Polacy szaleją na przejazdach kolejowych. Jesteśmy w czołówce UE pod względem liczby ofiar wypadków
Polska przoduje pod względem liczby ofiar wypadków kolejowych – wynika z danych Eurostatu. W 2024 r. zginęły w nich 163 osoby – głównie kierowcy i piesi na przejazdach kolejowych. Tymczasem np. w Czechach, Austrii czy Hiszpanii liczbę ofiar można policzyć na palcach jednej ręki.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego Polska jest liderem UE pod względem liczby ofiar wypadków kolejowo-drogowych.
- Czy wydatki na kampanie społeczne przyniosły oczekiwany rezultat.
- Jak, zdaniem eksperta, można poprawić tę sytuację.
W 2024 r. liczba ofiar śmiertelnych wypadków kolejowych w Unii Europejskiej spadła do 750 – to spadek o prawie 11 proc. w porównaniu z rokiem 2023, kiedy odnotowano 841 ofiar śmiertelnych. Kraje Wspólnoty mogą być zadowolone z tego wyniku – spadek nastąpił po dwóch latach, w których statystyki rosły o kilkanaście procent rocznie.
Prawie dwie trzecie ofiar śmiertelnych w 2024 r. dotyczyło osób nieupoważnionych na torach, a więc przechodzących w niedozwolonych miejscach (65,6 proc.). Użytkownicy przejazdów kolejowych stanowili drugą co do wielkości grupę (25,5 proc.).
Polacy na czele niechlubnego rankingu
Podczas gdy w całej Unii Europejskiej tendencja liczby wypadków kolejowych jest spadkowa, Polska nie może mieć powodów do zadowolenia. Zajmujemy bowiem niechlubne, pierwsze miejsce pod względem liczby ofiar, zdecydowanie przewyższając przy tym inne państwa członkowskie – niektóre nawet kilkukrotnie.
I tak w ubiegłym roku w Polsce zginęły w wyniku wypadków kolejowych 163 osoby. Drugie miejsce, ze 142 ofiarami zajmują Niemcy. Trzeci wynik znacząco odcina się od statystyk Polski i Niemiec i należy do Rumunii, w której zginęło w 2024 r. łącznie 65 osób, czyli 2,5 raza mniej niż w Polsce.
Na drugiej szali znajdują się takie kraje jak Luksemburg czy Słowenia, w których w 2024 r. nie zginął nikt. Trzeba wziąć pod uwagę, że zarówno pod względem powierzchni, jak i liczby mieszkańców, kraje te są stosunkowo małe. Jednak kolejne miejsca od końca zajmują Estonia, Irlandia, Łotwa, Finlandia, Dania, Grecja czy Austria. Tam liczba ofiar na kolei w poprzednim roku rok nie przekroczyła 10.
Szalejemy na przejazdach
Przyjrzyjmy się jednak szczegółowym liczbom. W Polsce tendencja jest podobna co w całej UE – najwięcej osób ginie w wyniku nieupoważnionej obecności na torach kolejowych (116). Drugim powodem, który zebrał największe żniwo, to wypadki na przejazdach kolejowych, wskutek których zginęły 42 osoby. W obu przypadkach to najwięcej ze wszystkich krajów Wspólnoty.
O tym, że statystki wypadków na przejazdach kolejowych są gorsze niż w ubiegłym roku, informowały po wakacjach PKP Polskie Linie Kolejowe, zarządca infrastruktury kolejowej w Polsce. Tylko w wakacje doszło do 42 wypadków, w których zginęło 12 osób. To o sześć osób więcej niż rok wcześniej i o 13 wypadków więcej.
Problem jest wciąż zasadniczy: kierowcy nie stosują się do zasad ruchu drogowego. Zdaniem Włodzimierza Kiełczyńskiego, dyrektora biura bezpieczeństwa PKP PLK, najczęstszym błędem popełnianym przez kierowców jest „taranowanie rogatek na przejeździe kolejowym i zatrzymywanie pojazdu na torowisku”.
– Jest to najsmutniejszy rok pod względem bezpieczeństwa na przejazdach kolejowo-drogowych od 2018 r. – podsumowywał Kiełczyński, mówiąc o tegorocznych wakacjach.
