Puchar Narodów Afryki. Najbardziej romantyczny turniej piłkarski na świecie?
Wystartował Puchar Narodów Afryki. Pierwotnie miał być rozgrywany na przełomie czerwca i lipca, czyli po zakończeniu sezonu ligowego w Europie. Jednak te plany pokrzyżowała FIFA. Kto ma szanse na mistrzostwo, które europejskie drużyny stracą ważnych graczy i dlaczego zmagania piłkarskie w Afryce są tak wyjątkowe?
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego tegoroczny Puchar Narodów Afryki nie mógł zostać rozegrany latem.
- Na czym polega polityczna ingerencja w afrykański futbol.
- Jak poprawiły się kwestie finansowe w ostatnich latach.
Jonathan Wilson przypomina na łamach „The Guardian”, z jakimi problemami zmaga się CAF (Confédération Africaine de Football, afrykańska konfederacja piłkarska) od ponad dekady. W 2013 roku Puchar Narodów Afryki (PNA) przeniesiono z Libii do RPA z powodu wojny domowej. Dwa lata później turniej zorganizowała Gwinea Równikowa, ponieważ Maroko zrezygnowało, obawiając się wirusa Ebola. W 2017 roku zmagania przeniesiono do Gabonu z powodu destabilizacji Libii. Dwa lata później w 2019 roku gospodarzem imprezy był Egipt, bo w Kamerunie były opóźnienia w budowie. W 2021 roku nie rozegrano turnieju w Kamerunie, nastąpiło to dopiero w 2022 roku, co miało związek z pandemią COVID-19.
Już turniej przed dwoma laty miał się pierwotnie odbyć w Wybrzeżu Kości Słoniowej w czerwcu/lipcu 2023 roku. Został jednak przesunięty na styczeń/luty 2024. W CAF zabrakło refleksji, że próba rozegrania turnieju w porze deszczowej w Afryce Zachodniej to nonsens.
21 grudnia br. o godz. 20:00 – to wtedy rozpoczął się Puchar Narodów Afryki 2025. W meczu otwarcia zmierzyły się Maroko i Komory. Turniej potrwa do 18 stycznia 2026 r.
Więcej drużyn
Władze afrykańskiego futbolu czynią starania, by tamtejsza piłka nożna miało coraz większą renomę.
– Po raz czwarty w turnieju zagrają aż 24 afrykańskie reprezentacje. CAF dąży do tego, żeby te mistrzostwa były rozgrywane latem. I tak było w pierwszej powiększonej edycji przed sześciu laty w Egipcie. Sęk w tym, że warunki były fatalne, było gorąco, temperatura na północy Afryki w tych letnich miesiącach jest niewyobrażalna. Obecny termin jest optymalny, a europejskie kluby muszą zrozumieć afrykańskie realia. W takich krajach jak Wybrzeże Kości Słoniowe, gdzie na początku lat 90. Henryk Kasperczak zaczynał pracę szkoleniową, nie da się grać w czerwcu czy lipcu – mówi XYZ Michał Zichlarz, dziennikarz katowickiego „Sportu” i autor książki „Afryka Gola! Futbol i Codzienność”.
Nie da się ukryć, że w Afryce żywioły nie są niczym nadzwyczajnym.
– Przeżyłem takie załamanie pogody we wrześniu 2006 roku, kiedy byłem w Dakarze, a trener Kasperczak zaczynał akurat pracę z senegalskimi Lwami Terangi, bo taki jest przydomek tej reprezentacji. To było tak, jakby ktoś lał wodę z nieba wiadrami. W ciągu pół godziny całe miasto było zalane. Mecz z Mozambikiem w eliminacjach do Pucharu Narodów ledwie się odbył – wspomina Michał Zichlarz.
Siła przyzwyczajenia
Aby mieć pełny obraz, trzeba uwzględnić także sytuację społeczno-ekonomiczną na miejscu.
– Jako dziennikarz byłem na trzech Pucharach Narodów Afryki: w Tunezji w 2004 roku, w Egipcie w 2006, w Ghanie w 2008. Teraz jadę do Maroka po raz czwarty i wiem, jak wygląda sytuacja na miejscu. Owszem, są utyskiwania, że na wielu meczach stadiony świecą pustkami. Głównym zainteresowaniem cieszą się mecze reprezentacji gospodarzy. Kibiców w Afryce nie stać jednak, by podróżować za swoją reprezentacją, jak to ma miejsce w Europie czy Ameryce Południowej. Poza tym dwuletni cykl turniejowy obowiązuje od początku istnienia tej największej i najważniejszej sportowej imprezy na Czarnym Lądzie, czyli od 1957 roku. Wrósł w piłkarski krajobraz i raczej nie ma odwrotu – ocenia rozmówca XYZ.
