Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Polityka Świat

Indyjski miliarder w tarapatach. Globalne konsekwencje skandalu

Gautam Adani, jeden z najbogatszych ludzi na świecie i bliski sprzymierzeniec premiera Indii, walczy z oskarżeniami o korumpowanie urzędników i oszustwa, w tym o wprowadzenie w błąd inwestorów w USA. Firmy energetycznego potentata straciły na aferze dziesiątki miliardów dolarów. Zarzuty postawione przez amerykańskich prokuratorów mają też konsekwencje dla wielu krajów, w których inwestuje Grupa Adani, dla stabilności indyjskiego rządu, a nawet dla geopolitycznych planów Indii i ich relacji z Waszyngtonem.

Gautam Adani jest właścicielem jednej z największych indyjskich korporacji. Jego interesy obejmują energetykę, zarządzanie portami i lotniskami, produkcję cementu, a nawet media. Bloomberg via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Kim jest Gautam Adani i jakie są jego wpływy.
  2. O co dokładnie indyjski miliarder i jego współpracownicy są oskarżeni.
  3. Jakie globalne interesy prowadzi Grupa Adani i jak odbił się na nich trwający skandal.

Rozgrywający się od ponad tygodnia spektakl rozpoczął się 20 listopada od aktu oskarżenia, który nowojorscy prokuratorzy przedstawili w sądzie przeciwko indyjskiemu miliarderowi, jego bratankowi i sześciu innym dyrektorom jego biznesowego imperium.

Autorzy liczącego 54 strony dokumentu zarzucają im, że wypłacili lub planowali zapłacenie 265 mln dolarów łapówek indyjskim urzędnikom w zamian za kontrakty energetyczne. Aby pozyskać miliardy na dalsze inwestycje, szefowie spółek Adaniego mieli też celowo okłamywać inwestorów w Stanach Zjednoczonych oraz banki, a także utrudniać działanie amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.

Postawienie zarzutów nie tylko zachwiało jednym z największych indyjskich przedsiębiorstw, ale także doprowadziło do skandalu, którego echa słychać na pięciu kontynentach. Może to mieć reperkusje dla pozycji Indii na świecie.

Szczegóły zarzutów

W akcie oskarżenia mowa o tym, że spółki Adani Green Energy i Azure Power miały trudności z przekonaniem indyjskich władz stanowych do zakupu prądu pochodzącego z należących do nich elektrowni słonecznych. Główną przyczyną miała być zbyt wysoka cena. Dyrektorzy spółek opracowali więc cały system, który obejmował oferowanie kluczowym urzędnikom w liczącym 38 mln mieszkańców stanie Andhra Pradeś pieniędzy w zamian za umożliwienie zawarcia lukratywnego kontraktu. W jego ramach uzgodniono sposób autoryzowania i dokonywania nielegalnych płatności oraz to, jaką część kosztów która z firm pokryje – twierdzą amerykańscy prokuratorzy. Równolegle firmy Adaniego od 2021 r. poszukiwały w Stanach Zjednoczonych inwestorów, od których zamierzały pozyskać miliardy dolarów na swoje przedsięwzięcia. Kusząc osoby i instytucje zainteresowane nabyciem udziałów, mieli fałszywie twierdzić, że w Adani Group obowiązują restrykcyjne przepisy antykorupcyjne, a wyższa kadra menadżerska nigdy nikomu nie zapłaciła, nie zamierza zapłacić ani obiecać zapłaty łapówek.

Do wprowadzenia tych oszustw w życie Adani i jego podwładni mieli wykorzystać amerykański system finansowy. Prokuratura twierdzi, że zrobili to poszukując i zawierając umowy z inwestorami działającymi na terenie USA i dokonując w związku z tym elektronicznych transferów księgowanych w Nowym Jorku.

Grupa Adani zaprotestowała. Podkreśliła, że amerykańscy prokuratorzy oparli się wyłącznie na informacjach, że o łapówkach rozmawiano. Jej zdaniem nie przedstawiono na razie dowodów, że rzeczywiście doszło do przekupstwa urzędników. Reprezentujący miliardera adwokat Mukul Rohtagi podkreślił w oświadczeniu, że przeciwko jego klientowi brak szczegółowych zarzutów, zaś podane do publicznej wiadomości oskarżenia o łapówki są ogólne i nie ma w nich mowy o tym, kto dokładnie kogo miał przekupić.

