Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

Fury – Usyk 2 coraz bliżej, zarobić mają 190 mln dolarów. Na promocję walki tyle samo powinny wydać… kościoły

Kwota 190 mln dolarów do podziału jest niemal rekordowa, choć trudno uznać ją za oszałamiającą, biorąc pod uwagę, że płacą Saudyjczycy, a pierwsza walka Ołeksandra Usyka z Tysonem Furym była wydarzeniem wręcz niezwykłym – jakby nie z tego świata. Rewanż odbędzie się już 21 grudnia. Gdyby kościoły miały sprawnych specjalistów od marketingu, to dzięki tym pięściarzom każdy mógłby znaleźć sobie jakąś wiarę na święta.

Na zdjęciu pięściarze Ołeksandr Usyk (z lewej) i Tyson Fury
Decydujący cios w pierwszej walce Usyk – Fury Zdjęcie: Nick Potts/PA Images via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie niezwykłe wydarzenie miało miejsce w narożniku Ołeksandra Usyka po siódmej rundzie w pierwszej walce w Tysonem Furym.
  2. Jak promował w przeszłości swoje walki Tyson Fury i czy tym razem nie poszedł za daleko.
  3. Dlaczego lekarz stanowczo odradzał ojcu Tysona Fury’ego, by syna nazwać właśnie imieniem Tyson.

Biblijnie brzmiące słowa „nie z tego świata” nie zostały użyte przypadkowo – transcendencja odegrała w tej walce, walce o wszystko, o prymat w kategorii ciężkiej, istotną, a być może decydującą rolę.

Znacznie mniejszy od swojego rywala Ukrainiec Ołeksandr Usyk ruszył do ataku już od pierwszych sekund, zaraz po zdjęciu stroju stylizowanego na Bohdana Chmielnickiego, w którym wszedł na saudyjski ring. Usyk, mierzący 191 cm wzrostu i ważący 106 kg, stanął naprzeciw swojego brytyjskiego przeciwnika, który miał aż 206 cm wzrostu i ważył 119 kg.

Na zdjęciu pięściarz Ołeksandr Usyk
W takim stroju do ringu wchodzi Ołeksandr Usyk Zdjęcie: Fareed Kotb/Anadolu via Getty Images

Przełomowy pocałunek

Usyk nacierał, trafiał, ale od trzeciej rundy przewagę zaczął zyskiwać Brytyjczyk. Pięściarz wyjątkowy – bo olbrzymi, ale jednocześnie ruszający się jak kot. Trafiał Usyka precyzyjnie, kiedy tylko chciał, i w dowolny sposób. Mimo to Ukrainiec nie przestawał atakować. W końcu ze strony Fury’ego nadeszły poważniejsze ciosy, po których Ukrainiec mógł nie do końca zdawać sobie sprawę z tego, gdzie jest. Równocześnie sprawiał wrażenie coraz bardziej wyczerpanego, a widmo nokautu zdawało się nieuniknione.

Jednak między siódmą a ósmą rundą w narożniku Usyka rozegrała się scena absolutnie wyjątkowa. Zlaicyzowani zachodni kibice później spekulowali o dopingu, lecz bezpodstawnie. Kamery zarejestrowały wszystko – trener, widząc krytyczną sytuację, zapytał: „Krzyż?”. Usyk odpowiedział: „Tak”. Wówczas trener sięgnął do kieszeni, a pięściarz ucałował święty dla siebie przedmiot (filmik poniżej).

W ósmej rundzie Ukrainiec potężnie trafił Tysona Fury’ego, uszkadzając mu nos. W dziewiątej rundzie Usyk był o krok od zakończenia walki przez nokaut. Ogromny Brytyjczyk, trafiony bardzo precyzyjnym ciosem, „pływał” po ringu przez resztę starcia, ledwo utrzymując się na nogach. Sędzia zmuszony był do „liczenia na stojąco”. Mimo to Fury dotrwał do końca dziewiątej rundy i w sobie tylko znany sposób zdołał się pozbierać. Obaj walczyli wspaniale przez kolejne trzy rundy, choć obaj nie są już młodymi pięściarzami, w maju Usyk miał 37 lat, a Fury – niespełna 36. Na punkty zwyciężył Ukrainiec, gorliwy prawosławny chrześcijanin, który nie krył łez po ogłoszeniu werdyktu.