Co martwi Anglików?
Okres świąteczno-noworoczny jest szczególnie intensywny na Wyspach Brytyjskich, gdzie trwa ligowy maraton. Rzecz w tym, że menedżerowie drużyn Premier League w tym roku nie będą mieli do dyspozycji wielu gwiazd, które przystąpią do rywalizacji w PNA.
Chociaż mający mistrzowskie aspiracje Arsenal i należąca do czołówki Premier League Chelsea nie wysyłają nikogo do Afryki, to już np. Sunderland, rewelacyjny beniaminek, musi zaakceptować absencje kilku graczy: Chemsdinego Talbiego (Maroko), Reinildo (Mozambik), Bertranda Traoré (Burkina Faso), Arthura Masuaku (Demokratyczna Republika Konga) czy może przede wszystkim Noaha Sadikiego (DRK), tytana pracy w drugiej linii Czarnych Kotów, który bywa porównywany do N'Golo Kanté, ponieważ również jest wszędobylski ku zdumieniu wielu.
Manchester United, który po poprzednim, wyjątkowo nieudanym sezonie stara się powoli wychodzić na prostą, nie będzie mógł polegać na swoim nowym gwiazdorze: Bryanie Mbeumo (Kamerun), a także Amadzie Diallo (Wybrzeże Kości Słoniowej) oraz Noussairze Mazraouim (Maroko).
Złośliwi powiedzą, że może to lepiej, iż do Maroka wybiera się teraz Mohamed Salah, który ma status żywej legendy w Liverpoolu. Konflikt z menedżerem Arne Slotem, odsunięcie od składu na mecz Ligi Mistrzów, słowa piłkarza, który stwierdził, że klub... wrzucił go pod autobus – to odbiło się szerokim echem w futbolowym światku. Teraz Salah, który już pogodził się z holenderskim szkoleniowcem (zagrał w ligowym meczu z Brighton tuż przed wylotem na turniej), trochę odpocznie od ligowej rzeczywistości. Ciekawa jest też sytuacja Fulham. Londyńczycy bowiem wysyłają na PNA samych Nigeryjczyków: Alexa Iwobiego, Calvina Basseya i Samuela Chukwueze.
Hiszpańscy giganci nie ucierpią?
W Hiszpanii Real Betis i Villarreal mogą nie być zadowoleni. Trener Andaluzyjczyków Manuel Pellegrini nie będzie miał do dyspozycji Abde Ezzalzouliego i Sofyana Amrabata, czyli piłkarzy z Maroka. Ponieważ reprezentują kraj, który jest wymieniany w gronie faworytów do końcowego triumfu, ich powrót do Europy może się opóźnić... W Villarrealu Marcelino jest pogodzony z wyjazdem Pape Gueye'a (Senegal) i Iliasa Akhomacha (Maroko), który nie grał za dużo w lidze w związku z kontuzją, ale dostał powołanie. Sevilla straci na pewien czas Chiderę Ejuke i Akora Adamsa, Nigeryjczyków stanowiących o jej sile ofensywnej.
Rayo Vallecano nie będzie mogło liczyć na Pathé Cissa (Senegal) i Randy'ego Ntekę (Angola). Osasuna musi zaakceptować nieobecność Enzo Boyomo (Kamerun), czyli ważne ogniwo w linii defensywnej zespołu z Nawarry. Levante otrzyma potężny cios. Zabraknie Etty Eyonga, najlepszego strzelca i asystenta w drużynie. Broni barw Kamerunu i nie pomoże w najbliższym czasie ekipie z Walencji w walce o utrzymanie w LaLiga. Real Madryt straci tylko Brahima Díaza, który występuje w reprezentacji Maroka, a w klubie nie jest pierwszoplanową postacią. FC Barcelona i Atlético Madryt są w komfortowej sytuacji, wszak nie mają w kadrze zawodników z Afryki.
Kogo straci Bayern Monachium?
