Analizy

Ponure sygnały z chińskiej gospodarki

Dane o konsumpcji w Państwie Środka ponownie zawodzą oczekiwania rynkowe. Na horyzoncie nie widać przesłanek do poprawy sytuacji: za brak ożywienia odpowiadają czynniki strukturalne, a przestrzeń fiskalna do pobudzenia gospodarki jest ograniczona.

Jedną z przyczyn słabej konsumpcji w Chinach jest kryzys na rynku nieruchomości. Na zdjęciu opuszczona inwestycja w Shenyangu. (Fot. GettyImages).

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie są najnowsze dane z chińskiej gospodarki.
  2. Dlaczego konsumpcja w Chinach jest relatywnie słaba i co może zrobić rząd.
  3. Czy obecna dekada będzie najsłabsza pod względem rozwoju dla Chin od początku lat 80-tych XX wieku.

Sprzedaż detaliczna w Chinach w listopadzie wzrosła o 3 proc. w ujęciu rok do roku. To znacznie mniej, niż zakładał konsensus rynkowy (4,6 proc.), a także poniżej wyniku z ubiegłego miesiąca (4,8 proc.). Z kolei produkcja przemysłowa wzrosła o 5,4 proc., co jest wynikiem nieco lepszym, niż przewidywał rynek (5,3 proc.). Od maja utrzymuje się ona w dosyć wąskim paśmie wahań (5,1-5,6 proc.) poza rozczarowującymi danymi z sierpnia (4,5 proc.).

Dane wskazują, że ciągu chińska gospodarka w dalszym ma problem z uruchomieniem jednego ze swoich głównych silników, czyli konsumpcji. Po budzących nadzieję danych z ubiegłego miesiąca chińscy konsumenci znów zawiedli. Nie należy nadmiernie reagować na dane z jednego miesiąca, ale w szerszej perspektywie nie widać perspektyw na trwałe wyższe od oczekiwanego odbicie spożycia w Chinach. Lekkim pocieszeniem jest stabilność produkcji przemysłowej.

Kryzys na rynku mieszkaniowym

Na sentymencie konsumentów wciąż bowiem mocno ciąży sytuacja na rynku mieszkaniowym. Inwestycje w nieruchomości w latach 2015-2021 wyniosły niemal 10 proc. Produktu Krajowego Brutto (PKB). Według wyliczeń Kennetha Rogoffa, byłego głównego ekonomisty Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), udział sektora budowlanego w gospodarce (biorąc pod uwagę również popyt pośredni) osiągnął w 2021 r. 25 proc., co jest porównywalne tylko z Irlandią i Hiszpanią przed pęknięciem ich sektora nieruchomości w okolicach 2008 r. Zadłużenie sektora gospodarstw domowych zwiększyło się z 20 proc. PKB w 2008 r. do 60 proc. w 2023 r.

Ceny mieszkań zaczęły spadać w trakcie pandemii COVID-19. Dzieje się tak szczególnie w tzw. miastach trzeciego szczebla o średniej populacji 5 mln osób. Od początku 2021 r. ceny nieruchomości zmniejszyły się tam o ok. 30 proc. Ma to przełożenie na konsumpcję. Gospodarstwa domowe w związku ze spadkiem wycen ich nieruchomości uważają się za biedniejsze, co może skłaniać je do wydawania mniejszej części bieżących dochodów (tzw. efekt majątkowy). Zdławiony popyt wewnętrzny ma też konsekwencje w postaci niższego popytu na pracę, co dodatkowo potęguje niepewność konsumentów, którzy zwiększają oszczędności, bo obawiają się np. zwolnienia. Proces wychodzenia gospodarki z kryzysu jest długotrwały, a wspomniany już Rogoff wskazuje, że spowolni to wzrost PKB Chin o co najmniej 2 pkt. proc.

Najbliższa przyszłość

Ponadto nad Chinami cały czas „wisi” zagrożenie nowej odsłony wojen celnych po zaprzysiężeniu na prezydenta USA Donalda Trumpa. Tym pilniejsza jest więc konieczność zwiększenia udziału konsumpcji w tworzeniu PKB Chin kosztem eksportu i importu, choć można się spodziewać, że część szoku związanego z cłami może zostać zniwelowana przez osłabienie się kursu chińskiej waluty.

W zeszłym tygodniu najwyżsi przedstawiciele chińskich władz ogłosili, że najistotniejszym celem na 2025 r. będzie „energiczne zwiększenie konsumpcji” oraz stymulacja popytu wewnętrznego. To dopiero drugi rok w ciągu dekady, w którym spożycie krajowe jest dla rządu priorytetem. Wśród wymienionych przez oficjeli działań znalazło się wzmocnienie systemu zabezpieczeń społecznych oraz systemu ochrony zdrowia. System meldunkowy hukou w dalszym ciągu (mimo reformy z 2014 r.) ma istotne znaczenie warunkujące możliwość otrzymywania wielu świadczeń czy usług publicznych. Jedną z przyczyn wysokiej stopy oszczędności na poziomie 40 proc. (a przez to niskiej konsumpcji) w kurczących się pod względem liczby ludności Chinach upatruje się w konieczności odkładania pieniędzy na nieprzewidziane zabiegi medyczne czy emeryturę. Jeśli problem nie zostanie rozwiązany, będzie narastał wraz z pogarszającą się demografią.

