Biznes Świat

AAA Auto zmultiplikuje polską sieć sprzedaży

Za trzy-pięć lat AAA Auto chce mieć w Polsce co najmniej 40 oddziałów. Później planuje rozpocząć ekspansję na kolejnym rynku – w Rumunii. 

Karolína Topolová i Petr Vaněček, dyrektorzy generalni AURES Holdings.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak AAA Auto radzi sobie z handlem używanymi samochodami.
  2. Dlaczego firma wycofała się ze sprzedaży pojazdów na Węgrzech.
  3. Co dzieje się w sprawie rekordowej kary, jaką UOKiK nałożył na AAA Auto w tym roku.

AAA Auto to część firmy AURES Holdings (należy do polsko-brytyjskiego funduszu inwestycyjnego Abris Capital Partners) największa w Europie Środkowej sieć handlująca używanymi samochodami. Ma łącznie ponad 60 oddziałów, centrów serwisowych i importowo-eksportowych oraz innych placówek, w tym call center. Działa przede wszystkim na trzech rynkach: w Czechach, w Polsce i na Słowacji, gdzie prowadzi skup i sprzedaż pojazdów. 

Czas wielu rekordów 

2024 r. jest dla AAA Auto i całej grupy AURES Holdings wyjątkowo udany. Od początku roku firma sprzedała 83,2 tys. aut, a w samym tylko trzecim kwartale – prawie 29,3 tys. (czyli o 11 proc. więcej, niż rok wcześniej). Do historii przejdzie z pewnością tegoroczny sierpień, w którym sprzedaż po raz pierwszy przekroczyła 10 tys. aut (wyniosła 10,08 tys.). 

– Spodziewamy się, że – jeśli w końcówce roku nie nastąpi pogorszenie sytuacji rynkowej – w całym roku przebijemy poziom 110 tys. To oznaczałoby wzrost o 12 proc. rok do roku – deklaruje Karolína Topolová, prezes i jedna z dwojga dyrektorów generalnych AURES Holdings.  

AAA Auto bije rekordy także na polskim rynku i zakłada w tym roku 15-procentowy wzrost sprzedaży. Ma ona sięgnąć prawie 30 tys. pojazdów. W 2023 r. było to 24,7 tys., a rok wcześniej – niespełna 19,9 tys. Dodajmy jeszcze, że w 2018 r. było to 9,25 tys. samochody, a w 2017 r. – nieco ponad 6 tys. 

– W 2025 r. liczymy na kolejny wzrost i osiągnięcie sprzedaży na poziomie około 35 tys. pojazdów – mówi Petr Vaněček, drugi z dyrektorów generalnych AURES Holdings. 

Przypomnijmy, że dokładnie rok temu przedstawiciele firmy zakładali, że 2024 r. zakończy się w Polsce sprzedażą około 31 tys. pojazdów. 

Polska sieć urośnie 

Ponieważ handel używanymi autami oferowanymi na naszym rynku przez AAA Auto dynamicznie rośnie, firma uważa za konieczne także rozwijanie swojej sieci handlowej nad Wisłą. 

– Obecnie posiadamy w Polsce 12 oddziałów, a to oznacza, że mamy tu wciąż wielki potencjał wzrostu – mówi Karolína Topolová. 

Dla porównania na rodzimym, czeskim rynku – w kraju pod względem liczby mieszkańców prawie cztery razy mniejszym od Polski – sieć dysponuje dzisiaj aż 22 placówkami. 

– W Polsce, jeśli miałyby to być przeciętnej wielkości oddziały, moglibyśmy ich mieć co najmniej trzy razy więcej, czyli nawet 70. Jednak ponieważ polskie placówki są większe od tych średniej wielkości planujemy, że będziemy ich mieli 40-45. I taka będzie docelowa skala naszej sieci. To jest perspektywa trzech, może pięciu lat – deklaruje Karolína Topolová. 