Jeśli chodzi o kluby Bundesligi, Bayern Monachium nie będzie mógł korzystać z usług napastnika Nicolasa Jacksona (Senegal). Z kolei brylujący w RB Lipsk Yan Diomande udanymi występami na niemieckich boiskach zdobył zaufanie selekcjonera Wybrzeża Kości Słoniowej. Natomiast Edmond Tapsoba (Burkina Faso) na czas turnieju opuszcza Leverkusen. Wyróżniający się w przednich formacjach VFL Wolfsburg Mohamed Amoura (Algieria) i jego rodak, obrońca BVB Ramy Bensebaini także będą uczestniczyć w tych zmaganiach.
W Ligue 1 zwróćmy uwagę na udział w PNA doświadczonych piłkarzy: Iworyjczyk Seko Fofana z Rennes i Pierre-Emerick Aubameyang, snajper Gabonu, powinni dać o sobie znać podczas kontynentalnego czempionatu. Nayef Aguerd (Maroko), pewny punkt obrony Olympique Marsylia, Lamine Camara (Senegal), nowa gwiazda AS Monaco czy Algierczyk Ilan Kebbal, gracz nieodzowny dla Paris FC, również zasługują na słowa uznania. Jednak numerem jeden wśród futbolistów występujących na co dzień w lidze francuskiej jest bez wątpienia, kapitan Maroka Achraf Hakimi. To jeden z najefektowniej grających bocznych obrońców na świecie, który na swoim kontynencie także ma wielu wielbicieli. Przed turniejem rodaków gracza PSG niepokoiło to, że leczył kontuzję, jednak ma być gotowy do gry w PNA.
Włosi i Polacy w Afryce
Co ciekawe, w Serie A nie ma wielu piłkarzy, którzy zagrają w tym turnieju i zasługują na naszą uwagę. Na pewno warto wspomnieć o nigeryjskim atakującym Ademoli Lookmanie, który, jak sam uważa, przerasta już Atalantę i chętnie trafiłby do lepszego klubu, niekoniecznie w Italii. Twardy jak skała środkowy obrońca Romy rodem z Wybrzeża Kości Słoniowej, Evan Ndicka, to kolejny gracz, o którym nie wolno zapominać. Zito Luvumbo to z kolei reprezentant Angoli, skrzydłowy Cagliari, który na Półwyspie Apenińskim z dużą swobodą naciera na bramkę rywali.
Wśród nieobecnych z powodu kontuzji, słabej formy lub np. spraw pozaboiskowych nie brakuje znanych nazwisk. Należą do nich Yoane Wissa (Demokratyczna Republika Konga, Newcastle United), André Onana (Kamerun, Trabzonspor), Frank Anguissa (Kamerun, Napoli), Hakim Ziyech (Maroko, Wydad AC), Eric-Maxim Choupo-Moting (Kamerun, New York Red Bulls), Simon Adingra (Wybrzeże Kości Słoniowej, Sunderland), Victor Boniface (Nigeria, Werder Brema), Nicolas Pépé (Wybrzeże Kości Słoniowej, Villarreal), Amine Adli (Maroko, Bournemouth).
A jeśli chodzi o polskie akcenty, w turnieju zobaczymy piłkarzy Legii Warszawa i Wisły Płock, czyli rozczarowania i objawienia sezonu. Mowa o Stevie Kapuadim (Demokratyczna Republika Konga) i Ibanie Salvadorze (Gwinea Równikowa).
Szok kulturowy
Przed zawodami w jednej z reprezentacji, która zagra w Maroku, było naprawdę gorąco.
– Nienajlepsza sytuacja jest teraz w Kamerunie. Niestety, Samuel Eto'o, znakomity przed laty napastnik, czterokrotnie wybierany Piłkarzem Roku Afryki, grający w takich klubach jak FC Barcelona czy Inter Mediolan, swoim działaniami przyczynia się do chaosu. Jako szef kameruńskiej federacji piłkarskiej, tuż przed turniejem o mistrzostwo Afryki, zwolnił belgijskiego trenera Marca Brysa. Zatrudnił miejscowego szkoleniowca Davida Pagou. Doszło do tego, że były dwie listy powołanych graczy na Puchar Narodów 2025! Na tej ostatecznej nie ma gwiazd Nieposkromionych Lwów: bramkarza Onany czy napastników Aboubakara i Choupo-Motinga.