Gautam Adani i jego imperium

62-letni Adani jest jedną z najważniejszych figur biznesowych w Indiach. Posiada trudny do przecenienia wpływ na gospodarkę najludniejszego kraju świata i cieszy się przyjaźnią samego premiera. Indyjski bogacz zajmuje 24. pozycję w rankingu najzamożniejszych osób na świecie magazynu „Forbes”, z majątkiem szacowanym na 63 mld dolarów.

Urodził się w Ahmedabadzie, największym mieście leżącego na zachodzie Indii stanu Gudźarat, w rodzinie należącej do klasy średniej. Jako szesnastolatek rzucił szkołę i przeprowadził się do Mumbaju, gdzie znalazł zatrudnienie w handlu kamieniami szlachetnymi. Później przez pewien czas pracował w firmie swojego brata, a w 1988 r. – w wieku 26 lat – założył rodzinne przedsiębiorstwo handlowe. Po nieco ponad dekadzie zainteresował się węglem, który okazał się niezwykle dochodowy. W 2006 r. firma była już największym w kraju importerem tego paliwa, a ostatecznie przejęła kopalnie w Indiach, Indonezji i Australii i zaczęła budować elektrownie.

Dziś Gautam Adani jest drugim na liście najbogatszych ludzi nad Gangesem i prezesem korporacji prowadzącej globalne interesy, która w tym roku osiągnęła przychody sięgające 37 mld dolarów. Wartość całej grupy kapitałowej – przed obecną aferą – szacowano na 169 mld USD.

Adani Group działa nie tylko w branży energetycznej, ale także cementowej, posiada porty, lotniska, a nawet media. Dziennik „The Indian Express” podkreśla, że w ostatnich latach przedsiębiorstwa miliardera zdominowały indyjską infrastrukturę. Gazeta powołuje się na szacunki, z których wynika, że firmy wchodzące w skład konglomeratu zarządzają 30 proc. indyjskich portów, 23 proc. lotnisk i są w posiadaniu jednej piątej przemysłu cementowego. Grupa Adani jest także największym prywatnym udziałowcem w elektrowniach węglowych (stanowią 75 proc. indyjskiego miksu energetycznego) i inwestuje w energię odnawialną. Korporacja zaangażowała się też w przedsięwzięcia infrastrukturalne w Afryce, na Sri Lance i w Izraelu.

Gautam Adani byłby dziś znacznie biedniejszy, gdyby nie jego dobre stosunki z przywódcą Indii, Narendrą Modim. Biznesmen i polityk znają się od ponad dwudziestu lat, z czasów gdy ten ostatni był szefem rządu stanu Gudźarat, z którego obaj pochodzą. Gdy w 2014 r. Modi został premierem kraju, wezwał największe indyjskie firmy do globalnych inwestycji. Adani Group zaczęła szybko powiększać swój stan posiadania, pomagając w realizacji ambicji nacjonalistycznego rządu, który za cel postawił sobie uczynienie z Indii jednego ze światowych mocarstw. Z powodu tych relacji obecne perypetie oligarchy są dużym problemem dla władz w Delhi, a także zagwozdką dla rządów i przedsiębiorstw w wielu innych krajach.

Wątpliwości inwestorów

Według internetowego wydania magazynu „Forbes” Gautam Adani zdążył już stracić na aferze około 16 mld dolarów wliczanych do jego osobistego majątku. W środę jego korporacja poinformowała, że po upublicznieniu amerykańskich zarzutów 11 wchodzących w jej skład i notowanych na giełdzie spółek straciło prawie 55 mld dolarów. Konglomerat nadal zaprzecza wszystkim zarzutom, nazywając je bezpodstawnymi.