W przyszłym roku AURES Holdings planuje uruchomienie oddziałów w Bielsku-Białej (z parkingiem dla 150 aut) i Zielonej Górze (350). Chce także powiększyć istniejące placówki w Gdańsku (o miejsce dla 150 pojazdów) i Krakowie (140). Ponadto ma zamiar otworzyć nowe centra skupu – w Toruniu i w Zielonej Górze.  Grupa już lata temu planowała szeroko zakrojoną ekspansję na naszym rynku. Niespełna pięć lat temu sieć AAA Auto w Polsce liczyła 13 oddziałów i deklarowała, że do końca 2020 r. ich liczba wzrośnie do 20. Te plany pokrzyżowała jednak pandemia. 

Rumunia – tak, Węgry – nie 

Tuż przed jej wybuchem przedstawiciele AURES Holdings mówili, że najpóźniej za dwa lata grupa ruszy na podbój kolejnego rynku, Rumunii. Z powodu COVID-u i ten pomysł trzeba było zawiesić. 

– Rumunię stale mamy na oku. To jest bardzo interesujący i dynamicznie rozwijający się rynek. Z całą pewnością właśnie tam ruszymy w pierwszej kolejności, gdy tylko zdecydujemy się na dalszą ekspansję. Jednak wcześniej musimy zakończyć rozbudowę naszej sieci w Polsce – mówi prezes AURES Holdings. 

To oznacza, że na uruchomienie pierwszego oddziału AAA Auto w Rumunii trzeba będzie poczekać jeszcze co najmniej trzy lata.  Będzie to zresztą powrót na tamtejszy rynek, bo kilkanaście lat temu sieć sprzedawała w Rumunii swoje samochody. Podobnie, i to jeszcze trzy lata temu, było także na Węgrzech. Skala handlu na tamtym rynku z roku na rok jednak się kurczyła – w 2020 r. sprzedaż spadła do zaledwie 2,5 tys. pojazdów – i od kolejnego sezonu grupa zdecydowała się ograniczyć swą działalność na Węgrzech tylko do skupu aut. 

– Nie planujemy powrotu do sprzedaży samochodów na Węgrzech. Sytuacja, z jaką mamy tam do czynienia, w szczególności zaś ograniczone możliwości finansowe węgierskich klientów, nie jest korzystna dla naszego biznesu. Chodzi o to, że tamtejsi obywatele nie mogą sobie obecnie pozwolić na zakup lepszych, wyższej jakości samochodów – wyjaśnia Karolína Topolová. 

Dodaje jednak, że jeśli tylko sytuacja się zmieni firma chętnie zacznie znowu oferować Węgrom swoje samochody.  Jak twierdzi szefostwo AURES Holdings wzrost wolumenu handlu przełoży się na finanse firmy. 

Kara i odwołanie od niej 

– Tegoroczne wyniki finansowe będą oczywiście wyższe, niż zeszłoroczne i mam tu na myśli wszystkie wskaźniki, nie tylko przychody, ale i zyski – mówi prezes grupy. 

W jej ocenie skonsolidowana sprzedaż może się zwiększyć nawet o 12 proc., co oznaczałoby przekroczenie poziomu 1,25 mld euro. W 2023 r. przychody grupy wyniosły 1,12 mld euro i były o 10,9 proc. lepszym wynikiem, niż ten wypracowany w 2022 r. Zeszłoroczny zysk EBITDA sięgnął 59,8 mln euro (rok wcześniej 44,85 mln euro). 

Działalność AURES Holdings w Polsce ma też swoje cienie. W styczniu tego roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał, że firma złamało przepisy i nałożył na nią 72 mln zł kary. UOKiK przekazał, że dostał „liczne skargi na nieprawidłowości związane z prowadzoną przez spółkę polityką sprzedaży oraz zapisami umów zawieranych z klientami”. 

Firma uznała zarzuty oraz karę za niezasadne. 

– Odwołaliśmy się oczywiście od decyzji prezesa UOKiK. Wciąż czekamy na wyznaczenie terminu rozpatrzenia naszego odwołania. To może nastąpić za kilka miesięcy, a może i za kilka lat – mówi Karolína Topolová.