Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Sport Świat

Wspólne EURO na zwaśnionych Bałkanach. Piłkarska dyplomacja czy proszenie się o kłopoty?

Antyserbskie okrzyki i flagi na meczach reprezentacji Albanii. Antyalbańskie hasła i transparenty na meczach reprezentacji Serbii. Zachowanie trybun oddaje panujące w obu państwach nastroje względem sąsiadów, napędzane przede wszystkim podejściem do niepodległości Kosowa. Mimo to UEFA właśnie ogłosiła, że Albania i Serbia wspólnie zorganizują młodzieżowe mistrzostwa Europy. Kibice zapowiadają bojkot tej imprezy.

Albania i Serbia ostatni raz zmierzyły się na boisku w 2014 r. W tym roku zagrają ponownie. Fot. Srdjan Stevanovic/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego wspólna organizacja przez Serbię i Albanię EURO do lat 21 budzi tyle kontrowersji.
  2. Jak dron, rzekomo sterowany przez brata premiera Albanii, doprowadził do przerwania meczu.
  3. Czy piłka nożna może przyczynić się do polepszenia relacji Serbów i Albańczyków.

Po ubiegłorocznym EURO w Niemczech piłkarskie federacje Albanii i Serbii zmuszone były do głębokiego sięgnięcia do kieszeni. UEFA nałożyła na nie kary o łącznej wartości przekraczającej 330 tys. euro. Wśród przewinień, za które obie federacje zostały ukarane, wymieniono prowokacyjne, dyskryminujące i obraźliwe zachowania kibiców obu reprezentacji, ale także samych piłkarzy.

Te incydenty dotyczyły przede wszystkim wzajemnej niechęci albańskich i serbskich kibiców, która od lat znajduje ujście właśnie na piłkarskich trybunach. Najbardziej zaangażowani fani nie przejmowali się tym, że Serbia i Albania nie zmierzyły się ze sobą na EURO.

Podczas meczu Albańczyków z Włochami dostrzegano flagę tzw. Wielkiej Albanii, obejmującą swoim zasięgiem m.in. terytoria dzisiejszej Serbii. Z kolei serbscy kibice wywiesili transparenty
z mapami, na których Kosowo, zamieszkane głównie przez Albańczyków, znajdowało się
w granicach Serbii – zgodnie z oficjalną polityką tego państwa.

W trakcie meczu Albanii z Chorwacją na albańskich sektorach pojawiły się symbole Armii Wyzwolenia Kosowa (UÇK) – krwawej partyzantki albańskiej, która w latach 90. walczyła
o niepodległość Kosowa, stosując przemoc i terror. Chorwaccy i albańscy kibice wspólnie skandowali życzenia śmierci pod adresem Serbów.

Nie były to ani pierwsze, ani ostatnie przejawy serbsko-albańskich animozji. A jednak działacze piłkarscy z Serbii i Albanii wymyślili wspólną organizację piłkarskiego EURO do lat 21 w 2027 r. UEFA właśnie ten pomysł zaaprobowała.

Dronem w serbską dumę narodową

Dzisiejsze relacje Albanii i Serbii determinują przede wszystkim krwawa historia oraz podejście obu państw do statusu Kosowa. W 2008 r. Albania jako jedno z pierwszych państw uznała kosowską niepodległość, podczas gdy Serbia formalnie nadal traktuje Kosowo jako swój region autonomiczny – choć de facto utraciła nad nim władzę w 1999 r. Od tamtej pory na terenie Kosowa stacjonują siły pokojowe NATO (KFOR).

W ostatnich latach w Kosowie wielokrotnie dochodziło do tarć między zamieszkującymi je Albańczykami (94 proc. populacji) a serbską mniejszością (ok. 1,5 proc.), która czuje się dyskryminowana. Zgodnie z rządową narracją o „dbaniu o swoich” serbskie wojska wielokrotnie zwiększały swoją obecność na granicy z Kosowem, a groźba zbrojnej interwencji przywoływała
w Europie demony bałkańskich wojen.

