Świat

Trujące dziedzictwo Bałtyku. Kraje nordyckie biją na alarm

Morze Bałtyckie skrywa mroczne dziedzictwo II wojny światowej – setki ton chemicznych bomb i amunicji, które stanowią ogromne zagrożenie ekologiczne. Z każdym rokiem ryzyko staje się coraz bardziej realne, a skutki dla środowiska i zdrowia ludzi mogą okazać się katastrofalne.

Źródło: simonbradfield / Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Co skrywa się pod powierzchnią Bałtyku i dlaczego stanowi ekologiczne zagrożenie.
  2. Dlaczego kraje nordyckie apelują o pilne działania w sprawie rosnącego zagrożenia chemicznego.
  3. Jaki cel ma projekt „Baltwreck” i kto stoi za jego inicjatywą.

Bałtyk to jedno z najbardziej zamkniętych i zanieczyszczonych mórz na świecie, które kryje pod swoimi wodami niewidzialne zagrożenie. Pod koniec II wojny światowej alianckie siły postanowiły zatopić ogromne ilości niewykorzystanej niemieckiej broni chemicznej, aby zapobiec jej ponownemu użyciu. Szacuje się, że na dnie Bałtyku spoczywa około 50 tys. ton amunicji, w tym broń chemiczna zawierająca trujące substancje, takie jak iperyt, fosgen czy tabun.

Przez lata uważano, że takie rozwiązanie pozwoli uniknąć natychmiastowego zagrożenia. Jednak korozja metalowych pojemników i bomb zaczęła uwalniać toksyczne substancje do wody, wywołując nieprzewidywalne i długotrwałe skutki ekologiczne. Badania wskazują, że poziom skażenia w niektórych rejonach Bałtyku jest alarmująco wysoki, negatywnie wpływając na florę i faunę morską. Trujące chemikalia przenikają do łańcucha pokarmowego, co stanowi bezpośrednie zagrożenie także dla ludzi.

Zagrożenie dla ludzi i brak działań międzynarodowych

Jednym z najbardziej niepokojących problemów jest ryzyko kontaktu rybaków i innych osób pracujących na morzu z chemicznymi pozostałościami. W przeszłości odnotowano przypadki poparzeń i poważnych urazów spowodowanych przypadkowym wydobyciem tych materiałów z morza. Fragmenty iperytu wyciągnięte na pokłady statków rybackich prowadziły do chemicznych oparzeń wśród załóg.

Dodatkowo brak skoordynowanych działań międzynarodowych utrudnia rozwiązanie problemu. Kraje leżące wokół Bałtyku mają różne podejścia do zarządzania tym zagrożeniem, co komplikuje opracowanie skutecznej strategii oczyszczania morza. Chociaż istnieją programy monitorowania i badania skażenia, brakuje planu działania na dużą skalę.

Według Komisji Helsińskiej, w rejonie Morza Bałtyckiego zatopiono około 40 tys. ton chemicznych materiałów wybuchowych, w tym toksyczne gazy bojowe, takie jak iperyt i fosgen. Zrzuty odbywały się głównie w latach 1945-1947, a główne miejsca to okolice Gotlandii, Bornholmu i Gdańska. Obecność tych substancji stanowi ciągłe zagrożenie dla środowiska morskiego i zdrowia ludzi.

Toksyny uwalniane z broni chemicznej są trwałe i mogą przetrwać w środowisku przez dziesięciolecia. Szczególnie narażone są organizmy bentosowe, które żyją na dnie morskim i mają bezpośredni kontakt z tymi związkami. Problem ten wymaga pilnych działań. Komisja Helsińska zaleca rozważenie alternatywnych metod neutralizacji zatopionych materiałów wybuchowych, aby zminimalizować ich wpływ na środowisko i zdrowie ludzi.

Bałtyk, będący istotnym zasobem naturalnym i ekonomicznym dla regionu, wymaga skoordynowanej międzynarodowej odpowiedzi, aby ograniczyć skutki tego mrocznego dziedzictwa II wojny światowej.

Kraje nordyckie podnoszą alarm

Kraje nordyckie coraz częściej alarmują o zagrożeniu chemicznym, jakie stanowi zatopiona broń na dnie Morza Bałtyckiego. Wraz z upływem czasu i postępującą korozją metalowych pojemników, niebezpieczne substancje zaczynają stwarzać coraz większe ryzyko ekologiczne. W odpowiedzi na presję społeczną i rosnącą świadomość ekologiczną, rządy tych krajów podejmują działania w celu zwiększenia monitorowania i ochrony środowiska morskiego.

W ostatnich miesiącach 2024 r. zagrożenie chemiczne w Bałtyku stało się palącym tematem debaty publicznej w krajach nordyckich. W szwedzkim parlamencie wielokrotnie poruszano kwestie związane z potrzebą pilnych działań i opracowania skutecznych strategii przeciwdziałania temu problemowi. Politycy, naukowcy i ekolodzy zgodnie podkreślają, że brak skoordynowanych działań na szczeblu międzynarodowym może prowadzić do katastrofalnych skutków, nie tylko dla środowiska, ale także dla zdrowia ludzi, szczególnie tych związanych z rybołówstwem i przemysłem morskim.

