Luka wytwórcza straszy w energetyce. Trwa walka o utrzymanie starych węglówek
Polska może mieć problem z utrzymaniem mocy wytwórczych w energetyce na bezpiecznym poziomie. Rząd w ostatniej chwili próbuje ratować sytuację poprzez wydłużenie do 2028 r. wsparcia dla starych, wysokoemisyjnych bloków węglowych. Utrzymanie bezpieczeństwa pracy systemu po tej dacie może być istotnie trudniejsze – ostrzegają Polskie Sieci Elektroenergetyczne i apelują o pilne działania.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego polski rząd chce wydłużyć wsparcie dla bloków węglowych.
- Co nam grozi, jeśli stare węglówki zostaną wyłączone, a w ich miejsce nie pojawią się nowe, stabilne elektrownie.
- Jakie działania trzeba pilnie podjąć, aby w najbliższych latach nie zabrakło nam prądu.
W Polsce systematycznie przybywa nowych elektrowni, ale są to przede wszystkim farmy słoneczne i wiatrowe, których działanie uzależnione jest od warunków pogodowych. O bezpieczeństwie dostaw prądu w bezwietrzne i pochmurne dni decydują dziś głównie elektrownie węglowe, ale wsparcie dla starych bloków, emitujących najwięcej CO2, kończy się – zgodnie z obowiązującymi przepisami – w połowie 2025 r. Większość takich bloków bez państwowej pomocy w postaci rynku mocy stanie się nierentowna i zostanie wycofana z użytku. Pracują one bowiem coraz krócej, a dzięki rynkowi mocy otrzymują pieniądze za samą gotowość do pracy. Tylko w tym roku ten mechanizm wsparcia kosztuje 6,1 mld zł.
Polskie Sieci Elektroenergetyczne obliczyły, że po wycofaniu starych węglówek już w 2026 r. w krajowej sieci energetycznej może zabraknąć 4,2 GW mocy.
– Kluczowy wpływ na bezpieczeństwo dostaw energii do odbiorców energii elektrycznej w Polsce będą miały: tempo budowy nowych źródeł oraz rozwoju OZE i magazynów energii, daty odstawiania elektrowni węglowych, a także możliwość importu energii w okresach napiętego bilansu. Wszystkie te elementy będą wpływały na możliwość zachowania bezpiecznej pracy systemu – wyjaśnia Maciej Wapiński, rzecznik PSE.
Dodaje, że jeśli po 2025 r. stare bloki węglowe zostaną wyłączone, a w ich miejsce nie pojawią się nowe moce dyspozycyjne, to Polska w coraz większym stopniu będzie uzależniona od dostępności mocy w krajach sąsiednich. A z tym bywa różnie.
Wsparcie dla energetyki węglowej
Trwa więc wyścig z czasem, by wydłużyć rynek mocy dla starych węglówek. Taką furtkę dała w tym roku krajom Unia Europejska, ale tylko do 2028 r. Ministerstwo Klimatu i Środowiska przygotowało więc przepisy, które umożliwią uruchomienie dodatkowych aukcji rynku mocy, w których będą mogły wziąć udział wysokoemisyjne bloki – kontrakty będą podpisywane na pół roku w przypadku 2025 r. lub na rok w latach 2026-2027. Koncerny energetyczne postulowały, aby wsparcie przyznawane było do razu na trzy lata, ale wymagałoby to długich negocjacji z Brukselą. Na to nie ma już czasu.
– Rozmawialiśmy już na ten temat z Komisją Europejską w ramach prekonsultacji i KE uznała, że jeśli wdrożymy aukcje uzupełniające w modelu, jaki zaproponowaliśmy, to nie będzie wymagało to renegocjowania całego rynku mocy. Istotne było, żeby aukcje ogłaszane były na jeden rok, a nie na trzy lata, jak chciała branża energetyczna – wyjaśnia ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.
Aby można było ogłosić aukcję na drugą połowę 2025 r., przepisy powinny wejść w życie w tym roku. Tymczasem projekt ustawy musi przejść jeszcze całą ścieżkę legislacyjną. Resort klimatu szacuje, że średni całkowity koszt rynku mocy przenoszony na odbiorców energii w latach 2025-2028 wynosić będzie około 8,5-9 mld zł rocznie.