Nacjonalistycznie usposobiony prezydent Serbii, Aleksandar Vučić, chętnie wykorzystuje kwestię Kosowa w swojej polityce, bo to region historycznie i tożsamościowo dla Serbów bardzo ważny. Jednak Kosowo mają także na sztandarach albańscy nacjonaliści, a niektórzy z nich widzieliby je nawet w granicach Albanii.

Międzysąsiedzka polityka regularnie wdziera się na bałkańskie stadiony.

– W przypadku Bałkanów te trybuny są bardzo upolitycznione i to najczęściej w stronę skrajnego nacjonalizmu, co dotyczy wszystkich państw regionu. Mecze to doskonały pretekst, aby te spory na tle historycznym uwypuklać – zauważa Paulina Wankiewicz, analityczka OSW, zajmująca się Bałkanami Zachodnimi.

Wiedzieli o tym organizatorzy meczu eliminacji mistrzostw Europy 2016, który odbył się pomiędzy Serbią a Albanią. Drużyny zmierzyły się ze sobą w Belgradzie, a kibiców gości zapobiegawczo nie wpuszczono na trybuny. Nie ostudziło to jednak panującej wśród miejscowych atmosfery. Albańskich piłkarzy powitały okrzyki „zabij Albańczyka”, a grupa serbskich kibiców spaliła flagę NATO.

W 42. minucie mecz został przerwany z powodu kolejnych rac i przedmiotów rzucanych na boisko. To wtedy nad boiskiem pojawił się dron z przymocowaną do niego flagą tzw. Wielkiej Albanii oraz wizerunkami albańskich działaczy niepodległościowych. Gdy dron znalazł się odpowiednio nisko, serbski piłkarz Stefan Mitrović chwycił flagę i ściągnął ją na ziemię. W stronę Mitrovicia natychmiast rzucili się albańscy piłkarze, skutecznie odbierając mu flagę. To tylko zaogniło sytuację na stadionie. Między piłkarzami wywiązała się szamotanina, do której dołączali wdzierający się na boisko chuligani.

Incydent wywołał międzypaństwowy skandal. Tym większy, że o sterowanie  dronem Serbowie oskarżyli brata premiera Albanii. Ten zaprzeczał, by miał cokolwiek wspólnego z tym zajściem.

Po powrocie do kraju albańscy piłkarze byli fetowani za to, że nie dopuścili, by flaga pozostała
w rękach Serbów. Satysfakcjonowała ich też późniejsza decyzja o przyznaniu im walkowera.
UEFA uznała, że winę za przerwanie spotkania ponoszą Serbowie, ponieważ nie dopilnowali bezpieczeństwa, a serbscy kibice dopuścili się słownych i fizycznych ataków na albańskich piłkarzy.

UEFA ma narzędzia, by unikać takich sytuacji. Z uwagi na dzielącą państwa politykę, nie ma możliwości, by w ramach losowania rozgrywek UEFA – np. eliminacji mistrzostw Europy, Ligi Mistrzów czy Ligi Konferencji – trafiły na siebie drużyny z Azerbejdżanu i Armenii (dla których kwestią sporną jest głównie Górski Karabach). Ta sama zasada dotyczy Ukrainy i Rosji, ale także pary często zaskakującej: Hiszpanii i Gibraltaru (Hiszpania podważa brytyjskie zwierzchnictwo nad Gibraltarem).

Ale Serbia z Albanią nadal mogą grać. I już w tym roku znów zagrają. Reprezentacje obu państw trafiły do jednej grupy eliminacji mistrzostw świata 2026.

To, że przez 11 ostatnich lat Albania i Serbia nie spotkały się na boisku, nie oznacza, że piłka była
w tym czasie wolna od dzielącej te państwa polityki. Kwestia niepodległości Kosowa regularnie pojawia się na trybunach i boiskach w Europie. W zależności od polityczno-narodowościowych sympatii, na kibicowskich transparentach na zmianę można przeczytać „Kosovo is Albania”
i „Kosovo Je Srbija”.