Rzecz w tym, że zwolniony Belg utrzymuje, iż jego kontrakt z ministerstwem sportu wciąż obowiązuje aż do 2026 roku. Twierdzi, że nie został poinformowany o dymisji. Jakby tego było mało, Eto’o zwolnił Brysa już przed rokiem, mimo że nie miał do tego prawa. Dlatego nie dziwi, że Belg wówczas wrócił na stanowisko po 48 godzinach. A teraz obserwujemy kolejną odsłonę starcia kameruńskiego resortu sportu z tamtejszą federacją. Oba gremia chcą mieć nadzór nad piłkarską reprezentacją.
Rządowe ingerencje
– Gdy Henryk Kasperczak w 2006 roku podpisywał kontrakt w Senegalu, na umowie był podpis ministra sportu. Taka jest specyfika futbolu w Afryce, gdzie rządy poszczególnych państw chcą nadzorować piłkarskie federacje. Wynika to z tego, że w razie klęski na boisku także sytuacja społeczno-polityczna w kraju może wymknąć się spod kontroli. Tak było wtedy, gdy Senegalczycy nie spełnili oczekiwań podczas turnieju o Puchar Narodów w Ghanie w styczniu 2008 roku. Sfrustrowani fani chcieli spalić siedzibę federacji, a potem nawet stadion w Dakarze! – mówi Michał Zichlarz.
Kamerun jawi się jako stajnia Augiasza.
– Pamiętam, że już podczas mundialu w Katarze trzy lata temu ówczesny selekcjoner Rigobert Song, przed laty znakomity piłkarz, kolega Eto’o z kadry, odsunął od drużyny Andrę Onanę, podstawowego bramkarza z wielkimi klubami w CV. Golkiper pozwolił sobie na krytyczne uwagi pod adresem szkoleniowca… – wspomina dziennikarz katowickiego „Sportu”.
Afrykański futbol jest specyficzny. Przypomnijmy, że reprezentacja Nigerii, która jest postrzegana jako jeden z faworytów tegorocznego PNA, niespodziewanie odpadła w fazie play-off eliminacji World Cup 2026. Nigeryjczycy musieli uznać wyższość rywali z Demokratycznej Republiki Konga. Po meczu trener Eric Chelle oskarżył sztab DRK o... użycie voodoo podczas serii rzutów karnych.
Niedoszła reforma
Z racji tego, że do Afryki docierają skargi, iż turniej jest rozgrywany w takim, a nie innym terminie, wierchuszka tamtejszego futbolu planowała już podjęcie wielu działań.
– PNA ma być rozgrywany w latach nieparzystych, jednak COVID-19 skomplikował sytuację. Turniej w Kamerunie w 2022 roku i w Wybrzeżu Kości Słoniowej przed rokiem musiał się odbyć w innym terminie niż planowano. Tutaj kwestia mistrzostw świata jest istotna. W przyszłorocznym amerykańskim mundialu zagra na pewno dziewięć afrykańskich reprezentacji. Niewykluczone, że będzie ich 10. DR Konga ma bowiem wielkie szanse na awans w interkontynentalnym barażu, który odbędzie się w marcu w Meksyku. O awans Lamparty zagrają ze zwycięzcą z pary Nowa Kaledonia–Jamajka – zaznacza Michał Zichlarz.
Zmiany w ostatnich latach. Finanse i nie tylko
Przypomnijmy, że teraz czeka nas 35. Puchar Narodów Afryki w Maroku.
– W 2000 roku Kameruńczycy triumfowali w Nigerii i Ghanie, a za zwycięstwo w finale była premia: pół miliona dolarów. Kiedy Wybrzeże Kości Słoniowej u siebie w niesamowity sposób zdobyło trzecie mistrzostwo Afryki w lutym 2024, po fatalnym początku imprezy i zwolnieniu trenera po dwóch meczach, Iworyjczycy zarobili aż 7 milionów dolarów – podkreśla autor książki „Afryka Gola! Futbol i Codzienność”.
Świat futbolu wciąż idzie do przodu, a Afryka nie zamierza zostać w tyle. Dlatego warto zaakcentować, że turniej ewoluuje z roku na rok. Postęp jest dostrzegalny nie tylko w kontekście pieniędzy, jakie te rozgrywki generują.
