowania firm w warunkach cyklicznego popytu.

Portugalia to wciąż gospodarka niskich płac

Gospodarcze tło obecnych protestów zasadniczo różni się od sytuacji, która towarzyszyła strajkowi generalnemu z 2013 r. Wówczas Portugalia pod presją tzw. Trojki (MFW, Komisja Europejska, EBC) wdrażała ostrą politykę oszczędnościową, by uniknąć niewypłacalności państwa. Dziś w 2025 r. obraz makroekonomiczny wygląda przynajmniej na pierwszy rzut oka lepiej. Portugalia była w ścisłej czołówce wzrostu w strefie euro w III kwartale 2025 r. (PKB +0,8 proc. kwartał do kwartału), a bezrobocie utrzymuje się w okolicach 6 proc.

Ten makroekonomiczny sukces nie przełożył się jednak na poczucie stabilności zwykłych pracowników. Na tle Europy Zachodniej Portugalia wciąż pozostaje gospodarką niskich płac. Kryzys kosztów życia, podsycany skokiem cen mieszkań i czynszów w Lizbonie i Porto, sprawił, że wielu obywateli czuje się zepchniętych na margines i pozostawionych samym sobie.

Związkowcy przekonują, że pakiet Trabalho XXI nie wynika z realnych potrzeb gospodarki, tylko jest decyzją o charakterze ideologicznym. Ich zdaniem rząd, mówiąc o elastyczności i konkurencyjności, w praktyce proponuje rywalizację opartą na obniżaniu standardów pracy oraz normalizacji niepewności zatrudnienia. Robi to w kraju, który już dziś znajduje się w europejskiej czołówce pod względem odsetka osób pracujących na tzw. śmieciowych formach zatrudnienia.

Paradoks „drenażu mózgów”

Ważnym, choć często pomijanym motorem obecnych niepokojów jest kryzys demograficzny Portugalii, w tym odpływ młodych ludzi. Według danych przytaczanych przez portugalskie Obserwatorium Emigracji ponad 850 tys. osób urodzonych w Portugalii w wieku 15-39 lat mieszka za granicą. Jest to szczególnie dotkliwe dla kraju liczącego około 10,4 mln mieszkańców.

Rząd promuje pakiet Trabalho XXI jako odpowiedź na ten problem. Władze przekonują, że bardziej dynamiczny rynek pracy ma stworzyć lepszej jakości miejsca pracy, niezbędne do zatrzymania młodzieży w kraju. Jako dowód skuteczności swojego probiznesowego zwrotu rządzący wskazują prognozy OECD, przewidujące wzrost PKB o 1,9 proc. w 2025 r.

Dla młodych demonstrantów licznie obecnych na ulicach Lizbony, logika ta stoi jednak na głowie. Twierdzą, że hasło „elastyczność” jest w istocie eufemizmem oznaczającym „prekaryzację”, czyli dokładnie to zjawisko, które wypycha ich za granicę. W obliczu reformy, która wydłuża czas trwania umów na czas określony i rozszerza zakres pracy tymczasowej, środowiska studenckie oraz organizacje młodzieżowe biją na alarm. Obawiają się, że nowe prawo uwięzi ich pokolenie w pułapce niestabilnego zatrudnienia, co, zamiast powstrzymać exodus tylko go przyspieszy.

Lewica oskarża rząd o naruszenie spokoju społecznego

Pozycja premiera Montenegro nie jest szczególnie mocna. Stojąc na czele rządu mniejszościowego, jest uzależniony od chwiejnej układanki parlamentarnej. Po wyborach z maja jego obóz dysponuje jedynie 91 z 230 mandatów. Sytuację komplikuje postawa skrajnie prawicowej partii Chega. Choć ugrupowanie to teoretycznie sprzyja biznesowi, często sięga po populistyczną, propracowniczą retorykę, by zjednać sobie wyborców, którzy czują się wykluczeni. Sprawia to, że poparcie Chegi dla niepopularnych zmian w prawie pracy wcale nie jest przesądzone. Z drugiej strony barykady znajduje się Inicjatywa Liberalna. Popiera ona jeszcze dalej idącą liberalizację i zapewne będzie naciskała na rząd, by nie „rozwadniał” przepisów.