„Pierwsze półrocze br. wskazuje, że poziom [wypadków na przejazdach kolejowych – red.] będzie niestety zbliżony do ostatnich trzech lat. W dłuższym horyzoncie przez ostatnie 11 lat liczba wypadków na przejazdach na sieci PLK spadła o 20 proc., ale praca eksploatacyjna (pociągokilometry) na sieci kolejowej wzrosła o 37 proc.” – pisał z kolei w lipcu w mediach społecznościowych Piotr Malepszak, wiceminister infrastruktury, odpowiedzialny za kolej.
Miliony złotych nie pomogły
W sieci roi się od filmów z niebezpiecznymi manewrami polskich kierowców na przejazdach kolejowych. „Wjechała na przejazd, gdy zamykały się rogatki. Zaczęła cofać”, „Inowrocław: zawodowiec ryzykował życiem pasażerów na przejeździe”, „Grodzisk Wielkopolski: kierowca wyłamał rogatkę i zatrzymał się na przejeździe” – to tylko niektóre z nagłówków. W najlepszym wypadku incydenty kończą się wysokim mandatem i punktami karnymi. Często milionowymi stratami finansowymi dla PKP PLK. W najgorszym wypadku – utratą zdrowia i śmiercią.
Filmy z kolizji i wypadków na polskich torach ku przestrodze często publikuje PKP PLK.
Także w tym roku przypada 20. rocznica rozpoczęcia akcji „Bezpieczny Przejazd”. To jedna z najbardziej rozpoznawalnych inicjatyw tego typu w Europie. Od początku trwania akcji promującej rozwagę i bezpieczeństwo na przejazdach kolejowych, wydano na nią miliony złotych.
Ryszard Węcławik, prezes TOR Certyfikacje, uważa, że w Polsce brakuje stałego programu, promującego dobre praktyki na przejazdach kolejowych wśród dorosłych. Słynny nosorożec Rogatek, popularyzujący bezpieczeństwo na kolei wśród dzieci, nie wystarczy.
Zdaniem eksperta powinny się zmienić dwa istotne czynniki.
– Linie magistralne nie mogą mieć przejazdów kolejowo-drogowych. Tego jest obecnie coraz mniej, ale wciąż mamy linie pierwszorzędne [kluczowe szlaki transportowe o dużym natężeniu ruchu – przyp. red.], na których pociągi poruszają się z prędkością nawet 160 km/h, a 120 km/h to już niemal standard. I te linie, o ile krzyżują się z drogami, powinny być wyposażane w urządzenia, dbające o bezpieczeństwo. A one kosztują – mówi Ryszard Węcławik.
Drugim czynnikiem ma być nakierowanie na prostotę i montowanie większej liczby progów zwalniających przed przejazdami kolejowymi. Zdaniem eksperta jest to tańsze i bardziej skuteczne niż instalowanie kamer i urządzeń monitorujących.
– Duża liczba wypadków na przejazdach kolejowych to kwestia ułańskiej fantazji kierowców i pewnych zaszłości. Kiedyś po liniach kolejowych pociąg jechał z prędkością 50-60 km/h. Kierowca był więc przyzwyczajony do tego, że zdąży przed nim przejechać. Teraz te pociągi poruszają się z prędkością przynajmniej dwa razy większą, ale przeciętny człowiek tego nie wie. Ludzie błędnie oceniają odległość, brakuje im wyobraźni. Abstrahuję od tych, którzy celowo omijają półrogatkę, łamią wszelkie przepisy i robią to wbrew zdrowemu rozsądkowi – podsumowuje Ryszard Węcławik.
Główne wnioski
- Polska wyraźnie odstaje od większości państw UE pod względem liczby ofiar wypadków kolejowych, mimo ogólnoeuropejskiego trendu spadkowego. Niepokojąca jest liczba zabitych na przejazdach kolejowo-drogowych, gdzie ginie więcej osób niż w innych krajach. Oznacza to, że problem ma charakter systemowy, a nie incydentalny.
- Wzrost prędkości pociągów na liniach pierwszorzędnych nie zostały w pełni skompensowane odpowiednim poziomem zabezpieczeń infrastrukturalnych. Decyzje o braku wyposażenia w nowoczesne urządzenia wynikają głównie z kosztów.
- Kampanie edukacyjne i działania prewencyjne nie zmieniają skutecznie zachowania dorosłych kierowców na przejazdach kolejowych. Wielu uczestników ruchu wciąż błędnie ocenia prędkość i odległość nadjeżdżających pociągów, kierując się nawykami sprzed lat. Ekspert wskazuje, że proste rozwiązania wymuszające ostrożność, takie jak progi zwalniające, mogą przynieść lepszy efekt niż drogie urządzenia elektroniczne.