Na mundialu w Rosji grający dla Szwajcarii, a mający albańskie korzenie Granit Xhaka i Xherdan Shaqiri, pokazali w trakcie meczu symbol albańskiego dwugłowego orła. W czasie EURO
w Niemczech ten sam symbol skierował w kierunku serbskich kibiców kosowski dziennikarz Arlind Sadiku, za co odebrano mu akredytację.

Do prowokacyjnego świętowania przez Xherdana Shaqiriego (na zdjęciu) oraz Granita Xhaki dołączył ich kolega z drużyny Stephan Lichtsteiner. UEFA całą trójkę ukarała finansowo. Fot. Clive Rose/Getty Images

Łatwego życia nie ma zrzeszona w UEFA reprezentacja Kosowa. Z uwagi na politykę UEFA wykluczyła możliwość gry Kosowa z Serbią oraz z Bośnią i Hercegowiną. Jednak w Europie jest więcej państw, które nie uznają niepodległości Kosowa, co prowadzi do sportowo-dyplomatycznych przepychanek.

Gdy Kosowo grało z Armenią, armeńscy piłkarze najpierw mieli na strojach flagę Kosowa umieszczoną do góry nogami, a w drugiej połowie całkowicie zakrytą. Gdy grali przeciwko Hiszpanii, transmitująca te mecze telewizja zapisała nazwę małymi literami, a media pisały
o reprezentacji federacji, a nie państwa.

Wbrew kibicom, na przekór nastrojom

Przychylność UEFA dla albańsko-serbskiej kandydatury poniekąd nie dziwi. Nie dość, że alternatywy nie było, to jeszcze prezes Albańskiej Federacji Piłkarskiej, Armand Duka, jest jednocześnie wiceprzewodniczącym UEFA. To, co dziwi, to rzucający się w oczy brak uwzględnienia nastrojów kibicowskich i społecznych przy realizacji tego pomysłu.

Albańscy kibice z największej w kraju grupy Tifozat Kuq e Zi (pol. Czarni i Czerwoni) już
w ubiegłym roku głośno krytykowali zamiary organizacji turnieju wspólnie z Serbami. Zapowiadali nawet bojkot reprezentacji. Okalający siedzibę federacji płot został oblany farbą. Przytwierdzono do niego zdjęcia, obrazujące m.in. serbskie czystki etniczne na kosowskich Albańczykach
w latach 90.

Podczas listopadowego meczu przeciwko Ukrainie albańscy kibice trzymali w rękach kartki
z wypisanymi najbardziej krwawymi wydarzeniami ze wspólnej historii, wysyłając sygnał, że historia jest zbyt świeża, by wspólnie budować przyszłość.

Fanom w Serbii plany wspólnego turnieju też się nie podobają.

– Serbscy kibice bardzo źle oceniają ten pomysł. Traktują go jako kolejny deal polityczny prezydenta Vučicia z premierem Albanii, Edim Ramą. Uważają, że wykorzystuje piłkę do swoich celów, plując przy tym w twarz Serbom mieszkającym w Kosowie – mówi Przemysław Siemieniako, serbista, jeden z autorów na portalu Piłkarskie Bałkany.

Decyzja o organizacji albańsko-serbskiego EURO nie mogła zapaść bez błogosławieństwa politycznego. Jak mówi Paulina Wankiewicz, liderom obu państw ta impreza może być na rękę.

– Organizacja takiego turnieju to kwestia prestiżu, a zarówno Vučić, jak i Rama chętnie kreują się na regionalnych liderów – tłumaczy analityczka OSW.

– Trzy z czterech serbskich stadionów na młodzieżowe EURO to nowe obiekty, o których Vučić mówi, że sam je wybudował. Powstały w miasteczkach, gdzie nie ma poważnej piłki, więc EURO ma być trochę uzasadnieniem dla ich postawienia i okazją do pochwalenia się i przed Serbami, i przed Europą – dodaje Przemysław Siemieniako.

Prezydent Vučić postrzegany jest jako polityk dobrze żyjący z piłkarskimi trybunami. Zresztą często bywał na nich widywany. Podobnie jak jego syn, który niejednokrotnie pojawiał się
w towarzystwie liderów serbskich grup kibicowskich. W czasie EURO w Niemczech syn prezydenta o mało nie wdał się w bójkę z angielskimi kibicami. Powstrzymała go ochrona.