PSE, które są operatorem sieci przesyłowej, w wydłużeniu rynku mocy dla elektrowni węglowych widzą szansę na utrzymanie bezpieczeństwa dostaw w najbliższych latach. – Jeżeli budowane obecnie jednostki gazowe oraz morskie farmy wiatrowe zostaną ukończone w terminie, do 2028 r. nie powinniśmy obserwować większych problemów, o ile tylko stare bloki nie zaczną masowo "wypadać" z powodów technicznych – podkreśla Maciej Wapiński, rzecznik PSE. – Dużym wyzwaniem jest późniejsza perspektywa. Utrzymanie bezpieczeństwa pracy systemu po roku 2028 może stać się istotnie trudniejsze i konieczne jest podjęcie pilnych działań – ostrzega Maciej Wapiński.
Według szacunków PSE bez nowych inwestycji w 2031 r., gdy z sieci zaczną wypadać kolejne bloki węglowe, brakować będzie nam 6,4 GW mocy, a w 2033 r. już 8,4 GW. To tak, jakby nagle zniknęły dwie duże elektrownie: Bełchatów i Opole.
Potrzebne pilne decyzje
Luka wytwórcza może mieć bolesne skutki dla odbiorców. Jeśli w danym momencie instalacje OZE zawiodą i nie będzie możliwości importu energii z zagranicy albo import okaże się horrendalnie drogi, a zapotrzebowanie na prąd w kraju będzie wysokie, to może dojść do ograniczenia poboru energii, co w pierwszej kolejności dotknie największe zakłady przemysłowe.
– Wydłużenie pracy starych bloków węglowych do 2028 r. traktuję już jako pewnik. Natomiast nie widzę, by rząd miał pomysł na utrzymanie mocy wytwórczych po tej dacie. Odwlekanie decyzji nic nie da. Konieczne jest budowanie kolejnych mocy odnawialnych, ale też dyspozycyjnych, które zapewnią nam bezpieczeństwo energetyczne. Wsparciem dla systemu mogą być magazyny energii, ale w bezwietrzne i mało słoneczne dni one i tak niewiele pomogą, bo nie będą miały kiedy się naładować – twierdzi Michał Hetmański, prezes Fundacji Instrat.
Zauważa, że koncerny energetyczne inwestują teraz głównie w duże, mało elastyczne bloki gazowe. – Tymczasem w latach 30. będziemy mieli już dużo czystej energii – z OZE i atomu, dlatego potrzebować będziemy raczej mniejszych jednostek, działających tylko w momentach największego zapotrzebowania, a opalanych np. biometanem czy wodorem. Dzisiaj dla tych grup wytwórców nie ma jednak odpowiedniego wsparcia – podkreśla Hetmański.
Swoje propozycje mają też PSE. Rekomendują pozostawienie rynku mocy jako stałego mechanizmu wsparcia, co dałoby impuls do budowy nowych, stabilnych elektrowni, nawet jeśli miałyby one pracować tylko w godzinach szczytowego zapotrzebowania na prąd. Operator proponuje też uruchomienie osobnego systemu wsparcia dla elektrowni gazowych, które w pierwszym etapie zastąpią bloki węglowe, a później mogą być zdekarbonizowane poprzez dostosowanie ich np. do spalania wodoru czy biometanu.
Na liście rekomendacji PSE znalazły się też m.in.: dalsze wsparcie magazynów energii w różnych technologiach, dalszy rozwój OZE, budowa elektrowni biomasowych i biogazowych, budowa dużych i małych reaktorów jądrowych, a także inwestycje w technologie wodorowe i zielone paliwa. Pomóc systemowi mogą też sami odbiorcy prądu, którzy za opłatą mogą ograniczać zużycie energii na sygnał operatora (tzw. usługa DSR).
Główne wnioski
- Operator krajowej sieci energetycznej szacuje, że po wycofaniu starych węglówek już w 2026 r. w krajowej sieci energetycznej może zabraknąć 4,2 GW mocy
- Resort klimatu przygotował projekt ustawy, który pozwoli dotować wysokoemisyjne stare bloki węglowe do 2028 r. Zielone światło dała na to Unia Europejska
- Według PSE utrzymanie bezpieczeństwa pracy systemu energetycznego po 2028 r. będzie ogromnym wyzwaniem, dlatego konieczne jest podjęcie pilnych działań, w tym m.in. budowa niezależnych od pogody elektrowni i magazynów energii