Inicjatywy fińskie i norweskie

Finlandia również intensyfikuje swoje zaangażowanie w walce z zagrożeniem chemicznym. W grudniu 2024 r. fińskie Ministerstwo Środowiska ogłosiło rozpoczęcie nowych projektów badawczych mających na celu ocenę stanu zatopionej broni chemicznej i opracowanie metod jej neutralizacji. Partnerstwo z lokalnymi uniwersytetami oraz międzynarodowymi organizacjami ekologicznymi ma na celu zwiększenie efektywności tych działań. Finlandia apeluje do innych krajów regionu o większą współpracę i dzielenie się wynikami badań.

Z kolei w Norwegii temat zatopionej broni chemicznej w Bałtyku jest przedmiotem rosnącej debaty, szczególnie wśród rybaków i społeczności przybrzeżnych. Norwescy naukowcy wzywają do intensyfikacji badań nad technologiami detekcji i neutralizacji toksycznych substancji, a także do rozwijania międzynarodowych programów współpracy, aby stworzyć skoordynowane podejście do tego problemu.

Działania podejmowane przez kraje nordyckie pokazują rosnącą świadomość problemu, jednak jego rozwiązanie wymaga skoordynowanej współpracy międzynarodowej. Bez wsparcia na szczeblu regionalnym i globalnym zagrożenie chemiczne w Bałtyku może pozostać nierozwiązanym problemem, którego skutki będą odczuwalne przez dziesięciolecia.

Powolne działania i poważne konsekwencje

W lipcu 2024 r. ruszyła nowa inicjatywa „Baltwreck”, mająca na celu zmniejszenie zanieczyszczeń w Morzu Bałtyckim spowodowanych przez wraki statków. Projekt, zainicjowany przez Instytut Maszyn Przepływowych Polskiej Akademii Nauk, potrwa trzy lata i obejmie współpracę 14 partnerów z Polski, Litwy, Niemiec i Szwecji. W ramach projektu badane będą wraki pod kątem obecności niebezpiecznych substancji, przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii, takich jak czujniki neutronowe, do wykrywania i usuwania zagrożeń. Budżet przedsięwzięcia wynosi 3,83 mln euro, z czego 3,06 mln pochodzi z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.

Wśród krytyków opieszałości państw wobec zagrożenia chemicznego w Bałtyku wyróżnia się kmdr por. dr hab. Jarosław Michalak, który od lat zajmuje się tematyką ochrony środowiska morskiego. Wielokrotnie podkreślał, że działania na rzecz oczyszczenia Bałtyku z broni chemicznej są nie tylko konieczne, ale również pilne. Ostrzegał, że brak odpowiednich kroków może prowadzić do katastrofalnych skutków ekologicznych i zdrowotnych.

Ekspert wskazuje, że administracja morska oraz instytucje odpowiedzialne za ochronę środowiska w regionie Bałtyku nie podejmowały wystarczających działań w zakresie monitorowania i oceny zagrożeń związanych z zatopionymi materiałami chemicznymi. Brak systematycznych badań i analiz dotyczących stanu tych substancji oraz ich wpływu na środowisko był jednym z największych zaniedbań ostatnich dziesięcioleci.

Pilne wezwanie do działania

Jednym z kluczowych momentów w debacie nad problemem chemicznych pozostałości w Bałtyku było przyjęcie rezolucji przez Parlament Europejski 27 kwietnia 2021 r. Dokument, poparty przez 660 europosłów, zwracał uwagę na poważne zagrożenia związane z pozostałościami po II wojnie światowej, które mogą wpływać na zdrowie publiczne oraz ekosystemy morskie.

W rezolucji podkreślono, że ewentualne wycieki substancji chemicznych mogą mieć „daleko idące konsekwencje, przekraczające granice państwowe”. Parlament wezwał do intensyfikacji współpracy międzynarodowej oraz opracowania kompleksowego planu działania. Zasugerowano także utworzenie Międzynarodowego Ośrodka Referencyjnego ds. Zatopionej Broni Chemicznej, który miałby koordynować działania monitorujące i neutralizujące zagrożenia.

Opieszałość krajów nadbałtyckich w kontekście zagrożenia chemicznego to ogromny błąd, który może wkrótce kosztować znacznie więcej, niż się obecnie wydaje. Brak skoordynowanych działań i ignorowanie problemu chemicznych substancji w Bałtyku może prowadzić do nieodwracalnych zniszczeń ekosystemu morskiego oraz poważnych konsekwencji zdrowotnych.

Zaniedbania dzisiejszych działań ochronnych mogą skutkować gigantycznymi kosztami finansowymi i środowiskowymi w przyszłości. Nadszedł czas na odważne i skoordynowane decyzje, zanim skutki tego mrocznego dziedzictwa staną się nieodwracalne.

Główne wnioski

  1. Brak skoordynowanych działań i strategii zarządzania ryzykiem w regionie Morza Bałtyckiego może prowadzić do poważnych katastrof ekologicznych i zagrożeń dla zdrowia publicznego.
  2. Projekt „Baltwreck” oraz inicjatywy międzynarodowe są krokiem w dobrym kierunku, ale wymagają większej determinacji i współpracy ze strony wszystkich krajów nadbałtyckich.
  3. Ignorowanie problemu zatopionej broni chemicznej może skutkować nieodwracalnymi zniszczeniami środowiskowymi i znacznie większymi kosztami w przyszłości, zarówno finansowymi, jak i zdrowotnymi.