Próbując w ostatniej chwili zapobiec strajkowi, gabinet wycofał się z kilku najbardziej zapalnych pomysłów. To redukcja obowiązkowych szkoleń w mikroprzedsiębiorstwach czy ograniczenie prawa rodziców małych dzieci do odmowy pracy w porze nocnej. Rząd pozostał jednak nieugięty w kwestii filarów projektu. Należą do nich uelastycznienie zasad zwalniania oraz wprowadzenie „banków godzin”.

Opozycyjna Partia Socjalistyczna (PS) natychmiast zdyskontowała politycznie wybuch niezadowolenia, określając pakiet mianem „społecznego regresu”. Lider PS José Luís Carneiro wraz z innymi ugrupowaniami opozycyjnymi przedstawiają strajk jako dowód utraty społecznej legitymacji przez rząd. Oskarżają przy tym premiera Montenegro o naruszenie pokoju społecznego, czyli wartości, która stanowiła wizytówkę poprzednich rządów lewicy.

Wybory prezydenckie na horyzoncie

Widząc skalę społecznego sprzeciwu, rząd Luísa Montenegro zaczął mówić o poprawkach i szukaniu kompromisu przed skierowaniem projektu do parlamentu. Zapewnia jednak, że nie zamierza porzucać reformy. Na tym problemy rządzących się nie kończą. Bez głosów skrajnej prawicy przeforsowanie pakietu będzie bardzo trudne. Sama Chega sygnalizuje już, że może wycofać poparcie, jeśli rząd nie złagodzi najbardziej kontrowersyjnych zapisów.

Zjednoczony front central związkowych CGTuP i UGT istotnie zmienił polityczną kalkulację. Jeśli zapowiadane ustępstwa rządu nie będą dla nich satysfakcjonujące, liderzy związkowi grożą dalszą eskalacją konfliktu. W grę wchodzą kolejne strajki na początku 2026 roku. Na razie zapowiedziane zostały dalsze rozmowy z rządem i kolejna demonstracja, która ma się odbyć 16 stycznia w Lizbonie.

Stawka dla rządzących jest wysoka, bo dwa dni później mają się odbyć wybory prezydenckie. Z ostatnich sondaży wyłania się scenariusz, w którym do drugiej tury mógłby wejść kandydat związany z obozem rządzącym Luís Marques Mendes oraz lider Chegi André Ventura, ale na ten moment wyścig prezydencki wciąż pozostaje otwarty.

Z ulic Lizbony popłynął w każdym razie czytelny sygnał: portugalscy pracownicy nie zamierzają rezygnować z bezpieczeństwa zatrudnienia na rzecz mgliście zapowiadanych korzyści wynikających z „większej elastyczności” rynku pracy. To, czy rząd premiera Montenegro ostatecznie wsłucha się w ten głos, czy też pójdzie na zwarcie, w dużym stopniu wpłynie na portugalski krajobraz polityczny w nadchodzącym roku.

Główne wnioski

  1. Konflikt wokół Trabalho XXI jest starciem o model rozwoju Portugalii, w którym rząd stawia na elastyczność jako warunek podniesienia konkurencyjności, a związki i opozycja widzą w nim ryzyko systemowej prekaryzacji i osłabienia ochrony zatrudnienia.
  2. Mimo że wskaźniki makroekonomiczne pokazują poprawę, temperatura społecznych nastrojów rośnie. Wzrost gospodarczy i niskie bezrobocie nie rozwiązują bowiem problemu niskich płac oraz rosnących kosztów życia. W efekcie proponowana reforma pada na podatny grunt frustracji, szczególnie wśród młodego pokolenia.
  3. Mniejszościowy rząd Montenegro wykazuje dużą determinację w forsowaniu reformy, jednak jej ostateczny kształt będzie zależał od porozumienia rządzących z innymi frakcjami w parlamencie, w tym przede wszystkim ze skrajnie prawicową Chegą, oraz gotowości związków zawodowych do dalszej mobilizacji społecznego oporu.