– Poparcie kibiców dla Vučicia ma charakter czysto biznesowy. Vučić dobrze pamięta, że w 2000 r. to zaangażowanie kibiców Crvenej zvezdy Belgrad przyczyniło się do obalenia prezydenta Miloševića, dlatego teraz trzyma z szefami grup kibicowskich i finansuje ich różne projekty. Wie, że jeśli kibice obrócą się przeciwko niemu, sama Crvena zvezda może wyprowadzić na ulice
100 tys. ludzi. Ale kibice widzą, co dzieje się w kraju. Widzą skalę obecnych protestów. I jeśli uznają, że Vučić jest przegrany, nie będą ślepo go bronić – tłumaczy Przemysław Siemieniako.

Antyrządowe protesty trwają w Serbii od kilku miesięcy. Niezależnie od tego, jak się skończą, i czy dojdzie do zmiany władzy, trudno liczyć na nagłą zmianę nastawienia Serbów do Albańczyków.

– Jest to prawie niemożliwe. W ostatnich latach zbyt dużo agresji i terroru ze strony Albańczyków spotkało Serbów mieszkających na terenie Kosowa i Metochii. Codzienne problemy, z jakimi spotykają się pozostali w Kosowie serbscy cywile, wykluczają możliwość załagodzenia sytuacji
– mówi Przemysław Siemieniako.

Sport łagodzi obyczaje?

Historia sportu zna przypadki, gdy stał się on platformą do przełamywania politycznych impasów. Tak było w latach 70., gdy tenis stołowy stał się narzędziem do nawiązania relacji dyplomatycznych przez USA i Chiny.

Utrwalona w „Forreście Gumpie” scena, w której Tom Hanks jak w transie ogrywa chińskich rywali pod wielkim portretem Mao, jest tylko trochę przesadzona. Amerykańscy tenisiści stołowi byli pierwszymi po zakończeniu II wojny światowej amerykańskimi obywatelami, którzy odwiedzili maoistowskie Chiny w oficjalnej delegacji. Przygotowali medialne i polityczne podglebie pod późniejsze wizyty Henry’ego Kissingera i wreszcie Richarda Nixona.

Scena z filmu „Forrest Gump” jest filmowym odwołaniem do dyplomacji pingpongowej, która pozwoliła na przełamanie politycznych lodów między Chinami a USA.

Ale sport nie zawsze jest w stanie pokonać polityczne przeszkody. Gdy w eliminacjach EURO 2008 do jednej grupy trafiły Azerbejdżan i Armenia (była w niej także Polska), meczów między nimi nie udało się rozegrać. Obie strony zasłaniały się względami bezpieczeństwa, choć wiadomo, że w grę wchodziły obawy o wynikające z ewentualnej porażki straty wizerunkowe. Od tamtego czasu UEFA nie dopuszcza możliwości, by obie reprezentacje na siebie trafiły.

W oficjalnych wypowiedziach albańscy i serbscy działacze przekonują, że im się uda. Że przez piłkę odmienią wzajemne postrzeganie się zwaśnionych narodów.

– To będzie coś więcej niż turniej piłkarski. EURO posłuży za katalizator przełamywania barier, pogłębiania wzajemnego zrozumienia i budowania lepszej przyszłości dla mieszkańców Albanii
i Serbii. Ten turniej pokaże, co można osiągnąć, jednocząc się wokół wspólnego celu. Wysyłamy sygnał pokoju, współpracy i tolerancji. On przysłuży się sprawie Kosowa. To sygnał, który jest ważny i który nie może zostać zagłuszony przez „miauczenie” demagogów ubranych
w pseudopatriotyczne szaty – zapowiada szef Albańskiej Federacji Piłkarskiej, Armand Duka.

EURO zaplanowano na czerwiec 2027 r. Odbędzie się w czterech albańskich i czterech serbskich miastach. Finał zostanie rozegrany w Tiranie.

