Inflacja w górę, choć niżej od prognoz
Inflacja na koniec 2024 r. wzrosła w relacji rocznej o 4,8 proc. – wynika z wstępnego odczytu Głównego Urzędu Statystycznego. Tempo wzrostu cen było napędzane przez ceny paliw i żywności oraz czynniki bazowe. W kolejnych miesiącach dynamika nie będzie zwalniać, a szczyt powinna osiągnąć w marcu 2025 r.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Inflacji konsumenckiej w grudniu 2024 r. – ile wyniosła w relacji rocznej i miesięcznej.
- Co wpłynęło na przyśpieszenie tempa wzrostu cen.
- Jakie prognozy dotyczące inflacji ekonomiści postawili na najbliższe miesiące.
Jak wynika ze wstępnego odczytu Głównego Urzędu Statystycznego, inflacja konsumencka (CPI) w grudniu 2024 r. wyniosła 4,8 proc. licząc rok do roku. W ujęciu miesiąc do miesiąca wskaźnik wyniósł 0,2 proc. i był niższy niż na przełomie października i listopada – wówczas 0,5 proc.
Patrząc na dane w ujęciu rocznym zauważalne jest nieznaczne przyśpieszenie względem tych za listopad. Wówczas GUS odnotował wskaźnik na poziomie 4,7 proc. Jednocześnie wstępny raport Urzędu okazał się bardziej optymistyczny od prognoz ekonomistów, którzy spodziewali się, że grudniowy odczyt wyrówna poziomem do tego odnotowanego w październiku, kiedy to odnotowano najwyższy wskaźnik w 2024 r., tj. 5 proc.
Co wpłynęło na wzrost inflacji w grudniu?
W listopadzie ekonomiści niemal jednogłośnie wskazali, że spadek inflacji był tymczasowy. Podobna zgoda jest zauważalna przy okazji oceny danych za grudzień 2024 r. Analitycy bankowi w porannych komentarzach poprzedzających publikację GUS podkreślali, że koniec poprzedniego roku nie oznacza końca wzrostów cen. W przypadku grudnia na wyższe ceny w gospodarce wpływ miały czynniki bazowe, ceny paliw oraz żywności, choć te w mniejszej skali, niż spodziewali się tego eksperci.
Pozostając przy ostatnim z wymienionych, to najlepszym przykładem widocznym dla wielu konsumentów były ceny masła. Za popularny produkt w poszczególnych sklepach należało zapłacić nawet 10 zł za 200 gramową kostkę, choć przez dwa wcześniejsze miesiące średnia cena wynosiła 8,49 zł. Podwyżki wynikały pośrednio z niskiej podaży mleka, kluczowego przy produkcji masła, będącego efektem wcześniejszych problemów hodowców bydła z chorobą, która dotykała całe stada.
Cenniki przy sklepowych półkach były na tyle szokujące dla klientów, że dyskusja o ich wysokości skłoniła Rządową Agencję Rezerw Strategicznych do sprzedaży blisko 1000 ton masła, aby obniżyć cenę hurtową na rynku. To jednak przykład czynnika jednorazowego, wynikającego również z przypadających w grudniu Świąt Bożego Narodzenia, którego nie bierze pod uwagę wskaźnik bazowy, który to zarówno w grudniu był, jak i w kolejnych miesiącach będzie czynnikiem proinflacyjnym.
Wskaźnik bazowy nie to nie wszystko. Czynników proinflacyjnych w 2025 r. będzie więcej
Przy wyliczaniu wskaźnika bazowego nie uwzględnia się cen nośników energii i żywności, narażonych na szoki podażowe. Tak liczona inflacja pozostaje w Polsce na podwyższonym poziomie. W listopadzie w ujęciu rocznym inflacja bazowa wzrosła do 4,3 proc., z 4,1 proc. odnotowanych w październiku. W grudniu natomiast może wyhamować do 4,2 proc.
Zdaniem ekonomistów w kolejnych miesiącach – najprawdopodobniej do marca – wskaźnik bazowy będzie wpływała na wzrost CPI, a w kolejnych będzie jednym z hamulcowych jego spadku. Wysoki wskaźnik bazowy świadczy bowiem o „lepkości inflacji”, która przyczepiła się do gospodarki co najlepiej jest widoczne przez pryzmat sektora usług, gdzie firmy mogą podnosić swoje cenniki, ponieważ konsumenci są gotowi zapłacić więcej, co z kolei sugeruje, że ogólny poziom inflacji nie dręczy ich portfeli i nie skłania do oszczędności.
Dobra sytuacja konsumentów to efekt wysokiego tempa wzrostu płac w polskiej gospodarce. Po ponad dwóch latach dwucyfrowych wzrostów – w 2024 r. średnioroczny wskaźnik może wynieść ok. 13 proc. – w 2025 r. szykuje się lekkie hamowanie. Według ankiety przeprowadzonej przez NBP przeciętne wynagrodzenie może w bieżącym roku wzrosnąć o średnio ok. 8,2 proc.
Kolejnymi czynnikami postrzeganymi przez ekspertów jako proinflacyjne są efekt bazy statystycznej i nowe regulacje prawne, towarzyszące przeważnie zmianie daty w kalendarzu na styczeń. Pozostając przy pierwszym z wymienionych i cofając się do początku 2024 r., to wówczas właśnie dynamika cen konsumentów zaliczyła swoje minima patrząc na ostanie lata, wynosząc kolejno 2,8 proc. w lutym, 2 proc. w marcu i 2,4 proc. w kwietniu. Na tle tych odczytów tegoroczne dane, odbijające się w nich jak w lustrze, będą wydawały się wyższe.
Ponadto od nowego roku weszła w życie m.in. podwyżka płacy minimalnej o 8,5 proc., wzrost wynagrodzeń dla pracowników budżetówki o 5 proc. czy zmiany w podatkach i składce zdrowotnej, co również odbije się w statystykach zbieranych przez GUS. W takim otoczeniu ekonomiści prognozują, że szczyt inflacji nastąpi najprawdopodobniej w marcu tego roku. W rozmowie z PAP ekonomista Pekao Piotr Bartkiewicz wskazał, że na koniec I kw. tempo wzrostu cen ma wynieść 5,8 proc.
W późniejszych miesiącach inflacja ma stopniowo się obniżać. Istnieje ryzyko ponownego jej przyśpieszenia w ostatnim kwartale 2025 r. za sprawą odmrożenia cen energii, choć to nie powinno przywrócić podobnych do obecnych odczytów. Zdaniem ekonomistów z PKO BP w grudniu nowego już roku powinniśmy spodziewać się inflacji na poziomie ok. 3,5 proc. Średnioroczne prognozy zakładają natomiast wskaźniki zbliżone do ok. 4,5 proc.
Główne wnioski
- Inflacja CPI według wstępnych danych GUS wyniosła w grudniu 4,8 proc. rdr i 0,2 proc. mdm
- Wpływ na wzrost wskaźnika miały ceny żywności oraz utrzymująca się na podwyższonym poziomie inflacja bazowa.
- Szczyt wzrost inflacji ma przypaść w marcu i wynieść ok. 5,8 proc. Prognozy na cały 2025 r. wskazują, że średnioroczny wskaźnik ma wynieść ok. 4,5 proc.