Analitycy są jednak zdania, że może to być zaledwie początek nowych kłopotów indyjskiego koncernu, którego działalność już wcześniej budziła zastrzeżenia instytucji finansowych. W ubiegłym roku Hindenburg Research – amerykańska firma zajmująca się analizą rynku inwestycyjnego – zarzuciła Grupie Adani trwające latami manipulacje giełdowe i oszustwa księgowe, czemu korporacja zaprzeczyła. Już wcześniej, w 2022 r., firma badawcza CreditSights (będąca spółką zależną amerykańskiej agencji ratingowej Fitch) ostrzegała, że Adani Group jest nadmiernie zadłużona. Jak ocenił Bloomberg, może to być rezultatem ekspansji firmy w coraz bardziej kapitałochłonnych obszarach.

Nowe oskarżenia doprowadziły do odwołania kilku dużych międzynarodowych przedsięwzięć i skłoniły zagranicznych partnerów do zweryfikowania planów współpracy z Indusami.

Globalne kłopoty

Francuskie przedsiębiorstwo petrochemiczne TotalEnergies, które ma 20 proc. udziałów w spółce Adani Green Energy Limited i miejsce w jej zarządzie, ogłosiło, że zawiesza dalsze inwestycje w firmę do chwili wyjaśnienia zarzutów. W wyniku oświadczenia wartość akcji Adani Green Energy spadła o ponad 11 proc.

Na Sri Lance otwarto dochodzenie w sprawie inwestycji Adaniego w energetykę wiatrową w tym kraju i budowę terminala w porcie w Kolombo. Oba przedsięwzięcia są warte w sumie ponad 1,1 mld dolarów. W mijającym tygodniu amerykańska rządowa International Development Finance Corporation (DFC) – instytucja wspierająca projekty rozwojowe w krajach o niskim i średnim poziomie dochodu – rozpoczęła audyt decyzji o przyznaniu spółce Adani Ports pożyczki w wysokości 553 mln dolarów, która ma być przeznaczona na rozbudowę lankijskiego portu.

Jednak największym dotychczas ciosem dla indyjskiej korporacji jest decyzja rządu Kenii, której prezydent dzień po przedstawieniu zarzutów oświadczył, że wycofuje się z kontrowersyjnych umów na rozbudowę krajowej sieci elektrycznej i międzynarodowego lotniska w Nairobi. W oba przedsięwzięcia w jednym z najzamożniejszych państw Afryki indyjski miliarder miał zainwestować łącznie 2,58 mld dolarów. Porozumienie dotyczące lotniska budziło duże wątpliwości. Niektórzy politycy, a także związki zawodowe, zarzucały azjatyckim inwestorom brak transparentności przy zawieraniu kontraktu, który zakładał 30-letnią dzierżawę portu lotniczego imienia Jomo Kenyatty. Ich zdaniem zapisy w umowie były niekorzystne dla Kenijczyków i w praktyce nie zobowiązywały indyjskiego konglomeratu do dokonania rozbudowy, na której zależało władzom w Nairobi.

Jak ocenia w analizie brytyjski dziennik „Financial Times”, plan odnowienia i zarządzania jednym z największych afrykańskich hubów transportowych był częścią szerszej strategii, zakładającej biznesową ekspansję na tym kontynencie. Już wcześniej Adani prowadził rozmowy na temat udziałów w porcie w Mombasie i zainwestował w port oraz linie energetyczne w Tanzanii. Jego przedstawiciele prowadzą też rozmowy na temat innych przedsięwzięć, w tym w Egipcie, Maroku oraz Zambii.

Afrykańskie plany Adaniego są ważną częścią snutych w Delhi geopolitycznych planów. Indusi widzą w Afryce szanse dla swoich korporacji, głównie z powodu jej zasobów naturalnych i rosnącej populacji. Cytowany przez „Financial Times” Pramit Pal Chaudhuri, ekspert do spraw Azji Południowej w firmie konsultingowej Eurasia Group, podkreślił, że kontrakty w Afryce mogą pomóc Indiom w poszerzaniu wpływów na Globalnym Południu, choć nie mają takich możliwości finansowych jak Chiny

„W Indiach prawie nie ma innych firm o skali i możliwościach, które pozwoliłyby im na budowę portów wartych miliardy dolarów w odległych zakątkach świata” – ocenił Chaudhuri.