Usyk o sekrecie ukraińskich pięściarzy

Zdarzyło mi się obserwować w 2023 r. niedaleko Jeleniej Góry jeden z obozów treningowych Usyka. Szykował się wtedy do walki we Wrocławiu, w Dzień Niepodległości Ukrainy. Wygrał ją, jak każdą spośród 22, jakie stoczył.

Trening zaczynał od przyklejania w narożniku ringu niewielkiej plakietki z modlitwą – język wyglądał na starocerkiewny. Modlił się przez chwilę, a następnie w ringu demonstrował pięściarski kunszt i rewelacyjną koordynację ruchową, co chwilę również rozśmieszając współtowarzyszy treningu.

Gdy dopuścił do siebie dziennikarzy, w pośpiechu odpowiadał często po polsku. Na moje pytanie o wyjątkowość ukraińskich bokserów (sam zdecydowanie się wyróżnia, ale są też inni) odpowiedział krótko: „Jajca”, czym lekko zarumienił młodą tłumaczkę, która na szczęście niczego tłumaczyć w tym przypadku nie musiała.

Wręcz dewot, ale taki również „do tańca” – bardzo często żartowniś. Pokazujący, że można łączyć jedno z drugim. Po staropolsku mówiąc: „Normals”. Czyż nie takich przykładów szukają kościoły walczące z odpływem wiernych? Nie słychać jednak, by gremialnie włączały się w promocję walki.

Życiowe motta Tysona Fury’ego

Dla Tysona Fury’ego porażka z Ołeksandrem Usykiem była pierwszą w karierze. Wygrał 34 pojedynki, a jeden zremisował. Konferencję prasową tuż po pierwszej przegranej rozpoczął słowami: „Dziękuję Bogu oraz wszechmogącemu Jezusowi”. W innym wywiadzie odniósł się do przegranej, mówiąc: „Dla każdego człowieka Bóg ma swój plan, a więc moja porażka jest w ten plan wpisana i dlatego przyjmuję ją z pokorą”.

Gdy po walce Fury i Usyk stali obok siebie jeszcze przed zejściem do szatni, Brytyjczyk powiedział: „Jesteś naprawdę świetnym pięściarzem, Ołeksander. Chciałbym przyjechać do Ciebie do Ukrainy ze swoją rodziną i spędzić trochę czasu z Twoją. Ty też możesz przyjechać do mnie na trochę, wypijemy piwo”.

Zdarza się, że Fury wychodzi do ringu w szlafroku z napisem „3:16” – odnoszącym się do wersetu z Ewangelii: „…aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, lecz miał życie wieczne…”. Chrześcijanin, a jednocześnie… No właśnie, czy w tym przypadku słowo „normals” na pewno dobrze pasuje? A może pasuje jeszcze lepiej niż w przypadku Usyka?

Otóż wiara Tysona Fury’ego nie wydaje się ograniczać go w kwestii wypowiedzi. Bluzga i obraża rywali z intensywnością, jakiej trudno szukać u innych. Na wspomnianej konferencji po swojej pierwszej porażce, po podziękowaniach skierowanych ku niebiosom, szybko przeszedł do zupełnie innego tonu. Przedstawił swoją definicję życia boksera, a może i życia w ogóle: „It’s about getting paid and getting laid”. W wolnym tłumaczeniu: „Chodzi o to, by zarabiać i ru****”. Nie szczędzi też kontrowersyjnych szczegółów. Opowiadał przed jedną z walk o zastrzykach z penicyliną, które będzie przyjmował przed wejściem do domu publicznego – gdyż w takim miejscu zamierzał celebrować zwycięstwo. Mówił też swego czasu o tym, że przed walkami masturbuje się siedem lub osiem razy dziennie, aby „podbić” testosteron.

Wszystko to jednak można złożyć na karb promowania walk. W historii boksu nie brakowało pięściarzy, którzy wypowiadali różne kontrowersyjne rzeczy, aby tylko sprzedać więcej biletów. Może być, że Fury czasami idzie o krok dalej, ale wciąż są to tylko słowa – jest od wielu lat związany z żoną, a razem wychowują siedmioro dzieci, o penicylinie tylko bajdurzył (choć żona również samo bajdurzenie mogła odebrać nie najlepiej).