Niemniej można zauważyć, że w przypadku Chin od zapowiedzi po konkretyzację planów zwiększenia konsumpcji wewnętrznej zwykle jest dość daleka droga. Dodatkowo skala stymulacji może okazać się zbyt niska, by przestawić tryby w funkcjonowaniu chińskiej gospodarki. Podobnie było pod koniec września tego roku. Po ogłoszeniu stymulacji fiskalnej rynek zareagował entuzjastycznie, by z czasem tracić impet i powrócić (niemal) do stanu wyjściowego.

Istotne jest również pytanie, czy istnieje przestrzeń fiskalna do mocniejszej stymulacji gospodarki. Wydaje się być ograniczona. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) jeszcze w 2015 r. relacja długu do PKB wynosiła niewiele ponad 40 proc., tuż przed wybuchem pandemii COVID-19 było to już 60 proc. a prognoza na ten rok zakłada przekroczenie 90 proc. Tak duży przyrost długu nieodłącznie związany jest z utrzymywaniem wysokiego deficytu. W 2019 r. wynosił on już ponad 6 proc. a w kolejnych pięciu latach średnio 7,5 proc., co jest poziomem zbliżonym do projekcji za ten rok

Wolniejsze doganianie

Odrębną kwestią jest, czy nieco niższy wzrost w Chinach niż w ubiegłych dekadach nie staje się „nową normalnością”. MFW prognozuje 2026 r. wzrost realnego PKB o nieco ponad 4 proc. i jego stopniowy spadek do 3,3 proc. w 2029 r. przy pełnym wykorzystaniu zasobów w gospodarce.

W latach 1980-2009 r. średni wzrost gospodarczy wynosił ok. 10 proc. rocznie, by spowolnić do mniej niż 8 proc. w pierwszej dekadzie XXI wieku. A w latach 20-tych XXI wieku będzie to wg MFW zaledwie 4,3 proc. Nieco mniejsze różnice wystąpią, jeżeli weźmiemy pod uwagę demografię (choć dane dotyczące liczby osób w Chinach budzą kontrowersje). PKB na osobę w parytecie siły nabywczej był w okresie 1980-2009 co najmniej podwajany co dekadę. W dekadzie 2010-2019 zwiększył się o 80 proc., a przewidywania w obecnej wskazują na wzrost o 50 proc. Jeśli ta projekcja okaże się prawdziwa, to fundamentalne znaczenie dla przyszłej trajektorii Chin będzie miało, czy władza będzie w stanie umiejętnie łagodzić napięcia narastające w obliczu wolniejszego tempa rozwoju. Częściowo wolniejszy wzrost jest zrozumiały: im wyższy poziom rozwoju, tym doganianie innych państw jest trudniejsze. Niemniej nie można wykluczyć, że część niższego przyrostu realnego PKB wynika z błędów polityki na poziomie centralnym i przeinwestowania w sektor nieruchomości.

Główne wnioski

  1. Sprzedaż detaliczna w Chinach w listopadzie wzrosła o 3 proc. w ujęciu rok do roku. Było to znacznie mniej, niż zakładał konsensus rynkowy (4,6 proc.), a także poniżej wyniku z ubiegłego miesiąca (4,8 proc.). Z kolei produkcja przemysłowa wzrosła o 5,4 proc., co jest wynikiem nieco lepszym, niż przewidywał rynek (5,3 proc.). Dane te wskazują, że chińska gospodarka w dalszym ciągu ma problem z uruchomieniem jednego ze swoich głównych silników, czyli konsumpcji.
  2. Na sentymencie konsumentów wciąż mocno ciąży sytuacja na rynku mieszkaniowym i spadki cen nieruchomości. W zakresie niektórych mierników bańka w sektorze budowlanym była zbliżona rozmiarami do tej z Hiszpanii z 2008 r. Badania wskazują, że proces wychodzenia gospodarki z kryzysu jest zazwyczaj długotrwały.
  3. W latach 1980-2009 r. średni wzrost gospodarczy wynosił ok. 10 proc. rocznie, by spowolnić do mniej niż 8 proc. w pierwszej dekadzie XXI wieku. W latach 20-tych XXI wieku będzie to wg MFW zaledwie 4,3 proc. Fundamentalne znaczenie dla przyszłej trajektorii Chin będzie miało, czy władza będzie w stanie umiejętnie łagodzić napięcia narastające w obliczu wolniejszego tempa rozwoju.