Pewnym pocieszeniem dla szefostwa Grupy Adani jest stanowisko urzędującego w Delhi ambasadora Izraela. W czwartek stwierdził, że zarzuty Amerykanów nie są dla rządu w Tel Awiwie niczym problematycznym, a jego kraj nadal przychylnie patrzy na inwestycje indyjskiego oligarchy. W 2023 r. Adani Ports zapłaciła 1,2 mld dolarów za 70 proc. udziałów w porcie w Hajfie.

Pozostaje niejasne, czy sytuacja, w jakiej znalazł się Adani, wpłynie na rozmowy toczące się w sprawie inwestycji jego firm w lotniska w Wietnamie. Niepewne jest też, czy utrzymają one kontrakty energetyczne w indyjskim stanie Andhra Pradeś, w którym miało dojść do przekupstwa. Stanowe władze poinformowały, że rozważają rozwiązanie umowy i zwróciły się o pomoc do rząd centralnego.

Dylemat indyjskiego rządu

Rządząca Indiami prawicowa Indyjska Partia Ludowa (BJP) zdystansowała się od wpływowego oligarchy. Jej rzecznik stwierdził, że ugrupowanie nie będzie go broniło. Mimo to część komentatorów spodziewa się, że skandal może doprowadzić do osłabienia indyjskiego premiera, który przez lata wspierał Adaniego. Amerykański proces bogacza mógłby okazać się prezentem dla opozycji, odsuniętej od władzy w 2014 r. Z okazji do ataku skorzystał już jej lider, Rahul Gandhi, domagając się „natychmiastowego aresztowania” sprzymierzeńca Narendry Modiego i powtarzając, że cieszy się on nad Gangesem zbyt dużymi wpływami.

Doświadczony dziennikarz gospodarczy Andy Mukherjee napisał w felietonie dla Bloomberg Opinion, że kryminalne zarzuty to największe dotychczas zagrożenie dla biznesowego imperium azjatyckiego potentata. Sprawa może też długofalowo wpłynąć na indyjską scenę polityczną.

Wiadomość o oskarżeniu miliardera nadeszła już po zakończeniu wyborów w kluczowym stanie Maharasztra, więc opozycja nie mogła jej wykorzystać i głosowanie przegrała. Ale jeśli afera potrwa dłużej – ocenił Mukherjee – część polityków rządzącej od ponad dekady BJP może się zacząć zastanawiać, jak długo powinni udzielać poparcia 74-letniemu dziś premierowi. Jego zdaniem Modi prawdopodobnie nie będzie kierował partią aż do kolejnych wyborów, zaplanowanych na 2029 r.

Zanim rozstrzygnie się, kto obejmie schedę po szefie rządu, skandal może wpłynąć na przyszłoroczne relacje Indii z Waszyngtonem. Kłopoty jednej z największych indyjskich korporacji dadzą administracji Donalda Trumpa lepszą pozycję przy negocjowaniu dostępu amerykańskich firm do indyjskiego rynku – przewiduje komentator Bloomberga.

Gazeta „The Indian Express” wskazuje na jeszcze jeden aspekt sprawy: sposób przestrzegania standardów przez jedną z największych i najbardziej wpływowych indyjskich korporacji – zatrudniającą ponad 46 tys. osób – wpłynie na to, jak globalny biznes będzie postrzegał cały kraj. Równie mocno co na imperium Adaniego afera może się odbić na pozycji piątej gospodarki świata w biznesowych rankingach.

Główne wnioski

  1. Zarzuty stawiane firmom Gautama Adaniego szkodzą międzynarodowym interesom indyjskiego oligarchy na całym świecie. Mogą też negatywnie wpłynąć na pozycję Indii na arenie międzynarodowej.
  2. Wycofanie się Adani Group z inwestycji w krajach Afryki może być korzystne dla firm z innych części świata, także z Chin.
  3. Skandal może zachwiać pozycją premiera Indii Narendry Modiego i wzmocnić opozycję.