Tylko czy ostatnio nie przesadził? W sieci pojawiło się zdjęcie, na którym Fury stoi w otoczeniu sparingpartnerów, a jeden z nich ma na sobie koszulkę z godłem i flagą Rosji. Ukraińskie media szybko doniosły, że chodzi o rosyjskiego pięściarza mieszkającego na Florydzie, który, według ukraińskich mediów, otwarcie popiera zbrojną agresję Władimira Putina. Może Fury przyjął sparingpartnera, abstrahując od pozasportowych aspektów, ale jeśli była to celowa prowokacja, to trudno wybaczyć taki gest.

Z drugiej strony, Watykan w kwestiach wojennych – zwłaszcza rosyjskiej napaści na Ukrainę – również przyjmuje zdumiewające stanowiska. Być może podobnie jak piruety papieża Franciszka w tej sprawie rozmazano by „wyskok” Fury’ego, gdyby walka była odpowiednio przez władze watykańskie promowana. Można by też np. ową sprawę „przykryć” narracyjnie historiami o tym, jak Brytyjczyk przezwyciężył ciężką depresję oraz że już jako niemowlę był uczestnikiem cudu.

Z jakiej wysokości zaczynał rosnąć Tyson Fury

Tyson Fury gościł kiedyś w podcaście Mike’a Tysona, gdzie opowiadał, że jego ojciec John Fury (również bokser), zafascynowany formą Mike’a Tysona w tamtym czasie, bardzo chciał nazwać syna imieniem Tyson. Pojawił się jednak poważny problem – syn urodził się w 1988 r. jako wcześniak, osiem tygodni przed planowanym terminem. „Właściwie umierałem, ważyłem około pół kilograma i miałem po prostu nie przeżyć” – wspominał najbliższy rywal Ołeksandra Usyka. Przeżył, a ojciec pozostał nieugięty: „Będzie miał na imię Tyson”. Lekarz stanowczo odradzał, prognozując, iż dziecko doświadczy niebywałych szyderstw z powodu imienia, gdyż jako taki wcześniak będzie w przyszłości bardzo drobnej postury.

Właściwie umierałem, ważyłem około pół kilograma i miałem po prostu nie przeżyć.

Reasumując, oczywiście z lekkim przymrużeniem oka: jeśli w Furym i Usyku kościoły nie dostrzegają współczesnych „apostołów”, to trudno spodziewać się tłumów w świątyniach podczas nadchodzących świąt.

Rewanż odbędzie się 21 grudnia, ponownie w Rijadzie, tak jak pierwszy pojedynek. Obaj zawodnicy mają według mediów zagwarantowane do podziału wynagrodzenie w wysokości 190 mln dolarów. W pierwszej walce więcej zarobił Fury – 105 mln dolarów wobec 45 mln dolarów Usyka. Tym razem to starszy o półtora roku Ukrainiec ma zgarnąć większą część puli (60 proc. do 40 proc.), która jest wyższa o 40 mln dolarów niż poprzednia.

A może pula jest jeszcze wyższa niż 190 mln dolarów? Trudno uwierzyć, by Saudowie nie próbowali pobić rekordu 200 mln dolarów, ustanowionego blisko dekadę temu przez Floyda Mayweathera i Manny’ego Pacquiao.

Na zdjęciu pięściarze Ołeksandr Usyk i Tyson Fury
Ołeksandr Usyk (z lewej) i Tyson Fury przed ich rewanżową walką. Zdjęcie: Zac Goodwin/ PA Images via Getty Images

Główne wnioski

  1. W pierwszej walce znacznie więcej zarobił Tyson Fury, choć przegrał. Teraz – choć nie znamy jeszcze wyniku walki – więcej zarobi Ołeksandr Usyk.
  2. Obaj pięściarze, choć biją się bardzo mocno po twarzach, są ludźmi głęboko wierzącymi.
  3. Rekordową gwarantowaną pulą nagród w boksie zawodowym jest ta z walki Floyd Mayweather – Manny Pacquiao. Według doniesień medialnych Ołeksandr Usyk i Tyson Fury tego rekordu nie pobiją, choć prawie go wyrównają.