Premier Albanii Edi Rama (z lewej) i prezydent Serbii Aleksandar Vučić postrzegani są jako przyjaciele polityczni. Nie idzie to w parze z relacjami między społeczeństwami. Fot. Olsi Shehu/Anadolu via Getty Images

Być może zamiast myśleć o niesławnym meczu w Belgradzie sprzed 11 lat, Armand Duka wspomina spotkanie rewanżowe. Zachowanie albańskich kibiców dalekie było od ideału: autokar
z serbskimi piłkarzami obrzucono kamieniami, a serbski hymn został przed meczem wybuczany. Jednak przyrównując atmosferę do pierwszego spotkania, było znacznie, znacznie spokojniej. Na trybunach pojawiła się nawet grupa młodych ludzi w koszulkach z flagami obu państw i hasłem „Czas na zmianę”.

– Badania faktycznie wskazują, że stosunkowo duża część społeczeństw Serbii i Albanii nadal postrzega siebie nawzajem w negatywnym świetle. Często jednak wyniki tych badań ujawniają, że wielu Serbów i Albańczyków nie miało nawet okazji poznać kogoś z drugiego kraju. Moim zdaniem sytuacja stopniowo się poprawia, głównie za sprawą rosnącej popularności Albanii jako kierunku turystycznego. Coraz więcej Serbów spędza wakacje nad albańskim wybrzeżem, które jest wciąż tańsze niż w innych krajach regionu i mniej zatłoczone. Możliwość osobistego poznania kraju
i skonfrontowania własnych stereotypów odgrywa kluczową rolę w zmianie postaw – uważa Paulina Wankiewicz.

Od lewej: szef Albańskiej Federacji Piłkarskiej Armand Duka, były reprezentant kraju Lorik Canai mer Tirany Erion Veliaj przed finałem pierwszego sezonu Ligi Konferencji. AS Roma i Feyenoord powalczyły o to trofeum w Tiranie. Fot. Chris Ricco – UEFA/UEFA via Getty Images

EURO byłoby dobrą okazją, by się zwyczajnie poznać. Ale żeby tej okazji nie przegapić i nie zamienić w kolejny pretekst do obustronnej erupcji nacjonalizmu, niezbędna będzie zmiana polityczna.

– Polityka wewnętrzna Serbii, w której kwestia Kosowa jest często wykorzystywana do celów politycznych, wciąż stanowi barierę dla pełnego pojednania społeczeństw. Od 2011 r. pod unijnymi auspicjami prowadzony jest dialog normalizacji stosunków pomiędzy Serbią a Kosowem. Od ponad dekady proces ten znajduje się w impasie, czego rezultatem jest między innymi blokowanie przez Serbię członkostwa Kosowa w organizacjach międzynarodowych. Pewnym ożywieniem w tej kwestii mogłaby być działalność administracji Donalda Trumpa, który w przeszłości podejmował pewne wysiłki w kwestii normalizacji stosunków pomiędzy tymi krajami. Nie zakończyły się one żadnym sukcesem i służyły raczej osobistej promocji prezydenta Trumpa. Na tym etapie wciąż trudno stwierdzić, czy Donald Trump ponownie zainteresuje się regionem Bałkanów Zachodnich, dlatego skłaniałabym się do tezy, że żadnego przełomu w relacjach Serbii i Kosowa nie będzie
– prognozuje Paulina Wankiewicz.

A bez tego trudno oczekiwać zmiany wzajemnego nastawienia Serbów i Albańczyków. A zwłaszcza politycznie zaangażowanych trybun piłkarskich w obu tych państwach. Te z pewnością ponownie przemówią już w najbliższych miesiącach, gdy Serbia i Albania po 11 latach przerwy znów spotkają się na boisku.

Główne wnioski

  1. Albańsko-serbskie animozje wielokrotnie dawały o sobie znać na piłkarskich stadionach. Kibice w obu państwach krytykują pomysł wspólnej organizacji EURO do lat 21.
  2. Serbscy i albańscy politycy oraz działacze uważają, że EURO może przyczynić się do poprawy wzajemnych relacji między Serbami a Albańczykami.
  3. Oba narody najbardziej dzielą krwawa historia i podejście do niepodległości Kosowa.