– Kolejna istotna zmiana to liczba uczestników rywalizacji, wzrost z 16 do 24 drużyn w 2019 roku. Inny ważny aspekt to infrastruktura stadionowa. CAF, dbając o rozwój futbolu, nie pozwala wielu biedniejszym reprezentacjom na rozgrywanie meczów u siebie. Rozgrywają mecze w eliminacjach do największych turniejów na neutralnym terenie: w Maroku czy RPA. Wcześniej dochodziło do takich sytuacji. Wspominał mi o tym choćby Krzysztof Zięcik, polski piłkarz, który od wielu lat pracuje we Francji. W latach 2006-2008 w Gwinei pomagał jako asystent Robertowi Nouzaret. Zdradził, że gdy wchodzili do szatni, w oknach były kraty, a za nimi rozwścieczeni kibice rywala… – zaznacza nasz rozmówca.
Kto przyciąga uwagę?
Tym razem wysoko stoją akcje szczególnie jednej drużyny.
– W tym roku faworytem jest Maroko, które już w 2022 roku na mundialu w Katarze przeszło do historii jako pierwsza reprezentacja z Afryki, która dotarła do półfinału MŚ, a zajęła ostatecznie czwarte miejsce. Mają świetnych piłkarzy, z wybranym właśnie najlepszym Piłkarzem Afryki 2025 Achrafem Hakim z PSG na czele. Mają w kim wybierać, a postępy robi kolejna generacja – mówi Michał Zichlarz.
Nasz rozmówca zwraca uwagę, że futbol w Maroku rozwija się na różnych płaszczyznach.
– W październiku to właśnie Maroko triumfowało w młodzieżowych MŚ w Chile. Tam jest też świetna baza futbolowa. FIFA zdecydowała, że mistrzostwa świata dziewcząt do lat 17, w nowej formule z udziałem aż 48 reprezentacji, będą się odbywać co roku właśnie w Maroku aż do 2029 roku (u chłopców taki turnieje będzie co rok organizował Katar). No i nie zapominajmy, że Maroko w 2030 roku, na stulecie mistrzostw świata, zorganizuje u siebie razem z Hiszpanią i Portugalią kolejny mundial. W tym kraju mocno postawiono na futbol, za co na gali CAF w listopadzie w Rabacie Achraf Hakimi, kapitan marokańskich Lwów Atlasu dziękował osobiście królowi Muhammadowi VI .
Tym razem tytułu broni Wybrzeże Kości Słoniowej, które wygrało ostatni finał tych rozgrywek z Nigerią 2:1. Chociaż oprócz wymienionych reprezentacji jednym z faworytów do wygrania 35. edycji African Cup of Nations będzie rzeczywiście Maroko, zwyciężyć w turnieju będą również na pewno chciały Tunezja, Egipt, Algieria czy Senegal. Wielkim nieobecnym będzie natomiast Ghana.
Gdzie można obejrzeć mecze?
Wyłącznym nadawcą całych rozgrywek jest po raz kolejny platforma streamingowa MEGOGO. Mecze można oglądać już od pakietu podstawowego, od 14,99 zł miesięcznie. Wszystkie spotkania turnieju będą dostępne zarówno jako VOD w sekcji „Sport”, jak również jako osobne kanały pop-up w sekcji „Telewizja”. Każdy mecz będzie miał dwie ścieżki dźwiękowe: główną z komentarzem w języku polskim oraz alternatywną z komentarzem w języku ukraińskim. Dziennikarzami, którzy skomentują Puchar Narodów Afryki będą Adam Kotleszka, Kacper Bartosiak, Mariusz Hawryszczuk, Tomasz Górski oraz Tomasz Lach.
– Komentatorzy Pucharu Narodów Afryki zabiorą nas w wyjątkową, gorącą podróż w samo serce Maroka. Sześć miast, dziewięć nowoczesnych stadionów, 24 reprezentacje oraz 52 mecze, które wyłonią mistrza 35. edycji Africa Cup of Nations. Mimo że pogoda w Polsce jest w kratkę, gwarantujemy emocje oraz wysoką temperaturę. To gratka dla wszystkich kibiców piłki nożnej – komentuje Artur Pacuła, CEO MEGOGO w Polsce.
Miniwywiad
Doceniony Henryk Kasperczak
Dlaczego ten turniej jest tak barwny?
Tomasz Lach, komentator PNA w Megogo: Z naszego europejskiego punktu widzenia mamy szarą zimę, bo rywalizacja odbywa się w cyklu grudzień-styczeń, a w przeszłości styczeń-luty, więc można umilić sobie czas. Przede wszystkim to są najbardziej kolorowe trybuny, niesamowicie pomalowani, poprzebierani kibice, mający swoich liderów. Są tam „szamani” czy bębniarze. Strona wizualna jest nieprawdopodobna. Imponuje także doping: słynne wuwuzele, bębny, grzechotki, wiele lokalnych instrumentów.
Ma pan spore doświadczenie w komentowaniu PNA. Jak zmieniała się ta impreza w ostatnich latach?
Z pewnością teraz jest wyższy poziom sportowy, większy profesjonalizm, lepsza infrastruktura. Zauważmy, że mecze będą rozgrywane m.in. na 75- i 68-tysięcznych stadionach. Pod pojęciem profesjonalizm mam na myśli także przynależność klubową zawodników. 20-30 lat temu stosunkowo niewielu piłkarzy grało w najlepszych europejskich ligach. Dawniej drużyny miały swoich magów, szamanów, czarnoksiężników. To się wiązało poniekąd z wierzeniami tych krajów, z pewną tradycją. Tego już też oficjalnie nie ma. Jeżeli występuje, to dotyczy raczej pojedynczych osób.
Ma pan sentyment do dawnych drużyn lub piłkarzy?
Przychodzi mi teraz do głowy absolutnie sensacyjny mistrz Afryki: Zambia z 2012 roku. A ojcem sukcesu był francuski trener Hervé Renard. Wtedy w turnieju grało 16 drużyn, więc sam awans nie był wcale oczywistością. Niemal 20 lat wcześniej cała reprezentacja Zambii zginęła w katastrofie lotniczej, lecąc na mecz do Senegalu w 1993 roku. Kibicowałem graczom, którzy mieli związki z naszymi boiskami. Najbardziej Préjuce'owi Nakoulmie, który był na kilku PNA z drużyną Burkina Faso. Raz zajęli czwarte miejsce, więc tam im bardzo kibicowałem. Trzymałem kciuki za Malijczyków, kiedy prowadził ich Henryk Kasperczak w 2002 roku i byli gospodarzem Pucharu Narodów Afryki. Przed każdym meczem dzwoniłem do trenera Kasperczaka do Bamako. Zajęli czwarte miejsce i postawili się w półfinale Kamerunowi. Polak później dostał w nagrodę działkę w Bamako, jednak nie chciał jej przyjąć. Kibicowałem także Emanuelowi Ekwueme, który grał w Nigerii i Polonii Warszawa.
24 drużyny to optymalna liczba uczestników tych zmagań?
Myślę, że tak. Chociaż miejmy świadomość, że dla wielu nacji udział w PNA wciąż jest mrzonką. Przekonałem się o tym chociażby podczas pobytu na Seszelach, gdzie nikt nie robi sobie złudzeń. Jednak jednocześnie w PNA nie zagrają uczestniczy przyszłorocznego mundialu: Ghana i Wyspy Zielonego Przylądka. To świadczy o ogromnej konkurencji. Tak czy inaczej doceńmy ten turniej. W świecie, który w wielu aspektach jest jednolity, mamy do czynienia z niezwykłą różnorodnością. Mimo że kibice z arabskiej części Afryki, chociażby marokańscy, zachowują się podobnie do fanów z Europy, to ci z Zimbabwe, Beninu czy Botswany będą na pewno niesamowicie żywiołowi. Ryszard Kapuściński, pisząc reportaż „Heban”, nazwał Afrykę mikrokosmosem. Tę złożoność tego kontynentu zobaczymy także w trakcie turnieju.
Główne wnioski
- Maroko pierwotnie miało zorganizować Puchar Narodów Afryki w okresie letnim. Ponieważ jednak FIFA zreformowała Klubowe Mistrzostwa Świata, ów kontynentalny czempionat został przesunięty na przełom grudnia i stycznia. Nie podoba się to wielu klubom z europejskiej czołówki.
- W Afryce często dochodzi do konfliktu interesów. Pieczę nad drużynami narodowymi chcą trzymać dwa podmioty: piłkarskie federacje i ministerstwo sportu. Tym razem z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w Kamerunie. Tuż przed startem turnieju doszło tam do zmiany na stanowisku selekcjonera, co wywołało potężny zamęt.
- Jeszcze ćwierć wieku temu, gdy Kameruńczycy triumfowali w Pucharze Narodów Afryki, otrzymali pół miliona dolarów. Tymczasem w poprzedniej edycji, rozegranej w 2023 roku, piłkarze Wybrzeża Kości Słoniowej zarobili 7 milionów dolarów.